Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

- Sam? Śpisz?

- Nie - odparłam. - Już nie.

- To dobrze - odetchnęła z ulgą.

- Co jest? - zapytałam, spoglądając w oczy przyjaciółce.

- Nic takiego. Po prostu..

- No co? - przerwałam jej.

- Zaspałaś! - że co?!

- Nie, nie, nie - zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki. Po chwili wróciłam do pokoju. - Czemu nie obudziłaś mnie wcześniej?! - spytałam, w pośpiechu się ubierając. - Z czego się śmiejesz?!

- Z Ciebie - uniosłam brwi, nierozumiejąc.

- Aż tak strasznie wyglądam? - i nagle usłyszałam znajomy dźwięk. - Czy to mój budzik? - Naomi tylko kiwnęła głową, bo za żadne skarby nie mogła przestać się śmiać.

- Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś był tak szybko gotowy do wyjścia i to w poniedziałek - powiedziała, kiedy w końcu się ogarnęła, ale niestety tylko na chwilę.

- Osz Ty! - odrzekłam lekko wkurzona, więc rzuciłam poduszką w czarnowłosą, która trafiła ją prosto w sam środek twarzy. - A masz!

- Świetny strzał - odwróciłam się w kierunku drzwi i tam też posłałam jedną z moich poduszek.

- Ej! Za co to było? - wzruszyłam tylko ramionami i w krótkim czasie mój pokój stał się polem bitwy.

***

- Co robimy dzisiaj po szkole? - zapytała Naomi, kiedy szłyśmy do Lincoln'a.

- Mam trening - odparłam. - Przepraszam.

- Nic się nie stało - rzekła. - Czemu mi nie powiedziałaś, że należysz do drużyny?

- Nie było okazji i..

- Ale mi mogłaś powiedzieć - przerwał mi Matt, który pojawił się znikąd.

- Skąd się tu wziąłeś? - posłałam mu gniewne spojrzenie.

- Idę do szkoły - odparł. - Tak jak wy.

- A mogę wiedzieć, czemu nas śledzisz? - założyłam ręce na piersi.

- Muszę lecieć - jak zawsze musi wywinąć się od odpowiedzi. - Jess na mnie czeka - pomachał nam i tyle go było widać.

- Jaki on jest wkurzający.

- Nie zapominaj, że Jess za nim szaleje i..

- Tak, wiem - westchnęłam. - A skoro już o tym rozmawiamy, to powiedz mi - lekko ją szturchnęłam - jak Ci się układa z Mike'em?

- Jest cudownie! - od razu oczy się jej zaświeciły. - Mike jest taki kochany!

- Cieszę się - powiedziałam szczerze, a Naomi nagle mocno mnie przytuliła. - A to za co? - jakoś nie miała w zwyczaju rzucać się na ludzi.

- Za to, że jesteś moją przyjaciółką - rzekła. - I nie martw się.

- O co? - zapytałam, odsuwając się.

- Thomas Cię kocha i zobaczysz, że prędzej czy później będziesz jedną z najszczęśliwszych dziewczyn na świecie.

***

- Gotowe na trening?

- Gotowe! - zawołałyśmy chórem.

- Dobrze - powiedział nasz trener. - Zaczynamy od zagrywek, a potem poodbijacie piłkę w parach i na mój gwizdek zmieniacie swoją dotychczasową towarzyszkę.

- Tak jest!

- No to do roboty dziewczyny!

I po chwili zaczęliśmy ćwiczyć. Na początku nie szło mi najlepiej. Byłam rozkojarzona ostatnimi wydarzeniami, ale nie mogłam pozwolić, aby mną zawładnęły. Już nie. Teraz muszę zająć się treningami, bo chcę, żeby przeze mnie cos poszło nie tak, więc wzięłam się w garść i pokazałam na co tak na prawdę mnie stać.

- Na dzisiaj koniec! - krzyknął trener po jakiś dwóch godzinach biegania i różnorakich ćwiczeń z piłka siatkową. - Dziewczyny, byłyście świetne - dodał. - A teraz marsz do szatni i widzimy się jutro o tej samej porze!

- Tak jest! - i wszystkie skierowałyśmy się we wskazane miejsce.

- Sam - odwróciłam się na dźwięk mojego imienia - pozwól tu na chwilę - przywołał mnie do siebie, a ja zaczęłam się zastanawiac, o co może chodzić.

- Mogę w czymś pomóc trenerze?

- Twoja dzisiejsza postawa bardzo mnie zaskoczyła i utwierdziła w przekonaniu - zawiesił głos na kilka sekund, żeby zbudować napięcie. - Chcę, abyś została kapitanem drużyny - wow! Tego to się nie spodziewałam. - Zaskoczona?

- Bardzo.

- Więc? - zaczął. - Zgadzasz się?

- Tak - powiedziałam w końcu.

- Tylko mnie nie zawiedź.

- Nie zawiodę. Obiecuję.

- Świetnie! - uśmiechnął się. - A teraz marsz do szatni i widzimy się jutro, kapitanie!

- Tak jest trenerze! - zasalutowałam i skierowałam się do pomieszczenia, gdzie dziewczyny już się pewnie przebierały.

- A Ty co się tak szczerzysz jak mysz do sera? - zapytała Naomi. Zaraz. Naomi?

- Co tu robisz? - zwróciłam się do włoszki.

- Nie zmieniaj tematu - powiedziała. - A teraz gadaj..

- Ty pierwsza - wpadłam jej w słowo.

- No dobra - zgodziła się, ale wiedziałam, że tego pożałuję. - Wpadłam Ci przekazać, że Lily jest u swojej przyjaciółki Sonii i masz ją odebrać - powiedziała. - A przy okazji chciałam sprawdzić jak wam idzie, ale chyba się trochę spóźniłam.

- Okey - odparłam. - Jak coś w piątek mamy zawody i trenujemy codziennie po szkole.

- Spoko - rzekła. - A teraz gadaj, co Cię tak ucieszyło, zanim to z Ciebie wyciągnę.

- Przed chwilą rozmawiałam z trenerem i.. - popatrzyłam po twarzach dziewczyn. - Od dziś mówcie mi kapitanie!

__________________________

Hej kochani!

Chciałabym dla Was pisać częściej, ale niestety nie mam na to czasu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie 😇

W zamian za to niedługo pojawi się zjawka nowego opowiadania. Nie chcę zdradzać za dużo, ale gwarantuję, że Wam się spodoba (tzn. mam taką nadzieję).

Jak się podobał rozdział?

Do zobaczenia!

Buziaki 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro