>.3.<
Szef na szczęście pozwolił mi wyjść z pracy, ale tylko ze względu na okoliczności. Nie mogłem pozwolić, aby Marta była sama w szpitalu. Jej rodzina dawno zerwała z nią kontakt. Miała tylko mnie, tak samo jak ja ją. I jeszcze Kooka.
Zajechałem jeszcze do domu, aby zabrać Jungkooka i ruszyliśmy do szpitala, w którym była moja gosposia. Musiałem sie pospieszyć. To nie był jej pierwszy zawał. Tak bardzo sie o nią martwiłem.
Gdy tylko dojechaliśmy na parking pod lecznicą, zgasiłem silnik i wysiedliśmy z auta. Zamknąłem samochód i jak najszybciej pobiegliśmy do szpitala.
- Joo Marta -powiedziałem zdyszany do recepcjonistki. - Która sala?
-Panowie z rodziny? -spytała blondynka, patrząc to na mnie, to na Kooka. Nie byliśmy z rodziny, ale..
-Tak- z przemyślen wyrwal mnie głos Jungkooka.
Laska zza lady podała nam numer sali. Tam jednak dowiedzieliśmy sie, że Marta jest na sali operacyjnej, gdzie ma przeprowadzany zabieg.
Pozostało jedynie czekać.
Wpis z 18 marca 2016
Pamiętnik Park Jimina
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro