22
- Dziękuję, że zgodziłaś się pójść ze mną - powiedziałam do szatynki.
- Nie ma za co - odparła Bianca. - I tak nie miałam nic do roboty.
- Ale i tak Ci dziękuję.
Część drogi przeszłyśmy w milczeniu. Nie chciałam jej przerywać, więc po prostu szłam pred siebie, mając u boku przyjaciółkę i spojrzałam na piękne, bezchmurne niebo. Słońce nadal przyjemnie grzało, a było już późne popołudnie. Poczułam jego ciepło na skórze i zamknęłam oczy, aby uspokoić się przed spotkaniem z Nim, ale nic to nie dało, bo ni z tego ni z owego nagle nawiedziły mnie wspomnienia z ostatniego dnia lata, w sumie wieczoru, ale wiecie o co mi chodzi.
- Uważaj! - usłyszałam krzyk Bian i szybko podniosłam powieki, lecz nie zdążyłam ogarnąć, co się dzieje. - Sam? Żyjesz? - zapytała szatynka i pomogła mi wstać.
- Chyba tak - odparłam, masując czoło.
- Lubisz wpadać na różne rzeczy, co? - zaśmiała się niebieskooka.
- Ubóstwiam - też się uśmiechnęłam. - Z czym się zderzyłam? - zaciekawiłam się.
- Najpierw zaatakowała Cię gałąź, a potem druga i na koniec zadziałała siła grawitacji - wyjaśniła z wielkim uśmiechem na ustach.
- Och - westchnęłam. - Moje szczęście nie zna granic.
- Zgadzam się w 100 procentach - Bianca wzięła mnie pod ramię, a ja na nią spojrzałam, nierozumiejąc. - Wolę mieć Ciebie na oku i w razie czego obronię Cię przed złymi konarami - puściła do mnie oczko.
- Ochroniarz i przyjaciółka w jednym - uniosłam ręce ku niebu. - Dzięki Ci Boże!
- Ej - szturchnęła mnie lekko w ramię, a ja posłałam jej buziaka.
Reszta drogi obyła się bez żadnych niespodzianek i w końcu dotarłyśmy na miejsce.
- Bian? - zwróciłam się do szatynki, gdy stanęłyśmy przed drzwiami.
- Hę?
- Pod żadnym pozorem nie zostawiaj mnie samej z..
- Jasna sprawa - odetchnęłam z ulgą, a Bianca nacisnęła dzwonek. Byłam jej mega wdzięczna, bo dzięki niej nie musiałam wymawiać Jego imienia.
Chwilę stałyśmy na ganku. Po kilku minutach usłyszałyśmy czyjeś kroki i nagle drzwi się otworzyły.
- Cześć - powiedziała szatynka. - Przyszłyśmy po Lily.
- Oczywiście - rzekł blondyn. - Wejdźcie - wpuścił nas do środka i zaprowadził do salonu. - Siadajcie - wskazał na skórzaną kanapę. - Chcecie coś do picia?
- Dwie szklanki wody, jeśli możemy prosić - rzekła moja towarzyszka.
- Pewnie - odwrócił się i poszedł w kierunku kuchni.
- Nie myślałam, że on tu będzie - szepnęła do mnie Bianca.
- Co? Kto?
- Luke.
- Chyba nie rozumiem - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Całowaliśmy się na balu - oznajmiła prosto z mostu.
- Co? - powiedziałam trochę za głośno.
- Cii.. - przycisnęła palec do moich ust. - Kiedy wybiła północ, opadły maski i..
- Boisz się, że Cię rozpozna? - wpadłam jej w słowo.
- Nie mnie - odpowiedziała. - Tylko Ciebie.
- Co? - powtórzyłam, ale ciszej niż poprzednio.
- Widział nas, jak szłyśmy na taras i jak wychodziłam z niego sama. Wie, że tą tajemniczą dziewczyną jest jedna z moich przyjaciółek i..
- Domyślił się, że to ja - dokończyłam za nią, a ona tylko kiwnęła głową. - Myślisz, że powie..
- Nie - zaprzeczyła niemal natychmiast. - To znaczy mam taką nadzieję - dodała.
- O czym tak szepczecie? - zapytał blondyn, postawiając przed nami szklanki.
- Gdzie Lily? - spytałam, szybko zmieniając temat.
- Na górze - odparł. - Poczekajcie tu, a ja po nich pójdę - wstał, lecz moja przyjaciółka go uprzedziła.
- Nie, ja pójdę - spojrzała na mnie, potem na Luke'a i znowu na mnie. - Pogadaj z nim - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałam. - Gdzie mam iść? - Zwróciła się do chłopaka.
- Na górę - wskazał na schody za nami. - Pierwsze drzwi po lewej.
- Okey - ponownie na mnie spojrzała, a ja skinęłam głową na znak zrozumienia. - Zaraz wracam.
- To Ty - zaczęłam. - To Ty jesteś najlepszym kumplem Thomasa - raczej stwierdziłam niż zapytałam.
- Jak na to wpadłaś? - posłał mi swój uroczy uśmiech, ale nie tak uroczy jak.. Cholera, Sam! PRZESTAŃ O NIM MYŚLEĆ!
- Zgadywałam - uśmiechnęłam się. - Zawsze jesteś przy jego boku.
- Prawie zawsze - poprawił mnie. - A Ty jesteś Sam, prawda?
- Tak.
- I to Ty namieszałaś w głowie mojemu kumplowi.
- Słucham?
- Nie udawaj - powiedział. - Od waszego pierwszego spotkania wciąż o Tobie gadał i nie mógł przestać, więc jest tylko jedno wytłumaczenie.
- Jakie? - zapytałam, chociaż już znałam odpowiedź.
- Zakochał się i patrząc na Ciebie, Tobie też nie jest obojętny.
- To nieprawda.
- Twoje oczy mówią co innego - dobry jest. Zbyt dobry.
- Nie rozmawiajmy o tym - kiwnął głową. Chociaż w czymś się zgadzamy. - Mogę Ci zadać jedno pytanie? - przytaknął, a ja przełknęłam ślinę. - Znasz tożsamość tej ta..
- Wiem, że to Ty - przerwał mi.
- Co? - to od dziś chyba moje nowe powiedzenie.
- Widziałem Cię na balu, jak szłaś z Biancą w stronę tarasu - szepnął.
- Skąd..
- Wiedziałem, że to właśnie Ty? - on mi czyta w myślach czy jak? - Biancę wszędzie bym rozpoznał. A zresztą wiem, że Twoja przyjaciółka z Włoch chodzi z Mike'em, a Jess szaleje za tym nowym, jak mu było? - chwila milczenia. - Aa Matt, tak? - przytaknęłam. - Więc nie trudno było zgadnąć.
- Czekaj, czekaj - zagadnęłam. - Mam rozumieć, że podkochujesz się w Biance?
- Nie - posmutniałam. - Ja za nią szaleję - wow. Nie spodziewałam się takiego wyznania.
- Od kiedy? - zapytałam z czystej ciekawości.
- Od dawna mi się podoba - westchnął. - A jak zobaczyłem ją na imprezie w tej wystrzałowej sukience, dałem się ponieść emocjom i..
- Pocałowałeś ją - teraz to ja dokończyłam za niego.
- Nie mogłem się oprzeć. To było silniejsze ode mnie.
- Rozumiem - powiedziałam. - Słuchaj - spojrzał mi w oczy. - Czy..
- Nie - zaprzeczył. - On nic nie wie.
- Nie powiedziałeś mu? - lekko się zdziwiłam.
- Nie.
- Dlaczego? Nie mówicie sobie o wszystkim?
- Nie jesteśmy dziewczynami - rzekł. Bez obrazy - dodał.
- Spoko.
- Więc nie, nie mówimy sobie o wszystkim. Każdy ma jakieś tajemnice, co nie? - nieznacznie skinęłam głową. - Więc to będzie nasz mały sekret - uśmiechnęłam się, a on natychmiast odwzajemnił ten gest. - A zresztą wspomniał, że teraz jego kolej na odnalezienie tajemniczej dziewczyny, więc z jakiej racji mam mu to ułatwić?
- Co ułatwić? - oboje spojrzeliśmy po sobie, a potem w stronę dochodzącego głosu, który tak uwielbiam.
- Sprzątanie - odparł Luke. - Tym razem Ci nie pomogę.
- No weź.. - blondyn wstał i podszedł do kumpla.
- Żartowałem - powiedział Luke, obejmując bruneta.
- Nienawidzę Cię - zaśmiał się, strzepując jego rękę.
- Też Cię kocham - Luke próbował pocałować Thomasa w policzek, lecz ten go odepchnął.
- Może lepiej już pójdziemy - wstałam i spojrzałam na przyjaciółkę. - Nie chcemy wam przeszkadzać - podeszłam do Lily. - Chodźmy.
- Nie zostaniecie na kolacji? - zapytał Thomas. Nie, nie, nie. Proszę, tylko nie to.
- Sam - ta mała zdecydowanie za dużo czasu spędza z Naomi. - Proszę - i do tego jej śliczne brązowe oczka. I jak tu jej odmówić?
- Niech będzie - zgodziłam się z wahaniem. Po chwili wszyscy siedzieliśmy już przy stole. - Co jemy?
- Na jaką pizzę macie ochotę? - spytał Luke, wskazując na menu przed sobą.
- Mam lepszy pomysł - odsunęłam się od stołu i podniosłam z krzesła. - Masz mąkę, jajka, mleko, śmietanę i jakieś owoce? - zwróciłam się do bruneta.
- Coś się powinno znaleźć - odparł i zaprowadził mnie do kuchni.
_______________
Hej słodziaki!
Co tam u Was nowego?
Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie 😇
Czekam na Waszą aktywność. Każdy jest tutaj mile widziany, a każde wyświetlenie przyprawia mnie o uśmiech.
Do zobaczenia niedługo!
Buziaki 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro