Część 31
[Ja] - Operatorze chciał nam Pan ostatnio coś powiedzieć.
[Slenderman] - Tak, chciałem Ci powiedzieć, że możesz już wrócić do rezydencji.
[Ja] - Naprawdę?
[Slenderman] - Tak.
[Ja] - Oczywiście, że wrócę, ale czy Zecora również może się wprowadzić?
[Slenderman] - Jeśli będzie chciała.
[Zecora] - Oczywiście że, się wprowadzę. Fajnie znowu bedzie tutaj mieszkać, ale czy będziemy mogły wracać pod tamto drzewo?
[Slenderman] - Naturalnie.
[Zecora] - W takim razie jutro pójdę po swoje rzeczy.
[Red] - A gdzie narazie Zecora będzie mogła nocować?
[Ja] - Będzie mogła przecież nocować u nas w pokoju. Przecież mamy jeszcze hamak, który zrobiłam kiedyś z nitek Puppeta.
[Slenderman] - Czyli wszystko załatwione. Zecora będzie u Ciebie nocować dopóki nie przygotujemy dla niej pokoju. Jeżeli to już wszystko możecie już iść.
[Ja] - Chciałam się jeszcze zapytać czy możemy zejść w tych postaciach i zobaczyć reakcję reszty?
[Slenderman] - Możecie, dobrze im to zrobi gdyż uważają, że nic się nie dzieje.
[Red] - Miejmy tylko nadzieję, że Toby, Masky i Hoodie nie zejdą na zawał.
[Ja] - Nie powinni, a wrazie czego damy radę.
[Slenderman] - Jeżeli to już wszystko możecie już iść.
Pokiwaliśmy tylko głowami i wyszliśmy z gabinetu. Kiedy kierowaliśmy się w stronę schodów usłyszeliśmy odgłosy jakiejś głośnej rozmowy. Kiedy byliśmy już przy schodach postanowiliśmy chwilę poczekać zanim zejdziemy tylko posłuchać o czym mówią.
[Masky] - Mówię Wam tam były jakieś dziwne stwory, które chciały Nas zabić!
[Jeff] - Jakoś Wam nie wierzę.
[Toby] - Ty Nam nie wierzysz, a to coś chciało Nas zabić!
[Hoodie] - I n-nadal m-może t-tam cz-czychać!
[Jeff] - Dalej Wam nie wierzę.
Kiedy to powiedzieli spojrzeliśmy tylko na siebie.
[Ja] - Jeff jakoś im nie wierzy, więc zobaczymy zaraz co powie.
Powiedziałam szeptem, tak, że usłyszały mnie tylko Zecora i Red.
[Red] - Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Kiedy Red to powiedziała postanowiłyśmy jeszcze chwilę poczekać żeby wszystko się uspokoiło. Zajęło to jakieś 15 minut, kiedy wszyscy zaczęli oglądać film, zeszłyszmy po cichu do salonu i stanęłyśmy za kanapą. Wszyscy znowu oglądali piłę. Kiedy zobaczyłam odpowiednią scenę w telewizorze zaczęłam się psychopatycznie śmiać, a szamanka do mnie dołączyła. Wszyscy jak na zawołanie odwrócili się, a kiedy nas zobaczyli omal nie spadli z kanapy i
jak na zawołanie ustawili się pod ścianą obok telewizora.
[Ben] - Czy to o czym mówiliście?
[Toby] - I co! Mieliśmy rację!
Kiedy Toby to powiedział zaczęliśmy się powoli do nich zbiliżać przy okazji ściągając bronie z pleców, a z moich oczu znowu zaczęła lecieć ta dziwna smuga co ich jeszcze bardziej przestraszyło, a Red na dodatek zaczęła warczeć.
[Zecora] - Mówiliśmy, że dopiero zaczynamy zabawę.
[Ja] - A nam się nie ucieknie.
Mówiąc to podchodziliśmy powoli coraz bliżej chłopaków. Kiedy dzieliło Nas zaledwie kilkanaście centymetrów podniosłam w górę kosę tak, że wyglądało to jakbym się przygotowywała na zadanie ostatecznego ciosu, a szamanka widząc moje zamiary podniosła swój kostur. Kiedy to zrobiliśmy wszyscy zamknęli oczy, oprócz Jeffa, który nie miał powiek, ale zakrył oczy rękoma, a kiedy to zrobili czekali chyba na swój koniec. Kiedy to zrobili wzięliśmy normalnie do łap swoje bronie spojrzeliśmy wszystkie trzy po sobie i wybuchliśmy gromkim śmiechem przybijając przy tym piątkę. Wszyscy jak na zawołanie otworzyli oczy i patrzyli na Nas jak na idiotów i z pytającymi minami.
[Jason] - Może mi ktoś wyjaśnić dlaczego jakieś bestie wdzierają Nam się do rezydencji, próbują Nas zabić, a kiedy już miały to zrobić to śmieją się z niewiadomo czego. No ja się pytam.
[Toby] - Też chciałbym to wiedzieć.
[E.J] - Jak wszyscy zresztą.
[Ja] - Dobra już wszystko Wam mówimy, ale powiem Wam na razie, że mnie znacie.
Powiedziałam już opanowa.
[L.J] - Jakoś nie kojarzę, może jak ściągniesz kaptur i dasz Nam odejść od ściany, to może coś z tego wyjdzie.
Kiedy to powiedział odsunełyśmy się od nich dając im miejsce do przejścia.
[Pupetter] - Czekamy.
Kiedy to powiedział ściągnełyśmy z Zecorą kaptury, a wszyscy się nadal na nas patrzyli pytająco.
[Ben] - No super, ale nadal nic Nam to nie mówi.
[Ja] - Dobra poczekaj chwilę.
Powiedziawszy to zaczęłam powoli...
Polsat>:) Wiem jestem zła, że przerywam w takim momencie. Co chce zrobić Luna i jak na to zareagują jej przyjaciele? Tego dowiecie się w następnej części.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro