Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

04

14 marca 2016 | Niall

Siedziałem wieczorem w swoim pokoju, leżałem i podjadałem chipsy starając się nauczyć na jutrzejszy sprawdzian z geografii.

Nagle usłyszałem rozrywający nocną ciszę wrzask. Otworzyłem szeroko oczy i podszedłem do okna. To na pewno stamtąd. Z okolic lasu. Wyjrzałem przez okno i rozejrzałem się. Nic. Nie słyszałem też żadnych krzyków później. Może ktoś się wygłupiał? Raczej tak.

Wyszedłem z pokoju i wpadłem na mamę. Zerknęła na mnie.

- Słyszałaś to? - spytałem nawiązując do krzyku.

- Ale co? - zmarszczyła brwi odstawiając na podłogę kosz z brudnym praniem.

- Ktoś.. nie ważne - mruknąłem kierując się do łazienki.

- Masz coś jasnego do prania? - spytała mama a ja tylko potrząsnąłem głową.

Gdy załatwiłem swoją potrzebę, wyszedłem na moment na podwórko. Rozejrzałem się i wbiłem wzrok w dom który teraz był ledwo widoczny przez las. Na piętrze paliło się światło. Nagle usłyszałem kolejny wrzask i otworzyłem szeroko oczy. Ruszyłem w kierunku skąd dobiegł krzyk.

- Niall? - zawołał tata przez okno. Spojrzałem na niego - Nie pałętaj się po zmroku koło lasu.

- Nie słyszałeś tego? - spytałem patrząc na tatę z dołu. Wychylił się bardziej przez okno.

- Synku, jeżeli słyszysz głosy..

Wywróciłem oczami.

- Przestań - mruknąłem - Już idę.

Stanąłem na werandzie i jeszcze raz spojrzałem w stronę lasu. Przesłyszało mi się. Wszedłem do domu i poszedłem do swojego pokoju.

Następnego ranka z trudem wstałem i zszedłem na dół.

- Czy jest jakakolwiek szansa bym mógł zostać w domu? - spytałem wchodząc do kuchni. Ziewnąłem i spojrzałem na miskę płatków z mlekiem postawioną na blacie przede mną.

- Dobrze wiem, że masz sprawdzian z geografii Niall - powiedziała mama przygotowując kawę dla siebie i taty.

- A gdybym go nie miał? - mruknąłem mieszając łyżką czekoladowe kuleczki w misce.

- I tak byś poszedł. Przestań marudzić i jedz, bo się spóźnisz.

Westchnąłem cicho i niechętnie zacząłem jeść. Otworzyłem szeroko oczy słysząc trzask drzwi i już wiedziałem, że się spóźnię.

- Sage wyłaź z łazienki! - zawołałem zeskakując ze stołka. Podbiegłem do drzwi od jedynej łazienki w naszym domu i uderzyłem w drzwi - To nie jest nawet śmieszne Sage! Muszę się naszykować!

- Było wstać wcześniej - odpowiedziała przez drzwi, nie ukrywając zadowolenia i jadu w głosie.

- Mamo! - krzyknąłem opierając się o drzwi od łazienki - Spóźnię się przez Sage!

- Mogłeś wstać wcześniej! Niall nie mam czasu. Idź obudzić ojca - powiedziała moja rodzicielka mijając mnie.

- Solidarność jajników - mruknąłem pod nosem idąc do sypialni rodziców. Spojrzałem na śpiącego tatę i złapałem poduszkę mamy i uderzyłem nią tatę - Wstawaj.

- Jeszcze raz będziesz mnie tak budził, a nie dostaniesz kieszonkowego - warknął siadając i przecierając oczy.

- Wy nie dajecie mi kieszonkowego - wywróciłem oczami.

- O, rzeczywiście. W takim razie nawet nie zaczniemy ci go dawać - powiedział patrząc na mnie z uniesionymi brwiami. Potrząsnąłem tylko głową i wyszedłem z pomieszczenia.

Stanąłem znów pod drzwiami od łazienki i zapukałem.

- Sage błagam cię.. - w odpowiedzi na moje błagania dostałem jedynie dźwięk włączanej suszarki - Małpa - mruknąłem pod nosem i usiadłem pod drzwiami.

- Wychodzę - powiedziała mama idąc do drzwi, jednocześnie poprawiając włosy. Cmoknęła tatę w policzek i zerknęła na mnie - Po lekcjach skoś trawnik. Obiecałam też Panu Malikowi, że pomożesz w ogarnięciu jego ogródka.

- Mamo! Miałem po szkole iść ze znajomymi.. - zacząłem wstając.

- Bez dyskusji Niall - syknęła wychodząc. Spojrzałem na tatę, który stał i pił kawę.

- Tato..

- Słuchaj się matki - powiedział idąc do łazienki, która dosłownie przed sekundą się zwolniła. Ale ja zdałem sobie z tego sprawę, dopiero gdy tata się w niej zamknął. Jęknąłem z niedowierzaniem i spojrzałem na zegarek.

- Pani Braun mnie zabije - wyszeptałem.

W ekspresowym tempie wziąłem prysznic i wybiegłem z domu.

- Gdzie jest mój rower?! - krzyknąłem spanikowany do Sage.

- Oh zapomniałam ci powiedzieć. Byłam przed wczoraj z Alexem na przejażdżce i pożyczyłam go. Zostawiłam go u niego.

- I oczywiście nie pomyślałaś, żeby mi o tym powiedzieć, żebym mógł pojechać od szkoły autobusem? - spytałem dosłownie o krok od tego by wybuchnąć i zabić moją głupią siostrę jej własną torebką. Wzruszyła tylko ramionami.

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem szybkim krokiem wzdłuż naszej ulicy. Autobusy są co godzinę, na następny muszę czekać dwadzieścia minut co równa się spóźnieniem nawet na drugą lekcje. Nienawidzę swojego życia.

- Podwieźć cię? - obok mnie zatrzymał się czarny Jeep. Zajrzałem przez uchylone okno i zobaczyłem Pana Malika.

- Ja.. - zacząłem i chciałem powiedzieć, że nie chcę robić mu kłopotu, ale to ja będę miał kłopoty jeżeli spóźnię się na język angielski z Panią Braun - Ratuje mi Pan życie - powiedziałem uśmiechając się lekko i wsiadając do auta.

- Musisz mnie pokierować na którą uczelnie mam cię zawieźć, nie pamiętam już tej okolicy - odparł, a ja parsknąłem śmiechem.

- Uczelnię? Jestem w pierwszej klasie liceum - powiedziałem.

- Naprawdę? - spytał zdziwiony - Nie powiedziałbym - zaśmiał się cicho.

Zapadła dziwna cisza, którą niekiedy przerywałem by powiedzieć Panu Malikowi jak ma jechać. Miałem wtedy czas by przyjrzeć mu się dobrze. Był cholernie przystojny i miał może dwadzieścia pięć lat góra.

- Dziękuję - powiedziałem gdy zatrzymał się pod moją szkołą. Chciałem powiedzieć coś jeszcze ale przerwał mi dzwonek na lekcje - Muszę biec - uśmiechnąłem się przepraszająco i wybiegłem z auta kierując się do klasy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro