Koniec
Po tym jak nastała ciemność nie miałam kontaktu ze światem zewnętrznym, chociaż mój umysł wszystko odbierał. Nie wiem ile tak leżałam, ale obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez okno. Szybko wstałam co było głupim pomysłem, gdyż zaraz znów opadłam na łóżko tylko, że z bólem. Spróbowałem jeszcze raz się podnieść tylko, że powoli, co mi się udało, a kiedy to zrobiłam zauważyłam, że w moim pokoju znajduje się cała rezydencja prócz slendera. Wszyscy spali. Nie chciałam ich budzić, więc postanowiłam cichutko wyjść z pokoju, ale zanim to zrobiłam odkryłam kołdrę, gdyż chciałam zobaczyć co z moim brzuchem. Zobaczyłam, że mam cały brzuch w bandażach, na których jest trochę krwi. Kiedy wstawałam w ostatnim momencie zauważyłam Red leżącą tuż przy łóżko, więc ostrożnie ją obeszłam i kierowałam się w stronę drzwi, co nie było zbytnio łatwe, ale udało mi się przejść, a kiedy to zrobiłam cicho zamknęłam za sobą drzwi. Kierowałam się w kierunku kuchni. Będąc już w niej zaczęłam robić śniadanie. Kończąc już moją pracę usłyszałam jak wszyscy w pośpiechu zbiegają ze schodów, czyli musieli się już obudzić i zobaczyć, że mnie nie ma. Ja tylko lekko zerknęłm w tamtą stronę i zobaczyłam wszystkich zmartiwionych, ale miałam właśnie zanosić jedzenie do jadalni, więc ich zawołałam.
[Ja] - Śniadanie!
Powiedziawszy to wszyscy popatrzyli się tylko na siebie, a następnie zaczęli biec w stronę jadalni. Kiedy mnie zobaczyli, zanim cokolwiek zdążyli coś zrobić podbiegł do mnie Toby i mnie przytulił.
[Toby] - Nigdy, więcej tak nie rób. Marwiłem się o Ciebie.
Kiedy to powiedział niechętnie mnie puścił, a kiedy to zrobił podbiegła do mnie reszta i zaczęła przytulać, a przy śniadaniu wszystko mi opowiedzieli.
[Ja] - A ile tak leżałam?
[Ben] - Leżałaś tak 3 miesiące.
Prawie zakrzsztusiłam się herbatą, którą piłam kiedy to usłyszałam.
[Ja] - Naprawdę?!
[Zecora] - Tak, ale wszyscy przez te 3 miesiące nieodstępywali Cię na krok. Nawet Slender czasem przychodził.
[Ja] - Nie wiem jak Wam się odwdzięczę.
[Toby] - Już to zrobiłaś.
[Ja] - Jak?
[E.J] - Obudziłaś się.
Po skończonym posiłku chciałam posprzątać, ale wszyscy nie dali mi nic zrobić, ponieważ miałam odpoczywać. Kiedy sprzątali usłyszałam w swojej głowie głos operatora, który wolał mnie do siebie. Za niecałe 5 minut byłam już w gabinecie.
[Ja] - Dzień dobry Operatorze. Miło mi znowu Pana widzieć.
[Slenderman] - Mi również Ciebie znów miło widzieć po tym co się stało.
[Ja] - Taak... Chciałam tylko przeprosić za to wszystko co wtedy się stało. Dobrze zrobiliście, że mnie nie posłuchaliście, gdyby nie wy może nie było by mnie teraz tutaj.
[Slenderman] - Od tego ma się przecież przyjaciół.
[Ja] - Nie Operatorze, nie przyjaciół tylko rodzinę.
I oto tym akcentem oficjalnie kończymy tą powieść :-D. Przecież nie zostawiła bym Was z takim zakończeniem co wyście myśleli. Może i jestem polsatem, ale nie mam serca z kamienia i jak wszyscy lubie jednak książki z wyjaśnieniem co było dalej i oto było to i nikt mnie nie zabije :-) i bez zarzutów mogę powiedzieć Wam dozobaczenia w kolejnej książce
P.S to był ten pomysł.
~ZimneŁapki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro