9.
a/n; miałam dodać wcześniej, ale byłam zbyt zajęta zachwycaniem się nowym albumem bts i płakaniem po przeczytaniu tłumaczeń tekstów piosenek
upewnijcie się, że przeczytaliście 8 rozdział!
***
Minął równo tydzień od wydania artykułu, a Jeongin dalej trzymał to wydanie w swojej szafce. Poprzednio zapomniał je wziąć do domu, tym razem jednak obiecał sobie, że to zrobi. Mogło się to wydawać głupie, ale chciał mieć jakąś pamiątkę, która świadczyła o tym, że spędził z Zoe kilka miłych godzin.
Tak, jak myślał, dziewczyna nie rozmawiała z nim przez te kilka dni. Nie winił jej, w końcu on też nie miał dużo wolnego czasu, ale jednak... miał wrażenie, że ich znajomość już się skończyła, tak jak skończyła się praca nad artykułem. Jakież było jego zdziwienie, kiedy Blake mówiła mu „cześć", kiedy tylko mijała go na korytarzu lub uśmiechała się i machała w jego stronę. Nie spodziewał się tego, jednak uznawał to za bardzo miłe.
Spakował gazetkę do plecaka i zamknął szafkę. Skończył już lekcje, więc zaraz miał wychodzić ze szkoły. Na zewnątrz było już ciepło. Tegoroczny maj był obfity w wyższe temperatury i mniejszą ilość chmur na błękitnym niebie. Taka pogoda przypominała Jeonginowi Busan. Coraz częściej żałował, że już tam nie mieszka (jakby nie robił tego nieprzerwanie przez ostatnie dwa lata). Tęsknił za piątkami, które spędzał ze swoim przyjacielem na plaży. Co prawda, mieszkał teraz dość niedaleko wybrzeża, ale to nie zmieniało faktu, że wolał być w Korei.
Zamiast towarzystwa Hyunjina, mógł zadowolić się jego ruszającym wizerunkiem z pikseli. Rozmawiali przez kamerkę praktycznie co tydzień, czasami jednak coś im wypadało i przez to Yang czuł się źle. Hwang był jedyną osobą, która sprawiała, że nie zwariował w Los Angeles; był powodem, dla którego jeszcze jakoś się trzymał.
Kiedy jeszcze mieszkał w Korei, Hyunjin był jego jedynym i najlepszym przyjacielem. Jeongin od zawsze nie był szczególnie dobry w poznawaniu ludzi. Inni zawsze wybierali rozmawianie z pewnymi siebie i charyzmatycznymi osobami, nie z nim — nie z nieśmiałym i cichym chłopcem.
Hwanga poznał na początku swojej nauki w gimnazjum. Pierwszy raz rozmawiali, kiedy Jeongin zbierał swoje rzeczy i miał wracać do domu ze szkoły. Zasunął plecak i ruszył pustym korytarzem, gdy nagle z sali gimnastycznej wyszedł sporo wyższy od niego chłopak. Jego twarz była wykrzywiona w grymasie bólu; kulał na jedną nogę. Yang przygryzł wargę, walcząc z sobą, czy podejść i zapytać, co się stało i jak może pomóc, czy nie wtykać nosa w nie swoje sprawy i wracać do domu.
W końcu zdecydował się na to pierwsze, w wyniku czego został poproszony o pomoc w dotarciu do gabinetu pielęgniarki. Trochę im to zajęło, przez co Jeongin spóźnił się na autobus i jego mama nie była zbyt szczęśliwa, że musiała po niego jechać. Ale cieszył się, że przynajmniej zrobił dobry uczynek. Wtedy był pewien, że ten starszy chłopak nigdy więcej się do niego nie odezwie.
Pamiętał, jak bardzo był zdziwiony, kiedy Hyunjin następnego dnia podszedł do niego z zabandażowaną kostką i zaczął mu dziękować. Uparł się, żeby w ramach podziękowań zabrać go na jedzenie po szkole i koniec końców spędzili kilka godzin, jedząc i śmiejąc się.
Od tamtego czasu on i Yang rozmawiali często i niedługo później zostali przyjaciółmi. Jeongin cieszył się, że ma takiego fajnego hyunga i czasami zastanawiał się, jak to się stało, że taki pewny siebie, popularny i przystojny chłopak zdecydował się z nim zaprzyjaźnić.
Cieszył się, że go miał, nawet jeśli mieszkał tak daleko i dzieliły ich strefy czasowe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro