Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 11

[Ja] - Tak, kiedyś byłam niepokonana. Ale musiałam zrobić przymusową przerwę gdyż musiałam przeprowadzić się do ciotki po tym wypadku. A teraz spowrotem do tego wracam.

[Toby] - A tak wogule jesteś jedyną osobą w rezydencji, która strzela z łuku.

Pogadałam jeszcze chwilę z chłopakami. Kiedy wybiła 22 jak na zawołanie pojawił się przed nami operator. Wytłumaczył nam wszystko i gdzie mamy się udać aby znaleźć nasze ofiary. Kiedy to zrobił zniknął tak samo jak się pojawił. Cała droga minęła nam w milczeniu. Pierwsi szli Masky i Hoodie, a za nimi szłam ja i Toby. Kiedy dostrzegliśmy już namioty zatrzymaliśmy się. Masky i Hoodie schowali się w krzakach, a jak i Toby weszliśmy na drzewa. Nie było to dla mnie dużym problem, gdyż jako dziecko chodziłam do lasu i wspinałam się na drzewa. Kiedy wszyscy byli już na swoich miejscach trzeba było jakoś wywabić nasze ofiary z namiotów. Wzięłam więc od Toby'ego jego toporki i zaczęłam uderzać toporkami w drzewo. Narobiłam tym sporo hałasu, ale oto mi chodziło. Kiedy nasze cele wyszły z namiotów oddałam toporki Toby'emu i spojrzałam kogo tutaj mieliśmy. Kiedy ich zobaczyłam wielki uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale nie było go widać z pod chusty. Rozopnałam w nich moje dwie przyjaciółki, które okazały się być fałszywe i moich dwóch prześladowców za czasów szkolnych. Dałam znać chłopakom, że możemy zaczynać. Jak na zawołanie z krzakow wyszli Masky i Hoodie, a ja z Toby'm zeskoczyliśmy z drzew. Otoczyliśmy ich i szybko wstrzyknęliśmy im lek usypiający. Wraz z chłopakami zatargaliśmy ich do piwnicy i przywiązaliśmy do krzeseł. Kiedy byli jeszcze nieprzytomni ściągneliśmy z Toby'm nasze chusty na szyję, a gogle zalożyliśmy na włosy.

[Ja] - Będzie zabawa.

Powiedziałam dalej z tym uśmiechem co wcześniej.

[Masky] - Znalaś ich ?

I wskazał na związanych.

[Ja] - Niestety tak. Musiałam się z nimi męczyć przez większość mojego życia zanim was poznałam, a dzisiaj się im odwdzięczę za to co mi zrobili.

Wszyscy powoli zaczynali się przebudzać szybko założyłam wraz z Toby'm chustę i gogle i wszyscy stanęliśmy w cieniu. Kiedy wszyscy się przebudzili dałam chłopakom znak żeby na razie się nie odzywali, a potem wyszłam z cienia.

[Ja] - Witajcie znowu Marto, Paulino, Dawidzie i Michale.

[Paulina] - Gdzie my jesteśmy !!

[Dawid] - I kim ty jesteś?

[Ja] - To gdzie jesteście nie jest istotne. A co do drugiego to powinniście mnie bardzo dobrze znać.

[Michał] - Jakoś nie kojarzę.

Kiedy to powiedział dałam sygnał chłopakom żeby wyszli z cienia.

[Marta] - K-kim oni są?

[Ja] - Tożsamości moich przyjaciół nie musicie znać za to moją możecie, bo będę ostatnią osobą, którą zobaczycie.

Po tym jak to powiedziałam chustę ściągnęłam na szyję, a gogle naciągnełam na włosy. Usmiechając się przy tym psychopatycznie co ich przeraziło.

[Paulina] - Luna, ale jak ty ? Tutaj ?

[Ja] - Jak? Normalnie i tak tutaj.

[Dawid] - Co chcecie z Nami zrobić?!

[Ja] - To co powinnam zrobić już bardzo dawno.

Mówiąc to ściągnęłam z pleców łuk, sięgnęłam po strzałe i napięłam ją gotowa do strzału, a reszta proxy widząc moje zamiary też wyciągnęła swoją broń.

[Ja] - Ostatnie życzenie?

Spytałam celując w Paulinę.

[Paulinę] - Zgiń w piekle.

[Ja] - Ty będziesz pierwsza.

Powiedziawszy to przestrzeliłam jej strzalą serce. Toby zajął się Martą, Masky zajął się Dawidem, a Hoodie zajął się Michałem. Po wszystkim Jeff pomógł nam ze zwłokami.

[Hoodie] - Ł-ładnie Ci p-poszło j-jak na p-pierwszy r-raz.

[Ja] - Dzięki. W końcu, po tylu latach się im odpłaciłm.

Jeszcze chwile pogadałam z chłopakami, a później poszłam się wykąpać gdyż miałam na sobie krew moich ofiar. To było przyjemne uczucie decydować kiedy ich życie się skończy to wszystko zależało tylko odemnie. Szybko przebrałam się w piżamę i usiadłam na łóżku. Zanim poszłam spać spojrzałam jeszcze na Redi wyglądała tak niewinnie kiedy spała, wyglądała tak jak ja kiedy mnie poniżali i popychali, ale zawsze trzymałam się myśli, że wszystko się kiedyś odwróci i dziś się tak stało. Bo jak to zawsze mawiałam, że każdy ma w sobie płomyk nadziei na lepsze życie, a ja je właśnie dostałam, ale to dopiero początek. Po tym jak już otrząsnełam się z moich rozmysleń położyłam się i usnęłam.

Dzisiaj tak jakoś bez polsatu i jakoś mnie wzięło na jakieś morały i przemyślenia =:O w następnej części może nasza bohaterka dowie się coś o swojej drugiej bliźnie zobaczymy :-P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro