Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

31 marca 2016 | Niall

Wróciłem do domu przed wschodem słońca. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym, prócz tego, że Zayn jest mordercą. Widziałem martwą kobietę w jego domu. 

Nie byłem w stanie zasnąć, leżałem na plecach na łóżku wpatrując się tępo w sufit. Około piątek rano wstałem i zacząłem się szykować do szkoły. Siedziałem w kuchni jedząc jakby automatycznie płatki. Nie myślałem, po prostu łyżka chodziła od miski do moich ust. Pierwsza na dół zeszła moja mama i spojrzała na mnie jakby zdziwiona, że ktoś wstał wcześniej od niej i tym kimś jestem ja. 

- Dzień dobry - wymamrotałem.

- Dzień dobry - odpowiedziała wstawiając wodę na kawę. Zerknęła na mnie - Źle spałeś? Wyglądasz kiepsko - mruknęła.

- Nie mogłem zasnąć.

- Dzisiaj ja odwiozę cię do szkoły. Tata ma dzisiaj spotkanie.

- Super - mruknąłem średnio zainteresowany. Wstałem i włożyłem miskę po płatkach do zmywarki. Gdy szedłem do swojego pokoju po plecak, Sage złapała mnie za ramię.

- Gdzie byłeś w nocy? - spytała pół głosem.

- Co cię to obchodzi? - warknąłem wyrywając ramię z uścisku.

- Poszedłeś do lasu? Niall, zadałam ci pytanie - wysyczała, gdy chciałem się zamknąć w swoim pokoju.

- Nawet jeżeli, to co?! Wróciłem cały.

- Prosisz się o kłopoty - potrząsnęła głową.

- Cokolwiek - prychnąłem i trzasnąłem drzwiami od swojej sypialni. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na okno. Marzyłem by ta noc nie miała miejsca, albo była wytworem mojej wyobraźni. 

Mama odwiozła mnie do szkoły, a ja bez słowa wysiadłem z auta.

- Niall - zatrzymał mnie głos mojej matki. Spojrzałem na nią - Miłego dnia..

- Ta, jasne - zatrzasnąłem drzwi od auta i ruszyłem do szkoły. Zdążyłem przekroczyć próg budynku, a zostałem brutalnie zaciągnięty do schowka. Myślałem, że znowu mnie w nim zamkną, ale mój oprawca wszedł do małego pomieszczenia razem ze mną. Staliśmy w całkowitych ciemnościach. 

- Na kolana - poznałem głos Seana.

- Chyba śnisz - powiedziałem i starałem się odepchnąć jego ręce, gdy złapał mnie za koszulkę - Nie ma mowy! Pomo..! -nie zdążyłem krzyknąć. Sean uderzył mnie mocno, a ja upadłem na ziemię kuląc się z bólu, rozprzestrzeniającym się po kopniaku w brzuch. 

- Ostatnia szansa - warknął.

- Wal się - załkałem, a on kopnął mnie w twarz. Nie byłem pewien czy straciłem przytomność czy po prostu chęci do życia. Leżałem tak, gdy wychodził, prawdopodobnie przez kilka godzin. 

Wyszedłem ze schowka, a potem ze szkoły. Poszedłem do Zayna.

Od autorki: Nienawidzę tego rozdziału, ale nie wiadomo ile razy bym go poprawiała, to i tak będzie do dupy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro