21.
– Uważaj na siebie. – mówi Shawn, kiedy stoję przed lustrem i przyglądam się sobie poprawiając materiał sukienki.
– Spokojnie. – odpowiadam.
– Kocham cię. – mówi całując mnie w ramię. – Kocham was. – dodaje, po czym kładzie dłoń na moim już trochę widocznym brzuszku.
– Jak wrócę, zajmiemy się imionami, hmm? – pytam, na co on kiwa głową potwierdzając.
– Trzymam kciuki. – mówi zaciskając ręce w charakterystyczny sposób.
– Kocham cię. Pa. – mówię po czym wychodzę z mieszkania. Kieruję się do garażu. Wsiadam do samochodu i odpalam go. Cały czas myślę nad tym jaka ona jest, jak wygląda, co lubi, czy jest chociaż trochę do mnie podobna. Niall mówił, że kiedy dowiedział się o tym, że jesteśmy rodzeństwem, zobaczył ogromne podobieństwo. Wcześniej tego nie dostrzegał, bo do głowy by mu nie przyszło, że jestem jego siostrą. Zresztą ja też nie sądziłam, że odpowiedz na moje wszystkie pytania jest tak blisko.
Moją głowę zaprzątają też pytania, jak ona dała sobie radę w tak młodym wieku. Tym bardziej, że Niall to Niall. Może dobrze, że ta kobieta mnie oddała. Przecież piętnastolatka z dwójką dzieci? To niemożliwe. Violet jest na pewno bardzo silną kobietą. Już bym chciała tam być, ale stoję w ogromnym korku. Napiszę do Nialla, żeby nie denerwowali się jakbym spóźniła się kilka minut.
***
– Jezu, jesteś w końcu. Wiesz jak mama się denerwuje. – mówi Niall pogrążony w nerwach.
– Jejku, spokojnie. Były ogromne korki. – przepraszam.
– Nie no nic się nie stało. Tylko ona tam siedzi i obwinia się o wszystko. Płacze i histeryzuje. Boję się o nią. Tak bardzo chcę cię poznać. Idź już do niej. – mówi wpychając mnie do swojego mieszkania.
– Dz..dzień dobry. – mówię, kiedy widzę na kanapie piękną kobietę. Jej włosy są lekko falowane. Upięte klamrą z boku. Jest zadbana i bardzo ładna. Na twarzy ma lekki makijaż. Naprawdę jest do mnie bardzo podobna.
– Dziecko. – podbiega do mnie i mocno przytula. – Tak bardzo cię przepraszam. Ja.. ja nie wiedziałam, że ty istniejesz. Gdybym wiedziała już dawno byłabyś ze mną. Tak bardzo cię przepraszam. – próbuję uspokoić kobietę. Jednak nie wychodzi mi to zbyt dobrze.
– Cii. Niech się pani uspokoi. – mówię.
– Mów mi Violet. – odpowiada ocierając łzy. – Opowiedz mi coś o sobie. Od Nialla wiem dużo, ale pewnie połowa z tego to jego wymysły. – mówi chichocząc. Tak się cieszę, że ją poznałam, że przytulam ją jeszcze raz.
– Mamo. Myślę, że tak będzie najlepiej. – mówię, po czym na twarzy kobiety pojawia się szeroki uśmiech, a w oczach pojawiają się łzy. – No więc od tygodnia jestem mężatką, a od dziesięciu tygodni mamą. – mówię, po czym moja ręka automatycznie znajduje się na brzuchu. – Co oznacza, że teoretycznie, praktycznie też, za niecałe siedem miesięcy zostaniesz babcią. – mówię tak szybko, że sama się sobie dziwię. Oczy kobiety świecą się coraz bardziej. Patrzy na mnie jak na obrazek. – Jeśli chodzi o mnie to w tej chwili jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Wyszłam za mąż, spodziewam się dziecka, poznałam mamę i mam brata. To co straciłam kilkanaście lat temu wróciło. – mówię spoglądając na Nialla, który stoi w progu pokoju. Teraz w moich oczach pojawiają się łzy.
– Jak to? – pyta Violet.
– Kiedy byłam mała, moja mama zastępcza zginęła w wypadku samochodowym razem z moim bratem. Zostałam sama z ojcem, który nie zbyt za mną przepadał. Radziłam sobie sama, aż postanowiłam rzucić wszystko i przyjechać tu. Poznałam Shawna, Ali- moją przyjaciółkę, Nialla, no i ciebie. – mówię po czym wstaję z fotela i siadam obok jej na kanapie. – Chcę, żebyś wiedziała, że od dzisiaj jestem dla mnie bardzo ważną osobą. Nie ważne, że w ogóle się nie znamy. Przyjdzie na to czas. Po prostu zawsze tak bardzo pragnęłam mieć mamę, że nie mogę dłużej czekać. – mówię, po czym zamyka mnie w mocnym uścisku.
– Zawsze możesz na mnie liczyć. – mówi wycierając kciukiem łzę, którą spływa mi po policzku.
– Ja też chce się przytulić. – krzyczy Niall, który chwilę później wlatuje na nas i mocno przytula.
– Kocham was wiecie. – mówi kobieta całując po kolei nasze czoła.
***
– I jak i jak i jak? – krzyczy Shawn, który od razu ukazuje mi się po wejściu do mieszkania. Żeby go zmylić nałożyłam na twarz smutną minę. Stoję i patrzę na niego przygnębiona. – Hej. Wszystko się ułoży. W końcu do siebie dotrzecie. – mówi tym swoim opiekuńczym głosem. Podchodzi do mnie i zaczyna mnie całować. Ja natomiast zaczynam skakać i piszczeć.
– Ona jest wspaniała. – mówię ucieszona. Shawn opiera się o futrynę i kręci ze zrezygnowania głową.
– Nienawidzę cię, wiesz? – mówi. Podchodzę do niego i wieszam ręce na jego szyi.
– Kochasz. – mówię, po czym muskam jego usta najdelikatniej jak potrafię.
– No kocham. – mówi przyciągając mnie bliżej. Łapie mnie za biodra i przyciąga je do swoich, co nie jest w tym momencie takie łatwe. Brzuszek nie jest duży, ale jednak w tym miejscu zaokrąglony. Shawn boi się, że zgniecione dzidziusia.
– Ja też. – odpowiadam. Zostawiam na jego ustach całusa i zabieram się za ściąganie butów.
– Mia lub Jeffrey. – mówi kiedy zajmuję się wkładaniem obuwia do szafy.
– Co? – nie wiem o co mu chodzi.
– Imiona. Jeśli będzie dziewczynka to Mia, a jeśli chłopiec to Jeffrey. – mówi. Bardzo mi się podobają.
– Dobrze. Będzie Mia lub Jeffrey. Są piękne. – mówię całując go w usta. Zaraz po tym wchodzę w głąb mieszkania i siadam na kanapie.
– Naprawdę? Podobają ci się? – dopytuje.
– Tak skarbie, są piękne. – odpowiadam. Kładę dłoń na jego policzku i patrzę mu w oczy. – Wiesz, dziękuję. Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Dziękuję ci, że mnie, nas kochasz. Że jesteś ze mną i wspierasz w każdej chwili. Nigdy nie przypuszczałam, że będę taka szczęśliwa. Kocham cię najbardziej na świecie. – mówię po czym cmokam go w środek ust. Kiedy oddalam od niego swoją twarz, on przerzuca mnie przez siebie tak, że siedzę na nim okrakiem. Patrzymy sobie prosto w oczy i zbliżamy się do siebie jak w najlepszych komediach romantycznych. Kiedy nasze usta łączą się Shawn powoli, jednak bardzo namiętnie i romantycznie prowadzi pocałunek. To najlepszy pocałunek jaki kiedykolwiek przeżyłam. Kładzie dłoń na moim policzku zaczesując moje włosy za ucho. Drugą dłoń kładzie na udzie i błądzi nią od góry do dołu, wjeżdżając pod materiał mojej sukienki. Ja opłatami jego twarz moimi dłońmi i całuje jej każdy kawałek. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie.
***
Dzisiaj trochę krótko
Mam nadzieję że rozdział się podoba
Następne będą pojawiać się rzadziej
Szkoła nie pozwala mi na pisanie tak jak na wakacjach. Przepraszam was i mam nadzieję że rozumiecie. Buziaki
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro