Rozdział 22 - Czyli pan...?
*Nel*
Minął miesiąc od incydentu z Katie Bell. Razem z Harry'm, Ron'em i Hermioną idziemy do Wielkiej Sali na obiad. Wchodząc tam zobaczyliśmy przy stole Gryffindoru Katie, która prawdopodobnie wyszła już ze Skrzydła Szpitalnego. Ja i Harry postanowiliśmy podejść do Bell i zapytać
- Hej Katie! - krzyknęłam i przytuliłam ją
- Hej Nel, hej Harry! - powiedziała
- Jak się czujesz? - spytał mój chłopak
- Dob... - ucięła i spojrzała w kierunku drzwi
Odwróciliśmy się i spojrzeliśmy w tym samym kierunku co Katie, a zobaczyliśmy tam Dracona. Po tym jak zauważył, że mu się przyglądamy postanowił uciec, a Harry pobiegł za nim...
*Jakiś czas potem*
Szukałam ich już dłuższy czas, aż postanowiłam pójść do łazienki prefektów. To co tam zobaczyłam doszczętnie mnie zszokowało, a mianowice jak weszłam do pomieszczenia zobaczyłam tam zakrwawiającego się Malfoy'a i Harry'ego stojącego nad nim.
- Harry! Coś ty narobił?!
- Nic, poprostu użyłem jednego z zaklęć z tej książki od eliksirów i to się z nim stało...
- On może umrzeć... - powiedziałam i wyczarowałam patronusa, po czym wysłałam go po Snape'a
W tym czasie zaczęłam uzdrawiać zaklęciami Draco, po chwilce do łazienki wpadł niczym burza Severus Snape, odsunął Harry'ego i razem ze mną zaczął uzdrawiać Ślizgona... Po kilku minutach przestał i powiedział
- Musze go przenieść do Skrzydła Szpitalnego, panno Nightmare przyznaje pannie 50 punktów, a panu, panie Potter odejmuje 60 i natychmiast masz iść do Dumbledore'a - mruknął i wyszedł szybkim krokiem z Draconem
Ja i Harry udaliśmy w stronę gabinetu dyrektora...
*Gabinet Dumbledore'a*
*Harry*
Razem z Nel staliśmy pod drzwiami gabinetu Dropsa i zapukaliśmy, a drzwi same się uchyliły, więc weszliśmy... Zastaliśmy w środku Dumbledore'a, który siedział przy biurku co jest chyba oczywiste... w końcu to dyrektor. Podeszliśmy do biurka, a on gestem ręki wskazał abyśmy usiedli, więc to zrobiliśmy, a Nel zabrała głos.
- Chyba wie pan po co tu jesteśmy, prawda?
- Tak, wiem i nie pochwalam twego zachowania Harry, ale wypadki chodzą po czarodziejach. - powiedział, a ja spuściłem głowę - Ale mam do Was także inną sprawę...
- Jaką? - spytała wyraźnie zaciekawiona moja dziewczyna
- Jak wiecie lub nie znalazłem nowego horkruksa Voldemorta - powiedział, a my jeszcze bardziej się zaciekawiliśmy
- Co to takiego? - spytałem
Dyrektor spojrzał na Nas i wyciągnął z szuflady biurka jakiś dziwny pierścień...
- To jest tym horkruksem... - odparł i wskazał na biżuterie
- Czemu pan go jeszcze nie zniszczył? - zapytała Nel
- I to jest problemem... Nie wiem jak to zrobić - westchnął zrezygnowany
- Harry, czym zniszczyłeś ten dziennik? - zadała mi pytanie Nel
- Kłem Bazyliszka...
- I tu mamy odpowiedź, ale jest też inny sposób... - powiedziała
- Jaki? - spytał Dumbledore
- Harry mówiłeś, że zabiłeś Bazyliszka mieczem Godryka Gryffindora tak?
- No, tak..
- I o to chodzi... na kłach Bazyliszka znajduje się jego jad, a miecz wbiłeś mu przecież w paszcze, więc nasiąknął tym jadem.
- To ma sens, ale jest jeszcze jeden problem , bo próbując zniszczyć ten pierścień czarna magia zaczęła się przenosić wgłąb mojego ciała i skaziła mnie, więc co by się nie działo musicie zniszczyć wszystkie horkruksy - powiedział Drops
- Czyli pan...? - zapytała Nel
- Tak, za niedługo moge umrzeć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka moje ludziki!
Bardzo Was przepraszam za brak mojej aktywności na wattpadzie, ale wiecie jak to jest w szkole poprawki, poprawki i jeszcze raz poprawki, a na dodatek miałam lekkie problemy ze zdrowiem, ale postanowiłam coś dla Was napisać i oto jest ten rozdział... A wracając do tego rozdziału to nie zjedzcie mnie, ale postanowiłam troszke skrócić bieg wydarzeń, dlatego Dumbledore umrze szybciej hyhyhyh, ale co tam... Nie ważne...Mam nadzieje, że ten rozdział Wam się spodoba i zostawicie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza, gdyż mnie to motywuje i wiem, że komuś się te wypociny podobają. Ehhhh, ale się rozpisałam...
SlytherinPrincess307
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro