✴13✴
Im więcej myślę o naszej rozmowie, tym bardziej się denerwuję. Daehyun mówi, że się zmienił, ale pod jakim względem? Nie boi się mówić, co myśli? W końcu przyznaje, że mnie lubi? A może chodzi o coś innego? Pod koniec tamtego lata coraz bardziej się ode mnie oddalał, aż w końcu zerwał łączącą nas więź, nie zapraszając mnie na to cholerne przyjęcie. I nadal nie chce o tym rozmawiać. A teraz znowu chce się kumplować? Jasne, i następnego dnia wyjeżdża o świcie i nie zjawia się przez dwa tygodnie?
Super.
- Youngjae dzisiaj nie może wyjść się pobawić. - Heechul tłucze garnkami i dlatego nie słyszeliśmy, jak Daehyun puka do drzwi. Są otwarte, żeby w kuchni było choć trochę chłodniej, bo kiedy włączymy wszystkie piekarniki, robi się bardzo gorąco. - Pomaga mi piec. Mamy ogromne ekspresowe zlecenie.
- Tato, on nie przyszedł się ze mną bawić!
Daehyun stawia pudełko na podłodze.
- Dostarczyli do nas, a to dla was.
Heechul podnosi głowę.
- Dla Youngjae - uściśla Daehyun. Betsy biega wokół niego jak oszalała. Zawsze za nim przepadała.
- Dzięki - mówię ostrożnie; jeśli na to czeka, słyszy ostrzeżenie w moim głosie. Odstawiam paczkę mąki i oglądam przesyłkę. - Super. To fiszbiny!
- Fiszbiny?
- Do gorsetu - tłumaczy odruchowo Heechul. - Youngjae, wracaj!
Daehyun się rumieni.
Głupek pewnie pomyślał, że to dla mnie.
- Och.
Kolejny punkt dla Heechula w dzisiejszej serii gaf; Daehyun pochyla się nad Betsy, która natychmiast przewraca się na grzbiet, a ja udaję, że nie zauważam jego rumieńca. Choć nie jestem do końca przekonany, że zasłużył na tez zaszczyt.
- Do sukienki dla znajomej - wyjaśniam.
Daehyun kiwa głową, nie patrząc na mnie.
- Alarm kulinarny? - Klepie Betsy po raz ostatni, a potem wchodzi do kuchni, zakasając rękawy, zdejmuje bransoletki. - Pomóc wam?
- Nie, nie trzeba. - Wpadam w panikę. - Dzięki, damy sobie radę.
- Bierz fartuch, są w górnej szufladzie. - Heechul wskazuje szafke pod ścianą.
- Nie możesz tego od niego oczekiwać - zauważam. - To nie jest jego sprawa.
- Nie oczekuję. - Daehyun obwiązuje się długimi tasiemkami białego fartucha. - Sam zaproponowałem.
- No widzisz? - rzuca Heechul. - Chłopak ma olej w głowie. W przeciwieństwie do innych znanych mi nastolatków.
Łypię na niego spod zmrużonych powiek. To nie moja wina, że wolałbym spędzić jedyny wolny dzień razem z Byulyi. Ale nie, musiałem wszystko odwołać, wspólne sushi i zakupy w Japantown. Zapytałem, czy chce przyjść i nam pomóc, ale mruknęła tylko:
- Nie, Jae, wielkie dzięki. Znajdę sobie co innego do roboty.
Doskonale ją rozumiem. Choć jeśli nie spotka się ze mną, przez cały dzień będzie oglądała jakieś kryminały. Dla niej to fantastyczna sprawa. Ale mimo wszystko.
- Z dyni trzeba wyjąć pestki, zanim ją uprażę. Pestki i włókna na kompost - dyryguje Heechul.
- Dynie. Jasne. - Daehyun myje ręce i chwyta największą dynię.
Ponownie zajmuję się odważaniem mąki na dwadzieścia cztery spody. Kiedy piecze się przemysłowo, waga sprawdza się lepiej niż miarka.
- Słuchaj, naprawdę damy sobie radę. Na pewno masz sporo nauki.
- Nie ma sprawy. - Daehyun wzrusza ramionami. - A gdzie pan Gunhee?
Heechul zamyka oczy. Daehyun nieruchomieje, dociera do niego, że strzelił gafę.
- Gunhee zajmuje się Mihee - tłumaczę.
- Wszystko... w porzdku? - pyta.
- Najlepszym - syczy Heechul.
- Sprawy finansowe - mruczę i podaje Daehyunowi nasz największy nóż do krojenia dyni. Wzrokiem przepraszam za Heechula. Daehyun uśmiecha się lekko. Wie, że zazwyczaj mój ojciec jest zupełnie inny.
Przez następną godzinę ciszę przerywa jedynie głos Heechula, gdy udziela nam instrukcji przy pieczeniu. Początkowo zamówienie opiewało na sześć ciast, ale teraz pieczemy po sześć ciast każdego rodzaju: z dynią, wegańskiej szarlotki, gruszkowego z imbierem i z orzechami. Od lat pomagam mu przy pieczeniu, więc nieźle sobie radzę w kuchni, zaskakuje mnie natomiast, jak szybko Daehyun się w tym odnajduje. Heechul zauważa, że pieczenie to tak naprawdę nauki ścisłe - kwas i zasady, białka i cukry. I Daehyun to łapie. No jasne. Dobry chemik musi być dobrym piekarzem.
Ale dlaczego spędza sobotę w kuchni, choć wcale nie musi? Że niby jest taki fajny? A może liczy, że się w nim zakocham? Ale nawet nie próbuje ze mną flirtować. Trzyma się z daleka, koncentruje na pracy. Nie do wiary, jak ktoś tak łatwy do przejrzenia jest tak cholernie niezrozumiały.
O dwunastej włącza się brzęczyk. Heechul rozgląda się zdumiony.
- Nie jest źle. Damy radę. - I uśmiecha się po raz pierwszy tego dnia.
Uśmiechamy się do siebie z Daehyunem nad kuchennym blatem. Heechul nastawia w radiu stację grającą przeboje z lat pięćdziesiątych i atmosfera w kuchni się rozluźnia. Daehyun kroi jabłka precyzyjnie i rytmicznie, do taktu piosenki, Heechul i ja synchronicznie wałkujemy ciasto.
- Moglibyśmy zrobić z tego układ choreograficzny i wystąpić na zawodach łyżwiarskich - rzuca Daehyun.
Heechul nieruchomieje przy wzmiance o jeździe figurowej. Uwielbia tę dyscyplinę sportu. Jesto to - i nie myślicie, że przychodzi mi to z łatwością - jego najbardziej gejowska cecha. Dopingowaliśmy zawodników i zawodniczki, którzy kręcili najpiękniejsze piruety, zajadaliśmy niebieską watę cukrową i oglądaliśmy programy, pełen fotografii pięknych ludzi w pięknych strojach. To jedno z moich ukochanych wspomnień. Kiedy Sohee zaczęła uprawiać łyżwiarstwo figurowe, ja też zapragnąłem. Choć już się wtedy nie przyjaźniliśmy, nadal ją podziwiałem, a to oznaczało, że chciałem ją naśladować.
- Jest w porządku - orzekłem po pierwszej lekcji. - A kiedy dostanę strój?
Heechul spojrzał na mnie wymownie.
- Masz go na sobie. Następny dostaniesz, gdy się czegoś nauczysz.
Straciłem zapał.
Rodzice byli wkurzeni. Treningi były drogie, więc uparli się, że mam trenować przez cały sezon. Mogę zatem powiedzieć z doświadczenia, że łyżwiarstwo figurowe jest trudne. Kiedy miałem trzynaście lat, Heechul namówił mnie na kolejną rewę na lodzie, ale wtedy już dawno porzuciłem marzenia o potrójnych aksalach w eleganckich strojach. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że nawet nie starałem się dobrze bawić. Już nigdy więcej tego nie zaproponował.
Heechul chyba pytał o Sohee, bo Daehyun opowiada o jej planach:
- Ma przed sobą ciężki rok, ze względu na olimpiadę. To oznacza więcej treningów, więcej zawodów, więcej stresu.
- Kiedy będzie wiadomo, czy zakwalifikowała się na olimpiadę? - dopytuje Heechul.
- Po pierwsze, musi zająć wysokie miejsce na mistrzostwach kraju w styczniu. W tej chwili pracuje nad nowym programem, chce go pokazać na pierwszych turniejach Pucharu Świata. W tym roku startuje w zawodach w Stanach i Kanadzie, potem mistrzostwa USA, olimpiada i mistrzostwa świata. - Wylicza je na palcach.
- Pojedziesz z nią na wszystkie imprezy? - pytam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro