Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

a/n; mam wrażenie, że od pisania ostatniej notki na koniec opowiadania minęło milion lat. chcę Wam przede wszystkim podziękować za samo przeczytanie "Never be alone" — to opowiadanie zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i należy do moich ukochanych perełek

dziękuję też za gwiazdki i komentarze, miło było patrzeć, jak coś po sobie zostawiacie

jak oceniacie to opowiadanie? podobało się Wam?

uważajcie na siebie i bądźcie zdrowi, take care guys x

ps. w urodziny Hyunjina (20 marca, piątek) ruszam z publikacją "Hold me" — ff  o hyuninach (będą też trzy side shipy). może ktoś się skusi

***

Jeongin oddychał spokojnie, patrząc na majaczące w oddali morze i słońce, które powoli chyliło się ku horyzontowi. Nie mógł uwierzyć, że miesiąc minął tak szybko i że właśnie znajdował się w parku w Los Angeles. Wrócił z Korei trzy dni temu i spodziewał się, że będzie bardzo tęsknił, ale... z jakiegoś powodu nie doskwierało mu to aż tak bardzo. Może po prostu zaakceptował fakt, że tak już musi być?

Pokręcił głową. Teraz było coś innego, o czym powinien myśleć. Jego serce zaczynało powoli bić coraz mocniej, a oddech przyspieszać. Martwił się, że nie przyjdzie, że ten miesiąc był zbyt długi, by mogła na niego zaczekać, że znalazła sobie innego przyjaciela, że...

Nagle ktoś przeskoczył ławkę i usiadł na niej, a Yang ze zdziwienia prawie spadł na ziemię.

— Myślałeś, że nie przyjdę? — zapytała z rozbawieniem Zoe, uśmiechając się do niego szeroko.

— Może przez chwilę — przyznał szczerze. — Ale potem przypomniałem sobie, że ty zawsze przychodzisz.

Na chwilę zapadła między nimi cisza. Siedemnastolatek ukradkiem zerkał na swoją towarzyszkę. Miała rozpuszczone włosy i tak samo lśniące zielone oczy, jak je zapamiętał. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Tęsknił za nią i nie wiedział, czy byłby w stanie powiedzieć jej, jak jest piękna, nie tylko w środku, ale też na zewnątrz. Lubił tak określać czyjeś piękno — patrząc na to, co mógł zobaczyć i na to, co niewidoczne. Dla niego prawdziwie piękne osoby nie miały tylko ładnej twarzy.

— Jak było w Korei? — spytała w końcu, przerywając milczenie.

W ten sposób zmusiła go do opowieści o całym miesiącu spędzonym w Busan. Gdy opowiadał o tym, jak poszedł z Hyunjinem do klubu karaoke, nie mogła się powstrzymać przed powiedzeniem, że jest zazdrosna, bo też chciałaby usłyszeć, jak śpiewa inne piosenki. Mówił też o zachodach słońca, które widzieli na plaży i przez to Zoe stwierdziła, że muszą kiedyś razem pojechać do Korei.

— Nie mam nic przeciwko — stwierdził. — Oh, i mam dla ciebie prezent.

— Prezent? — zdziwiła się, patrząc, jak wyjmuje małe pudełeczko z plecaka, który ze sobą wziął.

— Yhm — mruknął, otwierając pudełko, żeby zaraz podsunąć je pod nos dziewczyny. — Nigdy nie zauważyłem, żebyś jakiś miała, więc pomyślałem, że może mogłabyś nosić ten ode mnie...

— Śliczny — szepnęła Zoe, wyjmując delikatnie naszyjnik i uważnie go oglądając. — Czemu gwiazdka? — zapytała, wskazując na malutką zawieszkę.

Jeongin poczuł, że jego policzki robią się czerwone.

— Jesteś moją Gwiazdą Polarną — zaczął, spuszczając głowę. — Wskazujesz mi drogę, gdy wszystko inne zawodzi. I nawet kiedy cię nie widzę, tak jak nie możemy dostrzec gwiazd w ciągu dnia, ty zawsze jesteś obok.

Dzięki tobie już nie czuję się samotny.

Szesnastolatka nic nie odpowiedziała, tylko z nieśmiałym uśmiechem na ustach odgarnęła jasne włosy i zapięła łańcuszek na szyi. Zaczynał się powoli zastanawiać, czy nie zrobił czegoś źle, ale sekundę potem poczuł delikatny pocałunek na policzku.

Potrzebował kilku chwil, żeby to do niego dotarło i wtedy dotknął palcami miejsca, w którym jeszcze niedawno znajdowały się usta Blake.

— Co, mam cię pocałować gdzieś indziej? — spytała, unosząc brew do góry i nie mogąc powstrzymać śmiechu. Jednak kiedy siedemnastolatek spojrzał na nią ze śmiertelną powagą, speszyła się trochę i uniosła ręce w geście poddania się. — Spokojnie, tylko żartowałam.

Odwrócił głowę w drugą stronę, żeby nie mogła zobaczyć wyrazu jego twarzy.

— Nie miałbym nic przeciwko temu, żebyś nie żartowała — mruknął cicho, bardziej do siebie niż do niej, mając nadzieję, że go nie usłyszała.

Usłyszała. I potrzebowała chwili, by przetrawić tę informację, mrugając ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

— Jeongin — powiedziała w końcu. — Spójrz na mnie.

Po kilku prośbach udało jej się go przekonać. Z początku nawet nie chciał o tym myśleć, łzy zaczynały pojawiać się w jego oczach, bo wiedział, że wszystko zepsuł, że znowu zostanie tutaj sam...

Ale kiedy spojrzał na Zoe z miną zbitego szczeniaka, nie zdążył nawet spróbować coś powiedzieć, bo dziewczyna złapała go za podbródek, nachyliła się i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.

Nie spodziewał się tego, ale przez jego głowę przeszła myśl, że nie miał nic przeciwko takim niespodziankom. Uśmiechnął się, wywołując ten sam grymas szczęścia u dziewczyny. Całowali się przez chwilę, dopóki nie oderwali się od siebie i nie spojrzeli sobie w oczy.

— Teraz lepiej? — zapytała, dalej będąc bardzo blisko, dzięki czemu mógł poczuć jej ciepły oddech na policzkach.

— Yhm — przytaknął nieśmiało i objął ją ramionami, przyciągając do siebie bliżej.

I siedzieli tak przez kilkanaście minut, a słońce już prawie zaszło. Na niebie zaczynały migotać pierwsze gwiazdy, które miały zdobić je tej nocy, ale Jeongin wiedział, że najjaśniejsza z nich znajduje się w jego ramionach i w jego sercu bijącym teraz spokojnym rytmem po raz pierwszy od bardzo dawna.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro