Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Pozwól mi cię kochać

Poprawiłam słuchawkę w uchu nie przerywając biegu. Padał całkiem silny deszcz przez co moją głowę pokrywał kaptur, jednak w żadnym stopniu pogoda mnie nie zniechęcała. Potrzebowałam się wyżyć, a bieganie było idelanym sposobem na osiągnięcie mojego celu. Cieszyłam się, że zaczynałam dzisiaj lekcje później dzięki czemu mogłam sobie na to pozwolić. Do domu wróciłam po dwóch godzinach biegania i zdążyłam wziąć tylko szybki prysznic i się przebrać. Potem znowu musiałam biec tylko, że tym razem do szkoły, żeby nie spóźnić się na pierwszą leckję jaką była informatyka... Cholera informatyka! Przyspieszyłam tempa dzięki czemu po kilku minutach wpadłam do szkoły. Zostawiłam kurtkę w szatni po czym wbiegłam na odpowiednie piętro wiedząc, że i tak jest już po dzwonku. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam na klamkę wchodząc do sali.

- No witamy! - zaśmiał się nauczyciel kończąc zapisywać temat na tablicy

- Dzień dobry. - odetchnęłam wywołując jego śmiech

- Czyli teraz mogę sprawdzić listę? - zajął swoje miejsce

- Nikogo nie ma w szatni, więc raczej tak. - również usiadłam na swoim miejscu odpalając laptopa

Lekcja zleciała całkiem normalnie poza tym, że cały czas czułam na sobie wzrok mężczyzny. Wciąż nie wiedziałam co powinnam zrobić i zaczęłam się nawet zastanawiać od kiedy ja jestem taka niezdecydowana. Gdyby dziewczyny dowiedziały się, że olałam najprzystojniejszego faceta na tym globie pewnie już dawno leżałabym na jakimś cmentarzu. Kiedy rozbrzmiał dźwięk dzwonka wylogowałam się pakując swoje rzeczy. Poczułam dłonie na ramionach, a po chwili pocałunek w policzek i dokosnale wiedziałam, że to Dominik. Nie dażyłam go żadnym wyjątkowym uczuciem, ale byliśmy dość blisko. Na prośbę nauczyciela zostałam w sali podczas gdy wszyscy wyszli. Zamknął drzwi co oznaczało, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Był wyraźnie zdenerwowany, lecz zastanawiałam się co mogło go tak wkurzyć w ciągu kilku minut.

- Każdy może cię całować? - spytał nagle zaprzestając swoje krążenie po sali

Uniosłam brew nie wiedząc o co mu chodzi.

- O co ci chodzi? - spytałam pewnie kładąc torbę na ławce

- O Dominika. - wywróciłam oczami

- Dominik jest moim kolegą. Nic więcej. - wzruszyłam ramionami

- I dlatego dotyka cię przy każdej okazji? - wstałam z ławki na, której siedziałam - Karolina, on na ciebie leci!

- Z czym ty masz właściwie problem? Jesteś tylko moim nauczycielem i nie powinno cię prouszać to, że ktoś mnie dotyka. Zresztą ty też na mnie lecisz i mnie dotykasz.

Zdecydowanie mnie wkurzył mimo, iż teoretycznie nic takiego nie zrobił. Co on sobie myśli? Jest tylko moim nauczycielem. Dobra, może nauczycielem, który uroił sobie do mnie jakieś uczucie, ale to nie upoważnia go do tego, żeby robić mi jakieś wyrzuty.

- Z tego co wiem nie jesteśmy razem, więc nie będziesz mi mówił kto może mnie dotykać, jasne?

- Karolina... - westchnął

Wzięłam torbę po czym bez słowa wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę odpowiedniej sali. Byłam zirytowana jego zachowaniem. Facet ma dwadzieścia kilka lat, a zachowuje się jak naburmuszony nastolatek z gimnazjum. Lekcje oczywiście płynęły mi bardzo szybko, gdyż za żadne skarby nie chciałam iść na matematykę. Myślałam nawet, żeby się zerwać, lecz stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu. Po prostu nie będę na niego patrzeć, a po lekcji pierwsza wyjdę z klasy. Tylko po to, żeby zrobić mu na złość usiadłam z Dominikiem. Nauczyciel wciąż był wściekły co okazał przez dokładne przepytanie większości uczniów. Na szczęście ja nie zostałam wywołana do odpowiedzi co trochę mnie zdziwiło, gdyż to ja w końcu byłam przyczyną jego złości.

- Mam wrażenie, że on chce mnie udusić. - prychnął Domin

- To uważaj. - zaśmiałam się - Bo cię zaatakuje.

- Zgwałci i porzuci w lesie? - również się zaśmiał

Ups... 

- Tak. - wysiliłam się na uśmiech mimo, iż wewnętrznie pękłam

Równo po czterdziestu pięciu minutach zadzowonił dzwonek, a wszyscy zirytowani otrzymanymi ocenami wyszli z klasy z wkurzonymi minami. Posłałam nauczycielowi błagalne spojrzenie chcąc mu pokazać jak bardzo wściekła na niego jestem. Mój plan wyjścia jako pierwszej niestety się nie powiódł i znowu zostałam sam na sam z pedagogiem słysząc tylko bicie swojego serca. Tradycyjnie usiadłam na ławce mając ochotę stąd uciec.

- Przepraszam. - stanął przede mną

- Mówisz to po tym jak prawie cała moja klasa dostała jedynki? - prychnęłam

- Akurat to nie do końca było związane z moją złością. - spojrzałam na niego zdziwiona - Ostatnio była rada pedagogiczna i dyrektor wymyślił, że każdy nauczyciel musi przepytać swoje klasy i napisać jakiś raport na temat tego czy uczniowie uczą się regularnie. 

- A dlaczego mnie nie spytałeś? - uniosłam brew

- Bo wiedziałem, że nie umiesz.

- Ej! - uderzyłam go lekko w ramię - Ja zawsze umiem.

- Hiszpański. - stwierdził - Z resztą trochę gorzej.

- Bez przesady. - prychnęłam i obdarzyłam go swoim spojrzeniem

Włożył mi kosmyk włosów za ucho po czym położył dłoń na moim policzku i pewnie mnie pocałował. Niespodziewałam się tego, jednak odwzajemniłam pocałunek zarzucając mu ręce na szyję. Błądził dłońmi po moich plecach podwijając tym samym sweter, który miałam na sobie. Całowaliśmy się namiętnie, a ja nie do końca wierzyłam w to co się dzieje. Do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka, ale Łukasz chyba nie miał zamiaru przerywać.

- Wf... - wyspałam mu prosto w usta między pocałunkami

- Najwyżej się spóźnisz. - powiedział oddychając równie ciężko jak ja

- Muszę iść. - spojrzałam na niego odsuwając głowę na bezpieczną odległość

Pocałował go szybko i zarzuciłam torbę na ramię kierując się w stronę drzwi. Odwróciłam się przy samym wyjściu dzięki czemu ujrzałam jego uśmiech.

- Do zobacznia. - również się uśmiechnęłam i zniknęłam za drzwi dosłownie biegnąc w stronę szatni

W piorunującym tempie się przebrałam i dołączyłam do dziewczyn. Kolejny raz miałam szczęście, że nasz wfista skromnie powiem, że mnie uwielbia. Przez całą godzinę grałyśmy w kosza, a w szatni tradycyjnie odbyła się wojna na dezodoranty. Tak, wiem, że to nie jest normalne. Gdy wszystkie dziewczyny opuściły pomieszczenia Wika oparła się o ścianę obok mnie dokładnie mi się przyglądając.

- Przeleciał cię na biurku, że nagle jesteś taka szczęśliwa? - prychnęłam posyłając jej błagalne spojrzenie

- Jeszcze nie. - puściłam jej oczko zarzucając torbą na ramię

- Kiedy ty wreszcie dasz mu szansę? - spytała kiedy wyszłyśmy z szatni kierując się w stronę schodów

- Ty też? - machnęłam zrezygnowana ręką

- Widziałaś jak on na ciebie patrzy? Daj mu szansę, Karolina. Zasłużył sobie na nią.

- Chciałabym, ale coś mnie blokuje. - zatrzymałam się - Włącza mi się w głowie jakaś czerwona lampka w sumie nawet nie wiem dlaczego.

- To ma związek z tym sprzed trzech lat? - przytaknęłam - I właśnie dlatego powinnaś dać mu szansę.

- Co? - uniosłam brew

- Musisz mu zaufać, żeby przestać się bać. Musisz poczuć, że są faceci, którzy cię nie skrzywdą. Zdasz sobie sprawę, że są tacy, którzy zrobią wszystko, żeby nikt cię nie skrzywdził. 

- Myślisz, że to pomoże?

- Gwarantuję ci, że to pomoże. - uśmiechnęła się - W dodatku spójrz na niego. Jak można olać takiego faceta?

Ze śmiechem wywróciłam oczami, a po dosłownie kilku minutach wyszłam ze szkolnego budynku spotykając się z mroźnym powietrzem. Jeszcze rano padał deszcz! Skierowałam się w swoją stronę starając się za dużo nie myśleć, jednak średnio mi to szło. Może rzeczywiście powinnam mu zaufać? Chyba nie obejdzie się dzisiaj bez jakiegoś filmu romantycznego w towarzystwie mojej siostry. Moje plany zostały pokrzyżowane kiedy obok mnie pojawiło się czarne Audi. Bez kłócenia się do niego wsiadłam patrząc na kierowcę. Samochód ruszył, lecz po chwili zorientowałam się, że to nie jest droga do mojego domu.

- To jest porwanie. - zaśmiał się na moje stwierdzenie

- Byłoby porwanie gdybym cię związał i wsadził do bagażnika, a to po prostu spotkanie towarzyskie. - oznajmił

- Wszystkie uczennica zabierasz na spotkania towarzyskie? - pokręcił ze śmiechem głową

- Jesteś jedyną uczennicą. - spojrzał na mnie wjeżdżając na nowe osiedle oraz otwierając bramę pilotem

Następnie wjechał na parking podziemny białego bloku parkując w odpowiednim miejscu. Wysiedliśmy z samochodu, a mężczyzna otworzył mi drzwi prowadzące na dużą klatkę schodową. Niepewnie weszłam do środka, a moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło. Było po 17:00, więc za oknem było ciemno co sprawiało, że w jego towarzystwie czułam się naprawdę dziwnie. Weszliśmy na drugie piętro na, którym znajdowało się conajmniej siedem mieszkań. Podszedł do drzwi z numerem 34 i przekręcił klucz w zamku gestem ręki zapraszając mnie do środka. Na pierwszy rzut oka lokum było duże i przestronne, a przez duże okna balkonowe było widać kawałek tarasu. Zdjęłam kurtkę, zaś Łukasz schował ją do szafy zdejmując również swoją.

- Napijesz się czegoś? - spytał kierując się w stronę połączonej z salonem kuchni

- Nie, dzięki. - powiedziałam - Dalej jestem zdania, że to jest porwanie.

- W czerwcu planujemy wycieczkę do Hiszpanii, więc dopiero tam mogą cię naprawdę porwać, ale gwarantuję ci, że jesteś za ładna, żeby ci coś zrobić. 

- A mogę wiedzieć co tutaj robię?

- Chciałem z tobą pogadać. - o nie! Usiadł obok mnie i spojrzał na mnie ze szczerością w oczach - Może jestem nachalny, ale ja nie jestem cierpliwym człowiekiem jeżeli nie wiem na czym stoję.

- Sama nie wiem na czym stoisz. - pokręciłam głową - Ja nie wiem czego chcę, Łukasz.

- Za to ja wiem czego chcę. Pozwól mi cię kochać. - uniósł mój podbródek zmuszając, żebym na niego spojrzała. Zaczynało robić się niebezpiecznie, ale pragnęłam go i tego byłam pewna - Powiedz chociaż słowo, a odwiozę cię do domu.

Nie odezwałam się. Nie miałam zamiaru się odzywać. Patrzyłam na niego jak skamieniała, zaś on wyraźnie czekał na mój ruch nie chcąc mnie wystraszyć. Spojrzał na moje usta, a ja lekko się uśmiechnęłam po czym skinęłam głową. Również się uśmiechnął i przybliżył swoją twarz do mojej. Z każdą sekundą całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie. Usiadłam mężczyźnie na kolanach, a on zdjął ze mnie sweter rzucając go na fotel. Jego dłonie błądziły po moim ciele przyprawiając mnie o przyjemny dreszcz. Wiedziałam, że nie robimy dobrze, ale nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Nie byłam w stanie tego przerwać, powiedzieć, że wychodzę. Położył mnie na kanapie zawisając nade mną i zszedł pocałunkami na moją szyję. Nie wiem dlaczego w mojej głowie pojawiła się mina mojej siostry gdyby nas teraz widziała. Zaśmiałam się w duchu na ten widok po czym wróciłam do naszym przyspieszonych oddechów. Zdjął koszulkę, a moim oczom ukazał się jego wyrzeźniony tors oraz brzuch. Ile on siedział na siłowni? Na pewno więcej niż ja.

- Czego chcesz, Karolino? - spytał ponownie nade mną zawisając i trzymając twarz kilka centymetrów od mojej. Nie spodziewałam się żadnych pytań, a mimo to zadał mi zasadnicze pytanie.

- Ciebie, Łukaszu. - powiedziałam w pełni świadomie z ciężkim oddechem

Posłał mi szczery uśmiech i ku mojemu zaskoczeniu wziął mnie na ręce w stylu panny młodej ponownie złączając nasze usta. Weszliśmy jak zakładam do sypialni. Delikatnie położył mnie na dużym łóżku, a ja uniosłam ręce pozwalając mu zdjąć ze mnie koszulkę. Znowu znalazł się nade mną obdarowując pocałunkami mój dekolt i brzuch. Zatopił swoje usta w moich po czym jedną ręką rozpiął guzik w moich spodniach zsuwając je w dół. Nagle zaprzestał swoich czynności i spojrzał mi w oczy.

- Karo, czy ty... - zaczął, a ja się zaśmiałam kręcąc przecząco głową

- Nie, nie jestem dziewicą. - powiedziałam ze śmiechem, a on kolejny raz dzisiaj się uśmiechnął wracając do tego co robił...

Obudziły mnie szokująco mocne promienie słoneczne wpadające do pomieszczenia. Po kilku nieudanych próbach udało mi się podnieść powieki. Nie byłam u siebie. To mogłam stwierdzić już teraz widząc obcą komodę przed sobą oraz zdecydowanie nie moje okno. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a moją uwagę przykuł leżący obok na brzuchu mężczyzna. Uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie wczorajszy wieczór i przetarłam twarz dłońmi ciesząc się, że wczoraj miałam minimalny makijaż, który zmyłam po ostatniej lekcji, czyli wfie. Nie chciało mi się wstawać, a że była sobota nigdzie mi się nie spieszyło. Zegarek wskazywał 7:20 co jak zawsze pokazywało moją weekendową sytuację. Dlaczego jak jest wolne wstaję tak wcześnie, a jak muszę iść do szkoły najchętniej spałabym cały dzień? Lekko naciągnęłam na siebie kołdrę, żeby lepiej przykryć moje nagie ciało po czym położyłam głowę na poduszce zamykając oczy i próbując jeszcze zasnąć. Po jakiejś godzinie poczułam ruchy obok i odwróciłam się. Mężczyzna przetarł twarz dłońmi po czym na mnie spojrzał oraz się uśmiechnął przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.

- Wiesz, że popełniliśmy przestępstwo? - spojrzałam na niego ze śmiechem w oczach

- Cichutko. - zaśmiał się kładąc mi palec na ustach

- Gdzie jest mój telefon? - rozejrzałam się

- Z tego co pamiętam twoje rzeczy zostały w salonie. - powiedział Łukasz i sięgnął po spodnie zakładając je. Podszedł do szafy i rzucił mi pierwszą lepszą koszulę. Założyłam leżące na podłodze majtki, a następnie zdecydowanie za dużą koszulę. Podwinęłam rękawy i zapięłam guziki. Weszłam do salonu nie patrząc na stojącego w kuchni nauczyciela i wyjęłam z leżącej na kanapie torby telefon. Odblokowałam go i zbladłam widząc dwadzieścia nowych wiadomości. Dziesięć od mamy i dziesięć od Wiki! Jeżeli chodzi o przyjaciółkę to mogłam się założyć, że chodziło jej tylko i wyłącznie o imprezę, w końcu piątek, ale mama mogła się o mnie martwić. Napisałam jej smsa po czym położył urządzenie na ławie. Zjedliśmy śniadnie rozmawiając o... matematyce! Super co?

- Nie wierzę, że tutaj siedzisz. - pokrecił głową mężczyzna

- To uwierz. - pocałowałam go w policzek i wzięłam łyk wody

Po mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwieni spojrzeliśmy w tamtą stronę zastanawiając się kto taki może nam przerywać. Mężczyzna wstał kierując się w stronę wejścia do mieszkania, a po chwili z przedpokoju dobiegł kobiecy głos. Zaraz się okaże, że to jego żona...

- Nie wierzę! - pisnęła blondynka pojawiając się w pomieszczeniu - Łuki ma dziewczynę!

- Wy się chyba jeszcze nie znacie. - zdezorientowany Łukasz podrapał się po karku - Karolina, to jest Baśka- moja siostra. Baśka to jest Karolina- moja dziewczyna.

Dziewczyna?!

- Karolina. - wyciagnęłam dłoń

- Baśka. - uścisnęła ją z uśmiechem - Nie spodziewałam się tego po tobie, bracie, ale gratuluję, bo bardzo ładna.

- Dobra, daruj sobie. - westchnął - Lepiej gadaj po co przyszłaś.

- Spokojnie, nie będę wam długo przeszkadzać. - uniosła ręce wyciągając z torebki jakąś teczkę

Niezauważalnie ewakuowałam się do sypialni wracając do łóżka i odetchnęłam jak usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Pisnęłam kiedy do pomieszczenia wpadł Łukasz rzucając się na mnie oraz obdarowując mnie pocałunkiem.

- To już nie będzie nam potrzebne. - stwierdził rozpinając guziki koszuli...



*******************************************

2396 słów!

Muszę przyznać, że nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że wam się podoba i jeżeli chcecie możecie zostawić komentarz, nawet negatywny.

Buzaki :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro