Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

v e i n t i t r e s

— Tata? — otworzyłam oczy szybko wstając na równe nogi. Miałam okropny sen, w którym mój ojciec znów odszedł. Pojawił się i zniknął, jak Matheo.

Po całym moim ciele przeszło stado nieprzyjemnych dreszczy, gdy sobie go tylko przypomniałam, dlatego musiałam wziąść kilka głębszych oddechów by się uspokoić i przestać o nim myśleć.

Mój tato wrócił.
Wrócił na zawsze i już nigdy mnie nie zostawi.

Uśmiechnęłam się promienie na samą tę myśl.

30 minut zajęło mi się ogarnianie. Umyłam się, zrobiłam makijaż, ubrałam. Zeszłam na dół, ale jeszcze przed tym zajrzałam do sypialni ojca.

Jeszcze spał.

Podeszłam do niego i cmoknełam w policzek.

Na zegarku widniała godzina 15.
Postanowiłam, że przygotuje obiad, chociaż nie byłam jakoś specjalnie uzdolniona kulinarnie.
Mimo to starałam się, jak nigdy by tradycyjne danie hiszpańskie w postaci paelli wyszło mi jak najlepiej. 

Chciałam by wszystko wróciło do normy. Chciałam spędzić z tatą dużo czasu..
Tak chorelnie bardzo za nim tęskniłam.

I w końcu poczułam, że wszystko podążało we właściwym kierunku.

Po przygotowanym posiłku, ustawiłam talerze na stole, a drzwi frontowe od mojego domu się otworzyły i stanął w nich Neymar.

Przełknełam slinę, gdy go zobaczyłam.

Piłkarz powoli do mnie podchodził nie spuszczając swojego intensywnego wzroku z mojej osoby.

Myślałam, że padnę, kiedy jego sylwetka znalazła się niebezpiecznie blisko mojej tak, że nasze klatki się ze sobą stykały.

— Musimy porozmawiać. — powiedział, na co pokiwałam głową, bo w jednej sekundzie zabrakło mi języka w gębie.

Napastnik odsunął dla krzeszlo, a następnie zrobił do ze swoim. Usiadł na przeciwko mnie, wyczekuje na jakikolwiek słowa z mojej strony.

Jednak ja nie wiedziałam, co powiedzieć.
Nie chciałam go przepraszać za moją relację, bo była ona w pełni uzasadniona, więc przez chwilę obydwoje milczeliśmy. 

— Gdzie byłaś i co robiłaś? — zapytał, dotykając moich dłoni. — Martwiłem się. —

— Gdzieś za miastem, płakałam, ale jest już ok. — popatrzyłam na niego, a on lekko się do mnie uśmiechnął.

— Wiesz, że zrobiłaś bardzo źle nie odbierając ode mnie telefonów? — podniósł jedną brew do góry.
W momencie zmienił ton swojego głosu na bardziej pewny.

Odpowiadało mi to. Lubiłam go w takim wydaniu.

— Nie odbierałam nie tylko od Ciebie. Od taty i od Lio, który  niewiadomo dlaczego dzwonił z 10 razy też. — odparłam, zakładając ręce na piersi. — Myślisz, że jesteś taki wyjątkowy? — prychnęłam, a następnie krótko się zaśmiałam.

Tryskałam dobrym humorem, bo nie dość, że tata wrócił to na dodatek Neymar nie był na mnie zły.

Chociaż nie wiedziałam, dlaczego cieszyłam się z tego drugiego powodu, co mnie w ogóle interesowało samopoczucie tego idioty?

Idioty, którego z dnia na dzień polubiłam.

I to nie było kłamstwo. Naprawdę go polubiłam, a on chyba mnie, bo gdyby nie było inaczej, co robił by w moim domu?

— Myślę, że jestem bardzo wyjątkowy. — zaśmiał się, ale po chwili z powrotem  jego twarz przybrała poważnego wyrazu. — Wiesz, że musimy porozmawiać o nas? —

Chciałam zapaść się pod ziemię. Dlaczego nie wystarczy mu to, jak jest? Czasami mnie pocałuje, czasami obrazi, a czasami pomoże, co mu w takiej relacji przeszkadza?

Spojrzałam na niego, układając sobie w głowie, to co zamierzałam powiedzieć. W myślach brzmiało to zupełnie inaczej, niż w rzeczywistości.

— Ja nie rozumiem czego ode mnie oczekujesz. — odparłam bezbronnie. — Kilka dni temu... — kontynuowałam, ale mi przerwał.

— Kilka dni temu kłamałem. Sam przed sobą bałem się przyznać, że coś do Ciebie czuje. — schował twarz w dłoniach.

— Ja nie wiem, co... —

— Nie proszę Cię o to, żebyś została moją dziewczyną, ale o to, żebyśmy spróbowali. — wstał.

Przymknęłam oczy, a następnie zrobiłam to samo, co on.

— Ok. — powiedziałam, wzruszjac ramionami, ale z uśmiechem.

Miałam nadzieję, że nigdy nie będę żałowała tej decyzji.

— Jak to ma niby wyglądać? — podeszłam do niego, zadzierajac głowę do góry by spojrzeć w jego piękne oczy.

Chłopak przyciągnął mnie do siebie i objął. — Nromalnie, Ty będziesz moja,  a ja Twój. — dotknął ustami mojego czoła.

Byłam najszczesliwsza na ziemii.

~*~

— Więc Lio, czemu dzwoniłeś? — powiedziałam zadowolona po całym dniu do telefonu, siadając wygodnie na kanape w salonie.

Kilka godzin temu działo się tyle rzeczy, że zupełnie zapomniałam o Messim, który jak już wspomniałam dzwonił z 10 razy. Nawet przez myśl mi nie przyszło, że mógł mieć wtedy jakoś problem, na szczęście nie miał 

— Jeszcze pytasz? — burknął z wyczuwalną złością w głosie. — Neymar Cię wszędzie szukał, zniknęłaś. Byliśmy się o Ciebie! — uśmiechnęłam się słysząc jego słowa, po których w końcu zrozumiałam, że mój wyjazd rok temu z Barcelony niczego nie zmienia w stosunkach z Lio, Geraradem czy innymi moim przyjaciółmi. 

Usadowiłam się jeszcze wygodniej na sofie, biorąc do ręki szklankę z sokiem jabłkowym.

— Przepraszam. — rzekłam, połykając napój. — Nie miałam głowy, żeby z kimkolwiek rozmawiać. —

— Uważasz, że jestem kimkolwiek? Angie, myślałem, że się przyjaźnimy!. — warknął z wyczuwalną goryczą w głosie.

Nie chciałam go doprowadzić do takiego stanu. Lio Messi był od zawsze oazą spokoju.

— Oczywiście, że się przyjaźnimy, Lio.  Wiem, że postąpiłam głupio, ale czasu już nie cofne. Wybacz mi. — załkałam, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że to na niego zadziała.

Takie zachowanie działało na wszystkich.

Na Lio, Geriego, Sergia i Też Stegena.

— Wybaczę Ci ale pod warunkiem, że jutro zawitasz na naszym treningu. — rozkazał, na co się zaśmiałam.

Nie miałam z tym żadnego problemu, do momentu, w którym napastnik nie poinformował mnie, o której ten trening się rozpoczynał.

— Ty sobie ze mnie żartujesz! — Powiedziałam z wielkim zdziwieniem w głosie, słysząc że mam być o 6 pod stadionem.

Słysząc moją reakcję Argentyńczyk wybuchł śmiechem.

— Nie Lio, nie ma takiej opcji. Ja o tej porze śpię. — próbowałam go przekonać, lecz na marne.

Lio Messi rzeczywiście był oazą spokoju, ale bardzo upartą.

— Nie masz wyjścia Angie. Do zobaczenia. — pożegnał się i rozłączył.

Zawyłam z żalu, gdy tylko pomyślałam o jutrzejszym poranku, jednak moje samopoczucie poprawił dźwięk wiadomości.

Chwyciłam za telefon, a na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech, gdy tylko zauważyłam od kogo ona pochodzi.

Od Neymar
Co powiesz na randce? Jutro godzina 18?

Bez wahania mu odpisałam.

Do Neymar
Może być...

Od Neymar
Tylko 'Może być'? Myślałem, że napiszesz coś w stylu 'Co tak późno? Wolałabym wcześniej' :(

Zaśmiałam się.

Do Neymar
Spokojnie. Jutro spodkamy się bardzo wcześnie. Lio kazał mi przyjść na Was poranny trening, więc... :/

Od Neymar
To kara za to, że nie odbierałaś? Adekwatna do czynu :) Kocham go❤

Do Neymar
Ja też go kocham❤

Od Neymar
Mam być jeszcze bardziej o Ciebie zazdrosny? Ty najwyższej możesz to bardzo, bardzo lubić, Angelica, a kochać masz mnie ❤

Odpisał, a po w moim brzuchu pojawiły się motylki..

Tego co czułam nie potrafiłam opisać.

Szybowałam 7 metrów nad ziemią po jego telefonie, co zauważył tata. Usiadł obok i spojrzał na mnie zaciekawionym  wzrokiem.

Opowiedziałam mu wszystko, a następnie zaczęliśmy rozmawiać o bardziej istotnych dla nas sprawach, chociaż moja relacja z Neymrem była dla niego ważniejsza, co dał mi bardzo dobrze do zrozumienia.

— Jeśli Cię skrzywdzi, to po nim. — przytulił mnie do siebie.

Love ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro