~.30.~
Chyba jeszcze nigdy nie jechałem gdzieś tak szybko. Marta nawet nie zdążyła spytać co sie dzieje, gdy wybiegłem jak poparzony z domu, biorąc ze sobą jedynie kluczyki od auta i portfel z dokumentami.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon gdy tylko silnik zawarczał. Nie miałem czasu. Mój mały Kookie siedziała ledwo ciepły na dworcu. Musiałem go uratować, znów. Nie ważne, mógłbym go ratować milion razy, aby tylko mu sie nic nie stało.
Zaparkowałem pod budynkiem i wysiadłem, zamykając za sobą auto. Od razu ruszyłem biegiem do środka.
Nie było go. Wyszedł? Znów mi uciekł?
Jak najszybciej wyszedłem wejściem prowadzącym na perony. Był tam. Siedział skulony na jednej z ławek.
Jungkook... Nie jesteś niczyim problemem - szepnąłem w jego włosy, wtulając go w swoje cieple ciało.
Wpis z 21 grudnia 2015
Pamiętnik Park Jimina
--------------------------------------------------------------
Wybaczcie, nie umiem pisać słodkich i romantycznych rozdziałów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro