Część 8
Kiedy szliśmy lasem natkneliśmy się na piękne jeziorko. Wokół jeziora stało kilka ławeczek, a na środek jeziora prowadził mały mostek.
[Ja] - Łał, ale tutaj ładnie.
[Toby] - Naprawdę ładnie. Mieszkam w tej rezydencji już tyle lat i nie wiedziałem o tym jeziorze.
Kiedy rozmawiałam z Toby'm, Red i Smile wskoczyli do wody ochlapując nas przy tym trochę, ale zaczęliśmy się z tego śmiać. Poszłam wraz z Toby'm na pomost zobaczyć co słychać u zwierzaków. Kiedy przeglądałam się Red i Smil'owi. Toby wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i popchnął mnie do wody, lecz zdążyłam złapać go za nadgarstek przez co runął ze mną do wody. Zaczęliśmy się śmiać i chlapać wodą. Niczym małe dzieci. Kiedy skończyliśmy wyszliśmy na brzeg byliśmy cali mokrzy tak samo Red i Smile. Zaczęliśmy się powoli kierować w stronę rezydencji. Kiedy weszliśmy do rezydencji wszyscy zapytali nas co się stało, że jesteśmy cali mokrzy, a my tylko wybuchliśmy gromkim śmiechem. Poszłam się przebrać, wysuszyć włosy i ogarnąć Redi. Kiedy ogarnęłam siebie i mojego wilczka zeszłyśmy na dół. Red pognała do salonu, a ja poszłam do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia, ale ktoś mnie uprzedził, nie ktoś tylko Toby, który zaczął robić masę na gofry.
[Ja] - Toby mogę Ci pomóc?
[Toby] - Jasne. Chodź
Kiedy chciałam wziąść talerz żeby wyłożyć gotowe gofry na niego, dostałam garścią mąki prosto w twarz.
[Ja] - Toby! Nie wierzę, że to zrobiłeś.
Teatralnie założyłam ręce i udawałam obrażoną, chociaż chiałam się śmiać.
[Toby] - Ale co ?
Próbował udawać, że nic nie wie chociaż nie wychodziło mu to za dobrze. Kiedy Toby odwrócił się na chwilę do mnie plecami, skorzystałam z jego chwili nieuwagi i wzięłam garść mąki. Kiedy się odwrócił zrobiłam to samo co on mi, czyli dostał mąką w twarz i tak oto rozpętała się bitwa na wszystko co sypkie, czyli od mąki po cukier, a nawet sól. Wszyscy w salonie patrzyli się na nas jak na małe dzieci. Kiedy skończyła nam się "amunicja" byliśmy cali brudni jak i roześmiani. Akurat na nasze nieszczęście do kuchni wszedł operator i dostaliśmy od niego porządny ochrzan jak również kazał nam to wszystko posprzątać. Kiedy przeteleportował się spowrotem do swojego gabinetu zaczęliśmy jedną z mniej przyjemnych czynności czyli zabraliśmy się do sprzątania. Podczas sprzątania okazało się, że mamy więcej wspólnego niż się mogło zdawać. Aż ciężko było uwierzyć, że był o rok odemnie starszy. Po całym tym sprzątaniu byłam wykończona jak i jeszcze bardziej brudna niż przed sprzątaniem. Poszłam na górę się umyć z całej tej "panierki" którą miałam dosłownie wszędzie. Po kąpieli i przebraniu się w czyste ciuchy usłyszałam w swojej głowie głos operatora, który wzywał mnie do siebie. Za niecałe 5 minut byłam już w gabinecie.
[Ja] - Wolał mnie Pan Operatorze
[Slenderman] - Tak chciałem Ci powiedzieć że...
Polsat >:) mówiłam że nie zawiodę Was z przerwami, które wszyscy kochają i później mnie za nie zabiją ale ciii... Co chce przekazać operator Lunie? Tego dowiecie się w następnej części.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro