Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

/.27.\


"Even when I fall and hurt myself
I keep running toward my dream"

🌙

Gdy ocknąłem się, czułem pod głową coś na tyle twardego, abym obudził sie, uderzając o to czaszką.

Uchyliłem zmęczone powieki i spostrzegłem, że znajduję sie w aucie, leżąc na tylnych siedzeniach, a moje przebudzenie spowodowane było uderzeniem w czyjeś naprawdę chude i kościste uda.

W jednej sekundzie wszystko sobie przypomniałem, aż do momentu, gdy zostałem powalony na ziemię przez coś twardego... Moja głowa znów zaczęła boleć, przez co zmuszony byłem unieść rękę i rozmasować pulsujące miejsce z tylu czaszki.

Usiadłem, nawet nie patrząc na postać, która użyczyła mi swych niewygodnych ud jako poduszki. Spojrzałem na kierowce i zdziwiłem sie, widząc na tym miejscu umięśnionego szatyna, który wyglądał dość groźnie. Mój umysł uspokoił sie jednak, gdy na miejscu pasażera ujrzałem Pana Yooseoba.

Mężczyzna spojrzał w lusterko i uśmiechnął sie do mnie przez nie, a ja pierwszy raz zobaczyłem na tej twarzy coś innego niż grymas obojętności.

Nareszcie sie Pan obudził, Panie Park - kiwnął do mnie głową, a po chwili odbiegł wzrokiem od lusterka, przez które na siebie patrzyliśmy Muszę przeprosić za to co sie wydarzyło, ale jednak są tego plusy, prawda? -w jego głosie słychać było zadowolenie, gdy znów spojrzał w moje oczy, tym razem sie do mnie odwracając.

Plusy? - Prychnąłem, nawet nie starając sie być w jakimś stopniu miły- Ma Pan na myśli mój ból głowy czy może brak przytomności przez nie wiem jaki czas? - patrzyłem w jego oczy, czując jak moja wściekłość narasta, choć starałem sie ją trzymać na wodzy do czasu, aż nie wybuchne.

A czy on nie jest największym plusem? - uśmiechnął sie, jakby nie słyszał co właśnie do niego powiedziałem, a następnie wskazał głową w stronę osoby, ktora siedziała obok mnie.- Niech pan go nie budzi, dopiero co zasnął-  kiwnął makówką, jakby na potwierdzenie własnych słów i usiadł prosto na swoim fotelu.

Nie wiedząc o co chodzi mężczyźnie, obróciłem głowę w lewą stronę, wreszcie patrząc na wychudzoną twarz chłopaka, za którym szalalem.

Jego ciało zmieniło sie, a wręcz ubyło go kilkanaście kilogramów, przez co kości wystawały mu jak u anorektyczki.

Nie chciałem go budzić, wiedząc, że dopiero co zasnął, ale nie mogłem powstrzymać sie od splecenia naszych dłoni. Moje policzki zaczęły robić się mokre od słonych łez, spływających z oczu.

Witaj z powrotem, Jungkookie - szepnąłem do śpiącego chłopaka, pociągając nosem, a na moje usta wreszcie zawitał uśmiech.

/Ale przyznajcie, poprzedni rozdział był ładnie napisany/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro