/.11.\
Zaczynałem już tracić rozsądek, a moja silna wola odnalezienia Jungkooka malała z minuty na minutę, dając miejsce dwóm przyjaciółkom- zwątpieniu i załamaniu.
Tego dnia zadzwonił mój szef i z chłodem w głosie zapytał, dlaczego już czwarty dzień z rzędu nie pojawiam sie w pracy. Choć najpierw pomyślałem, aby wykręcić sie zwykłą chorobą typu grypa lub przeziębienie, wybrałem opcję "rozłącz" telefonie, wracając do mojej szarej, albo nawet czarnej jak smoła, rzeczywistości.
Po dłuższej chwili, choć prawdę mówiąc nie wiem czy wspomniany okres czasu trwał minutę czy godzinę , mój telefon znów wydał z siebie burczenie, które wybijało równy rytm na blacie kuchennego stołu.
Prawie pewny, że osobą, która do mnie dzwoni, był mój szef, wziąłem poręczne urządzenie do ręki i nakierowalem kciuk na czerwoną słuchawkę z podpisem "ODRZUĆ".
Numer jednak nie był podpisany jako "Przełożony", a napis na wyświetlaczu, wypisany wielkimi literami glosił "NUMER PRYWATNY".
Pamiętnik Park Jimina
Wpis z 11 czerwca 2016
-------------------------------------------------
Rozdział miał pojawić sie przedwczoraj, ale chciałam napisać coś lepszego niż gniot pisany na szybko i bez zastanowienia.
Moje nadgarstki aktualnie umierają po upiększaniu plecaka, ale jakoś dałam rade.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro