6
Następnego dnia obudziałam się dość wcześnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę stolika, na którym leżały Jego okulary. Uśmiechnęłam się na ich widok i na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Ze szczęście nie mogłam już zasnąć, więc wstał z łóżka i skierowałam się do łazienki, ale po chwili wróciłam do pokoju, bo zapomniałam wziąć ubrań. Kiedy ponownie znalazłam się w łazience, odłożyłam rzeczy na kosz na pranie i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i pozwoliłam jej płynąć po całym moim ciele. Nawet się nie wzdrygnęłam, gdy poczułam zimny płyn, który w ogóle mnie nie ochłodził. Nadal czułam ciepło i mrownienie w miejscach, w których Jego dłonie dotykały mojego ciała. Albo zwariowałam albo się zakochałam. Nie, nie. Na pewno to pierwsze. A może?
Po kilku najdziwniejszych minutach w moim życiu w końcu wyszłam z brodzika, wytarłam ciało i ubrałam wcześniej przygotowane białe spodenki z mechanicznie pobrudzonymi bokami i czarną bokserkę z napisem "Never give up" - takie moje życiowe motto. Powiesiłam mokry ręcznik na grzejniku i wróciłam do pokoju. Pościeliłam łóżko, usiadłam przy toaletce, wzięłam szczotkę do ręki i rozczesałam włosy. Trochę mi to zajęło, ale w końcu skończyłam i sięgnęłam po grzebień. Uniosłam włosy w górę i związałam je na czubku głowy. Nałożyłam jeszcze podkład, korektor pod oczy, tusz na rzęsy i podkład.
- Kochanie? - usłyszałam głos mamy i odwróciłam się w stronę, z którego dochodził.
- Hej mamo - podeszłam do niej. - Co jest?
- Nic takiego - rzekła. - Chciałam Cię tylko o coś zapytać - uniosłam brwi. - Mam dzisiaj dużo pracy i nie dam rady odprowadzić Lily do przedszkola. Zrobisz to za mnie?
- Pewnie.
- Dziękuję - uścisnęła mnie. - Za chwilę musicie wychodzić, aby żadna z was się nie spóźniła.
- Dobrze - powiedziałam. - Wybacz mamo, ale muszę się jeszcze spakować.
- Oczywiście - odsunęła się i podeszła do uchylonych drzwi. - Pamiętaj, żeby wpaść do dyrektora. Czeka tam na Ciebie plan lekcji i wszystkie potrzebne książki.
Po wyjściu rodzicielki zabrałam się za pakowanie. Wzięłam torebkę, włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam do drzwi. Nagle się od nich odwróciłam i wtedy je zobaczyłam.
- Idealnie - uśmiechnęłam się do własnego odbicia, zakładając je na czubek głowy.
- Sam - spojrzałam na siostrę. - Mama powiedziała, że jak teraz nie wyjdziemy, to nie zdążymy. - popatrzyłam na telefon, wzięłam go do ręki i razem z blondynką pobiegłyśmy na dół. Szybko ubrałam czarne trampki i narzuciłam na ramiona czarną krótką skórzaną kurtkę. Pomogłam jeszcze zawiązać małej buty, wzięłam ją za rękę i wyszłyśmy na zewnątrz.
- Fajne okulary - powiedziała z nienacka Lily. - Skąd je masz?
- Dostałam - odparłam bez zastanowienia.
- Od kogo? - zapytała. - Od chłopaka?
- Ja.. - normalnie nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Ta mała coraz bardziej mnie zadziwia. - Chodź Lily, bo zaraz się spóźnisz - zmieniłam szybko temat, ale wiedziałam, że nie odpuści. Szczerze mówiąc, przypominała mi Naomi. Pewnie za dużo z nią przybywała i ją tego wszystkiego nauczyła. A to cwana sucz.
- Okey - podeszła do mnie i razem przyspieszyłyśmy kroku. Po kilku minutach byłyśmy już na miejscu.
- Lily! - usłyszałam czyjiś głos.
- Sonia! - mała pobiegła do koleżanki i mocno ją uściskała. Tego też pewnie nauczyła się od Naomi.
- Cześć Soniu - powiedziałam do dziewczynki.
- Cześć! - zawołała i mnie też uściskała.
- Dobra - piściła moją szyję. - Muszę już lecieć - teraz Lily mnie przytuliła. - Przyjdę po Ciebie po zajęciach, dobrze? - kiwnęła energicznie głową. Gdybym jej nie znała, pomyślałabym, że zaraz jej odpadnie. - Okey, to pa.
- Do zobaczenia - pocałowałam ją w policzek i postawiłam na ziemi.
- Bawcie się dobrze! - powiedziałam na odchodne.
***
Po jakiś dziesięciu minutach w końcu dotarłam do celu. Szkoła od zewnątrz nie wyglądała tak źle jak myślałam. Byłam mega ciekawa, co zobaczę, kiedy wejdę do środka. Poprawiłam torbę i ruszyłam do wejścia. Już chciałam pociągnąć do siebie drzwi, gdy nagle same się otworzyły i dosłownie powaliły moje ciało na ziemię.
- Nic Ci nie jest? - zapytał jakiś chłopak, kucając przy mnie.
- Nie wiem - odparłam zgodnie z prawdą i złapałam się za głowę. - Pierwszy dzień, a ja już zaliczyłam glebę - zaśmiał się.
- Chodź - rzekł i pomógł mi wstać. - Nic Cię nie boli? - spytał z troską.
- Nie - zaprzeczyłam. - Jest okey.
- Co za ulga - westchnął. - Proszę - podał mi moją torbę. - Czy my się przypadkiem nie znamy? - przyjrzał się mojej osobie i spojrzał mi w oczy.
O Boże..
- Chyba..
- Wiem - przerwał mi i uśmiechnął się, ukazując białe zęby. - To Ciebie spotkałem wczoraj w parku - chyba dostrzegł moje zdziwienie na twarzy. - Byłaś z siostrą. Lily, tak? - dodał.
- Jesteś bratem Sonii - raczej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Zgadza się - wyciągnął rękę w moją stronę. - Thomas.
- Sam - uścisnęłam jego dłoń. - Ale wiesz - szepnęłam - już mi się przedstawiałeś.
- Drugi raz nie zaszkodzi - odszepnął, uśmiechając się słodko. Spojrzałam na niego i chyba już gdzieś widziałam ten uśmiech. Taa.. Pownie w snach. - Przepraszam za te drzwi - rzekł, wyrywając mnie z rozmyślań.
- Nic się nie stało.
- To dobrze - odrzekł, a ja uniosłam prawą rękę, która zamarła w bezruchu.
- Wszystko w porządku? - popatrzyłam na nastolatka z przerażoną miną. - Hej, co jest? - położył dłoń na moim ramieniu, co trochę mnie uspokoiło.
- Zgubiłam moje okulary - i znowu posmutniałam.
- Czekaj, czekaj - poszedł w miejsce, gdzie przed chwilą siedziałam i po kilku sekundach wrócił. - To te? - spojrzałam na jego dłoń i kiwnęłam głową. Już wyciągnęłam po nie rękę, ale chłopak mnie uprzedził i sam założył mi je na czubek głowy.
- Dziękuję - i bez zastanowienia przytuliłam go, a on natychmiast odwzajemnił ten gest.
- Nie ma za co - powiedział w moje włosy.
- Przepraszam - odsunęłam się. - Jeszcze raz dziękuję - poprawiłam torbę i poszłam do wejścia.
O Boże! Co to miało być?!
____________
Dzień dobry!/Dobry wieczór!
Dawno nic nie dodałam, więc stwierdziłam, że dzisiaj jest ten dzień, heh.
Powiem Wam w sekrecie, że od jakiegoś czasu pracuję (w sumie piszę) nad kolejną książką (nie wiem nawet czy te moje wypociny można tak nazwać) i nawet mi idzie. Wcześniej nie miałam weny, ale wróciła do mnie i pomogła przelać mi wszystko na papier.
Niestety na razie nie pojawi się na moim profilu, ale bądźcie cierpliwi. W niedalekiej przyszłości się pojawi i gwarantuję Wam, że na bank się spodoba (mam taką nadzieję) i z wielką chęcią będziecie czytać każdy kolejny rozdział.
Dobra, już nie przynudzam 😇
Gwiastkujcie, komentujcie!
Do zobaczenia! 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro