18
- Nie wierzę - powiedziałam do siebie, a Mike dziwnie na mnie spojrzał, więc wskazałam na dziewczynę. Odwrócił się we wskazanym kierunku, ale chyba nadal nie rozumiał, o co mi chodzi. - To niemożliwe.
- Co takiego? - zapytał, ale go zignorowałam.
- Ja chyba śnię - przetarłam oczy, lecz ona nadal tam stała z szerokim uśmiechem.
Nagle wszystko zniknęło i zostałyśmy tylko my dwie. W pewnej chwili obie ruszyłyśmy w tym samym momencie, a ja poczułam, że kiedy jej dotknę, to zniknie, ale tak się na szczęście nie stało.
- To Ty - powiedziałam ze łzami w oczach i po prostu rzuciłam się jej w ramiona, a ona mocno mnie do siebie przytuliła i pogłaskała delikatnie po plecach. Poczułam jej ciepło i uwierzyłam, że to się dzieje na prawdę. - To Ty - powtórzyłam z przekonaniem.
- To ja - rzekła, odsuwając się ode mnie i patrząc mi w oczy - i już nigdy Cię nie zostawię.
- Jak to? - zdziwiłam się na jej słowa. - Nie wracasz do Włoch?
- Nie - odparła. - Moja mama się zgodziła, abym tutaj została.
- Tutaj? - albo jestem nie kumata albo.. Nie. Chyba jednak jestem strasznie nie kumata. - To znaczy gdzie?
- W Los Angeles - ale jak to? Że co? Nie, to niemożliwe. Pewnie źle usłyszałam albo usłyszałam to, co chciałam w tej chwili usłyszeć.
- Nie rozumiem.
- Zostaję w Los Angeles, głuptasie - uśmiechnęła się. - Zastaję tutaj z Tobą.
- Nie wierzę - tylko to udało mi się w tej chwili wykrztusić.
- To lepiej uwierz - dotknęła mojego ramienia. - I zgadnij, gdzie będę mieszkać.
- Wiesz, że nie lubię zgadywanek - powiedziałam. - Nie możesz mi po prostu powiedzieć? - pokręciła głową z uśmiechem.
Cholera. Brakowało mi tego. Brakowało mi jej uśmiechu, spojrzenia, gestów, no po prostu strasznie za nią tęskniłam i mega się cieszę, że w końcu ją widzę.
- Niech Ci będzie - uff. - Moja mama gadała z Twoją i... - chwila napięcia - od dzisiaj nie opuszczę Cię ani na krok, bo.. - nienawidziłam, gdy tak robiła i nadal mi się to nie podoba, a ona doskonale o tym wie - bo zamieszkam w Twoim pokoju - słucham?! - Razem z Tobą!
- O Boże! - ponownie ją przytuliłam. - Nie mogę w to uwierzyć!
- Ja też nie, ale musimy, bo jak nie my to kto - odwzajemniła uścisk i wiedziałam, że jest tak samo szczęśliwa jak ja. - Yy.. Sam?
- Co jest? - zapytałam, wciąż ją ściskając.
- Możesz mnie już puścić, bo powoli brakuje mi powietrza.
- Ojej - wzięłam ręce z jej szyi. - Przepraszam - dodałam.
- Nic się nie stało - odparła z uśmiechem. - Dobra - zaczęła - teraz mi powiedz, kim on jest - wskazała na chłopaka za mną. - To Twój chłopak? - jak ja za nią tęskniłam i za tymi jej domysłami.
- Nie - zaprzeczyłam. - To mój kumpel.
- Och.. - westchnęła. - A już myślałam, że to jeden z tych Twoich przystojniaków, o których mi opowiadałaś - zaśmiała się. - Przedstawisz mnie?
- A co? Spodobał Ci się? - puściłam do niej oko.
- A co Ty taka ciekawska, hę?
-Uczę się od najlepszych - posłałam jej promienny uśmiech, a ona od razu odwzajemniła ten gest. - No dobra - wzięłam ją za rękę i poprowadziłam w stronę bruneta. - Mike - powiedziałam, przystając przy nim. - Chciałam Ci kogoś przedstawić - już miałam to zrobić, ale czarnowłosa była o wiele szybsza.
- Hej. Jestem Naomi - wyciągnęła do niego rękę - przyjaciółka Sam z Włoch.
- Hej - chwycił jej dłoń i lekko nią potrząsnął. - Mike.
- Miło Cię poznać - rzekła o posłała mu swój uroczy uśmiech.
- Ciebie również - odparł i ucałował jej dłoń. - Jak długo zostajesz w LA?
- Tak długo, aż będziesz miał mnie dość - ona z nim flirtuje! Zakochała się!
- To znaczy? - chyba nie zrozumiał jej zalotów. Ja za to zauważyłam to od razu, bo przecież nie znam jej od dziś. A zresztą to ona mnie wszystkiego nauczyła.
- To znaczy, że już stąd nie wyjadę - wyjaśniła. - Chyba, że na wakacje - dodała radośnie.
***
- Mów co u Ciebie słychać - powiedziała Naomi. - Którego przystojniaka wybrałaś? - spojrzałam na nią, ale nic nie odpowiedziałam. - No dalej. Pochwal się - dotknęła mojego ramienia, dodając mi otuchy. - Którego wybrałaś? - powtórzyła pytanie.
- Obu - powiedziałam w końcu.
- Czekaj - zabrała rękę. - Chcesz mi powiedzieć, że spotykasz się z nimi dwoma?
- Nie o to chodzi - odparłam. - Nie umawiam się z żadnym z nich - dodałam.
- Nie łapię - przyznała.
- Chodzi o to, że ten chłopak, z którym całowałam się na imprezie i ten, od którego oberwałam drzwiami na "dzień dobry" to jedna i ta sama osoba - wyrzuciłam z siebie.
- Skąd wiesz, że ten pierwszy to ten sam, co ten drugi? - zapytała.
Spojrzałam w jej błękitne oczy, wzięłam głęboki oddech i wszystko jej opowiedziałam.
- Czekaj, czekaj - powiedziała, gdy skończyłam. - Zakochał się w Tobie - przytaknęłam. - A jak zareagował, gdy dowiedział się, że tamta dziewczyna to właśnie Ty?
- Nijak.
- Jak to? - zdziwiła się. - Nie powiedziałaś mu?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo by mi nie uwierzył - posmutniałam.
- Musisz mu powiedzieć - jakbym o tym nie wiedziała.
- Tak - odparłam. - Ale nie wiem jak.
- Zaraz coś wymyślimy - powiedziała po chwili. - Co to? - zapytała, wymijając mnie i podchodząc do ściany. Od razu poszłam w jej ślady. - Bal maskowy w tę sobotę - przeczytała Naomi. - Idealna okazja na powiedzenie mu prawdy.
- Niby jak?
- Słuchaj - odwróciła się w moim kierunku. - Widzę to tak - zaczęła. - Ty pójdziesz na taras..
- Jaki taras? - przerwałam jej.
- No ten z plakatu - wskazała. - Widzisz? - poszłam wzrokiem za jej palcem i kiwnęłam głową na znak zrozumienia.
- Kumam. Mów dalej.
- Okey - powiedziała. - Tak jak mówiłam, pójdziesz na taras i tam na niego poczekasz. Oczywiście będziesz mieć maskę, więc od razu Cię nie pozna - przełknęła ślinę. - Kiedy do Ciebie przyjdzie, przekonasz go, że jesteś tamtą dziewczyną i pokażesz mu swoją twarz, gdy będziesz już gotowa.
- Niby jak mam go przekonać?
- Na pewno coś wymyślisz - rzekła. - Najlepiej zrób coś, co mu o Tobie przypomni.
- Niech będzie - westchnęła. - A jak go zbawię na ten cały taras?
- Hm.. - zastanowiła się. - Już wiem!
- No to gadaj - ponagliłam ją.
- Masz kartkę i długopis?
- W szafce - odparłam i zaprowadziłam przyjaciółkę pod moje drzwiczki. - Trzymaj - podałam jej potrzebne przedmioty. - Powiesz mi w końcu, co chcesz zrobić?
- Zaraz zobaczysz - cały czas spoglądałam Naomi przez ramię, ale nic nie widziałam. - Gotowe - powiedziała po chwili i podała mi kartkę, na której były napisane tylko trzy słowa:
BAL - 11:00 - TARAS
- I co niby mam z tym zrobić?
- Zegnij ją na pół - tak też zrobiłam - i wrzuć ją do jego szafki.
____________
Na zdjęciu Naomi
____________
Hejka kochani!
Jak wam mija dzionek?
Mój ostatni tydzień był niesamowity.
Po pierwsze zdałam poprawkę z matury, a po drugie zdałam drugą kwalifikację zawodu!
Dobra, dosyć o mnie.
Piszcie, co u was słychać.
A teraz wracając do rozdziału.
Podoba się?
Powiem szczerze, że mi bardzo :)
Do zobaczenia niedługo!
Buziaki 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro