Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rock'n'roll umarł - FlowerDeath

— Alicja, cholera, chodź tutaj! — krzyczy mój agent, przywołując mnie gwałtownym ruchem ręki. — Musisz dać zrobić sobie zdjęcie z tą bandą frajerów, którzy zgodzili się za to zapłacić.

Krzywię się. Pablo dobrze wie, że tego nienawidzę! Ale przecież go to nie obchodzi. Już nie.

— Co robisz taką skrzywioną minę?! Wiesz, że potrzebujemy tej forsy! Chodzi o moją i twoją kasę, więc się postaraj — warczy, rzucając mi gniewne spojrzenie.

Nie przejmuję się tym, bo od dłuższego czasu nie zwraca się do mnie inaczej niż w taki sposób.

Wzdycham, po czym schodzę ze sceny do garderoby, a stamtąd idę za nim na zaplecze, gdzie czekają na mnie podekscytowani fani. Na mój widok gwiżdżą i piszczą, a niektóre podniecone nastolatki nawet podskakują.

Staram się nie przewrócić oczami, po czym uśmiecham się wesoło, z udawanym entuzjazmem staję do zdjęć i odpowiadam na różne banalne pytania odnośnie mojej kariery. Oczywiście zmyślam, koloryzując i starając się sprawiać wrażenie, że wierzę w to, co robię.

Gdy już, jak mi się zdaje, ostatnia uradowana osoba wychodzi, postanawiam się przebrać, zmierzając z powrotem do garderoby, gdzie przed chwilą zniknął Pablo. Jednak w połowie drogi zostaję zatrzymana przez ciche chrząknięcie.

Odwracam się w stronę, z której ono dobiegało i dostrzegam małego, na oko dziesięcioletniego chłopczyka. Stoi z boku, skulony, niby nieśmiały, jednak jego niebieskie, a wręcz szare oczy wpatrują się we mnie z taką intensywnością, że aż ciarki przechodzą mi po plecach.

— Co się stało, mały? — pytam łagodnie, nie chcąc go wystraszyć. — Zgubiłeś rodziców?

— Tatuś czeka na dworze — odszeptuje cichutko, wskazując palcem na drzwi wyjściowe. — A ja miałem tu przyjść i zrobić sobie z panią zdjęcie. — Wyciąga z kieszeni telefon, jakby chcąc udowodnić, że naprawdę miał taki zamiar.

Uśmiecham się delikatnie, po czym podchodzę do niego i robię sobie z nim pamiątkową fotografię.

Chłopczyk dziękuje mi, odwraca się w stronę wyjścia, jednak zaraz potem znów spogląda w moją stronę. Domyślam się, że chce zadać pytanie w stylu „Jak to jest być sławnym?", więc przygotowuję już w głowie różne warianty odpowiedzi.

— Jak to jest czuć rock'n'rolla? — pyta po chwili, a mnie zaskakuje to pytanie.

Nie wiem, co mu odpowiedzieć. Nieprzygotowana na taki obrót spraw, nie mam więc gotowej odpowiedzi. Wiem, że już nie czuję tej muzyki. Wiem, że to, co kiedyś było dla mnie zamiłowaniem, teraz jest tylko ciężką harówą. Wiem, że chodzi już tylko o pieniądze. Dla mnie pasja i kariera nie idą w parze. Dla mnie przyjemność z tworzenia muzyki nie istnieje. Ale co ja mu powiem? Jest tylko dzieciakiem.

— Nie wiem. — Decyduję się na szczerość. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło, jednak skoro już zaczęłam, to postanawiam w to brnąć.— Nie wiem jak to jest. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czułam rock'n'rolla, a jeśli nawet, to było to tak dawno temu, że tego nie pamiętam.

Chłopczyk patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami, chociaż nie wydaje się zaskoczony. Bardziej oburzony.

— To dlaczego pani tworzy tę muzykę? — Niebieskooki znów zadaje trafne pytanie. — Dlaczego pani udaje? Dla sławy? Dla pieniędzy?

Spoglądam na niego, ale nie jestem w stanie nic odpowiedzieć na celność jego uwag. On uznaje to za odpowiedź twierdzącą.

— Przecież to straszne! — krzyczy, wyrzucając ręce w powietrze. — Nie zasługuje pani na tę sławę. Na tych wiernych fanów. Na te tłumy na koncertach. Gdy już sam będę gwiazdą, nigdy nie stanę się taki, jak pani. Bo rock'n'roll to coś, co się czuje. Całym swoim sercem. Tym się żyje, tym się oddycha, to się przekłada nad fanów, sławę i bogactwo. I pani jest idolem, wzorem do naśladowania. Pani powinna to wiedzieć!

Odwraca się na pięcie, szybkim krokiem dochodzi do wejścia, jednak przed naciśnięciem klamki szepcze:

— Ale już nie jestem na panią zły. Teraz jest mi tylko pani żal...

A potem trzaska drzwiami, zostawiając mnie samą.

I choć jestem zdruzgotana jego słowami, i choć zaczynam czuć wstręt do siebie, i choć sens mojej całej egzystencji został podważony — czuję radość.

Radość i nadzieję.

Bo choć rock'n'roll umarł we mnie już dawno, to w niektórych jeszcze żyje.

Żyje, i jest tak silny, że nie umrze już nigdy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro