Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22- Podczas poszukiwania trenera wywalam się na zbity pysk.

A tą część dedykuję dla JumpToSky. Życzę Ci dużo pomysłów na nowe historie twojej heroski Aleksy!;**

~♡~

Pokażę Ci twojego nowego trenera.- powiedział centaur i pokłusował do drzwi wyjściowych.
Ja za nim pobiegłam, bo tak szybko kłusował.
Biegliśmy obok Areny Szermierczej, potem przez Plac Łuczników. Nie było tam zupełnie nikogo. Mijaliśmy też stołówkę oraz Obozowy Szpital zanim dotarliśmy przed szereg Domków.
Chejron stanął naprzeciwko Domku Ateny. Podszedł do drzwi i zapukał. Drzwi były wykonane z jasnego drewna i pomalowane białą farbą. Klamka była ze srebra. Na samym środku było napisane wielkimi, zgrabnymi, lekko pozłacanymi literkami ,,Atena".
Otworzył nam jeden z braci Annabeth, Mason.
-Dzień dobry, Chejronie. Co pana tu sprowadza?- zdziwił się najwidoczniej.
-Mam propozycję do każdego z twoich braci i sióstr. Czy któreś z was nie miałoby ochoty zostać trenerem Olivii?- odpowiedział niespokojnie centaur.
-Eeeee... A co się jej konkretnie stało?
-To sprawa sekretna. Powiem tylko przyszłemu trenerowi.- szepnął.
-Ach, Chejronie, nasz Domek niestety nie ma czasu na ciągłe niewiadome, więc nie możemy wam pomóc. W innych Domkach napewno nie będą mieli nic przeciwko takiemu zajęciu. Przepraszam, Chejronie, ale muszę już wracać do książek.- powiedział i lekko trzasnął drzwiami.
Zdziwiony i zawiedziony centaur podszedł do mnie powolnie i mruknął:
-No cóż... Nie każdy najwyraźniej ma czas... Poszukamy w innych Domkach.

Po tych słowach podszedł do drzwi Domku Hermesa. Były jasnobrązowe ze złotą klamką. Na ich górnej części znajdował się biały, iskrzący się na niebiesko napis ,,Hermes". Zapukał i otworzyła mu najwyraźniej zdenerwowana Suzy Clark.
-Annie, drugi raz nie będę powtarzać! Nie oddam ci mojej paletki!- krzyknęła, ale gdy przed sobą ujrzała najwidoczniej zdziwionego Chejrona, od razu poczerwieniała ze wstydu i szybko dodała- Oj, Chejronie! Przepraszam za to! Myślałam, że to Annie z Domku Demeter. Nie daje mi dziś spokoju, bo zgubiła swoją paletkę do makijażu i prosiła mnie, bym pożyczyła jej swoją.- spojrzała na mnie uśmiechnięta, ale też trochę zaniepokojona i zaczęła obracać nerwowo w palcach koraliki bransoletki- Chwila, co tu się dzieje?
-Dzień dobry, Suzy. Ciebie też miło widzieć.- zaczął zmieszany, jednak wciąż uśmiechnięty centaur- Gdybyś dała mi cokolwiek powiedzieć, już byś wiedziała, że chcę poprosić jedno z potomstwa Hermesa, aby pomogło Olivii w treningach.

Podczas gdy ja stałam tam zakłopotana całym tym obchodem po wszystkich Domkach, Suzy wymyślała pięćset powodów na sekundę, aby tylko mi nie pomóc. Było to dość dziwne, bo dotąd miałam wrażenie, że ona mnie raczej lubi.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Chejrona:
-Olivia, czy znasz kogoś, kto mógłby być dobrym trenerem dla ciebie?- zapytał zrezygnowany poprawiając swoją tweedową marynarkę.

Było to dość zadziwiające pytanie, ponieważ nie przypominałam sobie nikogo takiego. Annabeth wyjechała, a razem z nią Percy i Grover, Luke zdradził Obóz, a Clarisse jest na jakichś małych zwiadach w pobliskim lesie. Tak więc nikogo takiego sobie nie przypominałam.

-Niestety nie, Chejronie. Może w Domku Aresa będzie ktoś jeszcze?- odpowiedziałam.

I wtedy mnie oświeciło. Że też ja na to wcześniej nie wpadłam! Przecież w Domku Aresa był też nie kto inny jak Xander! Widziałam go wiele razy jak walczył i moim zdaniem był w tym bardzo dobry.

Po chwili znowu się odezwałam:
-Chociaż w zasadzie, to znam tam kogoś, kto napewno nam pomoże.

Centaur uśmiechnął się z ulgą i poprowadził mnie do mieszkania potomstwa boga wojny.

Gdy już staliśmy przed Domkiem, Chejron lekko popchnął mnie do przodu, przez co ja, totalna niezdara, potknęłam się o jakiś kamień i pięknie zaryłam nosem w piach. Od razu zaczęłam się krztusić, bo małe kamyczki z nosa powędrowały mi aż do gardła, co było bardzo bolesne. Centaur naprawdę tym przejęty, podszedł do mnie i poklepał po plecach, po czym od razu zaczął przepraszać:
-Olivia, tak mi przykro!- powiedział, po czym wyjął z kieszeni marynarki małą fiolkę z czterolistną koniczynką. Naczynie było zatknięte malutkim korkiem, a w środku znajdował się jakiś zielony płyn.

-Masz, wypij to.- zaczął- To oczyści ci przełyk i załagodzi ból.

Bez chwili namysłu szybko chwyciłam za buteleczkę i wypiłam jej zawartość jednym łykiem. W sumie, to trudno byłoby to nazwać łykiem, bo naczynie było tak malutkie, że gdy brałam je do ręki, bałam się, żeby tylko mi się z niej nie wyślizgnęło i nie upadło na ziemię.

Kontynuując:
Napiłam się magicznej miksturki i od razu ból złagodniał. Poczułam w całym przełyku jakby jakiś ciepły płyn okalał moje gardło i na bieżąco je leczył. I rzeczywiście tak było. Napój miał smak owocu kiwi, czyli lekko słodki, ale bardziej kwaśny i przede wszystkim, w sumie to nie wiem czemu, ale tak jak ten owoc, wydawał się być taki soczysty.
Od razu mi przeszło. Poczułam wielką ulgę.
Poza, już zresztą niebolącym, gardłem był jeszcze jeden najważniejszy problem: z mojego nosa tryskała niekończąca się fontanna krwi.

Szybko sięgnęłam do kieszeni bluzy, ale niestety nie znalazłam w niej żadnej chusteczki. Z pomocą jednak pośpieszył mi zatroskany Chejron. Podał mi czerwoną bawełnianą ściereczkę, a ja jak najprędzej przełożyłam ją do krwawiącego nosa. Centaur wziął mnie za rękę, posadził sobie na grzbiecie i pokłusował w kierunku wodospadu. Gdy znajdowaliśmy się już na śliskich kamieniach, zwolnił nieco, a następnie pomógł mi zejść do wody, która była wyjątkowo zimna. Sięgała mi do pasa. Zaraz jednak na mój brzuch wpełzła stróżka wody i skierowała się w stronę mojej twarzy zachaczając przed tym o mój dekolt, obojczyk, zanim w końcu dotarła na miejsce. Gdy znajdowała się już na moim nosie poczułam lekkie mrowienie i taką jakby... błogość? Ukojenie? Ulgę? Nie wiem jak to opisać.
Stałam jeszcze chwilę w jeziorku pod wodospadem i w końcu Chejron mnie wyciągnął stamtąd. Zdjął marynarkę i podał ją mi. Teraz stał tylko w samym swetrze.
Otuliłam się ubraniem centaura i poszliśmy w stronę w Domków. Po pięciu minutach staliśmy przy Trójce. Chejron zapytał mnie:
-Tak właściwie, Olivia, to kogo miałaś na myśli, kiedy mówiłaś, że znasz kogoś, kto mógłby być twoim trenerem?
Długo się nie zastanawiałam i szybko odpowiedziałam:
-Xandera Halfblooda, a czemu pan pyta?
-Tak myślałem- uśmiechnął się, po czym dodał- ale czy nie pomyślałaś o tym, że wasza miłość może wam nieco przeszkodzić w treningach?

I tu mnie staruszek zagiął. Bo niby skąd on wiedział?!

-Skąd pan wie?- zapytałam.
-Olivia, od ponad trzech tysięcy lat pracuję z herosami. To da się zauważyć.- zaśmiał się i dodał- Nie mam nic przeciwko Xanderowi, ale jeszcze to przemyśl.

Hej Misiaki! Przepraszam, że mnie tu dość długo nie było, ale wiecie może jak to jest z tą weną- raz jest, a raz jej nie ma.
Chcę wam podziękować za 1,8k wyświetleń i #6 w przygodowych!;**
Specjalnie dla was chciałam zrobić dłuższy rozdział, bo niektórzy się skarżył na takie krótkie, jakie wcześniej robiłam.
W następnej części zacznę nową, moją własną- wymyśloną przez mnie- Nominkę!
Czekajcie na następne części i wpadajcie na wiadomości na moim profilu!;**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro