5.
a/n; zapomniałam wczoraj dodać, przepraszam sksjkdasj
***
Uśmiechnął się, widząc machającą do niego Zoe. Wczoraj wymienili się numerami i umówili w kawiarni niedaleko szkoły zaraz po jego zajęciach, żeby zacząć pracę nad artykułem. Było mu miło, gdy dziewczyna zapytała, kiedy ma czas, zamiast narzucać mu od razu datę i godzinę. Po takim dwuletnim traktowaniu był miło zaskoczony, że ktoś liczy się z jego zdaniem.
— Hej — przywitała się z uśmiechem, kiedy podszedł do stolika, przy którym siedziała. Przed nią leżał już otwarty notatnik i długopis. — Długo czekałaś?
— Godzinę — powiedziała, a on poczuł wyrzuty sumienia, że musiała siedzieć tutaj tak długo. — Ale zdążyłam odrobić prace domowe, więc spokojnie. Zamawiasz coś?
Przytaknął, a kilka chwil po złożeniu zamówienia kelnerka postawiła przed nimi dwie szklanki z truskawkowymi shake'ami. Napili się i siedzieli przez chwilę w ciszy. Widać było, że oboje niezbyt wiedzą, od czego zacząć — Jeongin po raz pierwszy pomagał komuś pisać artykuł, a Zoe pierwszy raz go pisała.
Splótł palce, obejmując dłońmi szklankę i patrzył, jak Blake próbuje napisać jakiś plan. Mówiła, że chce sobie wszystko ładnie rozplanować, żeby nic nie zepsuć — w końcu to był jej pierwszy artykuł i była tym bardzo podekscytowana. Należała do gazetki już od pierwszej klasy liceum (teraz była w drugiej i była od niego młodsza o rok) i dopiero teraz dostała możliwość zrobienia czegoś więcej, niż kilku zdjęć, poprawienia artykułów starszych stażem członków szkolnej gazetki i napisania paru ciekawostek.
Zapisując kolejne zdania, przygryzała wargę i wydawała się nie zwracać uwagi na kosmyki jasnych włosów, które wydostały się z warkocza teraz opadającego na jej lewe ramię. Gdyby znali się lepiej, z pewnością uznałby to za urocze.
— Okej, więc... — odezwała się nagle, jednocześnie prostując się i ciągle patrząc na zapisaną kartkę w notatniku. — Najpierw jakiś wstęp z historii powstania kpopu?
Pokręcił przecząco głową, upijając łyk napoju.
— Nie sądzisz, że to zanudzi czytelników? Znaczy, fajnie, jeśli znaliby historię, ale to mogą sobie wyszukać w internecie, jeśli będą chcieli — wytłumaczył. — No i skoro znam się na rzeczy bardziej, niż ktokolwiek w tej szkole...
— Jakiś ty skromny — zaśmiała się, przez co się zarumienił i lekko skulił w sobie.
— Ale to prawda — mruknął, jeżdżąc palcami po szklance. — Nikt nie wychował się i nie mieszkał w Korei przez piętnaście lat.
I z pewnością nikt nie miał przechlapane z tego powodu.
Zoe milczała przez chwilę.
— Racja. To może... — zerknęła na notatnik — może relacja idol-fan? Słyszałam, że to coś zupełnie innego, niż w Ameryce.
Zaczął opowiadać. Najpierw mówił o tym, jak ludzie zostają trainee, potem, jak wygląda ich życie, gdy już uda im się dostać do danej wytwórni. Blake skrupulatnie notowała, co i raz zerkając na niego, zupełnie ignorując kosmyki, które coraz bardziej zasłaniały jej pole widzenia. Czasami dopytywała o różne rzeczy i naprawdę było mu bardzo miło, że tak interesuje ją to, co mówił i że tak uważnie go słucha. Mimo świadomości, że dziewczyna robi to wszystko dla dobrze napisanego artykułu, robiło mu się ciepło na sercu z każdym kolejnym zadanym przez nią pytaniem.
Rozmawiali długo, dopóki nie dostał telefonu od mamy, która była zaniepokojona jego długą nieobecnością.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro