18.
a/n; to już oficjalne — w piątek za tydzień rozpoczynam publikację nowego ff! zachęcam do zerknięcia na sekcję "planowane" w moim opisie ^^
***
Ostatni tydzień szkoły minął szybko i spokojnie. Ku swojemu zdziwieniu, Jeongin zauważył, że coraz więcej osób z jego klasy podchodzi do niego i zaczyna rozmowę. Z początku zastanawiał się, czy to nie były kolejne próby naśmiewania się z jego pochodzenia czy angielskiego.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy zagadujące go coraz częściej osoby gratulowały mu występu i mówiły, że był świetny.
Pewnego dnia, gdy po raz kolejny został otoczony przez kogoś, zaraz po tym, jak podziękował za pochwały, usłyszał głos Zoe za sobą:
— Tylko nie zapomnij o mnie, kiedy staniesz się sławny — zażartowała, podchodząc bliżej. — Mówiłam, że masz talent. Ludziom się podoba.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu tak samo, jak teraz, gdy zerkali na siebie podczas ceremonii zakończenia roku. Siedzieli dość daleko od siebie, ale chłopak bez problemu mógł zobaczyć lekki uśmieszek, który wkradł się na usta Blake.
Po uroczystości wszyscy uczniowie i bliscy absolwentów wyszli na zewnątrz. Kilka osób z jego klasy zatrzymało go, żeby przez chwilę pogadać (jakby nagle stwierdzili, że wyzywanie i wyśmiewanie się z niego to nic takiego i on, jako utalentowany nastolatek, na pewno o tym nie pamiętał), przez co stracił Zoe z oczu. Nie podobało mu się to ani trochę; po pierwsze, nie chciał rozmawiać z fałszywymi osobami, które zaczynały go dostrzegać i dobrze traktować dopiero po tym, jak zyskał trochę popularności i po drugie — miał nadzieję, że uda mu się zamienić kilka słów z dziewczyną, zanim ta pójdzie do domu.
Miał jej coś ważnego do powiedzenia i obawiał się, że to nie może poczekać.
***
Weekend spędził w towarzystwie rodziców. Nie miał nic przeciwko temu i byłoby naprawdę przyjemnie, gdyby jego mama nie zaczęła zadawać niewygodnych pytań o dziewczynę, która jakiś czas temu była w ich domu.
Nie było to jednak nic uszczypliwego czy mającego na celu znalezienie czegoś, za co mógłby dostać szlaban. To była zwykła rodzicielska ciekawość. A państwo Yang mieli ogromną nadzieję, że ich syn po dwóch latach mieszkania w innym kraju wreszcie znalazł kogoś, z kim mógł spędzać czas.
Oczywiście, to nie znaczyło, że nie musiał im tłumaczyć, iż spotkania z Zoe to nie były randki, a prace nad artykułem do gazetki i piosenką.
Jego rodzice wiedzieli o konkursie odkąd zdecydował się na udział. Dalej nie mogli wyjść z podziwu i dumy. Jeongin był typem skrytego chłopca, a tu proszę — wystąpił przed uczniami ostatnich klas i nauczycielami i wyszło mu to świetnie.
Gdy wychodził z domu, towarzyszyły mu słowa matki, by pozdrowić Zoe i pytania ojca, czy to aby na pewno nie randka. Jakby przyjaciele nie mogli wyjść do kina w wakacje.
Umówili się pod budynkiem chwilę przed seansem. Jeszcze podczas roku szkolnego obiecywali sobie, że pójdą zobaczyć ten film, gdyż ciekawił ich oboje.
Po wyjściu z kina siedemnastolatek uparł się, żeby odprowadzić ją do domu, więc koniec końców przez całą drogę na pieszo rozmawiali o produkcji, którą właśnie obejrzeli. Śmiali się i żartowali, czując się swobodnie i najzwyczajniej w świecie szczęśliwie.
Kilkanaście minut później dotarli na miejsce, pożegnali się i Zoe już miała otwierać drzwi wejściowe, kiedy Jeongin złapał ją za rękę. Odwróciła się z pytającym spojrzeniem.
— Ja... ja muszę ci coś powiedzieć — wyznał, biorąc głęboki wdech. — Wyjeżdżam. Na miesiąc. Do Korei.
Tak właściwie, to nie wiedział, czego się spodziewać. Miał jednak wrażenie, że coś powie, jakoś to skomentuje. Jego serce waliło jak szalone i powoli zaczynał bać się o to, co szesnastolatka zaraz zrobi.
Z pewnością nie spodziewał się, że dziewczyna pokona dzielący ich dystans i przytuli się do niego tak mocno, jakby miał zaraz rozpaść się na milion kawałeczków.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro