15
- Dzień dobry - powiedział Matt, gdy weszłam do kuchni.
- Hey - odparłam i podeszłam do szafki, aby wyciągnąć z niej moje ulubione płatki - czekoladowe. - Głodny? - spytałam, podchodząc do stołu.
- Nie - spojrzał na niego. - Już jadłem - wyjaśnił. - I miałem Ci przekazać, że masz odprowadzić Lily do przedszkola.
- Okey - odpowiedziałam, sięgając po mleko z lodówki i wlewając je do garnka.
- Oo.. Płatki! - wszędzie poznałabym ten słodki głosik.
- Cześć Lily - przywitałam się z siostrą.
- Siemka - odparła radośnie. - Gdzie mama?
- Musiała wyjść - odezwał się nasz nowy współlokator.
- Trzymaj mała - postawiłam jedną z misek przed jej śliczną twarzyczką.
- Dzięki duża - odpowiedziała i szybko pochłonęła zawartość naczynia. - Mniam!
- Jak już zjadłaś, to leć się ubrać - kiwnęła głową na znak zrozumienia i pobiegła w stronę drzwi.
- Gotowa! - zawołała i po jakieś kilku minutach wyszliśmy z domu.
***
- Lily!
- Spokojnie - powiedział Matt. - Niech sobie mała trochę pobiega - trochę to dziwne, ale jego słowa od razu mnie uspokoiły i poczułam jakby.. Magię? Nie, to niemożliwe. Przecież magia nie istnieje, prawda?
- Sam - ktoś wyrwał mnie z zamyślenia. Niestety nie był to syn przyjaciółki mojej mamy tylko.. - Miło Cię w końcu zobaczyć.
- Tak - co innego miałam powiedzieć?
- Możemy pogadać? - zapytał i spojrzał na mojego towarzysza. - Na osobności?
- Poszukam Lily - rzekł Matt i po chwili się oddalił.
- Więc o czym chciałeś pogadać? - spytałam, przerywając ciszę.
- O nas - powiedział krótko.
- Słucham? - chyba coś mi się poprzewracało w głowie.
- Dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam Cię - odparłam. - Po prostu nie mam Ci nic do powiedzenia - wyglądał na zranionego, ale mam to głęboko w du.. No sami wiecie.
- Sam - jak on pięknie wypowiada moje imię. Chwila. Nie to miałam na myśli. Cholera. Ogarnij się Sam! - Co się dzieje?
- Nic - chciałam go wyminąć, ale mi na to nie pozwolił.
- Co się dzieje? - powtórzył.
- Nic - nadal stawał przy swoim.
- Sam - spojrzał mi głęboko w oczy. Boże! Nie nawidziłam, że tak na mnie działa. - Co. Się. Dzieje?
- Chcesz wiedzieć, co się dzieje? - krzyknęłam, odsuwając się od niego. - Jak śmiałeś mnie podrywać skoro masz dziewczynę! - może zabrzmiało to oskarżycielsko, ale nic mnie to nie obchodziło. Już nie.
- Ja.. - czyżby go zatkało?
- I co?! Zaskoczony?!
- Ja..
- Myślałeś, że się nie dowiem?!
- Sam posłuchaj. Ja..
- Nie! To Ty posłuchaj! - zaczęłam. - Myślałeś, że to ujdzie Ci na sucho?!
- Ja..
- To się grubo pomyliłeś! - nareszcie mogę to z siebie wyrzucić. - Monic może i nie jest moją najlepszą przyjaciółką, ale nawet ona nie zasługuje na takiego chłopaka - po tych słowach odwróciłam się i ruszyłam w stronę przedszkola.
- Sam! - usłyszałam za sobą głos Thomasa, lecz nie spojrzałam na niego ani nic z tych rzeczy, chociaż bardzo chciałam.
***
- Wszystko w porządku? - zapytał Matt, gdy dochodziliśmy do szkoły.
- Tak - odparłam.
- Kto to był? - zaciekawił się.
- Ktoś kogo nie mam ochoty już nigdy więcej widzieć - powiedziałam. Matt chyba zrozumiał, że nie chcę o tym rozmawiać. - Hey ludzie! - zawołałam , podchodząc do moich przyjaciół.
- Hey Sam! - odparli chórem.
- Kochani - zaczęłam. - To jest Matt, mój nowy współlokator - przedstawiłam go. - Jego mama musiała wyjechać, więc zamieszkał u nas.
- Siema stary - rzekł mój kumpel. - Jestem Mike.
- Matt - uścisnęli sobie dłonie.
- A to jest Jess - wskazałam na brunetkę - i Bianca - pokazałam na drugą przyjaciółkę.
- Cześć dziewczyny.
- Hey przystojniaku - rzuciła Jessica. Czyżby jej się spodobał? - Oprowadzić Cię?
- Pewnie - odparł Matt i razem z Jess weszli do szkoły.
- A tej co się stało? - zapytał Mike.
- Tak reaguje, kiedy ktoś jej się spodoba - rzekła Bianca.
- Sądzisz, że będą razem? - zaciekawiłam się.
- To bardzo prawdopodobne.
Nagle zadźwięczał dzwonek i we trójkę ruszyliśmy na lekcje.
***
- Hey Monic - powiedziałam, podchodząc do szafki. Tak, miała szafkę obok mojej.
- Hey - uściskała mnie.
- Co tam u Ciebie? - spytałam. Musiałam jakoś zacząć tę rozmowę.
- Wszystko okey - odparła, zamykając drzwiczki. - A u Ciebie co tam nowego?
- Po staremu - przełknęłam ślinę. - Wiesz, muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Coś się stało?
- Chodzi o Thomasa. On.. - jak mam jej to powiedzieć.
- Co z nim?
- On.. On..
- Sam. Wykrztuś to - kiwnęłam głową i wzięłam głęboki oddech.
- On mnie podrywał, a ja mu tak jakby uległam, ale kiedy tylko się dowiedziałam, że jest Two chłopakiem, skończyłam to zanim w ogóle się zaczęło - wyrzucił z siebie.
- Czy między wami do czegoś doszło? - zapytała po chwili milczenia.
- Nie - zaprzeczyłam niemal natychmiast. - To znaczy było blisko, ale nic z tych rzeczy. Przysięgam - mówiąc to, położyłam rękę na sercu.
- Czyli podobał Ci się? - dopytywała.
- Tak, ale to już przeszłość.
- Mam rozumieć, że nie chcesz mi go odbić?
- Nie mam takiego zamiaru.
- A wcześniej?
- Powiem tak - zaczęłam. - Nigdy, za żadne skarby nie odbiłabym chłopaka przyjaciółce, nawet gdybym się w nim zakochała.
- A jeśli nie byłybyśmy przyjaciółkami.
- To też bym go sobie odpuściła.
- Nie chciałabyś mi wtedy zrobić na złość?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem taka. Nie lubię się mścić na ludziach.
_______________
Hej, hej!
Tęskniliście?
Od paru dni mam doskonały humor, ale powiem wam więcej później 😘
Dobra, ja zmykam.
Może jutro coś się pojawi, ale nic nie obiecuję.
Buziaki 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro