Rozdział 25- Przeskok w czasie.
Minęły trzy lata. No wiem. Nie miałam zbyt dużo czasu, żeby wam to wszystko opisywać.
Podczas treningów dużo się nauczyłam. Ann była widocznie zadowolona z moich postępów, jak i Percy z Clarisse. O, ta dwójka razem to wyjątkowe ziółka. Kiedy jedno pakowało się po treningu, a drugie przychodziło na dalszą część, jak się widzieli, od razu posyłali sobie jakieś sygnały lub gesty, które oznaczały mniej więcej, z mojego punktu widzenia, tyle, że po prostu się nienawidzą i chcą się nawzajem pozabijać lub udusić. Nawet próbowałam ich pogodzić, ale to było głupie i zupełnie na nic. Oni już chyba po prostu tak mają.
Treningi odbywały się nad wodospadem, bo, jak powiedziała Ann, trzeba się uczyć w takich warunkach, w jakich najczęściej będzie się walczyć, bo to przygotowuje na wszystko. I rzeczywiście miała rację. To mnie dobrze przygotowało na bitwę z olbrzymami, gdy potwory od Luke'a wyszły z Labiryntu i zaatakowały Obóz.
Od tego czasu wszyscy są ciągle przygnębieni, a Silena najbardziej. W końcu ona straciła Beckendorfa. Naprawdę żal mi jej. Jednak to, że Clarisse i córka Afrodyty razem się przyjaźnią, jest najlepszą rzeczą na świecie, bo obie sobie pomagają. Inaczej twierdzi mój brat, bo uważa, że to najdziwniejsza przyjaźń świata.
No, i generalnie, kiedy teraz mam trochę czasu, żeby wam to opisać, to częściej będę wam opowiadać o moich przygodach, które z czasem będą coraz ciekawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro