Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

- Nie wierzę - powiedziałam do siebie, a Mike dziwnie na mnie spojrzał, więc wskazałam na dziewczynę. Odwrócił się we wskazanym kierunku, ale chyba nadal nie rozumiał, o co mi chodzi. - To niemożliwe.

- Co takiego? - zapytał, ale go zignorowałam.

- Ja chyba śnię - przetarłam oczy, lecz ona nadal tam stała z szerokim uśmiechem.

Nagle wszystko zniknęło i zostałyśmy tylko my dwie. W pewnej chwili obie ruszyłyśmy w tym samym momencie, a ja poczułam, że kiedy jej dotknę, to zniknie, ale tak się na szczęście nie stało.

- To Ty - powiedziałam ze łzami w oczach i po prostu rzuciłam się jej w ramiona, a ona mocno mnie do  siebie przytuliła i pogłaskała delikatnie po plecach. Poczułam jej ciepło i uwierzyłam, że to się dzieje na prawdę. - To Ty - powtórzyłam z przekonaniem.

- To ja - rzekła, odsuwając się ode mnie i patrząc mi w oczy - i już nigdy Cię nie zostawię.

- Jak to? - zdziwiłam się na jej słowa. - Nie wracasz do Włoch?

- Nie - odparła. - Moja mama się zgodziła, abym tutaj została.

- Tutaj? - albo jestem nie kumata albo.. Nie. Chyba jednak jestem strasznie nie kumata. - To znaczy gdzie?

- W Los Angeles - ale jak to? Że co? Nie, to niemożliwe. Pewnie źle usłyszałam albo usłyszałam to, co chciałam w tej chwili usłyszeć.

- Nie rozumiem.

- Zostaję w Los Angeles, głuptasie - uśmiechnęła się. - Zastaję tutaj z Tobą.

- Nie wierzę - tylko to udało mi się w tej chwili wykrztusić.

- To lepiej uwierz - dotknęła mojego ramienia. - I zgadnij, gdzie będę mieszkać.

- Wiesz, że nie lubię zgadywanek - powiedziałam. - Nie możesz mi po prostu powiedzieć? - pokręciła głową z uśmiechem.

Cholera. Brakowało mi tego. Brakowało mi jej uśmiechu, spojrzenia, gestów, no po prostu strasznie za nią tęskniłam i mega się cieszę, że w końcu ją widzę.

- Niech Ci będzie - uff. - Moja mama gadała z Twoją i... - chwila napięcia - od dzisiaj nie opuszczę Cię ani na krok, bo.. - nienawidziłam, gdy tak robiła i nadal mi się to nie podoba, a ona doskonale o tym wie - bo zamieszkam w Twoim pokoju - słucham?! - Razem z Tobą!

- O Boże! - ponownie ją przytuliłam. - Nie mogę w to uwierzyć!

- Ja też nie, ale musimy, bo jak nie my to kto - odwzajemniła uścisk i wiedziałam, że jest tak samo szczęśliwa jak ja. - Yy.. Sam?

- Co jest? - zapytałam, wciąż ją ściskając.

- Możesz mnie już puścić, bo powoli brakuje mi powietrza.

- Ojej - wzięłam ręce z jej szyi. - Przepraszam - dodałam.

- Nic się nie stało - odparła z uśmiechem. - Dobra - zaczęła - teraz mi powiedz, kim on jest - wskazała na chłopaka za mną. - To Twój chłopak? - jak ja za nią tęskniłam i za tymi jej domysłami.

- Nie - zaprzeczyłam. - To mój kumpel.

- Och.. - westchnęła. - A już myślałam, że to jeden z tych Twoich przystojniaków, o których mi opowiadałaś - zaśmiała się. - Przedstawisz mnie?

- A co? Spodobał Ci się? - puściłam do niej oko.

- A co Ty taka ciekawska, hę?

-Uczę się od najlepszych - posłałam jej promienny uśmiech, a ona od razu odwzajemniła ten gest. - No dobra - wzięłam ją za rękę i poprowadziłam w stronę bruneta. - Mike - powiedziałam, przystając przy nim. - Chciałam Ci kogoś przedstawić - już miałam to zrobić, ale czarnowłosa była o wiele szybsza.

- Hej. Jestem Naomi - wyciągnęła do niego rękę - przyjaciółka Sam z Włoch.

- Hej - chwycił jej dłoń i lekko nią potrząsnął. - Mike.

- Miło Cię poznać - rzekła o posłała mu swój uroczy uśmiech.

- Ciebie również - odparł i ucałował jej dłoń. - Jak długo zostajesz w LA?

- Tak długo, aż będziesz miał mnie dość - ona z nim flirtuje! Zakochała się!

- To znaczy? - chyba nie zrozumiał jej zalotów. Ja za to zauważyłam to od razu, bo przecież nie znam jej od dziś. A zresztą to ona mnie wszystkiego nauczyła.

- To znaczy, że już stąd nie wyjadę - wyjaśniła. - Chyba, że na wakacje - dodała radośnie.

***

- Mów co u Ciebie słychać - powiedziała Naomi. - Którego przystojniaka wybrałaś? - spojrzałam na nią, ale nic nie odpowiedziałam. - No dalej. Pochwal się - dotknęła mojego ramienia, dodając mi otuchy. - Którego wybrałaś? - powtórzyła pytanie.

- Obu - powiedziałam w końcu.

- Czekaj - zabrała rękę. - Chcesz mi powiedzieć, że spotykasz się z nimi dwoma?

- Nie o to chodzi - odparłam. - Nie umawiam się z żadnym z nich - dodałam.

- Nie łapię - przyznała.

- Chodzi o to, że ten chłopak, z którym całowałam się na imprezie i ten, od którego oberwałam drzwiami na "dzień dobry" to jedna i ta sama osoba - wyrzuciłam z siebie.

- Skąd wiesz, że ten pierwszy to ten sam, co ten drugi? - zapytała.

Spojrzałam w jej błękitne oczy, wzięłam głęboki oddech i wszystko jej opowiedziałam.

- Czekaj, czekaj - powiedziała, gdy skończyłam. - Zakochał się w Tobie - przytaknęłam. - A jak zareagował, gdy dowiedział się, że tamta dziewczyna to właśnie Ty?

- Nijak.

- Jak to? - zdziwiła się. - Nie powiedziałaś mu?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo by mi nie uwierzył - posmutniałam.

- Musisz mu powiedzieć - jakbym o tym nie wiedziała.

- Tak - odparłam. - Ale nie wiem jak.

- Zaraz coś wymyślimy - powiedziała po chwili. - Co to? - zapytała, wymijając mnie i podchodząc do ściany. Od razu poszłam w jej ślady. - Bal maskowy w tę sobotę - przeczytała Naomi. - Idealna okazja na powiedzenie mu prawdy.

- Niby jak?

- Słuchaj - odwróciła się w moim kierunku. - Widzę to tak - zaczęła. - Ty pójdziesz na taras..

- Jaki taras? - przerwałam jej.

- No ten z plakatu - wskazała. - Widzisz? - poszłam wzrokiem za jej palcem i kiwnęłam głową na znak zrozumienia.

- Kumam. Mów dalej.

- Okey - powiedziała. - Tak jak mówiłam, pójdziesz na taras i tam na niego poczekasz. Oczywiście będziesz mieć maskę, więc od razu Cię nie pozna - przełknęła ślinę. - Kiedy do Ciebie przyjdzie, przekonasz go, że jesteś tamtą dziewczyną i pokażesz mu swoją twarz, gdy będziesz już gotowa.

- Niby jak mam go przekonać?

- Na pewno coś wymyślisz - rzekła. - Najlepiej zrób coś, co mu o Tobie przypomni.

- Niech będzie - westchnęła. - A jak go zbawię na ten cały taras?

- Hm.. - zastanowiła się. - Już wiem!

- No to gadaj - ponagliłam ją.

- Masz kartkę i długopis?

- W szafce - odparłam i zaprowadziłam przyjaciółkę pod moje drzwiczki. - Trzymaj - podałam jej potrzebne przedmioty. - Powiesz mi w końcu, co chcesz zrobić?

- Zaraz zobaczysz - cały czas spoglądałam Naomi przez ramię, ale nic nie widziałam. - Gotowe - powiedziała po chwili i podała mi kartkę, na której były napisane tylko trzy słowa:

BAL - 11:00 - TARAS

- I co niby mam z tym zrobić?

- Zegnij ją na pół - tak też zrobiłam - i wrzuć ją do jego szafki.

____________

Na zdjęciu Naomi
____________

Hejka kochani!

Jak wam mija dzionek?

Mój ostatni tydzień był niesamowity.

Po pierwsze zdałam poprawkę z matury, a po drugie zdałam drugą kwalifikację zawodu!

Dobra, dosyć o mnie.

Piszcie, co u was słychać.

A teraz wracając do rozdziału.

Podoba się?

Powiem szczerze, że mi bardzo :)

Do zobaczenia niedługo!

Buziaki 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro