1
- Sam! - podniosłam powieki i ujrzałam najpiękniejszą twarzyczkę pod słońcem. - Wstawaj!
- Co się dzieje Lily? - zapytałam, przecierając oczy.
- Za dziesięć minut wyjeżdżamy! - powiedziała wesoło. Chciałam się dowiedzieć dokąd, ale w tej chwili mała zeskoczyła z mojego łóżka i wybiegła z pokoju, jakby ją coś goniło.
Nagle usłyszałam znajomy dźwięk. Sięgnęłam po telefon, spojrzałam na ekran i o mało co nie dostałam zawału.
- To już dziś! - krzyknęłam i szybko wygramoliłam się spod kołdry. Pognał do łazienki i wróciłam już przebrana. W pośpiechu rozczesałam włosy i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. - Od dzisiaj zaczynam nowe życie.
Po półgodzinnej jeździe dotarliśmy na lotnisko. Wysiedliśmy z auta, wzięliśmy bagaże i ruszyliśmy w stronę samolotu. Weszliśmy na pokład i usiedliśmy wygodnie. Oczywiście musiałam zamienić się miejscem z moją siostrzyczką, bo uwielbiała patrzeć na latające ptaki, chmury i niebo. Gdyby mogła, przesiadywałaby na dworze całymi dniami. Ja też to lubiłam, ale nie tak bardziej jak Lily. Ona to po prostu kochała.
Lot był długi. Nie wiem dokładnie, ile trwał, ponieważ prawie cały przespałam. Coś mi mówiło, że minęło kilka godzin. Ale cóż, to nie jest takie ważne. Ważne jest to, że w końcu dolecieliśmy i jesteśmy w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie - we Włoszech. Strasznie chciałam je zobaczyć i nareszcie moje marzenie się spełniło.
- Nie wierzę, że tu jesteśmy - z zachwytem patrzyłam na otaczający nas krajobraz, wychodząc z samolotu.
- To lepiej uwierz - powiedziała Lily i wskoczyła w moje ramiona, a ja mocno ją do siebie przytuliłam. - Kocham Cię Sam!
- Ja Ciebie też mała - odparłam, całując ją w czubek głowy.
- Wystarczy tych czułości - rzekła mama. - Chodźcie - machnęła ręką w swoją stronę. - Jeszcze trochę drogi przed nami.
- Dobrze mamo - postawiłam siostrę na ziemi i ruszyłyśmy za rodzicami.
***
- Jesteśmy na miejscu - powiedział tata. Podziękował taksówkarzowi i wysiadł z auta. Razem z mamą i Lily zrobiłyśmy to samo. - Chodźmy - wziął walizki i ruszył przed siebie, a my poszłyśmy jego śladem.
Po kilku minutach staliśmy już przed ogromną willą. Zauważyłam, że na ganku, ktoś czekał. Pewnie właśnie na nas.
- Witajcie - rzekł mężczyzna i podał rękę tacie.
- Kochanie - odezwał się ojciec - to jest mój przyjaciel Adamo - zwrócił się do mamy. - A to moja żona Camille - tym razem spojrzał na faceta przed sobą.
- Miło Cię poznać - powiedział pan tego pięknego domu. - Rafael dużo o Tobie opowiadał.
- Wzajemnie - uśmiechnęła się nasza rodzicielka.
- Adamo - mężczyzna spojrzał na tatę. - Przedstawiam Ci moje dwie śliczne córki. Sam - wskazał na mnie - i Lily.
- Miło was poznać dziewczynki - uścisnął po kolei nasze dłonie.
- Pana również - odparłam.
Jeszcze chwilę tak staliśmy, patrząc się na siebie. W końcu gospodarz zaprosił nas do wnętrza swojego ogromnego domu.
- Kochanie - zwrócił się do kobiety, wychodzącej z kuchni. - Przyprowadziłem gości.
- Witamy w naszych skromnych progach - powiedziała radośnie. - Czujcie się tu ja u siebie w domu.
- Dziękujemy Eve - rzekł tata i w tej samej chwili do salonu weszła dziewczyna o kruczoczarnych włosach, sięgających jej do ramion.
- Już jesteś - zwróciła się do przybyłej gospodyni. - Chodź się przywitać.
- Cześć - wyciągnęła do mnie rękę. - Jestem Naomi, córka Eve i Adamo.
- Hej - uścisnęłam jej dłoń. - Mam na imię Sam, a to moja siostra.
- Cześć - powiedziała uradowana blondynka i wskoczyła Naomi w ramiona. - Jestem Lily.
- Miło Cię poznać - rzekła czarnowłosa i postawiła małą na podłodze. - Może pokażę wam pokój - obie kiwnęłyśmy głowami i ruszyłyśmy za nią po kręcinych schodach, ciągnąc za sobą bagaże. - To tutaj - Naomi zatrzymała się przy ostatnich drzwiach po prawej stronie. Nacisnęła klamkę i puściła nas przodem.
Pokój był piękny i o wiele większy niż mój w San Diego. Wchodząc do niego, zauważyłam po lewej stronie jedno łóżko pod oknem, a na przeciwko drugie. Między nimi stała komoda z kilkowa szufladami, a na niej wazin z różnobarwnymi kwiatami. Ściany miały kolor błękitny i doskonale rozświetlały wnętrze pomieszczenia. Na środku leżał okrągły dywan w ciekawe wzorki.
- I jak? - zaciekawiła się Naomi. - Podoba się?
- Bardzo! - wykrzyknęła Lily i wskoczyła na łóżko, aby mieć widok na otaczający nas krajobraz.
- Cieszę się - powiedziała. - Rozpakujcie się i za dwadzieścia minut widzimy się na dole.
- A gdzie jest łazienka? - zapytałam, zatrzymując ją.
- Wychodząc z waszego pokoju to pierwsze drzwi na lewo - pokazała. A i na przeciwko was mieszkam ja i jakbyście czegoś potrzebowały to serdecznie zapraszam.
- Dziękujemy - dodałam po chwili, ale chyba nie usłyszała.
***
- I jak wam się podoba pokój? - zapytała mama Naomi.
- Jest cudowny - powiedziała Lily, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Cieszę się, że jesteście zadowolone - dodała i posłała nam uroczy uśmiech. - Naomi - po chwili zwróciła się do córki. - Może oprowadzisz Sam po mieście?
- Świetny pomysł - odparła. - Co Ty na to? - spytała, spoglądając na mnie.
- Chętnie - uśniechnęła się na moje słowa i wstała od stołu, a ja poszłam w jej ślady.
***
- Jak tu pięknie - powiedziałam po kilkunastu minutach spaceru. - Nie ządziałam, że Włochy są takie niesamowite.
- Rzeczywiście - zgodziła się ze mną czarnowłosa, przystając. - Są magiczne.
- Wiesz - zagadnęłam po chwili. - Czuję jakbyśmy znały się od wieków - powiedziałam nieśmiało.
- Mam takie samo wrażenie - spojrzałam na nią i już wiedziałam, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami na świecie.
Po tym wyznaniu opowiedziałam Naomi o moim dawnym życiu i marzeniach.
- Serio? - kiwnęłam głową, a ona bez zbędnych słów mocno mnie przytuliła. - Pomogę Ci.
- Dzięki - odwzajemniełam uścisk.
- Od czego są przyjaciele - odsunęłam się lekko od niej. - Chodź - złapała moją rękę. - Najpierw pójdziemy do mojego zaprzyjaźnionego fryzjera, a potem lecimy na zakupy.
- Ale nie mam ze sobą ani grosza.
- Spokojnie - rzekła. - Masz tu wszędzie zniżki tak samo jak ja.
- Ja? - chyba żartuje. - Przecież nigdy tu nie byłam.
- Wystarczy, że właściciele pracują dla mojego taty - wyznała. - No i w pewnym sensie Twojego.
- Nie rozumiem.
- Mój tata prowadzi firmę znaną na całym świecie i Twój niedawno został jego prawą ręką.
- Wow - nic innego nie przychodziło mi na myśl. - Nie sądziałam, że mój ojciec jest taki sławny.
- A to dopiero początek - dodała kruczoczarna.
Przez kilka godzin chodziłyśmy po zamkniętych już sklepach. Nawet nie musiałam mówić, kim jestem, bo wszyscy doskonale mnie znali. Poczułam się trochę jak sam Harry Pottet, ale w porównaniu z nim, wiedziałam dlaczego mnie rozpoznają. To była dla mnie nowość, ale powoli się do tego przyzwyczajałam. Bardzo powoli, ale Naomi pomagała mi się z tym wszystkim oswoić. Cieszyłam się, że mam przy sobie taką osobę, która w każdym momencie wiedziała, co mam zrobić, co powiedzieć i jak się zachować.
Każdego następnego dnia przechadzałyśmy się włoskimi ulicami, śmiejąc się i nie myśląc o przeszłości. Żyłyśmy chwilą, tu i teraz. Dzięki Naomi powoli pokonywałam swoją nieśmiałość i stałam się bardziej otwarta na ludzi. Przestałam nosić okulary i zaczęłam używać soczewek, na które już teraz mogliśmy sobie pozwolić. Moja przyjaciółka pokazała mi, jak się malować, aby nie przesadzić z makijażem. Zmieniłam kolor włosów z jasnego brązu na mrożoną czekoladę. Fryzjerka doradziła mi jak dbać o moje długie włosy, jakich specyfików używać, żeby były piękne, lśniące i zdrowe. Mój styl również się zmienił - z dziewczęcego na sportowy. Wyrzuciłam stare, przypominające dawną mnie, ciuchy i zastąpiłam je nowymi, bardziej wystrzałowymi, jak to powiedziałaby moja młodsza siostra. Zmieniłam się nie do poznania i poczułam, że teraz mogę zrobić wszystko.
___________
Dzień dobry!/Dobry wieczór!
Nie ma to jak zaczynać z ponad 1100 słowami 😱
Jestem mega zadowolona z tego rozdziału i mam ogromną nadzieję, że wam kochani też się spodoba 😘
Liczę na gwiazdki i komentarze!
Nie zawiedźcie mnie!
Buziaki! 💋💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro