Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Następnego dnia obudziałam się dość wcześnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę stolika, na którym leżały Jego okulary. Uśmiechnęłam się na ich widok i na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Ze szczęście nie mogłam już zasnąć, więc wstał z łóżka i skierowałam się do łazienki, ale po chwili wróciłam do pokoju, bo zapomniałam wziąć ubrań.  Kiedy ponownie znalazłam się w łazience, odłożyłam rzeczy na kosz na pranie i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i pozwoliłam jej płynąć po całym moim ciele. Nawet się nie wzdrygnęłam, gdy poczułam zimny płyn, który w ogóle mnie nie ochłodził. Nadal czułam ciepło i mrownienie w miejscach, w których Jego dłonie dotykały mojego ciała. Albo zwariowałam albo się zakochałam. Nie, nie. Na pewno to pierwsze. A może?

Po kilku najdziwniejszych minutach w moim życiu w końcu wyszłam z brodzika, wytarłam ciało i ubrałam wcześniej przygotowane białe spodenki z mechanicznie pobrudzonymi bokami i czarną bokserkę z napisem "Never give up" - takie moje życiowe motto. Powiesiłam mokry ręcznik na grzejniku i wróciłam do pokoju. Pościeliłam łóżko, usiadłam przy toaletce, wzięłam szczotkę do ręki i rozczesałam włosy. Trochę mi to zajęło, ale w końcu skończyłam i sięgnęłam po grzebień. Uniosłam włosy w górę i związałam je na czubku głowy. Nałożyłam jeszcze podkład, korektor pod oczy, tusz na rzęsy i podkład.

- Kochanie? - usłyszałam głos mamy i odwróciłam się w stronę, z którego dochodził.

- Hej mamo - podeszłam do niej. - Co jest?

- Nic takiego - rzekła. - Chciałam Cię tylko o coś zapytać - uniosłam brwi. - Mam dzisiaj dużo pracy i nie dam rady odprowadzić Lily do przedszkola. Zrobisz to za mnie?

- Pewnie.

- Dziękuję - uścisnęła mnie. - Za chwilę musicie wychodzić, aby żadna z was się nie spóźniła.

- Dobrze - powiedziałam. - Wybacz mamo, ale muszę się jeszcze spakować.

- Oczywiście - odsunęła się i podeszła do uchylonych drzwi. - Pamiętaj, żeby wpaść do dyrektora. Czeka tam na Ciebie plan lekcji i wszystkie potrzebne książki.

Po wyjściu rodzicielki zabrałam się za pakowanie. Wzięłam torebkę, włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam do drzwi. Nagle się od nich odwróciłam i wtedy je zobaczyłam.

- Idealnie - uśmiechnęłam się do własnego odbicia, zakładając je na czubek głowy.

- Sam - spojrzałam na siostrę. - Mama powiedziała, że jak teraz nie wyjdziemy, to nie zdążymy. - popatrzyłam na telefon, wzięłam go do ręki i razem z blondynką pobiegłyśmy na dół. Szybko ubrałam czarne trampki i narzuciłam na ramiona czarną krótką skórzaną kurtkę. Pomogłam jeszcze zawiązać małej buty, wzięłam ją za rękę i wyszłyśmy na zewnątrz.

- Fajne okulary - powiedziała z nienacka Lily. - Skąd je masz?

- Dostałam - odparłam bez zastanowienia.

- Od kogo? - zapytała. - Od chłopaka?

- Ja.. - normalnie nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Ta mała coraz bardziej mnie zadziwia. - Chodź Lily, bo zaraz się spóźnisz - zmieniłam szybko temat, ale wiedziałam, że nie odpuści. Szczerze mówiąc, przypominała mi Naomi. Pewnie za dużo z nią przybywała i ją tego wszystkiego nauczyła. A to cwana sucz.

- Okey - podeszła do mnie i razem przyspieszyłyśmy kroku. Po kilku minutach byłyśmy już na miejscu.

- Lily! - usłyszałam czyjiś głos.

- Sonia! - mała pobiegła do koleżanki i mocno ją uściskała. Tego też pewnie nauczyła się od Naomi.

- Cześć Soniu - powiedziałam do dziewczynki.

- Cześć! - zawołała i mnie też uściskała.

- Dobra - piściła moją szyję. - Muszę już lecieć - teraz Lily mnie przytuliła. - Przyjdę po Ciebie po zajęciach, dobrze? - kiwnęła energicznie głową. Gdybym jej nie znała, pomyślałabym, że zaraz jej odpadnie. - Okey, to pa.

- Do zobaczenia - pocałowałam ją w policzek i postawiłam na ziemi.

- Bawcie się dobrze! - powiedziałam na odchodne.

***

Po jakiś dziesięciu minutach w końcu dotarłam do celu. Szkoła od zewnątrz nie wyglądała tak źle jak myślałam. Byłam mega ciekawa, co zobaczę, kiedy wejdę do środka. Poprawiłam torbę i ruszyłam do wejścia. Już chciałam pociągnąć do siebie drzwi, gdy nagle same się otworzyły i dosłownie powaliły moje ciało na ziemię.

- Nic Ci nie jest? - zapytał jakiś chłopak, kucając przy mnie.

- Nie wiem - odparłam zgodnie z prawdą i złapałam się za głowę. - Pierwszy dzień, a ja już zaliczyłam glebę - zaśmiał się.

- Chodź - rzekł i pomógł mi wstać. - Nic Cię nie boli? - spytał z troską.

- Nie - zaprzeczyłam. - Jest okey.

- Co za ulga - westchnął. - Proszę - podał mi moją torbę. - Czy my się przypadkiem nie znamy? - przyjrzał się mojej osobie i spojrzał mi w oczy.

O Boże..

- Chyba..

- Wiem - przerwał mi i uśmiechnął się, ukazując białe zęby. - To Ciebie spotkałem wczoraj w parku - chyba dostrzegł moje zdziwienie na twarzy. - Byłaś z siostrą. Lily, tak? - dodał.

- Jesteś bratem Sonii - raczej stwierdziłam, niż zapytałam.

- Zgadza się - wyciągnął rękę w moją stronę. - Thomas.

- Sam - uścisnęłam jego dłoń. - Ale wiesz - szepnęłam - już mi się przedstawiałeś.

- Drugi raz nie zaszkodzi - odszepnął, uśmiechając się słodko. Spojrzałam na niego i chyba już gdzieś widziałam ten uśmiech. Taa.. Pownie w snach. - Przepraszam za te drzwi - rzekł, wyrywając mnie z rozmyślań.

- Nic się nie stało.

- To dobrze - odrzekł, a ja uniosłam prawą rękę, która zamarła w bezruchu.

- Wszystko w porządku? - popatrzyłam na nastolatka z przerażoną miną. - Hej, co jest? - położył dłoń na moim ramieniu, co trochę mnie uspokoiło.

- Zgubiłam moje okulary - i znowu posmutniałam.

- Czekaj, czekaj - poszedł w miejsce, gdzie przed chwilą siedziałam i po kilku sekundach wrócił. - To te? - spojrzałam na jego dłoń i kiwnęłam głową. Już wyciągnęłam po nie rękę, ale chłopak mnie uprzedził i sam założył mi je na czubek głowy.

- Dziękuję - i bez zastanowienia przytuliłam go, a on natychmiast odwzajemnił ten gest.

- Nie ma za co - powiedział w moje włosy.

- Przepraszam - odsunęłam się. - Jeszcze raz dziękuję - poprawiłam torbę i poszłam do wejścia.

O Boże! Co to miało być?!

____________

Dzień dobry!/Dobry wieczór!

Dawno nic nie dodałam, więc stwierdziłam, że dzisiaj jest ten dzień, heh.

Powiem Wam w sekrecie, że od jakiegoś czasu pracuję (w sumie piszę) nad kolejną książką (nie wiem nawet czy te moje wypociny można tak nazwać) i nawet mi idzie. Wcześniej nie miałam weny, ale wróciła do mnie i pomogła przelać mi wszystko na papier.

Niestety na razie nie pojawi się na moim profilu, ale bądźcie cierpliwi. W niedalekiej przyszłości się pojawi i gwarantuję Wam, że na bank się spodoba (mam taką nadzieję) i z wielką chęcią będziecie czytać każdy kolejny rozdział.

Dobra, już nie przynudzam 😇

Gwiastkujcie, komentujcie!

Do zobaczenia! 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro