Rozdział siódmy
Ostatecznie zostałam uratowana przez Akatsuki. Nie ucieszyłam się na ich widok, a raczej obraziłam. Orochimaru nie trzymał mnie jakoś tak przy sobie, ale jednak nie chciał mnie puścić. Nie przejęłam się tym...
Z Itachim znam się już długo, a jednak czuję, że go nie znam. Nie wiedziałam czy to przez to, że jest członkiem Akatsuki, czy po prostu myślałam, że wiem o nim wszystko. Chciałam znać odpowiedź na to pytanie...
***
- Dlaczego lubisz mojego brata? - spytał Sasuke.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam. Sama nie wiedziałam dlaczego, ale musiałam coś powiedzieć, bo za swoimi plecami wyczułam czakrę Uchihy.
- Itachi to dobry partner i świetny shinobi. Nie wiem, ale czuję, że coś jednak nas łączy tylko nie mam pojęcia co to... - odpowiedziałam i westchnęłam.
Nie mam pojęcia czemu tak to sformułowałam, ale nie kłamałam. Tak właśnie myślałam. W końcu jednak kochałam Uchihe Itachie'go i nie było mi wstyd się do tego przyznać.
Uśmiechnęłam się do młodego Uchihy i pogłaskałam. Po chwili poczułam jak już znajome mi dłonie, chwytają moje biodra. Od razu spojrzałam na mężczyznę. Zapamiętałam wtedy te piękne onyksowe oczy...
***
Siedziałam w pokoju, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie otworzyłam, a już na pewno nie odezwałam. Miałam focha na nich wszystkich. Za długo byłam u sensei'a...
Osoba, która zapukała weszła bez mojego pozwolenia. Spojrzałam na twarz osobnika i prychnęłam widząc Itachie'go. Kruczowłosy podszedł do łóżka i usiadł obok mnie. Nie zauważyłam nawet kiedy złapał mój nadgarstek i powalił na łóżko.
Patrzyłam mu w oczy, nie wzruszyło mnie jego zachowanie. Znałam je bardzo dobrze, ale czasami jednak wydaje mi się, że widzę go pierwszy raz...
- Czego chcesz, Uchiha? - spytałam chłodno. Nie miałam ochoty na zabawy w "kota i myszkę". Przynajmniej nie z nim...
- Chciałem pogadać. - podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.
- Jeśli byłaby to zwykła rozmowa, nie zamykał~... - urwałam, gdy jego nos stykał się z moim.
Spojrzałam mu w oczy. Miałam do nich jeszcze lepszy dostęp niż chwilę temu. Nie mogłam jednak wyczytać z nich nic innego niż obojętność.
Dłoń Uchiha złapała moje nadgarstki i powalając mnie całkowicie na plecy, dłonie umieścił nad moją głową. Patrzyłam na niego wystraszona, gdy całował moją szyję. Nie wiedziałam jak mam zareagować i co zrobić. Do tej pory pamiętam jak wyglądała PIERWSZA taka akcja...
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro