7
- Hej - podeszłam do dziewczyny o brązowych włosach. - Szukam gabinetu dyrektora. Pomożesz mi?
- Jasne - zgodziła się. - Musisz iść do końca tego korytarza i skręcić w lewo, a potem idź do ostatnich drzwi po prawej stronie z napisem "DYREKCJA" - wyjaśniła. - Na pewno trafisz - dodała przyjacielsko.
- Dzięki - uśmiechnęła się, a ja natychmiast odwzajemniłam ten miły gest.
Poszłam w kierunku, który pokazała mi koleżanka. W sumie w ogóle jej nie znałam i nawet nie zapytałam, jak ma na imię, ale mam nadzieję, że ponownie ją spotkam i wtedy nie popełnię tego błędu.
Po krótkiej podróży korytarzami Lincoln High w końcu stanęłam przed odpowiednimi drzwiami i uniosłam prawą dłoń, zaciskając ją w pięść i zapukałam.
- Proszę - usłyszałam czyiś głos i nacisnęłam klamkę.
- Dzień dobry - powiedziałam, wchodząc do środka.
- Dzień dobry - odparł mężczyzna w podeszłym wieku. - W czym mogę pomóc?
- Jestem Sam - przedstawiłam się. - Miałam się do pana zgłosić po plan zajęć i potrzebne podręczniki.
- Tak, tak - wstał i skierował się do szafki za biurkiem. - Co słychać u Twojej mamy? - zapytał dyrektor, siadając na swoje miejsce i wskazał mi krzesło na przeciwko stołu.
- W porządku - powiedziałam, siadając. - Dlaczego pan pyta?
- Z czystej ciekawości - podał mi jakąś kartkę. - Oto Twój plan lekcji, a to - pokazał ręką na piramidę na blacie - Twoje książki.
- Dziękuję - uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby. - To wszystko?
- Jeszcze klucz do szafki - podał mi go. - Teraz już wszystko - kiwnęłam głową, schowałam plan i klucz do kieszeni spodenek. Wzięłam podręczniki i ruszyłam do wyjścia.
- Proszę - otworzył mi drzwi. - Powodzenia - rzekł. - Pozdrów mamę - dodał, zamykając za mną drzwi.
Książki były strasznie ciężkie, ale jakimś cudem doszłam do szafki z numerem 112 i to bez żadnych trudności. Odłożyłam podręczniki na podłogę, sięgnęłam po klucz i otworzyłam ją. Schowałam do niej książki, zdjęłam kurtkę i powiesiałam na wieszaku. Sprawdziłam plan i uniosłam kąciki ust w górę. Wzięłam odpowiednią książkę i ruszyłam w poszukiwaniu sali matematycznej.
- Przepraszam - podeszłam do małej grupki nastolatków, w której spostrzegłam znajomą twarz. - Wiecie może, gdzie jest sala 42?
- Tak - odezwał się chłopak. - My też tam idziemy.
- Chodź z nami - powiedziała brunetka, która wskazała mi drogę i to właśnie z nią usiadłam w przedostatniej ławce. - Jestem Bianca - wyciągnęła do mnie rękę.
- Sam - od razu ją uścisnęłam i lekkp potrząsnęłam.
- Jesteś nowa, co? - spytała po chwili.
- Tak - potwierdziłam. - Wczoraj tutaj przyjechałam.
- I jak Ci się tu podoba?
- Bardzo mi się podoba - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Jest cudownie i.. - nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo właśnie wszedł nauczyciel i zaczął lekcję.
Bardzo lubiłam matematykę i byłam z niej naprawdę dobra. W sumie nawet może świetna, ale nie lubię się chwalić.
Dziś powtarzaliśmy materiał z gimnazjum (mówiłam już, że to był najgorszy okres w całym moim życiu?), więc postanowiłam się wyłączyć. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszej imprezie i tym cudownym pocałunku. I o tym, że zapewne już nigdy nie spotkam TEGO chłopaka. Zostały mi po nim niestety tylko wspomnienia i okulary. Rozmyślałam też o Thomasie i o Jego silnych ramionach, kiedy mnie przytulał. Nie wiem nawet jak to się stało, ale tak nagle się na niego rzuciłam, że nawet nie ogarnęłam, co się dzieje. Ale to nie jest ważne. Ważniejsze jest to, że kiedy tak razem staliśmy, poczułam, jakby to nie był pierwszy raz, kiedy tak się zbliżyliśmy. Myślałam i myślałam nad tym i stwierdziłam, że na bank mi się to wydawało albo mi się przyśniło i tego nie pamiętam. Zdecydowanie to drugie jest bardziej prawdopodobne.
Kolejne lekcje były strasznie nudne i o mało na nich nie zasnęłam, zwłaszcza na historii, której nienawidziłam. Nadal nie mogłam pojąć, po jaką cholerę jest ona nam potrzebna i kogo obchodzi, co się działo np. w 1410 roku. Przecież to nam do szczęścia nie jest potrzebne, a nawet do dupy.
Cieszyłam się, gdy zadźwięczał dzwonek. Nim się obejrzałam, nikogo już prawie nie było w klasie. Wszyscy się spieszyli, aby zająć najlepsze miejsca w stołówce. Ja akurat nie podzielałam ich entuzjazmu. Bez pośpiechu poszłam odłożyć książkę z historii, bezsensownego przedmiotu, który nadal nie wiem, do czego mi się w życiu przyda i ruszyłam w kierunku najbardziej zatłoczonego miejsca w szkole. Niestety nie wzięłam z domu nic do jedzenia, więc musiałam sobie coś kupić, aby nie zemdleć z głodu. Ustawiłam się w kolejce i kiedy nadeszła moja kolej, wybrałam kanapkę z sałatą, serem, szynką i pomidorem oraz mój ulubiony sok pomarańczowy. Wzięłam tacę, wcześniej płacąc i uświadomiłam sobie, że nie wiem, dokąd mam iść.
- Sam! - usłyszałam znajomy głos. - Tutaj! - spojrzałam na Biancę, która do mnie machała. Podeszłam do niej i usiadłam na wskazanym miejscu. - Ludzie - rzekła. - To jest Sam - przedstawiła mnie. - Sam - tym razem zwróciła się do mnie. - To jest Jess - pokazała na dziewczynę obok. - A to Mike.
- Miło Cię poznać - powiedział chłopak.
- Was również - odparłam z uśmiechem.
- Sam jest nowa - rzekła Bianca. - Od wczoraj mieszka w Los Angeles.
- I jak Ci się tu podoba? - zapytała Jess.
- Jest po prostu cudownie - odpowiedziałam. Nic dodać, nic ująć.
- Fajnie - przyłączył się Mike. - A jak podoba Ci się szkoła?
- Jak na pierwszy dzień, nie jest źle - powiedziałam. - O wiele lepiej niż w poprzedniej.
- Gdzie wcześniej mieszkałaś? - zaciekawiła się Bianca.
- W San Diego - upiłam łyk soku. - Ale nie za dobrze wspominam tamte czasy.
- Dlaczego?
- Bo.. - popatrzyłam po twarzach znajomych i poczułam się przy nich jak przy Naomi. Poczułam jakbyśmy się znali od zawsze i że mogę im wszystko powiedzieć. - Bo nie czułam się tam zbyt dobrze - spuściłam głowę. - Nie miałam znajomych i było okropnie.
- Hej - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Spojrzałam na nią, a potem na osobę, do której należała. - Nie myśl o tym.
- Zostaw przeszłość za sobą i patrz w przyszłość - ale z Jess poetka.
- Zgadzam się z nimi w 100 procentach - dodała Bianca i przytuliła mnie. - Od dzisiaj żyjemy teraźniejszością i zostajemy najlepszymi przyjaciółmi na świecie!
______________
Siemanko kochani!
Normalnie nie wiem, co mam napisać, więc tak po prostu zapraszam Was do czytania moich wypicin z 2016 roku 😇
Tak, tak, chodzi o rozdział heh 😂
Kurczę, ale ja jestem zabawna heheheh 😂😂
Komentujcie i gwiastkujcie!
Niedługo znowu się widzimy!
Buziaki słodziaki!!! 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro