Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21- Wracam do Obozu i Chejron opowiada mi o rzece.

Otworzyłam oczy i powoli wstałam. Nie czułam się jak wcześniej. Miałam wrażenie, jakby coś we mnie tańczyło. I nie były to motyle. To było jak małe iskierki, które lekko kłóły i łaskotały.
Czułam się jakby silniejsza, mocniejsza, bardziej wytrzymała. Fizycznie i emocjonalnie. Co się ze mną stało?
Wzięłam butelkę z magiczną wodą i poszłam w stronę Obozu. Tysiące oczu patrząc na mnie. Tylko czyich? Obejrzałam się i nic nie zobaczyłam w krzakach. Chyba to moja pomyłka.
Szłam dalej w ciszy. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się,ale nikogo tam nie było. Dziwne. Mam prześladowcę?
Tym razem biegłam. Biegłam, bo bałam się. Bałam się, bo przerastało mnie to wszystko. Przerastało mnie to, bo za dużo było tego. Było za dużo magii w moim życiu. Magii i rzeczy niezrozumiałych dla mnie. Niezrozumiałych dla mojej głowy. To wszystko stało się tak szybko. W ciągu kilku miesięcy, a prawie roku, znalazłam brata, dowiedziałam się, kto jest moim prawdziwym ojcem.
Ktoś mnie pokochał, a ja pokochałam kogoś.
Znalazłam przyjaciół i nową rodzinę. Z Liv nie spotykałyśmy się za często. Podkochiwała się w Groverze. Przyjacielu Percy'ego.
Poznałam swoje pochodzenie. Swoje miejsce na Ziemi, jakim okazał się być Obóz Herosów. Obóz Półkrwi. Wreszcie znalazłam miejsce, w którym mogłam być sobą. Mogłam być mną. Olivią Blackely we własnej osobie. Bez udawania.
Gdy dobiegłam do Obozu, skierowałam się w stronę Wielkiego Domu. Musiałam jak najszybciej pokazać Hejronowi tą magiczną wodę.
Stałam przed Domem. Nie wiedziałam, czy będą uważać mnie za idiotkę, czy totalną idiotkę. Jednak odważyłam się otworzyć drzwi i powoli wejść do środka pomieszczenia.
-Dzień dobry, Chejronie.- powiedziałam cicho.
-Dzień dobry, Olivia! Co cię do mnie sprowadza?- zapytał wesoły.
-Byłam w lesie i znalazłam to.- i pokazałem mu butelkę z tą kolorową wodą.
Ewidentnie był zaskoczony, ale dość pozytywnie. Chyba.
-Skąd to masz?- zapytał.
-Chodziłam po lesie i znalazłam całą taką rzeczkę. Czy to coś złego?
-Skądże! Nie wiem czy wiesz, ale znalazłaś Rzekę Uranosa!- widocznie ucieszy wziął ode mnie butelkę.
-Ale... Co z tego? Przecież to tylko kolorowa woda.
-Kolorowa woda?! Tylko?!- krzyknął zdziwiony, lecz opanowany- Dziecko, ten kto wypije choć łyka wody z tej rzeki, będzie miał o wiele silniejsze moce. Nawet, jeśli jest potomkiem Wielkiej Trójki! Posiądzie także takie moce, jakie miałby, gdyby był dzieckiem Uranosa! Jednego z najstarszych tytanów!- oznajmił. Oznaczało by to, że ja też mam takie moce- Czy piłaś tą wodę?- zapytał zmartwiony, ale też podekscytowany, miętosząc jednocześnie kawałek swojej bluzki i kamizelki.
-Ja... t-tak...- spuściłam głowę.
-To niesamowite! Teraz będziesz najsilniejsza ze wszystkich herosów z naszego Obozu! Trzeba jak najszybciej cię wytrenować. Przydzielę ci najlepszego trenera, jakiego mogłaś mieć do tej pory.
-Ale tak właściwie, to co to jest ta cała Rzeka Uranosa?- zapytałam.
-Po śmierci męża, Gaja postanowiła stworzyć magiczną rzekę na jego cześć. Gdy Krotos strącał ojca do Tartaru, matka zdążyła jeszcze przelać do skorupy żółwia krew Uranosa. To właśnie z jego krwi powstała ta rzeka. A była i zresztą nadal jest bardzo potężna.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro