Rozdział 26- Nowi obozowicze.
Ten rozdział dedykuję moim sis Klusiaqq _Alexiiss_ i karilola033 pozdrawiam was serdecznie!;**
Po śniadaniu poszłam od razu do Domku, do Percy'ego.
Gdy weszłam, brat mnie chyba usłyszał (bo jak nie słyszeć trzaskania drzwiami?) i powiedział:
-O, nareszcie, Olivia, są nowi obozowicze. Chejron prosił, żebyś ich oprowadziła.- ziewnął- I oni już wiedzą, od kogo są, to dziwne.
Ja tylko bez słowa wyszłam na podwórko i skierowałam się w stronę Wielkiego Domu. Stał przed nim centaur, trzy dziewczyny i dwóch chłopaków.
Podeszłam do nich i wszyscy mi o sobie coś opowiedzieli.
Pierwsza- Caroline- ma kasztanowe, długie, puszyste włosy, jasne, zielono-niebieskie oczy, mniej wiecej 1,55m wzrostu, a jej boskim rodzicem okazała się być Hekate, bogini magii i czarów. Była niestety sama z jej potomstwa. Ale przynajmniej na wtedy, bo z czasem pojawili się nowi herosi w tym Domku.
Druga- Alex- ma dość... inne włosy. Są one koloru wiśniowego z krótkimi, granatowymi odrostami, takimi jak jej duże, piękne oczy. To, całkiem niska- 1,45m wzrostu, zabawna osóbka, która lubi wszystkich wkurzać. Jej boskim rodzicem jest Hades. Oznacza to, że Nico ma nową siostrzyczkę!
Trzecia- Claudia- to ciemna blondynka o niebiesko- szarych oczach, najwyższa z tych trzech dziewczyn- jej przyjaciółek- 1,65m. To córka Aresa. Ma dużo rodzeństwa, a w tym jednego takiego brata, którego wolałabym nie widzieć i, najlepiej, nie znać...
Dlatego tak mówię, bo ostatnio często się kłócimy z Xanderem. Czasami o głupoty, a czasami o ważne rzeczy. Niby mówi, że mnie kocha, ale nie jesteśmy parą, a poza tym kilka razy nakryłam go z Mabel od Afrodyty, kiedy z nią flirtował. Całowali się w lesie, pewnie dlatego, żebym nie widziała.
Ale wracając do tematu: każda z dziewczyn miała po dwadzieścia lat.
Poza nimi, stali tam jeszcze dwaj chłopacy.
Pierwszy- Jace- to wysoki, jakieś 1,80m, roztrzepany blondyn, włosy ma do połowy szyi, o szarych oczach i pięknym uśmiechu. To syn Apolla, jednym z jego braci jest najbardziej natrętny chłopak, jakiego znam- Michael Yew. Koleś ma półtora metra wzrostu, i dodatkowe pół metra pewności siebie. Jest okropnie egoistyczny. Nawet Clarisse go nie lubi.
Drugi- Ben- to szatyn o niebieskich oczach, mniej więcej 1,75m wzrostu. W wardze, po lewej stronie, znajdował się, bo ostatnio już go zdjął, ale to inna historia, czarno- biały kolczyk, a w brwi inny w kształcie kulki, był srebrny. Okazał się być synem Hermesa. Boga złodziei kojarzę z Lukiem Castellanem, herosem, który zdradził bogów dla Kronosa.
Po zapoznaniu odprowadziłam ich do ich Domków, żeby zostawili plecaki, a potem pokazałam im Obóz. Z dziewczynami od razu się polubiłyśmy, a chłopacy, cóż... Ben był jakby nieobecny, ciągle tylko patrzył na wszystko zainteresowanym wzrokiem, ale o nic nie pytał, ani nic nie mówił. Jace, z kolei, był rozmowny za nich dwóch i bardzo wesoły, po prostu uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dziewczynom zdążyłam opowiedzieć już o wszystkich możliwych romansach obozowych. Przy każdym miały taki fangirling, jakiego nawet nie miała moja koleżanka z klasy po koncercie Justina Biebera! A to u niej wyglądało mniej więcej tak:
,,O Boże, on dotknął mojej ręki! Oł em dżi! No normalnie już nigdy jej nie umyję!".
Tak, totalna żenada...
Szliśmy tak jeszcze rozmawiając, dopóki ja, totalna niezdara, na kogoś nie wpadłam. Oczywiście glebę zaliczyłam, a czemu by nie, a tym kimś na kogo wpadłam okazał się być Will Solace, syn Apolla.
Rozbawiony blondyn pomógł mi wstać, a ja mu podziękowałam.
-Dzięki, Will.- ta głupia, niezręczna cisza. Nienawidzę jej- Eeee, co ty tu robisz tak wogóle?- i czemu nie mogłam wymyślić czegoś lepszego?
-Em, Olivia, stoimy pod obozowym Szpitalem. Ja tu pracuję- zaśmiał się.
No tak, pominęłam ten oczywisty fakt, że syn Apolla pomaga chorym. Kolejna wpadka.
-Właściwie, to raczej ja powinienem cię o to spytać.- dokończył- Więc co tu robisz?
-Eee... Oprowadzam nowicjuszy po Obozie- pokazałam ręką na nowych znajomych.
Gdy ich przedstawiłam, Will zaoferował się, że pokaże im resztę Obozu, zaczynając od Szpitala. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, ponieważ dziewczyny trochę mnie zamęczyły tymi niezręcznymi pytaniami.
Kiedy dziewczyny wraz z Ben'em, Jace'em i Willem poszły dalej, ja skierowałam się do Trójki. Tam zastałam Percy'ego gnijącego w łóżku. Jednak zdziwiło mnie to, że nie spał, tylko trzymał w ręce Orkan i się mu przyglądał. Tak po prostu.
Spróbowałam wejść po cichu do środka, ale deski w podłodze najwyraźniej nie zamierzały mi w tym pomóc.
Zastanawiało mnie, dlaczego tak po prostu leżał. Wiem, może się to wydawać dziwne, że tak myślę, ale my, herosi, mamy ADHD i czasami trudno jest nam usiedzieć w jednym miejscu przez dłuższy czas.
-I jak ci nowi herosi, co?- tym pytaniem Percy wyrwał mnie z zamyśleń.
-Całkiem fajni,- stwierdziłam- są dwaj chłopacy i trzy dziewczyny. Jace jest od Apolla, Ben od Hermesa, Alex od Hadesa...
-O, nowe Hadesiątko!- zaśmiał się mój brat- Muszę koniecznie powiedzieć Nico, jakie jest zagrożenie posiadania siostry!
-Osz ty niewdzięczniku!- też śmiałam się bez opamiętania- Masz mnie dość?
-Hmm... powiedzmy, że tak- wyszczerzył się- ale mówiłaś, że są trzy dziewczyny, racja? To pozostałe od kogo są?
-No tak, Claudia jest od Aresa, a Caroline od Hekate.
-O, od Hekate, muszę się z nią spotkać- zamyślił się.
-A czegóż to znowu od kogoś chcesz, co? Z tego co wiem, to ty i Ann... no wiesz- i od razu na mojej twarzy pojawił się lenny face, co najwyraźniej zirytowało Percy'ego.
I dobrze, pomyślałam, a niech o niej pamięta. Annabeth to moja przyjaciółka, a ostatnio widziałam ich trochę skłóconych. W głębi duszy czuję, że oni jeszcze napewno będą razem!
Percy nadal trzymał w ręku Orkan. Z tego co wiem, to każdy uznany obozowicz miał jakiś ,,prezent" od swojego boskiego rodzica. Mój brat dostał miecz, Kate magiczne włosy, dzieci od Afrodyty magiczne sztylety schowane w szczotkach do włosów, a ja...? Nic.
I nad tym się też zastanawiałam. Mój brat już dostał, a ja nie? To dziwne.
Postanowiłam porozmawiać z Posejdonem przez iryfon. Wiem, wydaje się to mało prawdopodobne, że wogóle Iris pozwoli zamienić mi z nim chociaż słowo, ale czasem warto spróbować, w końcu to też mój tata...
Promienie słońca padały akurat na wodę, dzięki ci, Apollinie. Wrzuciłam do wody jedną drachmę i bez zbędnych ceregieli powiedziałam ,,Pokaż mi Posejdona". Na początku nic się nie działo, już myślałam, że wyrzuciłam jedną drachmę na marne, ale już po chwili ukazał mi się obraz, jak sądzę, Posejdona. Na początku poczułam ulgę, że wogóle Iris mi go pokazała. Potem jednak zorientowałam się, że z tatą nie było do końca w porządku. Jego włosy były lekko siwe, a na twarzy dało się dostrzec zmarszczki. Jego ubrania były pogniecione i brudne, co wydawało mi się dziwne, bo, z tego co widziałam za nim, znajdował się akurat pod wodą. Minęła dłuższa chwila zanim mnie zauważył. Gdy jednak już w końcu skierował na mnie swój wzrok, szybko zaczął:
-Olivia?- jego głos był zachrypnięty- Ależ ty wyrosłaś od czasu, kiedy cię ostatnio widziałem.- jednak na jego twarzy od razu zagościł uśmiech.
-Tak, ojcze, to ja.- cicho zachichotałam- Ale przecież nie tak dawno do ciebie dzwoniłam przez iryfon, to było dwa tygodnie temu!- zaczęłam się śmiać, ale gdy z twarzy Posejdona znikł szczery uśmiech trochę spoważniałam- Tak wogóle, to co się stało, ojcze, słabo wyglądasz.- zaniepokoiłam się jego wyglądem, który zazwyczaj był nieco lepszy.
-Och, tak, ostatnio Kronos wysłał swoje wojska na mój pałac i aktualnie toczymy wojnę.- powiedział widocznie zakłopotany.
-Naprawdę nie rozumiem, czemu on jest taki okrutny!
-Uwierz mi, Olivia, nikt nie wie...- w jego głosie wyraźnie dominował smutek, przez co i ja zrobiłam się przygnębiona- Ale to się ma do mojego wyglądu tak, że w takiej ruinie, w jakiej znajduje się mój zamek, w takiej ruinie znajduje się mój wygląd i moje samopoczucie...
-To naprawdę niesprawiedliwe.- zaczęłam- Czy jest sposób, w jaki mogę ci pomóc?
Bóg Morza zamyślił się, po czym rzekł:
-Właściwe to tak...
-Tak! Zrobię wszystko żeby tylko pomóc w pokonaniu Kronosa!- ożywiłam się, a Posejdon chyba to zauważył i zdobył się na lekki uśmiech.
-Chodzi o to, że musiałabyś wtedy zamieszkać na Olimpie. Czy dałabyś radę opuścić Obóz na jakiś miesiąc?
To mnie zupełnie przygniotło. Przecież na Obozie mam przyjaciół i brata! Będę za nimi tęsknić!
-Och...- zdobyłam się jedynie na to- Ale... czy... czy będę mogła zabrać ze sobą dwie osoby z Obozu?
Pomyślał przez chwilę, która dla mnie ciągnęła się w nieskończoność, ale w końcu zdecydował, a jego odpowiedź brzmiała:
-Hmm... To nie jest taki zły pomysł, ale pamiętaj, aby wybierać kogoś, komu w miarę ufasz i wiesz, że napewno ci pomoże.
Zastanowiłam się i wybrałam czwórkę herosów z Obozu.
Jak dotąd siedzący na łóżku Percy wstał szybko i usiadł na podłodze obok mnie i powiedział do taty:
-Cześć, tato! Czy ja też mógłbym pomóc?
-Cześć, Percy!- uśmiechnął się słabo- Niestety nie, jesteś potrzebny u was, na Obozie, mam przeczucie, że świetnie sobie poradzisz.- puścił mu oczko.
-Och... Jasne...- mój brat wyraźnie zawiedziony odpowiedzią Posejdona odszedł od nas z powrotem na łóżko.
-A więc, Olivia, wybierz tych herosów, których chcesz ze sobą zabrać i zgłoś się do Chejrona, żeby powiadomić go o twoim wyjeździe na Olimp. Zaraz mu wszystko wytłumaczę, aby nie martwił się o swoich podopiecznych.- wiedziałam, że jak tata z nim porozmawia, to od razu będę mogła wyruszyć.
-Dziękuję, tato. Że wogóle mogę się jakoś przysłużyć.- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie ma sprawy, wiem, że jesteś w stanie nam pomóc.
-A właśnie- zapomniałam go zapytać o dwie, już w tej chwili, rzeczy- mam dwa pytania. Pierwsze, to co ja tam właściwie będę robić na Olimpie...
-Będziesz pomagała nam Zeusowi przekonywać różne pomniejsze bóstwa, aby razem z nami pokonali Kronosa.- odparł- A drugie pytanie?
Tu się przez chwilę zawachałam. Nie byłam pewna, czy to napewno odpowiedni moment na takie sprawy...
-Eee... już nic...- odparłam zakłopotana.
-Ale mów, proszę, chętnie Ci odpowiem.- obdarował mnie takim uśmiechem, jakiego jeszcze dziś na jego twarzy nie widziałam. Był taki żywy, nawet lekko zawadiacki. Bardzo mi się spodobał... był taki INNY. Tak, no wiem jak to brzmi, ale zrozumcie mnie. Takiego uśmiechu nie da się zapomnieć!
-No, bo wiesz...- zaczęłam dość niepewnie- Bo inni herosi, których znam, mają już swoje jakieś dary od boskich ich rodziców, na ten przykład Percy już dostał od ciebie Orkan, Kate ma magiczne włosy, a większość dzieci od Afrodyty sztylety schowane w szczotkach do włosów, a ja... nic. Zastanawiam się, dlaczego ja jeszcze nie mam od ciebie takiego ,,daru"- zrobiłam cudzysłów w powietrzu- o ile można to tak nazwać.
Mój tata zwiesił głowę i chyba zastanawiał się właśnie nad właściwą odpowiedzią. Na początku myślałam, że nieco się zagalopowałam ze swoimi prośbami, ale Posejdon nie wyglądał na wściekłego, ewentualnie na samego siebie, tak, jakby o tym zapomniał, ale bardziej na przygnębionego. Mnie dobiło to jeszcze bardziej, bo kiedy ludzie wokół mnie są smutni, to ja zazwyczaj też taka jestem. Po chwili namysłu tata odpowiedział mi:
-Gdy będziesz już na Olimpie, zadzwoń do mnie przez iryfon, wtedy sam wręczę ci to, co przechowywałem dla ciebie przez ostanie pięć lat.- na chwilę przerwał- A teraz wybacz mi, ale muszę już wracać do walki.- machnął ręką, a obraz zniknął.
Przygnębiona, ale i też po części zadowolona z tego, że mogę pomóc, i że już niedługo dostanę ten prezent od taty, usiadłam na łóżko Percy'ego. Nadal trzymał w ręku Orkan.
- No, siostra- mruknął- zadroszczę ci, że tobie zawsze wszytko się tak dobrze układa...
-Percy- zrobiło mi się go naprawdę żal, bo już wiele razy prosił Posejdona, czy mógłby czasem odwiedzić go na Olimpie, a mi to się dostało od tak, bez żadnego wysiłku- tata napewno wie, co robi. On chce, żebyś pomógł tu, na Obozie.
-No tak, ale ja naprawdę chcę odwiedzić Olimp, zrozum to, Oli. Przekonasz go? Proszę.- zrobił oczka jak u kota ze Shreka.
Ja tylko pokręciłam głową i odparłam:
-Percy, on naprawdę wie, co robi! Uwierz mi, będę do ciebie dzwonić od czasu do czasu, żeby ci opowiedzieć, co się danego dnia działo.- położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Dobra- burknął- niech ci będzie.
W duchu się cieszyłam, ale wiedziałam, że mój brat był wyraźnie zawiedziony.
Hej, Miśki! Przepraszam, że mnie tu trochę długo nie było, ale to dlatego, że chciałam wam napisać jakąś dłuższą część ;)
Mam nadzieję, moja Weno, że następna część pojawi się już niebawem ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro