10
- Nareszcie piątek! - powiedziałam do siebie, otwierając oczy i podnosząc się z łóżka.
Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic, zmywajając ostatnie oznaki snu. Odświeżona wróciłam do pokoju. Ubrałam uszykowane wcześniej ubrania i usiadłam przy toaletce. Nałożyłam trochę podkładu i korektoru, aby zakryć niechciane krostki. Pociągnęłam jeszcze rzęsy tuszem i podkreśliłam cieniem brwi. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry - weszłam do kuchni i nalałam sobie mojego ulubionego soku pomarańczowego.
- Dzień dobry kochanie - odparła mama, nakładając mi dwa naleśniki. - Wyspałaś się?
- Tak - opadłam na krzesło. - Mamo? - zagadnęłam po zjedzonym posiłku.
- Tak? - spojrzała na mnie znad brudnych naczyń.
- Pamiętasz jak Ci mówiłam o imprezie u Monic? - skinęła lekko głową.
- To dziś? - zapytała, biorąc ode mnie talerz.
- Tak - wstałam i odstawiłam szklankę na blat obok zlewu. - I chciałyśny z dziewczynami po szkole na zakupy.
- Z Jess i Biancą? - chyba chciała się upewnić, więc przytaknęłam. - I pewnie potrzebujesz pieniędzy - powiedziała, wycierając ręce.
- Jak Ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęła się i podała mi banknot. - Dziękuję - uścisnęłam ją. - Jesteś najlepszą mamą na świecie!
- Staram się.
***
Z
uśmiechem na ustach ruszył w stronę szkoły i nagle usłyszałam czyiś głos.
- Sam! - odwrócił się na dźwięk mojego imienia.
- Cześć Mike - pocałowałam go w policzek na powitanie.
- Hej - odparł, ciężko dysząc.
- Wszystko okey? - kiwnął głową.
- Idziemy? - zapytał po chwili, a ja przytaknęłam. - Słyszałem, że wybierasz się na imprezę do Monic - rzekł znienacka.
- Tak - odparłam. - Dostałam zaproszenie osobiście.
- Ciekawe - spojrzałam na niego.
- Co takiego? - założyłam ręce na piersi.
- Że przyjaźnisz się z Monic.
- Dlaczego tak bardzo Cię to dziwi? - zapytałam, ale nic nie odpowiedział. - Posłuchaj - przystanęłam i moje dłonie zmieniły położenie z piersi na biodra. - Będę się zadawać z kim chcę i nic Ci do tego, jasne?! - o co w ogóle mu chodzi? Przecież nie jest moim chłopakiem, ani nikim takim. To tylko przyjaciel, TYLKO.
- Masz rację - chyba nie chciał się ze mną kłócić. - Przepraszam. Nie powinienem tak mówić.
- A Ty idziesz? - spytałam, zmieniając temat.
- Tak - odparł. - A może poszlibyśmy na nią razem?
- Co? - chwila, czy on.. Nie, na pewno nie.
- Jako przyjaciele oczywiście - uff.
- W sumie czemu nie.
- Extra! - jak na mój gust trochę za bardzo się ucieszył. - Będę po Ciebie o wpół do szóstej.
- Okey - uśmiechnął się promiennie.
Resztę drogi do budynku Lincoln High gadaliśmy o jakiś głupotach. Mike opowiadał mi o swojej poprzedniej szkole, która była o wiele lepsza niż moja, jak poznał Biancę i Jess. Nawet się nie spostrzegłam, kiedy dotarliśmy na plac.
- Hej Sam!
- Hej dziewczyny - podeszłam do nich z uśmiechem od ucha do ucha. - Gotowe na imprezę?
- Powiedzmy - odparła Bianca.
- To znaczy tak czy nie? - zapytałam nie rozumieją jej odpowiedzi.
- Prawie, ale nie mamy co na siebie włożyć - dodał Jess, wyręczając przyjaciółkę.
- To tak jak ja - powiedziałam. - I w związku z tym mam pomysł.
- Jaki? - zaciekawiła się Bian.
- Po szkole idziemy na zakupy!
***
- Dobra - zaczęłam. - To od czego zaczynamy?
- Chodźmy tam - wskazała Jess na jakiś sklep i obie z Biancą popatrzyłyśmy po sobie, a potem ruszyłyśmy za Jessicą.
Przez jakieś pół godziny albo nawet dłużej oglądałyśmy najróżniejsze ciuchy i w końcu każda z nas znalazła coś dla siebie.
Najbardziej spodobały mi się białe spodenki w błękitne kwiaty, które od razy kupiłam. Do nich dobrałam krótką i dopasowansą jasno-niebieską bluzkę z białym sercem na piersi, która odsłaniała brzuch i sięgała do połowy ramion. Bianca wybrała brzoskwiniowe rurki z wysokim stanem i beżową bluzkę na grubych naramkach z napisem "Hug Me". Jess natomiast kupiła czarną rozkloszowaną spódniczkę i miętową bokserkę.
Po udanych zakupach poszłyśmy na lody. Jedząc zimne przysmaki, w końcu opowiedziałam o pewnym chłopaku. Nie o Thomasie, tylko o tym, z którym całowałam się pierwszego wieczora mojego pobytu w Los Angeles oraz o poznaniu Monic.
- I ci teraz z tym zrobisz? - zapytał Jess, kiedy skończyłam.
- Nic - westchnęłam. - Nie wiem jak wygląda, jak ma na imię i gdzie mieszka.
- To jak go znajdziemy? - dołączyła się Bianca.
- My? - prawie zakrztusiłam się lodami.
- Tak - powiedziała Jess. - Nie zostawimy Cię z tym samej. Prawda? - zwróciła się do szatynki.
- Prawda - przytaknęła. - Dobra - zaczęła. - Spotkałaś go na imprezie i bardzo się do siebie zbliżyliście - kiwnęłam głową. - Coś więcej pamiętasz?
- Był wyższy ode mnie i bardzo silny.
- Okey - pewnie nic to im nie pomogło. - Coś jeszcze? - spytała Jess.
- Chyba nie - zastanowiłam się przez chwilę. - Och.. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?
- O czym? - spojrzałam na przyjaciółki i wyciągnęłam okulary.
- Znalazłam je w tym samym miejscu, w którym się rozstaliśmy i jestem całkiem pewna, że należą do Niego.
- Szkoda, że tak mało wiemy.. - zaczęła Jess po kilku minutach.
- Ale nie spoczniemy.. - dodała Bianca.
- Póki Go nie znajdziemy! - dokończyłam, lecz za bardzo nie uwierzyłam w te słowa.
___________
Witajcie moi drodzy!
Jak myślicie? Co waszym zdaniem wydarzy się na imprezie?
Piszcie swoje propozycje!
Do zobaczenia! 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro