• Johnny x Taeil • [ M ]
Top : JOHNNY
Bottom : TAEIL
- Naprawdę muszę znaleźć mój stary pamiętnik, zanim zrobi to Johnny! - powiedział Taeil, biorąc z dołu stołek i zanosząc do swojego pokoju. Przeglądnął wszystkie półki, będąc bliski płaczu, kiedy nie potrafił go znaleźć. - Mam! Dzięki ci Boże! - krzyknął i wtulił w swoją pierś znaleziony dziennik. Zapomniał o tym, że nie stoi na twardym gruncie, stracił równowagę i spadł, całe szczęście, ktoś był w pobliżu i zapobiegł wypadkowi.
- Co ty sobie myślisz? Co ty robiłeś na tym stołku? - Johnny spytał mężczyznę, który na jego rękach zasłaniał trzymaną książką czerwone ze wstydu policzki. Nerwowy śmiech wyrwał się z ust starszego, udało mu się zebrać na odwagę, by spojrzeć na Amerykanina.
- Nie nauczyłeś się, by na siebie uważać?
- Zapomniałem.
- Pewnie dlatego, że szybko się starzejesz. - westchnął Johnny i położył chłopaka na łóżku. Taeil przewrócił oczami i spojrzał na swój skarb, którego tak szukał. Seo tylko się wpatrywał w niego z niedowierzaniem. - Nie chciałbyś się podzielić tym, co to jest, do kurwy nędzy?
- Nie chciałbyś się w końcu zamknąć? - odpowiedział niższy i zrzucił go z łóżka. Suh jęknął niezadowolony i ruszył w stronę drzwi. Taeil był pewny, że Johnny zamierza wyjść z pokoju. Ale nie. On zamknął je na klucz i ściągnął koszulkę.
- Zrobiło się gorąco. - zaśmiał się z własnego żartu, Taeil przeniósł wzrok na chłopaka i przypadkiem skupił go na jego nagim ciele. - Jeśli ściągnę jeszcze to, nie zrobi się jeszcze goręcej? - spytał młodszy, pozbywając się także jego spodni, na co Taeil przełknął nerwowo ślinę.
- Dlaczego od razu się nie rozebrałeś i nie odebrałeś swojej nagrody? - spytał Moon, klepiąc siebie w pośladki, na jego twarzy zawitał chytry uśmiech, a wyzywający wzrok spoczął na Johnnym. Młodszy spojrzał na krągły tyłek i wskoczył na łóżko, lekko strasząc przyjaciela. Przyszpilił go do materaca i złączył ich usta w namiętnym pocałunku, ich widoczne już erekcje ocierały się o siebie, niższy nic nie mógł poradzić na jęki, wydostające się z jego ust podczas pieszczoty. Suh odsunął się i kazał partnerowi ssać jego palce, na co tamten oczywiście nie zamierzał się sprzeciwić. Ssał je, jakby od tego zależało jego życie, Amerykanin zachichotał i je wyciągnął.
Ułożył palce przed wejściem starszego i powoli włożył w niego jeden, po czym dołożył drugi i trzeci. Taeil wygiął plecy w łuk, kiedy smukłe palce chłopaka ocierały się o jego prostatę, wywołując z ust starszego ciche jęki.
Johnny nie spieszył się, przygotowując go odpowiednio, póki nie zdecydował, że już jest gotowy i wyjął palce. Starszy zaskomlał czując w sobie pewną pustkę, dopóki Suh nie ściągnął swoich bokserek i nie nakierował czubka do jego wejścia.
- C-chę więcej, J-johnny. - wyjęczał chłopak, próbując się przyzwyczaić do rozmiaru członka. Johnny złożył delikatny pocałunek na jego ustach, po czym zszedł niżej do szyi, liżąc dokładnie każdy skrawek skóry na szyi.
- Cierpliwości, skarbie. - uśmiechnął się i zaczął powoli poruszać.
- Ah, Johnny, błagam!
- Dla ciebie 'tatuś'. - wyszeptał dominujący mężczyzna i klepnął partnera w pośladki, zostawiając tam czerwony opuchnięty ślad. Taeil zaskomlał i schował rumianą twarz w szyi wyższego.
- Tatusiu, mocniej!
Johnny skinął głową i wplątał palce we włosy mężczyzny, wchodząc głębiej, by natrafić na prostatę kochanka. Pokój wypełniły jęki, dźwięk obijanych o siebie nagich ciał i skrzypienie sprężyn w łóżku.
Amerykanin pragnął ujrzeć Moona od tej strony. Przyjemność wymalowana na jego twarzy, gdy jego ciało ocierało się o ciało drugiego, rozkoszne uczucie zaciskających się na jego członku ciasnych ścianek. Ręka Seo powędrowała do penisa Taeila, wystarczyło jeszcze kilka uderzeń, by pasyw donośnie jęknął i na brzuch wylała się biała maź. Johnny krzyknął, czując mocniej zaciskające się ścianki na całej długości, doszedł i natychmiast wyszedł z niego.
Opadł obok przyjaciela, którym wstrząsnął dreszcz przyjemności, a jego palce zacisnęły się na plecach z przyjemności, jaką otrzymał. Strużka spermy zaczęła wypływać z jego wyjścia i kierowała się do jego uda. Co za widok dla widza.
Suh złączył ich wargi, łapiąc w dłonie pucołowate policzki chłopaka, wywołując cichy pomruk z ust ich właściciela. Odsunęli się od siebie i zdecydowali po prostu się w siebie wtulić.
- Johnny! Taeil! Dlaczego wasz syn jest nadal w przedszkolu?
Oczywiście żartowałam z tym mniejszym cringem, cała ta książka to cringe, nadal nie wiem, czm ja to robię, ale who cares
Jaehyun x Doyoung: 7.05.2019
Spójrzcie lepiej najpierw na moją tablicę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro