12
Do domu wróciłam około trzeciej nad ranem w świetnym humorze. Ciekawi dlaczego?
Po pierwsze w końcu udało mi się znaleźć moje przyjaciółki. Po drugie poznałam Diego, a po trzecie w ogóle nie myślałam o Thomasie. Bawiłam się cudownie z dziewczynami, nowo poznanym chłopakiem i Mike'em, który nareszcie nas, w sumie mnie, znalazł. Bez zbędnych słów podał mi jakiś napój i przywitał ze wszystkimi. I tak zaczął się jeden z najlepszych wieczorów w całym moim życiu.
A więc jak mówiłam wcześniej, wróciłam do domu około trzeciej nad ranem zmęczona, ale i szczęśliwa. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo, bo przyśnił mi się brunet o zielonych oczach.
Początek snu był piękny, ale w pewnym momencie pojawiła się Monic i wszystko zniszczyła. Chłopak od razu odwrócił się w jej kierunku i na moich oczach namiętnie ją pocałował. W sumie wyglądało to tak, jakby chcieli się nawzajem połknąć lub coś w tym stylu. Kiedy w końcu się od siebie oderwali, wziął blondynkę za rękę i razem odeszli, a on nawet nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem.
Obudziłam się ze łzami w oczach i nie wiedziałam, co się ze mną działo. Tak bardzo chciałabym o tym nie myśleć, lecz nie potrafiłam. To było silniejsze ode mnie.
"Sam!" skarciłam się w myślach. "Ogarnij się i wybij go sobie jak najszybciej z głowy! Przestań się zadręczać i żyj własnym życiem!" I wiem od czego zacznę. Spojrzałam na okulary i przycisnęłam je do piersi. "Znajdę Cię, obiecuję."
Nagle usłyszałam pukanie, które wyrwało mnie z zamyślenia.
- Proszę - powiedziałam i przez niewielki otwór między drzwiami a futryną wyjrzały głowy moich kumpelek.
- Hej Sam - gestem zaprosiłam je do środka.
- Co tu robicie? - zapytałam, kiedy obie już siedziały na łóżku.
- Wpadłyśmy Cię odwiedzić - rzekła Jess.
- Jesteście kochane - uśmiechnęły się na moje słowa i mocno mnie uściskały.
- Jak Ci się podobała wczorajsza impreza? - spytała Bianca, gdy obie odsunęły się ode mnie.
- Na początku było drętwo, ale potem znalazłam was i bawiłam się wyśmienicie.
- A kim był ten przystojniak? - zaciekawiła się Jessica.
- Ma na imię Diego.
- I tyle? - dopytywała Bian. - Sam? - wbiła we mnie wzrok, którego, prawdę mówiąc, nie znosiłam.
- Fajnie się z nim bawiłam - przyznałam - ale nie myślę o nim w ten sposób.
- Czemu? - jakie one są ciekawskie. - Przecież jest mega przystojny, seksowny i po prostu boski! - zachwyciła się Jess.
- Bo mam kogoś innego na oku - powiedziałam w końcu.
- Tak, tak - odezwała się Bianca. - Ten właściciel okularów - lekko skinęłam głową.
- Ale jest jeszcze ktoś - dodałam po chwili.
- Kto taki? - obie spojrzały na mnie zaciekawione.
- Nieważne - rzekłam. - I tak jest już nieosiągalny, więc..
- No weź - jedna z przyjaciółek szturchnęła moje ramię. - Nie bądź taka tajemnicza.
- No dalej - dołączyła się Jess. - Powiedz kim on jest, abyśmy mogły mu dać nauczkę.
- Nie - ucięłam.
- Sam? - tylko nie te spojrzenia.
- No dobra - dałam za wygraną. - Zdradzę wam tylko imię - natychmiast się przybliżyły. - Thomas - szepnęłam i spojrzałam na przyjaciółki.
- Thomas? - przytaknęłam. - Ten z naszej szkoły? - znowu skinęłam głową.
- Podoba Ci się? - dopytywała Bian.
- To bez znaczenia - odparłam. - Jak już mówiłam, jest dla mnie nieosiągalny. I to się nie zmieni.
- Nie zrzucaj się od razu na straty - powiedziała Jessica. - A zresztą skąd to możesz wiedzieć? - zapytała. - Zawsze przecież może zerwać z tą dziewczyną.
- Wątpię.
- Dlaczego? - spytała Bian.
- Bo on chodzi z Monic.
- I co z tego?
- Kumpluję się z nią i nie mam prawa odbijać jej chłopaka. Nawet, gdybym chciała, to tego nie zrobię. Nie jestem taka i nie zamierzam mieć w niej wroga. Za dużo przeszłam w poprzednim życiu i nie mam ochoty tego powtarzać.
- Ale..
- Nie - przerwałam Jess. - Koniec tematu i więcej do tego nie wracajmy, jasne? - obie najpierw popatrzyły po sobie, a potem niechętnie przytaknęły na moją prośbę.
_______________
Dzień dobry!/Dobry wieczór!
Co tam u was słychać ciekawego?
Miłego czytania!
Buziaczki! 💋💋💋
Gwiastkujcie, komentujcie - będzie mi bardzo miło 💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro