× 14 ×
Kobieta wzięła mnie na małe zwiedzanie po kryjówce. Niby DRESZCZ tu nie zagląda jednak... W końcu ich chyba znajdą? To jest otwarta przestrzeń. Może się po prostu nie znam. W końcu co dopiero wyszłam z labiryntu. Skoro ukrywają się tu od ponad dwóch lat a DRESZCZ nadal ich nie znalazł to może nie jest to takie złe miejsce na kryjówkę.
- A tutaj mamy stołówkę. Chcesz coś do jedzenia? Jesteś za pewne głodna - zapytała i w tym samym momencie odezwał się mój żołądek burcząc niczym wieloryb. To chyba było jakieś zwierzę morskie.
- W sumie to z chęcią - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam co bardziej wyglądało pewnie jak grymas.
- Jackie! Podaj coś dobrego co?
Usiadłam z Mary koło jakiegoś stolika a po chwili podeszła do nas czarnoskóra kobieta. Miała krótko spięte włosy ułożone na jedną stronę, lekko zadarty do góry nos, silne ramiona i parę blizn na twarzy.
- Dzisiaj serwujemy zupę ziemniaczaną . Przy okazji Mary - musimy zrobić znowu zapasy bo się kończą - podstawiła mi pod nos wielką miskę z zupą - jedz dziewczyno. Licho wyglądasz
- Mówisz jak mój przyjaciel - uśmiechnęłam się na wspomnienie o Patelniaku.
- W takim razie masz mądrych przyjaciół
Spojrzałam na zupę i zamieszałam w niej łyżką.
Czy ja nadal mam przyjaciół? Czy oni w ogóle żyją? Czy spotkam ich jeszcze kiedyś? Tęsknie za nimi jak cholera. Chciałabym wiedzieć, że wszystko z nimi w porządku, że wszyscy żyją i że jeszcze się kiedyś spotkamy.
- Lepiej zjedz tą zupę bo Jackie uzna to za obelgę dla jej gotowania - powiedziała półszeptem rudowłosa. Posłuchałam się jej i zaczęłam powoli ją jeść. Zupa była całkiem niezła. Smakowała podobnie do tej którą przygotowywał Patelniak. - Martwisz się o swoich przyjaciół?
- Trochę
- Mam informację od jednego z naszych, który jest u nich, że kilkoro z twojego labiryntu i jeden z innego labiryntu uciekli z bazy DRESZCZ-u
- Skąd masz pewność, że są z mojego labiryntu?
- Byłaś w labiryncie z Thomasem
- Skąd to wiesz? Wiesz bardzo dużo a mnie w ogóle nie znasz ani ja ciebie
- Wręcz przeciwnie - powiedziała a jej mina momentalnie spoważniała.
- Chyba nie rozumiem?
- Przed tym nim wrzucili Cię do labiryntu ty razem z Thomasem próbowaliście niektórych wydostawać stamtąd. Lub tych którzy się wydostali z innych labiryntów
- Że co proszę?
- Przyłapali Cię na tym co robiłaś. Powiedziałaś o tym Thomasowi zanim wrzucili cię do labiryntu. Niedługo po tym jak chłopak się z nami skontaktował według twoich instrukcji i powiedział przy okazji co się z Tobą stało
- Czekaj, czekaj. Coś jest nie tak. To... To nie mogłam być ja, przecież...
- Wiem, że to dużo informacji na raz jednak tak było. Uratowałaś wiele dzieciaków i pomogłaś stworzyć ruch oporu. Ci ludzie są tu między innymi dzięki tobie. Bez powodu DRESZCZ nie dał ci funkcji Obrońcy
- Funkcji czego?
- Każdy z was ma określoną funkcję w labiryncie. Ty byłaś obrońcą
- Skąd to wiesz? - zapytałam i zmarszczyłam brwi. Zaraz zacznę myśleć, że to ona pracuje dla DRESZCZ-u i mogłam faktycznie stąd uciekać póki miałam okazję.
- Za nim was wsadzali do labiryntu każdemu z was dawali cheap żeby później jak się z niego wydostaniecie, wiedzieli z kim mają do czynienia. U ciebie było to przedmiot A13 - obrońca
- Przedmiot - prychnęłam i zacisnęłam rękę. Z każdą minutą nienawidzę DRESZCZ-u co raz bardziej - Gdzie jest ten cheap?
- Z tyłu na plecach. Ale zapomnij żeby go samej próbować jakkolwiek usuwać. Jest głęboko umieszczony pod skórą
- Cudownie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro