Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

– Tak po prostu? Wyszedł? Naprawdę nie poznaję tego człowieka. – mówi Ali po tym, jak opowiedziałam jej całą sytuację z przed kilku dni.

– Tak po prostu. – w moich oczach pojawiają się łzy, które w szybkim tempie zaczynają spływać po moich policzkach.

– Hej, skarbie, nie płacz, proszę. – przybliża się do mnie i obejmuje.

– Ali, ale ja go kocham. Kocham go i nie potrafię o nim zapomnieć. Nie chcę o nim zapomnieć. Cały czas patrzę w ten idiotyczny ekran i sprawdzam wiadomości. Sterczę pod drzwiami i co chwilę zaglądam czy nie idzie w stronę moich. W ogóle nie wychodzi z domu. Martwię się o niego, ale z drugiej strony mam do niego cholerny żal. Jestem wkurwiona. Nie potrafię sobie z tym poradzić. – mówię mieszając słowa z płaczem.

– Madison, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale chcę ci powiedzieć jedno banalne zdanie. Możesz się przez to obrazić, cokolwiek. Po prostu przyjmij to sobie do serca. – mówi po czym bierze moje dłonie w swoje. – Jeśli cię kocha, to wróci. Uwierz  mi, że Shawn długo nie wytrzyma z poczuciem winy. Tylko jest problem, którego nie znamy. Nie wiemy czy on ma poczucie winy.

– Mogłabyś z nim porozmawiać? Proszę. – błagam ją.

– Mad, wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko, ale nie chcę się wtrącać w wasze sprawy. Naprawdę. Tak będzie lepiej. Jeśli oboje to sobie wyjaśnicie.

– Masz rację. Ale teraz powiedz mi, masz już suknię? – przecieram łzy i całkowicie zmieniam swój nastrój. Już mówiłam, że jestem w tym świetna?

– Jest piękna. Kocham ją i już chce ją włożyć.

– To na co czekasz? Chcę cię w niej zobaczyć.

***
– Wow! – w moich oczach pojawiają się łzy, a usta z wrażenia zakrywam dłońmi. – Wyglądasz po prostu bajecznie. – mówię do przyjaciółki. Wstaję z kanapy i podchodzę do niej, żeby ją po prostu przytulić.

– Skorzystaj z okazji, że jesteśmy w salonie sukni ślubnych i też przymierz kilka. – przewracam teatralnie oczami. – proszę.

– Ugh no dobrze. – wzdycham, po czym podchodzę do sukni, która od razu wpadła mi w oko. Proszę jedną z pań, żeby mi pomogła. Ona z uśmiechem na ustach podchodzi do mnie i ściąga suknię z wieszaka. Kierujemy się obie do przymierzalni, w której pomaga mi ją założyć. Po chwili odwracam się do lustra i zamieram. Moje serce bije coraz szybciej. W oczach pojawiają się kolejne łzy. Nie wierzyłam, że kiedyś coś takiego się stanie. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek rozpłaczę się na własny widok.

– Ja pierdole. – mówi Ali po czym wstaję i zaczyna ryczeć. Po prostu płacze jak opętana. Zresztą ja też. Wyglądamy teraz jak dwie histeryczki. Tak to pewnie wygląda z zewnątrz.

Ali P.O.V

– Muszę zrobić ci zdjęcie. – mówię po czym wyciągam z torebki telefon.

– Ale po co? – pyta.

– Na pamiątkę. – kłamię. To oczywiste, że chce je wysłać do Shawna. Jestem na niego wkurwiona. Naprawdę. Ale wiem, że ten idiota i tak ją kocha. Niech zobaczy co traci. Może to pomoże mu w podbieraniu się do kupy.

– Ugh no dobrze. – mówi po czym zaczyna pozować. Pstrykam kilka zdjęć i kiedy moja przyjaciółka znika za kotarą od przymierzalni, wybieram to najładniejsze i wysyłam do chłopaka.

Do: Shawn

Nie sądzisz, że tracisz kurwa tak wiele. Ja wiem, że nie powinnam się wtrącać, ale każdy wie, że kochasz ją. Coś w ciebie wstąpiło. Wkrótce się to zmieni, ale może być już za późno. Wysyłam ci to zdjęcie, bo uważam, że powinieneś pomyśleć nad czymś więcej.
-
Ali


***
Cały czas myślę o sobie w tej sukni. To było piękne. Ja byłam piękna. Czułam się jak księżniczka. I chociaż w najbliższym czasie nie będę miała okazji włożyć jej ponownie, to czułam się wyróżniona. Czułam się jakbym szła do ołtarza, a tam nie widziałam  nikogo innego niż Shawna. Mojego Shawna. To jest okropne. Czuję się pusta bez niego. Jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. I chociaż nie potrafiła bym z nim teraz normalnie porozmawiać, to tęsknię za tym idiotą niesamowicie. Brakuje mi go. W końcu to on otworzył przede mną drzwi. To dzięki niemu zaczęłam na nowo żyć. Zmieniłam się. I jestem z tego dumna. Tylko wiem też jedno. Wszystko zawdzięczam jemu.

Mam wrażenie, że to moja wina. Chciałabym cofnąć czas. Po prostu zostawiła bym go z tym swoim telefonem, ale nadal byłby ze mną. Mogłabym go przytulić, pocałować. Nie wiem, cokolwiek. Po prostu miałabym go przy sobie, a teraz? Moje wielkie łóżko jest puste. Moje mieszkanie ciemne i ciche. A ja? Pełna smutku i samotna. Do tego zalana łzami.

Shawn P.O.V

Dostałem wiadomość od Ali. Na początku nie wiedziałem o co jej w ogóle chodzi, ale później na zdjęciu dostrzegłem Madison. Moją Mad. Wyglądała pięknie. I chociaż nie wiem dlaczego miała na sobie tą suknie, to poczułem się tak jakbym stał przy ołtarzu, a ona szła w moją stronę. Chciałbym tak. Nawet bardzo, ale kurwa nie potrafię spojrzeć jej w oczy. Spieprzyłem to i nie jestem z tego dumny. Wiem, że płacze. Cały czas siedzę przed drzwiami i spoglądam czy nie wychodzi z domu. Jeśli wychodzi to jest cała opuchnięta. Za każdym razem przystaje przy moich drzwiach, a ja czuję się tak, jakby wiedziała, że ją obserwuję. I w tym momencie mam ochotę wyjść do niej i ją przytulić, ale coś mi na to nie pozwala.

***

Nadal leżę w łóżku. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Tylko tyle, że poszłam zaparzyć kolejny kubek herbaty. Cały czas patrzę na klamkę. Czy aby czasem nie leci swobodnie w dół i drzwi się nie otwierają. Niestety nic takiego się nie dzieje. Kilka razy chciałam już wstać i po prostu do niego pójść. Ale za każdym razem kiedy się podnosiłam stwierdziłam, że to bez sensu.

Tydzień później.

Skarbie, to już dzisiaj. Wstawaj. – mówię do Ali, która od swojego wieczoru panieńskiego nocuje u mnie. Tak się umówili, że od tej imprezy nie chcą siebie spotkać. Żeby przy ołtarzu było takie WOW.

– O matko to już dzisiaj. – zaczyna piszczeć po czym wstaję i tańczy. – Wychodzę za mąż, wychodzę za mąż. Aaaaaa wychodzę za mąż. Słyszysz. Jezu to już dzisiaj. – opada na łóżko.

– Dobrze. W takim razie, ty idź się umyj, a ja zrobię ci ostatnie samotne śniadanie. To znaczy będziesz jadła ze mną, bo też jestem głodna. – śmiejemy się. Obie wstajemy z łóżka. Ja idę do kuchni, a Ali do łazienki. Nastawiam wodę w czajniku i wyciągam z lodówki jajka. Zrobię naleśniki. Jeśli chodzi o Shawna, to rozmawialiśmy. Przeprosił mnie, ale to tyle. Liczyłam na coś więcej, ale to chyba też dobrze.

***
– O Jezu było pyszne. Mam nadzieję, że zmieszczę się w to cudo. – mówi, wskazując na suknię wiszącą na szafie. Na jej widok oboje wzdychamy, po czym później zaczynamy się śmiać.

– Będziesz najpiękniejszą panną młodą na świecie. – mówię do niej.

– Nie. Ty będziesz piękniejszą.

– Tia. Najpierw to ja muszę znaleźć śmiałka, który chciałby, żebym nią była. – Ali kręci głową z politowania. Zaraz po tym wstaję i idzie do sypialni. Po kilku sekundach wraca z całą kosmetyczką.

– A teraz nie gadaj tylko zrób mnie na bóstwo. – mówi podając mi saszetkę.

– Oj będziesz wyglądać jak królowa. – mówię klaszcząc w dłonie.

– Już się tak nie podniecaj tylko zrób coś, żebym przestała się stresować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro