Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Święta

Wszystkie postacie z opowiadań zebrały się na wielkiej łące. I te dobre i te złe ale w tym dniu rządziła nimi jedna osoba autorka. Jako, że dzisiaj są święta a autorka nie chciała jeździć do wszystkich z osobna na święta (dni mi po prostu brakło). To postanowiła, że wyprawią wspólne święta i teraz wszystkim rozdawała zadania.
Pof Autorka
- Uwaga, uwaga!!! Wszystkie panie są proszone o przejście na prawą strone odemnie a panów proszę o przejście na lewo. Najpierw zaczne rozdawać zadania panom a później paniom.
Gdy wszyscy zgodnie pokiwali głowami zaczęłam rozdawać polecenia. Ekipa huncwotów ma zająć się wyczarowaniem namiotu, stołu i krzeseł tak by nas wszystkich pomieścić oraz wyczarować cieplną bańke. Ekipa transformerów ma zając się znalazieniem największej choinki i ją przystroić. A ostatnia ekipa następców i inne pojedyncze postacie z innych nie wymienionych opowiadań mają zająć się dekoracją namiotu oraz na zewnątrz jego.
Gdy panom rozdałam zadania kazałam się im iść rozejść i teraz zabrałam się za panie. Ekipa huncwotek i z transformerów mają się zająć potrawami wraz ze skrzatami. A ekipa pań z  następców i inne panie mają zająć się napojami. Gdy wszystkie się rozeszły miałam wreszcie chwile wytchnienia ale nie trwała ona długo bo zaraz usłyszałam głośny chuk. Pobiegłam wstronę chałasu i ujrzałam palące się 2 drzewka i namiot podeszłam do Bena spytać się co się stało.
- Ben wytłumacz mi co się tutaj stało?
- Ych to było tak. Autoboty i te Decepty znalazły dwie ogromne choinki więc zaczeli się kłócić, którą zabrać w końcu zabrali obie ale potem zaczeli się kłócić o dekoracje bo każdy każdemu zabierał by ich choinka była piękniejsza. W końcu zaczeli się bić tak, że wywrócili je obie a w tym czasie huncwoci wyczarowywali cieplną osłone. Noi 1 choinka wywaliła się na osłonę i zajęła się ogniem następnie zajęła się druga a na końcu zaczął płonąć namiot wraz z meblami.
- Dobra zgaście ogień i zacznijcie od nowa ja ide zobaczyć jak radzą sobie dziewczyny.
Pożegnałam się z Benem i ruszyłam do dziewczyn (blisko łąki był mój dom) gdy weszłam do mojej kuchni aż mnie zamórowało. Cała podłoga była w mące i jajkach na suwicie było poprzyklejane ciasto a wszystkie dziewczyny wyglądały jak bałwany tylko z tą różnicą, że one były całe w mące a nie śniegu.

(wyobraźce sobie że jest cała w mące)
- Co tu się stało?- krzyknęłam by zagłuszyć ten hałas
Nagle wszystkie ucichły ale zaraz zaczęły gadać jeden przez drugiego. Nie wytrzymałam już i wrzasnęłam głośno.
- Cisza!!!!!! -  i wszystkie naraz umilkły - rządam w tej chwili wyjaśnień.
Najpierw zaczęła tłumaczyć Charlotte z tej gadaniny zrozumiałam, że nie potrafiły się dogadać w sprawie potraw. Następnie zaczęła tłumaczyć Mal i one miały ten sam problem ale w sprawie napojów. Gdy skończyły wreszcie mogłam przemówić.
- W takim razie zrobimy tak ekipa od jedzenia zajmie się napojami, a ekipa od napojów zajmie się jedzeniem.
Po tym ruszyłam do swojego pokoju by wszystko przygotować i wziąść ciepłą kąpiel wcześniej napisałam jeszcze do Vite i Racheta, że wszystko ma być gotowe na godz. 18.00 a spotykamy się o 19.00 już wyszykowani przy stole. Po 1h kąpieli ruszyłam do szafy i wyciągnęłam z niej  przepiękną lodową sukienke. Z przodu była błękitna z kryształkami, gorset miała wycięty w kształcie serca, a u dołu sukienki miała rocięcie, które kończyło się na wysokości kolana. Z tyłu do sukienki była doszyta delikatna przeźroczysta peleryna a na niej były błękitno-lodowe śnieżynki.

Ubrałam się w nią włosy spięłam w warkocz na boku i dodałam do niego kilka śnieżynek, a grzywke ułożyłam w artystyczny nieład. Następnie na nogi wsunęłam szklane pantofelki i ruszyłam do wyjścia z domu. Gdy już wyszłam skierowałam się w strone polany i ruszyłam nieśpiesznym tempem bo miałam jeszcze pół-godziny na dojście. Naszczęście swoje prezenty dla innych powierzyłam Rachetowi i onie mogłam być spokojna. Gdy od miejsca wieczerzy dzieliło mnie wzgórze zaczęłam się nie pokoić. Nigdzie nie było słychać świątecznych melodi zamiast tego słyszyałam głośne krzyki i świst wystrzałów. Czym prędzej pokonałam wzgórze i gdy byłam już u jej podnóża zauważyłam jak wszyscy się biją  śnieżkami, czarami i szpadami. Do moich oczu nagromadziły się łzy tak bardzo chciałam by ten dzień był wyjątkowy jedyny w swoim rodzaju ale nie wyszło. Podniosłam fałdy sukienki by mi nie przeszkadzały i zerawałam się do biegu. Przebiegłam całą polne i las aż dobiegłam do zamarźniętego jeziora w końcu nie wytrzymałam upadłam na kolana i się ropłakałam całkowicie po 1,5h płakaniu zasnęłam na brzegu jeziora na śniegu.

Pof Cober
Wszyskie postacie walczyły albo śnieżkami albo czarami albo szpadami. A jak to się zaczęło.
Przed godziną
Wszystko mieliśmy już przygotowane a za chwile miały przyjść dziewczyny z jedzeniem i napojami. Po 5 min wszystko było ułożone już na stole więc wszyscy poszli się przygotować na kolacje gdy razem z huncwotami wrócilismy na polanke na niej biły się nasze dziewczyny z Deceptami. Podeszłem do Jay'a spytać się o co się biją ale niestety nie znał powodu gdy hunce podeszli by odciągnąć huncwotki. Nagle James dostał z prawego sierpowego w twarz i nawet nie zauważyłem jak wszyscy zaczeliśmy się bić.
Teraźniejszość
Nagle na niebie rozpłysło jasne światło tak, że wszyscy przestali się bić a po chwili przed nami wylądował święty Mikołaj swoimi saniami.

(Sorry ale nigdzie nie mogłam zdjęcia znaleźć Northa w saniach więc jest sam North)
- Hohoho!!! Co ja tu widze wszystkie postacie z opowiadań w jednym miejscu tylko gdzie jest moja ulubiona autorka?
Wszyscy jak na zawołanie zaczeliśmy się rozglądać w poszukiwaniu Vi ( tutaj mam zdrobnienie od mojego imienia) ale nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć.
- Ale ja wiem gdzie się znajduje tylko niewiem czy moge wam powiedzieć.
- Proszę Mikołaju powiedz nam gdzie ona jest? (ja)
Po chwili Święty wyciągnął za płaszcza śnieżną kule szepnął coś do niej i rzucił 1m przed nami. Kula rozbiła się a w miejscu rozbicia ukazał się obraz, w którym zobaczyliśmy Vi u podnóża wzgórza po chwili wzięła w ręce fałdy sukni, która nawiasem była przepiękna i zerwała się do biegu. Gdy przebiegała koło mnie zauważyłem w jej oczach błyszczące łzy przebiegła przez całą długość polanki i wpadła do lasu na ostatnim slajdzie klęczała na brzegu zamarźniętego jeziora na jej policzkach widniały zamarźnięte łzy a ona sama spała skulona.

Po chwili obraz zniknął a wraz z nim Mikołaj ale oczywiście wszyscy z nowu zaczeli się kłócić więc postanowiłem wziąść sprawy w swoje ręce więc głośno wrzasnąłem.
- Cisza!!!! - i nagle wszyscy umilkli - musimy ją odnaleźć ale kłutnią nic nie wskóramy.
- Więc co proponujesz magiku? (Knocki)
- Zrobimy tak trasformery biorą jedną  choinkę tą bardziej odaloną od namiotu i dekoracje, my huncwoci i huncwotki polecimy na miotłach i będziemy jej szukać z powietrza a reszta z ziemi. A więc ruszajmy! Pamiętajcie terz, że szukamy zamarźniętego jeziora.
Boty wzięli choinkę oraz ozdoby i już po chwili ruszyła na ziemna grupa poszukiwawcza gdy znikneli za drzewami razem z przyjaciółmi wsiedliśmy na miotły

i zaczeliśmy z góry poszukiwania. Po 1h Syriusz znalazł jezioro więc kazałem wysłać na niebo promień, który ułoży się w strzałę i zaprowadzi na ziemną grupę na miejsce. A z resztą drużyny wylądowaliśmy na brzegu po czym od razu zacząłem szukać wzrokiem naszej zguby. Ale zanim do niej podszedłem kazałem reszcie wyczarować namiot, z meblami, jedzeniem i cieplną bańką a gdy przybędzie reszta mają ustroić choinkę a sam podeszłem do (vi). Gdy byłem już koło niej obejrzałem się jeszcze za siebie i z zadowoleniem mogłem stwierdzić, że wszystko jest juz gotowe a cała reszta jest już w namiocie. Zacząłem więc delikatnie ją szturchać by się obudziła a gdy podniosła na mnie zaczerwienione oczy od płaczu rzuciłem tylko chodź ze mną i odsunołem się trochę.
Pof Autorka
Niewiem ile tak spałam ale nagle poczułam delikatne szturchanie otworzyłam więc swoje oczy i podniosłam je na osobę, która przerwała mój sen. Ujrzałam przed sobą Cobera po chwili rzucił tylko chodź za mną i odsunął się trochę po woli wstałam na proste nogi i ruszyłam za nim. Nagle poczułam przyjemne ciepło na ciele a gdy podniosłam wzrok ujrzałam przed sobą wielki namiot do którego weszliśmy. W środku ujrzałam sprawców mojego smutku nagle odezwał się Megatron:
- My chcielibyśmy ...
- przeprosić za ... (Mal)
- nasze zachowanie ... (Mika)
- i za to, że ... (Remus)
- zniszczyliśmy te święta. (wszyscy)
- Więc mamy nadzieje, że nam wybaczysz i że jeszcze jest czas by zjeść wigilię. (Cob)
- Wybaczyć, wybaczyłam kolację zdążymy zjeść tylko, że jest problem wyglądamy strasznie.
- A to nie problem! (Kira)
Po chwili machnęła różdżką i wszystkie stroje zostały doprowadzone do ładu i składu.

(przewincie sobie do momentu gdy powstaje suknia)
Następnie usiedliśmy do stołu i zaczeliśmy sporzywać kolację. Po posiłku usiadliśmy wokół choinki

(Oto nasza choinka tylko, że nasza nie była biało, różowo, czerwona a cała niebiesko, srebna i nie było tego napisu, była na polanie i była noc)
i zaczeliśmy śpiewać kolędy następnie rozdaliśmy sobie prezenty i tak właśnie minęły nam święta.

************************************
Więc wszystkiego najlepszego z okazji świąt i szczęśliwego nowego roku życzy autorka :) ;) <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro