25
- Uwaga! Uwaga! - krzyknął ktoś do mikrofonu. - Mistrzostwa dobiegły końca i przyszedł czas na ogłoszenie wyników! - chwila ciszy. - Trzecie miejsce zdobyła drużyna z Clinton High! - rozległy się oklaski. - Nieco lepsze były reprezentantki z Harrison High! - i znowu aplauz. - A zwyciężczyniami okazały się.. proszę o werble.. dziewczyny z.. Lincoln High! - teraz to wszyscy zaczęli wiwatować.
- Udało się! - wykrzyknęła Jess. - Wygrałyśmy!
- A jednak nie jesteśmy takie najgorsze - powiedziała Amy.
- Wszystko dzięki naszemu kapitanowi! - dodała Bianca.
- Nie tylko dzięki mnie - odparłam. - Razem to zrobiłyśmy! To zasługa nas wszystkich!
- Ale to Ty nas pobudzałaś do walki - rzekła Emily.
- I zawsze nas wspierałaś - dodała Ana. - Nie ważne, co się działo.
- Od tego jest kapitan, prawda? - po tych słowach cała piątka objęła mnie tal mocno, że nie mogłam oddychać. - Hej, laski! Zaraz mnie udusicie! - i po chwili w końcu mnie puściły.
- Brawo dziewczyny! - to był nasz trener. - Wiedziałem, że dacie radę!
- To pana zasługa - oznajmiłam. - Dzięki panu jesteśmy takie dobre.
- Nie przesadzaj - rzekł. - Gdybyście nie wierzyły w siebie, jak ja w was wierzę, nie wygrałybyście dzisiaj. Mam rację?
- Pewnie tak - przełknęłam ślinę. - Ale i tak bardzo panu za wszystko dziękujemy - uśmiechnął się na moje słowa.
- Ja też wam dziękuję - powiedział. - Dawno nie trenowałem tak utalentowanych i pełnych pasji dziewczyn.
- To wszystko zasługa najlepszego trenera na świecie! - wyrzuciłam ręce w górę. - Prawda drużyno? - popatrzyłam na zespół.
- Prawda!
- Jak dobrze, że jeszcze was tu zastałam - rzekła zdyszana Naomi, dosłownie wlatując do szatni.
- Co się dzieje? - zapytałam trochę przestraszona.
- Ja.. wy.. musicie..
- Naomi oddychaj - podeszłam do niej. - Lepiej? - spojrzała na mnie i kiwnęła głową.
- Musicie pójść ze mną. Teraz.
- Dokąd? - zaciekawiła się Jess.
- Po co? - dorzuciła czerwonowłosa.
- Nie mogę powiedzieć - co ona taka tajemnicza? - Po prostu chodźcie ze mną. Proszę..
- No dobra - zgodziłam się. - A wy co myślicie? - zapytałam dziewczyn, bo nie chciałam sama podejmować decyzji.
- Idziemy - odparły niemal natychmiast.
- Super - Naomi uścisnęła nas wszystkie po kolei. - Chodźcie, bo się spóźnimy - ruszyła w stronę wyjścia i po chwili się odwróciła. - Idziecie? - wzięłyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy za nią.
Przez jakieś dziesięć minut kroczyłyśmy za moją szaloną przyjaciółką. Cały czas zastanawiał się, gdzie nas prowadzi i pewnie nie tylko mnie to mega ciekawiło. Ona ma czasami na prawdę dziwaczne pomysły.
- Jesteśmy na miejscu - Naomi nagle się zatrzymała, a ja prawie na nią wpadłam.
- Hej! - zawołałam. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale czarnula mi przerwała.
- Schowajcie tu swoje rzeczy - wskazała na jakąś małą szopę czy coś - i za chwilę widzimy się w środku - oznajmiła i zniknęła.
- Po co ona nas tu przyprowadziła? - spytała Bian.
- Nie mam bladego pojęcia - odrzekłam. - Niestety nie umiem czytać w myślach, a bardzo bym chciała.
- No to chodźmy się dowiedzieć - powiedziała Jessica i pobiegła q stronę wejścia. - No dalej laski - ponagliła mas, a my szybko ruszyłyśmy za nią.
- Oto nasze mistrzynie! - krzyknął ktoś do mikrofonu, kiedy magicznym trafem znalazłyśmy się na scenie. - Wielkie brawa dla nich! - światła zostały zwrócone na naszą szóstkę i wszyscy zaczęli wiwatować. Poczułam się jak jakaś gwiazda. Brakowało tylko czerwonego dywanu i długiej sukni.
- Bardzo dziękujemy za tak cudowne przywitanie - powiedziałam do mikrofonu, wyciągając go ze statywu. - I jest nam niezmiernie miło, że to specjalnie dla nas zorganizowaliście to wspaniałe przyjęcie! - znowu rozległy się oklaski.
______________
Hejka ludziska!
Miło mi Was ponownie gościć!
Jak podoba się rozdział?
Został jeszcze jeden rozdział i epilog, a potem ruszamy z nowym opowiadaniem, którego prolog możecie przeczytać na moim profilu 😇
Do zobaczenia niedługo!
Buziaki kociaki! 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro