Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

- Nareszcie piątek! - powiedziałam do siebie, otwierając oczy i podnosząc się z łóżka.

Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic, zmywajając ostatnie oznaki snu. Odświeżona wróciłam do pokoju. Ubrałam uszykowane wcześniej ubrania i usiadłam przy toaletce. Nałożyłam trochę podkładu i korektoru, aby zakryć niechciane krostki. Pociągnęłam jeszcze rzęsy tuszem i podkreśliłam cieniem brwi. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na śniadanie.

- Dzień dobry - weszłam do kuchni i nalałam sobie mojego ulubionego soku pomarańczowego.

- Dzień dobry kochanie - odparła mama, nakładając mi dwa naleśniki. - Wyspałaś się?

- Tak - opadłam na krzesło. - Mamo? - zagadnęłam po zjedzonym posiłku.

- Tak? - spojrzała na mnie znad brudnych naczyń.

- Pamiętasz jak Ci mówiłam o imprezie u Monic? - skinęła lekko głową.

- To dziś? - zapytała, biorąc ode mnie talerz.

- Tak - wstałam i odstawiłam szklankę na blat obok zlewu. - I chciałyśny z dziewczynami po szkole na zakupy.

- Z Jess i Biancą? - chyba chciała się upewnić, więc przytaknęłam. - I pewnie potrzebujesz pieniędzy - powiedziała, wycierając ręce.

- Jak Ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęła się i podała mi banknot. - Dziękuję - uścisnęłam ją. - Jesteś najlepszą mamą na świecie!

- Staram się.

***

Z

uśmiechem na ustach ruszył w stronę szkoły i nagle usłyszałam czyiś głos.

- Sam! - odwrócił się na dźwięk mojego imienia.

- Cześć Mike - pocałowałam go w policzek na powitanie.

- Hej - odparł, ciężko dysząc.

- Wszystko okey? - kiwnął głową.

- Idziemy? - zapytał po chwili, a ja przytaknęłam. - Słyszałem, że wybierasz się na imprezę do Monic - rzekł znienacka.

- Tak - odparłam. - Dostałam zaproszenie osobiście.

- Ciekawe - spojrzałam na niego.

- Co takiego? - założyłam ręce na piersi.

- Że przyjaźnisz się z Monic.

- Dlaczego tak bardzo Cię to dziwi? - zapytałam, ale nic nie odpowiedział. - Posłuchaj - przystanęłam i moje dłonie zmieniły położenie z piersi na biodra. - Będę się zadawać z kim chcę i nic Ci do tego, jasne?! - o co w ogóle mu chodzi? Przecież nie jest moim chłopakiem, ani nikim takim. To tylko przyjaciel, TYLKO.

- Masz rację - chyba nie chciał się ze mną kłócić. - Przepraszam. Nie powinienem tak mówić.

- A Ty idziesz? - spytałam, zmieniając temat.

- Tak - odparł. - A może poszlibyśmy na nią razem?


- Co? - chwila, czy on.. Nie, na pewno nie.

- Jako przyjaciele oczywiście - uff.

- W sumie czemu nie.

- Extra! - jak na mój gust trochę za bardzo się ucieszył. - Będę po Ciebie o wpół do szóstej.

- Okey - uśmiechnął się promiennie.

Resztę drogi do budynku Lincoln High gadaliśmy o jakiś głupotach. Mike opowiadał mi o swojej poprzedniej szkole, która była o wiele lepsza niż moja, jak poznał Biancę i Jess. Nawet się nie spostrzegłam, kiedy dotarliśmy na plac.

- Hej Sam!

- Hej dziewczyny - podeszłam do nich z uśmiechem od ucha do ucha. - Gotowe na imprezę?

- Powiedzmy - odparła Bianca.

- To znaczy tak czy nie? - zapytałam nie rozumieją jej odpowiedzi.

- Prawie, ale nie mamy co na siebie włożyć - dodał Jess, wyręczając przyjaciółkę.

- To tak jak ja - powiedziałam. - I w związku z tym mam pomysł.

- Jaki? - zaciekawiła się Bian.

- Po szkole idziemy na zakupy!

***

- Dobra - zaczęłam. - To od czego zaczynamy?

- Chodźmy tam - wskazała Jess na jakiś sklep i obie z Biancą popatrzyłyśmy po sobie, a potem ruszyłyśmy za Jessicą.

Przez jakieś pół godziny albo nawet dłużej oglądałyśmy najróżniejsze ciuchy i w końcu każda z nas znalazła coś dla siebie.

Najbardziej spodobały mi się białe spodenki w błękitne kwiaty, które od razy kupiłam. Do nich dobrałam krótką i dopasowansą jasno-niebieską bluzkę z białym sercem na piersi, która odsłaniała brzuch i sięgała do połowy ramion. Bianca wybrała brzoskwiniowe rurki z wysokim stanem i beżową bluzkę na grubych naramkach z napisem "Hug Me". Jess natomiast kupiła czarną rozkloszowaną spódniczkę i miętową bokserkę.

Po udanych zakupach poszłyśmy na lody. Jedząc zimne przysmaki, w końcu opowiedziałam o pewnym chłopaku. Nie o Thomasie, tylko o tym, z którym całowałam się pierwszego wieczora mojego pobytu w Los Angeles oraz o poznaniu Monic.

- I ci teraz z tym zrobisz? - zapytał Jess, kiedy skończyłam.

- Nic - westchnęłam. - Nie wiem jak wygląda, jak ma na imię i gdzie mieszka.

- To jak go znajdziemy? - dołączyła się Bianca.

- My? - prawie zakrztusiłam się lodami.

- Tak - powiedziała Jess. - Nie zostawimy Cię z tym samej. Prawda? - zwróciła się do szatynki.

- Prawda - przytaknęła. - Dobra - zaczęła. - Spotkałaś go na imprezie i bardzo się do siebie zbliżyliście - kiwnęłam głową. - Coś więcej pamiętasz?

- Był wyższy ode mnie i bardzo silny.

- Okey - pewnie nic to im nie pomogło. - Coś jeszcze? - spytała Jess.

- Chyba nie - zastanowiłam się przez chwilę. - Och.. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?

- O czym? - spojrzałam na przyjaciółki i wyciągnęłam okulary.

- Znalazłam je w tym samym miejscu, w którym się rozstaliśmy i jestem całkiem pewna, że należą do Niego.

- Szkoda, że tak mało wiemy.. - zaczęła Jess po kilku minutach.

- Ale nie spoczniemy.. - dodała Bianca.

- Póki Go nie znajdziemy! - dokończyłam, lecz za bardzo nie uwierzyłam w te słowa.

___________

Witajcie moi drodzy!

Jak myślicie? Co waszym zdaniem wydarzy się na imprezie?

Piszcie swoje propozycje!

Do zobaczenia! 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro