Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R. J. L.

Remus poderwał się ze snu, gwałtownie siadając na łóżku i wpatrywał się w kotary z przerażeniem, oddychając szybko i starając się wyrzucić z pamięci obraz zakrwawionych części ciała Snape'a, który znowu nawiedził go w koszmarze.

Po chwili wyjrzał zza materiał, a następnie zebrał się szybko i uciekł z dormitorium, tak samo jak przez cały poprzedni tydzień. Odetchnął cicho i zszedł do Pokoju Wspólnego, od razu zauważając rudowłosą dziewczynę, która drzemała na fotelu. Machnięciem różdżki przykrył ją kocem i ruszył w stronę wyjścia, jednak zatrzymał się słysząc ruch przyjaciółki.

- Hej Remi - powiedziała miękko, patrząc na niego. - Nie uciekaj, proszę, chcę porozmawiać. Martwię się o Ciebie - dodała, łapiąc go delikatnie za dłoń. - Dasz sobie pomóc? - spytała, a blondyn po dłuższej chwili skinął głową, pozwalając jej na przytulenie się krótko.

- Nie tutaj, proszę - wyszeptał, odsuwając się od niej.

- Chodź, znam bezpieczne miejsce - mruknęła, prowadząc go i nie wypuszczając jego dłoni z delikatnego chwytu, a chłopak niepewnie poszedł za nią.

Puściła go dopiero na siódmym piętrze, a Remus stał, wpatrując się w podłogę, pozwalając się następnie wprowadzić do pokoju i usadzić na kanapie, ale kiedy Lily chciała go objąć odepchnął ją delikatnie.

- Co się dzieje Remusie? - spytała miękko. - Od pełni zdajesz się bać własnego cienia.

- Znienawidzisz mnie. Jestem potworem...

- Bycie wilkołakiem nie czyni Cię potworem Remus - powiedziała, a chłopak spojrzał na nią zdziwiony. - Domyśliłam się koło trzeciej klasy.

- Dlaczego nic nie mówiłaś? - spytał cicho, patrząc na nią zdziwiony.

-A po co? Jedyne co by się zmieniło to twoje traktowanie mnie. Bardziej byś uważał, pewnie byś się bał, pewnie musiałbyś na nowo mi zaufać. A tak ja wiedziałam, a ty nie wiedziałeś, że wiem, więc nie zacząłeś zachowywać się przy mnie inaczej, jak to było przy chłopakach, a ja mogłam podrzucać Ci dodatkową czekoladę, żeby osłodzić Ci życie, czy pomagać Ci w inny sposób - powiedziała miękko, łapiąc jego dłoń i gładząc ją delikatnie, żeby blondyn się rozluźnił, nie pozwalając mu jej zabrać.

- Dziękuję. Nie sądziłem, że to zauważyłaś... - mruknął, pozwalając jej na to i rozluźniając się lekko.

- Co się dzieje Remusie? Widzę, że jest gorzej po ostatniej pełni. Martwię się o Ciebie.

- Nie wiem, czy chcesz znać prawdę Lily - powiedział miękko, po raz pierwszy od początku rozmowy patrząc dziewczynie w oczy, zauważając w jej spojrzeniu zmartwienie i troskę, przez co na nowo się spiął.

Rudowłosa westchnęła cicho, zaczynając robić koliste ruchy na jego dłoni, nie pozwalając mu się odsunąć i nie zmieniając spojrzenia, ani nie uciekając wzrokiem.

- Możemy posiedzieć na razie w ciszy, jeśli tego potrzebujesz. Mogę Cię dopytać o parę rzeczy i spróbować się domyślić, jeśli nie jesteś w stanie sam tego przekazać. Cokolwiek, co Ci pomoże - powiedziała, patrząc na niego spokojnie. - Możesz się przytulić i zacznę pytać jak będziesz gotowy.

- Nie... Nie przytulaj mnie... Jestem potworem Lily...

- Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałam. Wilkołactwo nie czyni Cię potworem Remusie.

- A to, że zabiłem człowieka? - spytał od razu i zbladł, starając się zabrać rękę, na co wstrząśnięta dziewczyna mu pozwoliła.

- Spokojnie Remusie... - Powiedziała miękko, łapiąc go znowu delikatnie za dłoń, nie chcąc go przestraszyć, a tym bardziej nie chcąc, żeby uciekł. - Jakkolwiek to się nie stało jestem z Tobą. Nie opuszczę Cię - dodała cicho, gdy ochłonęła chwilę po wypowiedzi chłopaka.

- Powinnaś się bać i mnie nienawidzić.

- Nie Remusie. Nie mam powodów, żeby się Ciebie bać, ani żeby Cię nie nawidzić - uśmiechnęła się miękko, gładząc wierzch jego dłoni, żeby się uspokoił. - Jesteś najlepszą osobą, jaką znam.

- Jestem niebezpieczny Lily - zaczął, ale rudowłosa przerwała mu, zanim zdążył powiedzieć coś więcej.

- Nie jesteś niebezpieczny. Wilkołaki są groźne, zgadza się. Ale poza nocą pełni jesteś Remusem - najfajniejszym chłopakiem, jakiego znam. Poza tym, jestem pewna, że szkoła zapewniła najwyższy poziom bezpieczeństwa tobie i innym uczniom, więc jeśli ktoś znalazł Cię podczas pełni znaczy, że chciał Cię znaleźć.

- Powiedziano mu gdzie mnie znaleźć i jak tam trafić - przerwał jej blondyn, spuszczając głowę, a dziewczyna szybko objęła go, widząc jego smutek.

- Chcesz o tym mówić, czy wolisz się wypłakać i przespać?

- Zasługujesz, żeby wiedzieć... - Powiedział cicho bez pewności w głosie.

- A Ty zasługujesz na dobrze przespane kilka godzin - odparła, ale chłopak zdawał się dalej nieprzekonany. - Nie zmuszaj się Remusie. Nie muszę wiedzieć wszystkiego. I nie muszę wiedzieć tego od razu.

- Nie zmuszam się. Chcę to zrobić. Tylko Tobie już ufam... - powiedział, a dziewczyna skinęła głową, obejmując go i przyciągając do siebie.

- Jak chcesz. Mamy cały dzień i nigdzie nam się nie spieszy. Trzeba schodzić tylko na posiłki, ale mogę szybko pójść i przynieść nam coś.

- Nie. Nie trzeba - mruknął, wtulając się w dziewczynę niepewnie, która zaczęła bawić się jego włosami. - Snape od dłuższego czasu zaczął się interesować gdzie znikam co miesiąc.

- Wiem. Od połowy czwartej klasy. On o tym mówił, a ja starałam się, żeby się tym tak nie interesował.

- Chłopcy chodzili ze mną od piątej klasy, kiedy stali się animagami.

- Nielegalnymi oczywiście. Chociaż to miłe, że zrobili to dla Ciebie.

- Wiem... - mruknął, smutniejąc. - Ufałem im, a oni... - dodał cicho, a dziewczyna gładziła go po włosach w milczeniu, nie chcąc przerywać. - Syriusz uznał, że nasłanie Snape'a na wilkołaka będzie zabawne, skoro jest taki ciekawy co się ze mną dzieje. Ale cała trójka o tym wiedziała i żaden nie uznał, że to nie jest dobry pomysł. Więc powiedzieli jak się do mnie dostać i... - powiedział, wzdrygając się mocno. - Dalej go widzę w snach...

- Jeśli chcesz możemy spać tutaj. Jakbyś potrzebował kogoś, to będę obok - powiedziała miękko.

- Ale zabiłem człowieka. Twojego przyjaciela. Nie nienawidzisz mnie?

- Nie Remusie. Nie potrafię Cię nienawidzić. Tak jak mówiłam, jestem pewna, że jesteś w miejscu bezpiecznym, raczej dobrze chronionym. Jeśli Cię gdzieś nie chcą to tam nie idziesz, a jestem pewna, że dyrektor i nauczyciele upewnili się, żeby było to miejsce niedostępne, żeby nikt tam niechcący nie trafił chodząc po szkole. I to Syriusz z Jamesem i Peterem sprawili, że Twoja tajemnica mogła zostać ujawniona - powiedziała spokojnie, uważnie dobierając słowa.

- Ale zabiłem go.

- Zabił go wilkołak. W którego się zmieniasz Ty, ale nad którym nie masz kontroli.

- Tak sądzisz?

- Tak Remi - uśmiechnęła się, całując go w czoło. - Prześpij się jeszcze, obudzę Cię na śniadanie.

- Zaśpiewasz mi, proszę? - mruknął cicho, a rudowłosa uśmiechnęła się i zaczęła śpiewać, gładząc go po włosach.

~~~

Po kilku godzinach blondyn siedział obok rudowłosej, która pilnowała, żeby zjadł wszystko co mu nałożyła, odciągając przy tym jego uwagę od jego przyjaciół. Oboje patrzyli niepewnie na siebie odkąd zobaczyli czarny wystrój sali, ale starali się zachowywać w miarę normalnie, cały czas patrzyli na Dumbledore'a i nauczycieli, od razu zauważając jak mężczyzna zaczął wstawać, na co Remus spiął się, a Lily objęła go delikatnie. Reszta szkoły zauważyła wszystko, dopiero kiedy dyrektor podszedł do mównicy i przestała rozmawiać, patrząc na mężczyznę.

- Spotykamy się dzisiaj w smutnych okolicznościach. Uczeń Slytherinu z szóstego roku, Severus Snape po tygodniu poszukiwań został znaleziony martwy w Zakazanym Lesie - powiedział Dumbledore, a Lily złapała Remusa za dłoń, gładząc go i patrząc na niego uważnie. - Z tego powodu w tym tygodniu są zawieszone wszystkie lekcje, a także treningi. Proszę o uszanowanie tego i nie przeszkadzaniu innym uczniów żałobie, przez swoje głośne zachowanie. A teraz wstańmy, zapalmy nasze różdżki i uczcijmy pamięć tego wspaniałego ucznia minutą ciszy - skończył mężczyzna wyjmując swoją różdżkę i zapalając ją, a nauczyciele i uczniowie powtórzyli jego ruchy.

Lily zrobiła to samo, nie przestając gładzić dłoni Remusa, który również podniósł różdżkę i wtulił twarz we włosy dziewczyny, pozwalając jej schować twarz w swoim swetrze. Kiedy usłyszał z powrotem ruch na sali zgasił różdżkę i objął dziewczynę delikatnie, co ona powtórzyła i oboje uspokajali się w swoich ramionach, nie zwracając uwagi na nikogo.

Słów 1244

Pozdrawiam wszystkich, ta książka będzie pisana wolno, przez Buckyskoala
Mam nadzieję, że spodobał się wam inny styl pisania i ten rozdział
Do napisania misie kolorowe

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro