Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

- Co ubierasz na bal? - zapytała Naomi, kiedy zamykałam szafkę.

- A co? - zagadnęłam. - Masz jakieś propozycje?

- Być może - uśmiechnęła się tajemniczo. - Poczekaj tu - powiedziała nagle. - Zaraz wracam - i szybko się oddaliła. Co ona znowu kombinuje?

Czekając na czarnowłosą, sięgnęłam do torby i wyjęłam z niej Jego okulary. Odwróciłam się i na moje nieszczęście albo szczęście z kimś się zderzyłam. Znowu.

Czy zawsze mi musi się to przytrafiać?

- Hey - wszędzie poznałabym ten głos. - Szukałem Cię.

- Spieszę się - próbowałam go wyminąć, ale mi nie pozwolił. Cholera.

- Musimy pogadać - podniosłam wzrok.

- Sam! - no nareszcie.

- Muszę lecieć - tym razem mnie przepuścił. - Cześć.

- Czekaj - złapał moją rękę. A już myślałam, że zostawi mnie w spokoju. - Zobaczymy się na balu? - ależ oczywiście!

- Może - spojrzałam na jego dłoń, a on natychmiast ją zabrał. - Na razie - szybko się od niego oddaliłam i ruszyłam w kierunku moich przyjaciółek.

- Co to było? - spytała Jess.

- Sama nie wiem - odparłam zgodnie z prawdą. - Dobra. Jaki masz pomysł - zwróciłam się do Naomi, zmieniając temat.

- Idziemy na zakupy! - zawołała Bianca. - W tej chwili - dodała.

- Nie mogę - powiedziałam. - Muszę odebrać Lily z przedszkola.

- Już się tym zajęłam - popatrzyłam na czarnulę.

- No chodź - pociągnęła mnie za rękę. - Proszę - zrobiła minkę kota ze Shreka.

- Niech będzie - zgodziłam się, bo jakoś nie potrafiłam jej odmówić. Ona to ma dar przekonywania.

Wczoraj przez kilka godzin chodziłyśmy od jednego sklepu do drugiego w poszukiwaniu idealnych sukienek i w końcu każda z nas wybrała coś dla siebie na dzisiejszą imprezę.

***

- Sam! Pospiesz się! - krzyczała Jess. - Zaraz się tu zesikam! - usłyszałam śmiechy przyjaciółek. Ja też się zaśmiałam i szybko wyszłam z łazienki, bo nie chciałam mieć powodzi w pokoju. - No nareszcie! - brunetka natychmiast wpadła do pomieszczenia i zatrzasnęła za sobą drzwi, a ja w ostatniej chwili od nich odskoczyłam.

- Mało brakowało - spojrzałam na Biancę. - Prawie Cię stratowała.

- Szkoda, że nie widziałaś Jess - zaśmiała się Naomi. - Wyglądała jak wielka beczka, która zaraz by wybuchła.

- Naomi - posłałam jej spojrzenie typu "cicho bądź, ale to było dobre" i nagle usłyszałyśmy znajomy dźwięk spuszczania wody.

- Ale ulga! - westchnęła Jessica, wchodząc do pokoju. - Czuję się o parę kilo lżejsza.

- Teraz bez problemu powinnaś wcisnąć się w tę Twoją cudną kieckę - zaśmiała się Bian, a Jess spiorunowała ją wzrokiem.

- Hey dziewczyny! - wszystkie odwróciły się w moim kierunku. - Nie sądzicie, że już czas?

- Na co? - zapytały brązowowłose.

- Jeśli nie chcemy się spóźnić na bal, to..

- O nie! - powiedziała brunetka spanikowana. - Musimy tam być!

- Spokojnie - uspokoiła ją czarnula - zdążymy. Bo jak nie my to kto?

Po tych słowach zaczęły się gorączkowe przygotowania do dzisiejszej imprezy, która miała się odbyć za kilka godzin. Może i nie zostało dużo czasu, ale dla nas to nie problem.

W końcu każda z nas była gotowa do wyjścia. Jess miała na sobie pudrowo-różową sukienkę, Bianca biało-czerwoną bez ramiączek, Naomi granatową kieckę całą z koronki i z rękawami 3/4, a ja za to bladoróżową ze srebrnymi zawijasami u góry i falbanami u dołu. Jeszcze lepszego efektu dodawał pasek w kolorze sukienki ze srebrną kokardą na środku. Kiedy zobaczyłam moje przyjaciółki i siebie w lustrze, byłam pewna, że żaden chłopak nie oderwie od nas wzroku, a zwłaszcza ten wymarzony.

- Wyglądacie wystrzałowo! - rzekła Lily, dosłownie wpadając do mojego pokoju. - Ale o czymś chyba zapomniałyście - popatrzyłyśmy po sobie.

- O czym? - zapytała Naomi, a blondynka wskazała na biurko.

- Maski!

***

Na bal dotarłyśmy ok. godziny dziesiątej i od razu na wejściu Jess poszła poszukać Matta, a Naomi zniknęła gdzieś z Mike'm.

- No to zostałyśmy same - spojrzałam na Biancę. - Chodźmy wszystko przygotować - kiwnęłam głową i razem ruszyłyśmy w stronę tarasu.

- Myślisz, że przyjdzie? - spytałam kumpelę, kiedy doszłyśmy na miejsce.

- Nie ma innej opcji - uśmiechnęłam się blado.

- Boję się - przyznałam zgodnie z prawdą.

- Spokojnie - przytuliła mnie. - Wszytko będzie dobrze - odwzajemniłam uścisk i po chwili się odsunęłam. - Powodzenia - rzekła na odchodne szatynka i zostawiła mnie samą.

- Uspokój się Sam - powiedziałam do siebie, chodząc tam o z powrotem. - Wszystko będzie dobrze. Nic złego się nie stanie. Wszystko się jakoś ułoży - w końcu oparłam się o murek i spojrzałam w niebo, które rozświetlały miliardy gwiazd. Uśmiechnęłam się na ten widok i opuściłam powieki, aby przypomnieć sobie tamtą magiczną noc. Jego dotyk, niesamowity pocałunek, cudowny..

- To Ty? - zapytał aksamitnym głosem, wyrywając mnie z zamyślenia. Wzięłam głęboki oddech i powoli się odwróciłam.

- Cii.. - przyłożyłam palec do ust i zachęciłam, aby podszedł bliżej. Sięgnęłam po telefon i podłączyłam słuchawki. Jedną z nich włożyłam do ucha. - Mogę? - kiwnął głową i po chwili druga tkwiła już w Jego uchu. Uśmiechnął się na dźwięk Naszej piosenki i wziął mnie za rękę, w której nie trzymałam telefonu. Poczułam przyjemny prąd, ale zignorowałam go i spojrzałam w te Jego hipnotyzujące zielone oczy, a On tak po prostu mnie pocałował, jakbym była dla Niego całym światem.

Po kilku minutach, które dla mnie były wiecznością, oderwaliśmy się od siebie, a Jego dłonie powędrowały w górę do mojej maski, lecz ja szybko spuściłam głowę.

- Chciałbym poznać Twoją tożsamość, ale zdejmiesz ją, gdy będziesz gotowa - uniósł moją brodę i spojrzał mi w oczy. - Jak mnie znalazłaś? - zapytał, zmieniając temat i lekko się odsuwając.

- Usłyszałam jak mówiłeś o mnie przyjacielowi - powiedziałam. - W szatni po zawodach siatkówki - dodałam.

- To znaczy, że chodzisz do Lincoln High - to brzmiało raczej jak stwierdzenie, a nie pytanie, lecz i tak Mu odpowiedziałam.

- Tak.

- Czy już Cię kiedyś widziałem?

- Tak.

- Jak mogłem Cię widzieć, skoro nie wiem kim jesteś?

- Może widziałeś, ale niezbyt uważnie patrzyłeś.

- Myślisz, że nie pamiętałbym tych oczu, tak pięknych? - natychmiast zarumieniłam się na te słowa.

- Teraz moja kolej - spojrzał na mnie i uśmiechnął się zachęcająco. - Gdzie Twoja dziewczyna? - chyba nie spodziewał się takiego pytania.

- Zerwaliśmy - rzekł w końcu.

- Dlaczego? - zapytałam, ale doskonale znałam powód.

- Monic i ja byliśmy parą od gimnazjum - zaczął. - Wszyscy mówili, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

- A Ty? - spytałam z czystej ciekawości. - Też tak myślałeś?

- Na początku tak, ale byłem za młody, aby stwierdzić czy to miłość na całe życie - rzekł. - Monic za to była pewna, że zostaniemy ze sobą na zawsze, kecz ja nie - chwila milczenia. - W wakacje przed liceum wszystko zaczęło się psuć - przełknął ślinę. - Poczułem, że moje uczucia do niej wygasły, ale nadal była dla mnie ważna. Kochałem ją, lecz tylko jako dobrą przyjaciółkę, nic więcej - spojrzał na mnie. - To Ty mi to uświadomiłaś tamtego cudownego wieczoru, kiedy Cię pocałowałem. To przy Tobie poczułem się jak w niebie i od tamtej pory jestem w Tobie zakochany.

- Naprawdę? - nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam.

- Naprawdę - myślałam, że mnie pocałuje, lecz tego nie zrobił. - Ale to nie wszystko - znowu przełknął ślinę. - Obiecałem sobie, że kiedy w końcu Cię odnajdę, powiem Ci, dlaczego tamtej nocy zniknąłem po upadku ze sceny - dotknął mojej dłoni i znowu ten przyjemny prąd. - Nie uciekłem ani nie chciałem Cię tam zostawić. Pragnąłem Cię poznać, ujrzeć Twoją twarz, ale niestety ktoś mnie wtedy od Ciebie odciągnął i nie pozwolił tam wrócić. Próbowałem się wyrwać, lecz byłem za słaby. Nawet pomagał mi mój kumpel Luke, ale i on nie dał rady. Kiedy w końcu mnie puścili od razu pobiegłem w tamto miejsce, lecz Ciebie już tam nie było. Szukałem Cię jak szalony, ale nie szło mi za dobrze.

- Wcale nie - powiedziałam. - Teraz tu jestem.

- Tak - przytaknął. - Ale to Ty mnie znalazłaś, lecz miałem to być ja.

- Wiesz - spojrzał na mnie. - Byłam załamana, kiedy tak nagle zniknąłeś. Chciałam poznać chłopaka, z którym przeżyłam swój pierwszy pocałunek.

- Pierwszy? - o Boże! Powiedziałam to na głos? - Naprawdę? - kiwnęłam lekko głową, bo słowa uwięzły mi w gardle. - Wow - chyba się trochę zdziwił. - Jak na pierwszy raz było fantastycznie - uśmiechnęłam się.

- Zawstydzasz nie - rzekłam.

- Mówię prawdę.

- Wiesz - zaczęłam. - Mnie też tamtej nocy ktoś odciągnął - wyznałam.

- Kto taki? - zaciekawił się. - Znasz tę osobę?

- Tak - przytaknęłam. - To była Twoja dziewczyna Monic.

- Była dziewczyna - sprostował. - To teraz wszystko jasne - powiedział po chwili. - Mogłem się tego po niej spodziewać.

- A Ciebie kto "porwał"? - zapytałam, robiąc cudzysłów przy słowie "porwał".

- Kumple z drużyny - odparł. - I jak się później okazało, na polecenie Monic - dodał.

- Widzę, że niezła z niej manipulatorka.

- Tak - zgodził się.

- Mogę Cię o coś zapytać? - skinął głową. - Dlaczego się rozstaliście?

- To nie miało nic z Tobą wspólnego - czyżby czytał mi w myślach? - Chodziło o kogoś innego.

- Kogo?

- Taka jedna dziewczyna ze szkoły. Powiedziała Monic, że ją podrywałem - czyżby mówił o mnie? - A ona jak na zawołanie się wściekła. W sumie i tak była już na mnie zła. Nie wiedziałem dlaczego, więc wykrzyczała mi wszystko w twarz.

- Och - westchnęłam. - A co jej takiego zrobiłeś?

- Długo by opowiadać.

- Mamy dużo czasu.

- Nie będę Cię tym zanudzał.

- Och przestań - spojrzałam w Jego zielone oczy. - Możesz mi zaufać.

- Nie wiem od czego zacząć - przyznał.

- To może wyobraź sobie, że jestem tamtą dziewczyną i po prostu powiedz, co czujesz.

- Niech będzie - zgodził się. - Sam - wziął głęboki oddech - przepraszam, że Ci nie powiedziałem o Monic, ale.. - spojrzał mi w oczy. - Nie chciałem, abyś dowiedziała się w ten sposób. Bardzo mi na Tobie zależy i nie chciałem stracić tego, co jest między nami. Przy Tobie nie muszę nikogo udawać. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, do której chyba czuję coś więcej, lecz.. jest ktoś jeszcze. Spotkałem ją ostatniego dnia wakacji na imprezie pod gwiazdami i do dzisiaj nie mogę o niej zapomnieć. Pocałowałem ją i chyba się w niej zakochałem, ale nie zdążyłem zobaczyć kim jest. Próbowałem ją znaleźć, lecz nie wiedziałem, od czego zacząć - zapadła chwila ciszy. - Powoli traciłem nadzieję, że kiedykolwiek ją znajdę, ale w końcu się udało. Niestety nie ja ją znalazłem. Usłyszała jak rozmawiałem z Luke'm w szatni, co wskazuje, że uczy się w Lincolnie..

- I nigdy jej nie spotkałeś?

- Pewnie spotkałem, ale niezbyt uważnie patrzyłem - teraz to ja spojrzałam mu w oczy.

- Lepiej Ci teraz? - odwzajemnił spojrzenie.

- Tak - odparł. - Ale poczułbym się jeszcze lepiej, gdybym ujrzał Twoją twarz.

- A jeśli się rozczarujesz? - wstałam. - Jeśli zobaczysz moją twarz i po prostu uciekniesz bez słowa? Jeś..

- Tak się nie stanie - przerwał mi, również wstając.

- Skąd taka pewność? - próbował coś powiedzieć, lecz chyba zmienił zdanie. Szkoda. - Lepiej już pójdę - chciałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę.

- Tak po prostu chcesz odejść?

- Nie, ale tak będzie lepiej.

- Dlaczego tak sądzisz?

- Szczerze mówiąc od pewnego czasu Cię podejrzewałam, lecz bez dowodów pewnie byś mi nie uwierzył.

- Zawsze mogłaś spróbować.

- Tak, ale nie chciałam się rozczarować, więc na początek musiałam się upewnić - powiedziałam. - A gdy już to zrobiłam, nie mogłam, a w sumie nie chciałam wyznać Ci prawdy na korytarzu w szkole czy gdziekolwiek indziej, gdzie ktoś by nas posłuchał. Wolałam to zrobić gdzieś, gdzie będziemy całkiem sami.

- Tu i teraz jesteśmy sami i..

- Wiem, że chciałbyś, abym zdjęła maskę, lecz tego nie zrobię - podeszłam do niego bliżej. - Ja już swoją część zrobiłam i teraz Twoja kolej - cofnęłam się, aby mieć lepszy widok.

- Na co?

- Teraz Twoja kolej, aby mnie znaleźć.

- Jak mam to zrobić, skoro nawet nie wiem jak wyglądasz.

- Wiesz doskonale - spojrzał na mnie zdziwiony. - Jeśli zwracałbyś większą uwagę na szczegóły, już dawno byś wiedział kim jestem - po tych słowach odwróciłam się i ruszyłam w kierunku wyjścia.

- Poczekaj! - usłyszałam, ale nie zatrzymałam się. Teraz czas na Jego ruch. Mam nadzieję, że ta chwila nadejdzie szybciej niż myślę.

***

- I jak poszło? - zapytała Naomi, kiedy wracałyśmy już do domu.

- Chyba dobrze.

- A jak zareagował, gdy dowiedział, że ta ślicznotka to Ty?

- Nijak - zatrzymała mnie i spojrzała tym swoim spojrzeniem, którego tak nie lubiłam. - Nie patrz tak na mnie.

- Sam - i jeszcze ten ton. - Co tam się wydarzyło?

- Nic takiego.

- Możesz mi wszystko powiedzieć. Nie będę Cię oceniać.

- Wiem - przełknęłam ślinę i po chwili słowa same wypłynęły z moich ust.

______________

Hej kochani!

Obiecałam dłuższy i jest dłuższy!

Przepraszam, że musieliście tyle czekać.

Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.

Czekam na Wasze opinie!

Do zobaczenia niedługo!

Buziaki 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro