Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

- Wychodzisz gdzieś? - zapytała Lily, wchodząc, w sumie wskakując do mojego pokoju.

- Idę na imprezę do koleżanki - odparłam, poprawiając makijaż.

- Mogę iść z Tobą? - och te jej słodkie oczka małego szczeniaczka.

- Wybacz kochanie - wstałam i uklękłam przed nią, aby nasze spojrzenia były na tym samym poziomie - ale nie mogę.

- Czemu? - nienawidzę, gdy jest smutna.

- Hej - pogłaskałam ją po policzku. - Nie smutaj - i wzięłam ją w objęcia. - Nie mogę Cię dzisiaj zabrać, ale obiecuję, że jutro pójdziemy do parku, a potem na lody. Co Ty na to?

- Tak! Tak! Tak! - uściskała mnie. - Jesteś najlepszą siostrą na świecie! Kocham Cię!

- Ja Ciebie też - próbowałam ściągnąć jej ręce z mojej szyi, ale nie dałam rady. Normalnie przyczepiła się jak rzep do psiego ogona. - Hej, hej. Udusisz mnie.

- Ups - powiedziała swoim słodkim głosikiem i w końcu mnie puściła. - Pomóc Ci?

- Pewnie - podałam jej pudełka z biżuterią. - Wybierzesz coś dla mnie? - uśmiechnęła się promiennie i energicznie pokiwała głową.

Zostawiłam ją na chwilę i poszłam się przebrać do łazienki.

- Wyglądasz wystrzałowo! - rzekła, gdy wróciłam do pokoju.

- Sam! - nagle usłyszałyśmy głos mamy. - Ktoś do Ciebie!

- Już idę! - zawołałam. Wzięłam od siostry bransoletkę, którą dla mnie wybrała, przytuliłam ją na pożegnanie i po chwili schodziłam już po schodach. - Hej Mike.

- Hej - odparł z szerokim uśmiechem. - Wyglądasz super.

- Dzięki - podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. - Idziemy?

- Jasne - wyszliśmy na zewnątrz, uprzednio żegnając się z moją mamą. Kiedy doszliśmy do samochodu, Mike zachował się jak dżentelmen i otworzył przede mną drzwi, a potem je zamknął.

- To Twoje auto? - zapytałam, gdy usiadł na miejscu kierowcy.

- Chciałbym - odpowiedział, zapinając pas. Zrobiłam to samo i po chwili ruszyliśmy.

Nie jechaliśmy wcale długo, bo Monic nie mieszkała daleko ode mnie. W sumie moglibyśmy się przejść, ale nie chciałam nic mówić. Nie chciałam, aby poczuł się dotknięty. Zauważyłam, jak bardzo się postarał i na prawdę to doceniam, lecz nie tylko to mnie zastanawia. Jestem ciekawa, dlaczego to robi. Czyżbym mu się podobała? Nie, to niemożliwe. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej.

- Jesteśmy - powiedział Mike, zatrzymując samochód. Wysiadł pierwszy, a potem pomógł mi, choć tak serio dałabym sobie radę sama. - Chodź - wziął mnie za rękę, a ja poczułam się trochę niezręcznie. - W porządku?

- Tak - uśmiechnął się i zaprowadził mnie pod same drzwi. Zapukał i po chwili ujrzeliśmy organizatorkę.

- Sam! - ucieszyła się na mój widok. - Fajnie, że przyszłaś - przytuliła mnie. - To Twój chłopak? - spytała, odsuwając się.

- Nie - powiedziałam natychmiast. - Tylko się przyjaźnimy - sprostowałam.

- Okey - chyba mi uwierzyła i otworzyła szerzej drzwi. - Zapraszam.

Mike puścił mnie przodem i po chwili byliśmy już w środku.

- Pójdę po coś do picia - rzekł, a ja skinęłam głową na znak zrozumienia.

Kiedy go nie było, trochę się rozejrzałam. Myślałam, że zobaczę gdzieś Biancę i Jess, ale nigdzie ich nie zauważyłam. Nie chciałam bezczynnie stać w jednym miejscu, więc postanowiłam je poszukać.

Dom Monic przypominał pałac. Chodziłam po nim i czułam się jak w jakimś labiryncie. Musiałam przepychać się między ludźmi i o mało, co się nie wywróciłam, i to nie raz niestety. Przechadzając się, kilka osób powiedziało do mnie 'cześć' albo coś w tym stylu. Nie znałam ich, ale dla świętego spokoju uśmiechałam się do nich.

Chodziłam i chodziłam, a moich przyjaciółek nigdzie nie znalazłam.

- Gdzie one są?

- Kto taki? - odwróciłam się i ujrzałam Thomasa.

- Hej - uśmiechnęłam się na jego widok. - Jak dobrze zobaczyć znajomą twarz.

- Mam rozumieć, że cieszysz się na mój widok? - podszedł bliżej i spojrzał mi głęboko w oczy, a moje serce zaczęło szybciej bić.

- Może - czekałam, aż no nie wiem pocałuje mnie, ale on tylko się uśmiechnął i odsunął. Normalnie go nie rozumiem.

- Kogo szukałaś? - zapytał, zmieniając temat.

- Jess i Biancę - rzekłam. - Widziałeś ją?

- Tu jesteś! - nagle podeszła do nas Monic i pocałowała Thomasa w policzek. - Widzę, że poznałaś już mojego chłopaka - moment. CHŁOPAKA?!

- Tak - udało mi się wykrztusić.

- Nie pogniewasz się jak Ci go ukradnę? - zapytała blondynka, a ja niechętnie pokręciłam głową. - Dzięki - przytuliła mnie. - Do później - świetnie. I znowu zostałam sama.

Nie chciałam bezczynnie śmiać jak słup soli, więc postanowiłam się ruszyć, a co za tym się kryło? Oczywiście myślenie.

On ma dziewczynę i nawet nie raczył mi o tym powiedzieć. Jaka ja byłam głupia. Myślałam, że może coś między nami zaiskrzyło, lecz najwidoczniej w świecie się pomyliłam. Wkurzyło mnie to, ale najbardziej byłam zła na siebie, bo czułam się przy nim cudownie i do tego jeszcze mu zaufałam, a on tak po prostu mnie okłamał. No dobra. W sumie nie powiedział mi, że nie ma dziewczyny, ale i tak poczułam się dotknięta. A nawet gorzej. Bardzo mnie to zraniło.

- Wszystko okey? - ktoś wyrwał mnie z zamyślenia.

- Co?

- Wszystko okey? - powtórzył brunet, którego nie znałam tak jak prawie każdego na tej imprezie.

- Tak.

- Na pewno? - dopytywał się.

- Tak - chyba go nie przekonałam, ale nie dał tego po sobie poznać.

- Jestem Diego - przedstawił się. Na szczęście zmienił temat, za co byłam mu ogromnie wdzięczna.

- Sam.

__________

Na zdjęciu Diego

__________

Hej kochani!

Co tam u Was słychać?

U mnie same nudy, więc postanowiłam coś dzisiaj dodać.

Miłego czytania!

Buziaki! 💋💋

Ps. Miło będzie jak zostawicie coś po sobie 😇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro