Część 11
[Ja] - Tak, kiedyś byłam niepokonana. Ale musiałam zrobić przymusową przerwę gdyż musiałam przeprowadzić się do ciotki po tym wypadku. A teraz spowrotem do tego wracam.
[Toby] - A tak wogule jesteś jedyną osobą w rezydencji, która strzela z łuku.
Pogadałam jeszcze chwilę z chłopakami. Kiedy wybiła 22 jak na zawołanie pojawił się przed nami operator. Wytłumaczył nam wszystko i gdzie mamy się udać aby znaleźć nasze ofiary. Kiedy to zrobił zniknął tak samo jak się pojawił. Cała droga minęła nam w milczeniu. Pierwsi szli Masky i Hoodie, a za nimi szłam ja i Toby. Kiedy dostrzegliśmy już namioty zatrzymaliśmy się. Masky i Hoodie schowali się w krzakach, a jak i Toby weszliśmy na drzewa. Nie było to dla mnie dużym problem, gdyż jako dziecko chodziłam do lasu i wspinałam się na drzewa. Kiedy wszyscy byli już na swoich miejscach trzeba było jakoś wywabić nasze ofiary z namiotów. Wzięłam więc od Toby'ego jego toporki i zaczęłam uderzać toporkami w drzewo. Narobiłam tym sporo hałasu, ale oto mi chodziło. Kiedy nasze cele wyszły z namiotów oddałam toporki Toby'emu i spojrzałam kogo tutaj mieliśmy. Kiedy ich zobaczyłam wielki uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale nie było go widać z pod chusty. Rozopnałam w nich moje dwie przyjaciółki, które okazały się być fałszywe i moich dwóch prześladowców za czasów szkolnych. Dałam znać chłopakom, że możemy zaczynać. Jak na zawołanie z krzakow wyszli Masky i Hoodie, a ja z Toby'm zeskoczyliśmy z drzew. Otoczyliśmy ich i szybko wstrzyknęliśmy im lek usypiający. Wraz z chłopakami zatargaliśmy ich do piwnicy i przywiązaliśmy do krzeseł. Kiedy byli jeszcze nieprzytomni ściągneliśmy z Toby'm nasze chusty na szyję, a gogle zalożyliśmy na włosy.
[Ja] - Będzie zabawa.
Powiedziałam dalej z tym uśmiechem co wcześniej.
[Masky] - Znalaś ich ?
I wskazał na związanych.
[Ja] - Niestety tak. Musiałam się z nimi męczyć przez większość mojego życia zanim was poznałam, a dzisiaj się im odwdzięczę za to co mi zrobili.
Wszyscy powoli zaczynali się przebudzać szybko założyłam wraz z Toby'm chustę i gogle i wszyscy stanęliśmy w cieniu. Kiedy wszyscy się przebudzili dałam chłopakom znak żeby na razie się nie odzywali, a potem wyszłam z cienia.
[Ja] - Witajcie znowu Marto, Paulino, Dawidzie i Michale.
[Paulina] - Gdzie my jesteśmy !!
[Dawid] - I kim ty jesteś?
[Ja] - To gdzie jesteście nie jest istotne. A co do drugiego to powinniście mnie bardzo dobrze znać.
[Michał] - Jakoś nie kojarzę.
Kiedy to powiedział dałam sygnał chłopakom żeby wyszli z cienia.
[Marta] - K-kim oni są?
[Ja] - Tożsamości moich przyjaciół nie musicie znać za to moją możecie, bo będę ostatnią osobą, którą zobaczycie.
Po tym jak to powiedziałam chustę ściągnęłam na szyję, a gogle naciągnełam na włosy. Usmiechając się przy tym psychopatycznie co ich przeraziło.
[Paulina] - Luna, ale jak ty ? Tutaj ?
[Ja] - Jak? Normalnie i tak tutaj.
[Dawid] - Co chcecie z Nami zrobić?!
[Ja] - To co powinnam zrobić już bardzo dawno.
Mówiąc to ściągnęłam z pleców łuk, sięgnęłam po strzałe i napięłam ją gotowa do strzału, a reszta proxy widząc moje zamiary też wyciągnęła swoją broń.
[Ja] - Ostatnie życzenie?
Spytałam celując w Paulinę.
[Paulinę] - Zgiń w piekle.
[Ja] - Ty będziesz pierwsza.
Powiedziawszy to przestrzeliłam jej strzalą serce. Toby zajął się Martą, Masky zajął się Dawidem, a Hoodie zajął się Michałem. Po wszystkim Jeff pomógł nam ze zwłokami.
[Hoodie] - Ł-ładnie Ci p-poszło j-jak na p-pierwszy r-raz.
[Ja] - Dzięki. W końcu, po tylu latach się im odpłaciłm.
Jeszcze chwile pogadałam z chłopakami, a później poszłam się wykąpać gdyż miałam na sobie krew moich ofiar. To było przyjemne uczucie decydować kiedy ich życie się skończy to wszystko zależało tylko odemnie. Szybko przebrałam się w piżamę i usiadłam na łóżku. Zanim poszłam spać spojrzałam jeszcze na Redi wyglądała tak niewinnie kiedy spała, wyglądała tak jak ja kiedy mnie poniżali i popychali, ale zawsze trzymałam się myśli, że wszystko się kiedyś odwróci i dziś się tak stało. Bo jak to zawsze mawiałam, że każdy ma w sobie płomyk nadziei na lepsze życie, a ja je właśnie dostałam, ale to dopiero początek. Po tym jak już otrząsnełam się z moich rozmysleń położyłam się i usnęłam.
Dzisiaj tak jakoś bez polsatu i jakoś mnie wzięło na jakieś morały i przemyślenia =:O w następnej części może nasza bohaterka dowie się coś o swojej drugiej bliźnie zobaczymy :-P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro