Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

/.13.\

Zza kotary, która wisiała nieco dalej od drzwi, którymi weszliśmy do pseudo studia, wyszedł mężczyzna, którego z wyglądu już bardzo dobrze znałem. Za zasłoną najwidoczniej musiało znajdować się jakieś przejście, przez które przeszedł i znalazł się tam gdzie ja i człowiek, trzymający mnie na smyczy.

Mężczyzna potężniejszej budowy podszedł do nas w zawrotnym tempie, jakby bał sie reakcji blondyna, bo na mnie nawet nie spojrzał.

Ukłonił sie grzecznie i przeprosił za swoje opóźnienie, choć wydawało mi sie, że wszedł tu równocześnie z nami, ale co ja tam wiem. Facet trzymajacy pas ze skóry, przyczepiony do obroży na mojej szyi, kiwnął jedynie głową i spojrzał na mnie z niezrozumiałym dla mojej osoby uśmieszkiem, dzięki któremu jeszcze bardziej bałem sie o siebie.

Byłem jedynie w bokserkach, w dziwnym pomieszczeniu z dwoma kamerami, stołem i mężczyznami,których zamiarów co do mnie nie mogłem pojąć.

Blondyn przekazał umięśnionemu mężczyźnie moją smycz i oddalił sie od nas w kierunku kamer. Gdy spojrzałem w górę, zobaczyłem jak brunet wlepia swoje czarne jak węgiel ślepia w nieznajomego z jasnymi włosami, nawet nie zwracając na mnie uwagi, choć rękę miał mocno zacisniętą na uchwycie paska, na co wskazywały żyły na rękach i napięte mięśnie.

Człowiek, oblepiany wręcz wzrokiem ciemnowłosego, stojący ledwie parę metrów od nas pstryknął jakimś przełącznikiem na sprzęcie, na co ten wydał z siebie burczący dźwięk, a ekranik, na którym powinien wyświetlać sie nagrywany obraz stał sie najpierw niebieski, a później przedstawiał to na co była skierowana kamera. Blondyn następnie przeszedl w lewą stronę, aby po chwili włączyć również drugie urządzenie służące do nagrywania.

Przełknąłem gule, która znikąd pojawiła sie w moim gardle, gdy ujrzałem, że mężczyzna odwrócił sie w naszym kierunku i ruszył dość szybkim krokiem.

-Weź go na ręce i zanieś albo zaprowadź tam -wskazał swoim jasnym palcem na stół, otoczony dwoma kamerami- I usadź grzecznie na miejscu. -spojrzał na krótki moment na mnie, ale gdy tylko nasze oczy sie spotkały, odwrócił wzrok na swojego rozmówcę.- Ja pójdę po sprzęt. -posłał mu szyderski uśmiech i, juz nie racząc na mnie spojrzeć, skierował sie w stronę drzwi, którymi tu weszliśmy.

Po co on poszedł i dlaczego to ja miałem znaleźć sie na tym stole? Będą mi wycinać narządy i sprzedawać je na czarnym rynku? Albo mnie... Nie nie, jednak wolałbym, żeby wycieli mi nerke.

Uniosłem głowę i spojrzałem na bruneta, który teraz wlepiał swój chłodny jak zima wzrok w moją osobę, przez co znów przeszedł mnie dreszcz grozy. Zaczynało sie robić coraz dziwniej, a zachowanie tych mężczyzn nie wskazywało, że to już miał być koniec mojego koszmaru, wręcz przeciwnie- on miał sie dopiero zacząć.

-Jeżeli będziesz spokojny i grzecznie wykonasz wszystkie polecenia szefa, to nic okropnego nic Ci sie nie stanie- powiedział bezuczuciowym głosem i zwrócił swój wzrok na biały mebel, po czym ruszył w jego kierunku, nawet mnie o tym wcześniej nie informując.

Moja szyja znów ucierpiała, szorujac o nieprzyjemną strukturę skóry zapiętej na mnie, więc od razu zerwałem sie na czaworaka i po chwili byłem juz obok starszego, dorównując mu krokiem.

Gdy znaleźliśmy sie przy urządzeniach i białym stole, mężczyzna znów spojrzał w dół, a dokładniej na mnie, kucajac po chwili i zrównując sie ze mną wysokością.

-Masz być grzeczny, rozumiesz?- spytał, patrząc czarnymi ślepiami w te moje, a ja znów poczułem, jak trace kontakt z rzeczywistością, wpadając w głębie czyichś oczu, tak jak wcześniej stało sie to z blondynem. Kiwnąłem głową, odpowiadając na pytanie, którego tak naprawdę nie zrozumiałem, a starszy chwycił mnie pod pachy i wstał, podnosząc moje ciało, a następnie usadzając we wcześniej wyznaczonym do tego miejscu.

Gdy zerwał kontakt wzrokowy, nagle wyrwałem sie z transu, patrząc na czym siedze, ponieważ mebel był zdecydowanie cieplejszy niż betonowa podłoga, a moja skóra od razu to wyczuła.

Przejechałem dłonią po bardzo jasnym drewnie, z którego zrobiony był stół i poczułem nagle dziwne ciepło w sercu, przez które lekko sie uśmiechnąłem. Moja pamięć zaczęła mi cicho podpowiadać, że szafki w kuchni Jiminie były zrobione dokładnie z tego samego surowca, a ja bardzo lubiłem na nich siedzieć i patrzeć jak gotuje, choć jej obraz nadal nie był wyraźny w mojej głowie. Z tego co mi się wydawało, gdy starałem zagłębić sie w najdalsze odmęty mojego umysłu, miała ona rude, krótkie włosy i chodziła jedynie w spodniach.

Lekki uśmiech nie schodzilł z mojej twarzy, gdy uświadomiłem sobie jak dużo udało mi się nagle przypomnieć, choć tak naprawdę była to zaledwie mała garstka informacji.

Szczęście przerwał jednak jęczący dźwięk otwieranych, metalowych drzwi, na które od razu skierowałem swój wzrok, po chwili tego żałując. Ujrzałem bowiem blondyna, który niedawno stąd wyszedł, z torba w czarnym kolorze, wypchaną jakimiś przedmiotami, których nie widziałem, ponieważ bagaż był zapięty plastkowym zamkiem.

Patrzylem na jasnowlosego, ktory zbliżał sie do nas w spokojnym tempie, nigdzie sie nie śpiesząc, choć moje serce przyspieszało z każdym jego krokiem skierowanym w moją stronę.

W tej torbie raczej nie było sprzętu chirurgicznego, ani noży, ponieważ nic nie dzwięczało jak metal.

Co więc w niej było?

Pamiętnik Jeon Jungkooka
Wpisz 12 czerwca 2016

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro