Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

- Dziękuję, że zgodziłaś się pójść ze mną - powiedziałam do szatynki.

- Nie ma za co - odparła Bianca. - I tak nie miałam nic do roboty.

- Ale i tak Ci dziękuję.

Część drogi przeszłyśmy w milczeniu. Nie chciałam jej przerywać, więc po prostu szłam pred siebie, mając u boku przyjaciółkę i spojrzałam na piękne, bezchmurne niebo. Słońce nadal przyjemnie grzało, a było już późne popołudnie. Poczułam jego ciepło na skórze i zamknęłam oczy, aby uspokoić się przed spotkaniem z Nim, ale nic to nie dało, bo ni z tego ni z owego nagle nawiedziły mnie wspomnienia z ostatniego dnia lata, w sumie wieczoru, ale wiecie o co mi chodzi.

- Uważaj! - usłyszałam krzyk Bian i szybko podniosłam powieki, lecz nie zdążyłam ogarnąć, co się dzieje. - Sam? Żyjesz? - zapytała szatynka i pomogła mi wstać.

- Chyba tak - odparłam, masując czoło.

- Lubisz wpadać na różne rzeczy, co? - zaśmiała się niebieskooka.

- Ubóstwiam - też się uśmiechnęłam. - Z czym się zderzyłam? - zaciekawiłam się.

- Najpierw zaatakowała Cię gałąź, a potem druga i na koniec zadziałała siła grawitacji - wyjaśniła z wielkim uśmiechem na ustach.

- Och - westchnęłam. - Moje szczęście nie zna granic.

- Zgadzam się w 100 procentach - Bianca wzięła mnie pod ramię, a ja na nią spojrzałam, nierozumiejąc. - Wolę mieć Ciebie na oku i w razie czego obronię Cię przed złymi konarami - puściła do mnie oczko.

- Ochroniarz i przyjaciółka w jednym - uniosłam ręce ku niebu. - Dzięki Ci Boże!

- Ej - szturchnęła mnie lekko w ramię, a ja posłałam jej buziaka.

Reszta drogi obyła się bez żadnych niespodzianek i w końcu dotarłyśmy na miejsce.

- Bian? - zwróciłam się do szatynki, gdy stanęłyśmy przed drzwiami.

- Hę?

- Pod żadnym pozorem nie zostawiaj mnie samej z..

- Jasna sprawa - odetchnęłam z ulgą, a Bianca nacisnęła dzwonek. Byłam jej mega wdzięczna, bo dzięki niej nie musiałam wymawiać Jego imienia.

Chwilę stałyśmy na ganku. Po kilku minutach usłyszałyśmy czyjeś kroki i nagle drzwi się otworzyły.

- Cześć - powiedziała szatynka. - Przyszłyśmy po Lily.

- Oczywiście - rzekł blondyn. - Wejdźcie - wpuścił nas do środka i zaprowadził do salonu. - Siadajcie - wskazał na skórzaną kanapę. - Chcecie coś do picia?

- Dwie szklanki wody, jeśli możemy prosić - rzekła moja towarzyszka.

- Pewnie - odwrócił się i poszedł w kierunku kuchni.

- Nie myślałam, że on tu będzie - szepnęła do mnie Bianca.

- Co? Kto?

- Luke.

- Chyba nie rozumiem - przyznałam zgodnie z prawdą.

- Całowaliśmy się na balu - oznajmiła prosto z mostu.

- Co? - powiedziałam trochę za głośno.

- Cii.. - przycisnęła palec do moich ust. - Kiedy wybiła północ, opadły maski i..

- Boisz się, że Cię rozpozna? - wpadłam jej w słowo.

- Nie mnie - odpowiedziała. - Tylko Ciebie.

- Co? - powtórzyłam, ale ciszej niż poprzednio.

- Widział nas, jak szłyśmy na taras i jak wychodziłam z niego sama. Wie, że tą tajemniczą dziewczyną jest jedna z moich przyjaciółek i..

- Domyślił się, że to ja - dokończyłam za nią, a ona tylko kiwnęła głową. - Myślisz, że powie..

- Nie - zaprzeczyła niemal natychmiast. - To znaczy mam taką nadzieję - dodała.

- O czym tak szepczecie? - zapytał blondyn, postawiając przed nami szklanki.

- Gdzie Lily? - spytałam, szybko zmieniając temat.

- Na górze - odparł. - Poczekajcie tu, a ja po nich pójdę - wstał, lecz moja przyjaciółka go uprzedziła.

- Nie, ja pójdę - spojrzała na mnie, potem na Luke'a i znowu na mnie. - Pogadaj z nim - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałam. - Gdzie mam iść? - Zwróciła się do chłopaka.

- Na górę - wskazał na schody za nami. - Pierwsze drzwi po lewej.

- Okey - ponownie na mnie spojrzała, a ja skinęłam głową na znak zrozumienia. - Zaraz wracam.

- To Ty - zaczęłam. - To Ty jesteś najlepszym kumplem Thomasa - raczej stwierdziłam niż zapytałam.

- Jak na to wpadłaś? - posłał mi swój uroczy uśmiech, ale nie tak uroczy jak.. Cholera, Sam! PRZESTAŃ O NIM MYŚLEĆ!

- Zgadywałam - uśmiechnęłam się. - Zawsze jesteś przy jego boku.

- Prawie zawsze - poprawił mnie. - A Ty jesteś Sam, prawda?

- Tak.

- I to Ty namieszałaś w głowie mojemu kumplowi.

- Słucham?

- Nie udawaj - powiedział. - Od waszego pierwszego spotkania wciąż o Tobie gadał i nie mógł przestać, więc jest tylko jedno wytłumaczenie.

- Jakie? - zapytałam, chociaż już znałam odpowiedź.

- Zakochał się i patrząc na Ciebie, Tobie też nie jest obojętny.

- To nieprawda.

- Twoje oczy mówią co innego - dobry jest. Zbyt dobry.

- Nie rozmawiajmy o tym - kiwnął głową. Chociaż w czymś się zgadzamy. - Mogę Ci zadać jedno pytanie? - przytaknął, a ja przełknęłam ślinę. - Znasz tożsamość tej ta..

- Wiem, że to Ty - przerwał mi.

- Co? - to od dziś chyba moje nowe powiedzenie.

- Widziałem Cię na balu, jak szłaś z Biancą w stronę tarasu - szepnął.

- Skąd..

- Wiedziałem, że to właśnie Ty? - on mi czyta w myślach czy jak? - Biancę wszędzie bym rozpoznał. A zresztą wiem, że Twoja przyjaciółka z Włoch chodzi z Mike'em, a Jess szaleje za tym nowym, jak mu było? - chwila milczenia. - Aa Matt, tak? - przytaknęłam. - Więc nie trudno było zgadnąć.

- Czekaj, czekaj - zagadnęłam. - Mam rozumieć, że podkochujesz się w Biance?

- Nie - posmutniałam. - Ja za nią szaleję - wow. Nie spodziewałam się takiego wyznania.

- Od kiedy? - zapytałam z czystej ciekawości.

- Od dawna mi się podoba - westchnął. - A jak zobaczyłem ją na imprezie w tej wystrzałowej sukience, dałem się ponieść emocjom i..

- Pocałowałeś ją - teraz to ja dokończyłam za niego.

- Nie mogłem się oprzeć. To było silniejsze ode mnie.

- Rozumiem - powiedziałam. - Słuchaj - spojrzał mi w oczy. - Czy..

- Nie - zaprzeczył. - On nic nie wie.

- Nie powiedziałeś mu? - lekko się zdziwiłam.

- Nie.

- Dlaczego? Nie mówicie sobie o wszystkim?

- Nie jesteśmy dziewczynami - rzekł. Bez obrazy - dodał.

- Spoko.

- Więc nie, nie mówimy sobie o wszystkim. Każdy ma jakieś tajemnice, co nie? - nieznacznie skinęłam głową. - Więc to będzie nasz mały sekret - uśmiechnęłam się, a on natychmiast odwzajemnił ten gest. - A zresztą wspomniał, że teraz jego kolej na odnalezienie tajemniczej dziewczyny, więc z jakiej racji mam mu to ułatwić?

- Co ułatwić? - oboje spojrzeliśmy po sobie, a potem w stronę dochodzącego głosu, który tak uwielbiam.

- Sprzątanie - odparł Luke. - Tym razem Ci nie pomogę.

- No weź.. - blondyn wstał i podszedł do kumpla.

- Żartowałem - powiedział Luke, obejmując bruneta.

- Nienawidzę Cię - zaśmiał się, strzepując jego rękę.

- Też Cię kocham - Luke próbował pocałować Thomasa w policzek, lecz ten go odepchnął.

- Może lepiej już pójdziemy - wstałam i spojrzałam na przyjaciółkę. - Nie chcemy wam przeszkadzać - podeszłam do Lily. - Chodźmy.

- Nie zostaniecie na kolacji? - zapytał Thomas. Nie, nie, nie. Proszę, tylko nie to.

- Sam - ta mała zdecydowanie za dużo czasu spędza z Naomi. - Proszę - i do tego jej śliczne brązowe oczka. I jak tu jej odmówić?

- Niech będzie - zgodziłam się z wahaniem. Po chwili wszyscy siedzieliśmy już przy stole. - Co jemy?

- Na jaką pizzę macie ochotę? - spytał Luke, wskazując na menu przed sobą.

- Mam lepszy pomysł - odsunęłam się od stołu i podniosłam z krzesła. - Masz mąkę, jajka, mleko, śmietanę i jakieś owoce? - zwróciłam się do bruneta.

- Coś się powinno znaleźć - odparł i zaprowadził mnie do kuchni.

_______________

Hej słodziaki!

Co tam u Was nowego?

Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie 😇

Czekam na Waszą aktywność. Każdy jest tutaj mile widziany, a każde wyświetlenie przyprawia mnie o uśmiech.

Do zobaczenia niedługo!

Buziaki 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro