6.Jeszcze nie teraz
W mojej głowie panował ogromny bałagan połączony z własnym strachem. Nie miałam pojęcia co powinnam zrobić. Byliście kiedyś w takiej sytuacji, że nauczyciel wyznał wam miłość? Przykryłam twarz poduszką i wrzasnęłam głośno chcąc wyładować z siebie emocje. Nie podziałało. Chyba powinnam uderzyć głową w ścianę, albo skoczyć przez okno, ale to też by raczej nie pomogło. Tylko złamałabym nogę i była zmuszona do leżenia i myślenia. Chociaż w sumie nie musiałabym chodzić do szkoły i na niego patrzeć... ale znając życie kazaliby mu do mnie przychodzić co byłoby jeszcze gorsze. Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi, a ja doskonale wiedziałam, że to moja siostra.
- Właź. - powiedziałam, a ona weszła do środka i zamknęła drzwi
- Mama, karze ci to podrzeć zamiast krzyczeć. - podała mi stary ręcznik
- Dzięki, mamo! - krzyknęłam tak żeby mnie usłyszała i rozerwałam materiał wkładając w to całą swoją siłę połączoną z emocjami
Kasia powoli wycofała się z pokoju nie chcąc ucierpieć i zamknęła za sobą drzwi. Znowu opadłam na łóżko co chwilę zmieniając pozycję oraz bijąc się po głowie z nadzieją, że dostanę nagle jakiegoś genialnego natchnienia. Niestety nic nie przychodziło mi do głowy, a minuty mijały. W końcu wstałam i usiadłam przy biurku. Odpaliłam laptopa i postanowiłam sprawdzić pocztę, ale szybko tego pożałowałam. Nowa wiadomość od: Łukasz Karaszewski. Wzdrygnęłam się i otworzyłam maila starając się podejść do tego spokojnie.
Nadawca: Łukasz Karaszewski
Temat: Przepraszam...
Data: 25.02.2018, 22:44
Adresat: Karolina Koszarek
Karo, chciałem cię przeprosić. Ja naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Jest mi strasznie głupio, ale jednocześnie czuję ulgę, że wreszcie wiesz co czuję. Dam ci czas. Dostaniesz tyle czasu ile będziesz potrzebować, ale nie zostawiaj mnie tak, proszę. Jesteś pierwszą kobietą w moim życiu, którą szczerze kocham i jestem tego pewien w 100%. Prześpij się z tym. Mam nadzieję, że podejmiesz decyzję, ale pamiętaj, że będę na ciebie czekał.
Śpij dobrze, Łukasz
W mojej głowie znowu zapanowała burza, a wszystko co zdążyłam sobie ułożyć prysło w jednym momencie. Nie chciałam jutro iść do szkoły, a już na pewno na matematykę, ale wiedziałam, że nie miałam wyjścia, więc z trudem odrobiłam lekcje. Najwięcej czasu zajęła mi matma, a przecież było jej najmniej. Zaraz po zakończeniu nauki poszłam pod prysznic i poczułam jak gorące krople wody spływały po moim ciele. Tego mi było trzeba. Włożyłam całą głowę pod deszczownię i stałam tak myśląc o wszystkim dopóki nie poczułam, że ogarnia mnie zimno, a woda jest wręcz lodowata. Do moich uszu dobiegł krzyk mamy. Zaśmiałam się i wybłagałam o jeszcze kilka minut. Odkręciła ciepłą wodę, a po kilku minutach wróciłam do pokoju i opatuliłam się kołdrą szokująco szybko zasypiając.
Obudziłam się wyjątkowo wcześnie, gdyż jeszcze sporo czasu przed budzikiem. Przetarłam twarz dłońmi i doszłam do wniosku, że wcześniejsze chodzenie spać jest sposobem na moje spóźnialstwo. Uśmiech zniknął mi z twarzy kiedy przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenie i z powrotem opadłam na poduszki . Świadomość, że nauczyciel teraz leży w swoim łóżku i albo o mnie myśli, albo śni przyprawiała mnie jednocześnie o radość i o przerażenie i sama nie wiedziałam co było gorsze. Mimo to postanowiłam się nad sobą nie użalać i wstałam z łóżka po cichu kierując się w stronę łazienki. Może jak zacznę chodzić bez makijażu to Karaszewski się odkocha? To jest jakiś pomysł. Umyłam zęby i postanowiłam zrobić lekki makijaż, żeby nie przestraszyć ludzi. Wróciłam do pokoju i wyjęłam z szafy rurki, koszulkę oraz długi sweter prawie do kolan. Ubrałam się i spojrzałam na zegarek. Rozczesałam jeszcze włosy po czym spakowałam torbę i zbiegłam po schodach. Założyłam czarne buty na grubym obcasie oraz płaszcz i szalik. Wyszłam z domu zamykajac go i skierowałam się w stronę szkoły wkładając słuchawki do uszu. Zimne powietrze drażniło moją twarz, zaś ja byłam pewna, że będę cała czerwona jak już dotrę do placówki. Kiedy dotarłam na miejsce zdałam sobie sprawę, że moje przypuszczenia się potwierdziły, a moja twarz wyglądała jak pomidor. Wyjątkowo szybko weszłam na odpowiednie piętro chcąc jeszcze spisać pracę domową z historii. Przy samych schodach spotkałam się wzrokiem z nauczycielem matematyki. Wyglądał na zmęczonego co oznaczało, że o mnie myślał, a nie śnił. Wyminęłam go wiedząc, że chciał mnie zatrzymać, jednak nie wyglądałoby to zbyt odpowiednio. Podeszłam do dziewczyn i wzięłam od jednej zeszyt szybko przepisując zadanie, oczywiście na parapecie. W pewnym momencie poczułam dłonie na biodrach i momentlanie się obejrzałam. Odetchnęłam widząc Domina, a on pocałował mnie w policzek na przywitanie i oparł się o parapet.
- Nasz nauczyciel miał chyba ciężką nockę. - wskazał wzrokiem na matematyka
- Być może. - wzruszyłam ramionami
- Podchodzisz do tego tak obojętnie? Dziewczyny od rana przeglądają jego konta na poratalch szukając jakiegoś zdjęcia dziewczyny, która mogłaby go zranić, że tak wygląda. - serce mi się zacisnęło. Spojrzałam na kolegę i westchnęłam opierając się tyłem o parapet - Chyba dostał niezłego kosza.
- Przestań. - wywróciłam oczami i zabrałam rzeczy odchodząc. Sama nie spodziewałam się takiej rekacji z mojej strony. Nie mogłam nawet dopuścić do siebie myśli, że to przez mnie wyglądał jak wrak człowieka. Pierwsze trzy lekcje minęły mi dość szybko, aż wreszcie przyszedł czas na matmę. Weszłam do sali poprawiając trobę na ramieniu. W ciągu ostatnich dni wyraźnie unikałam nauczyciela, a co za tym idzie? Całkiem przypadkiem nie pojawiałam się na lekjach matematyki.
- Dzień dobry. - powiedziałam przechodząc obok biurka, a mężczyzna podniósł głowę i lekko się do mnie uśmiechnął ciesząc się, że się do niego odezwałam. Usiadłam i wyjęłam książki rzucając je na ławkę.
- Czy pan jest chory? - spytała z odrażającą troską Marta, a nauczyciel się zaśmiał
- Nie, nie jestem chory. Po prostu trochę zmęczony. - wstał i podszedł do tablicy zapisując temat. Zmęczony? Za żadne skraby nie mogłam nawet spróbować się skoncentrować dlatego w połowie lekcji zrezygnowałam i po prostu przepisywałam cyfry z tablicy co jakiś czas przecierając twarz dłońmi. Czułam się jakbym była zamknięta w jakiejś klatce z której nie było wyjścia. Dzwonek był dla mnie dosłownym zbawieniem, ale postanowiłam poczekać, aż wszyscy wyjdą z klasy.
- Dlaczego nie spałeś całą noc? - oparłam się o pierwszą ławkę, a mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony
- Nie mogłem zasnąć. - oznajmił - To twój chłopak? - spytał nagle, a ja wytrzeszczyłam wzrok nie do końca wierząc w to co usłyszałam
- Kto? - dopytałam ze śmiechem w głosie
- Dominik.
- Nie! Zwariowałeś? Nie mam chłopaka, a ty wyglądasz strasznie. - zauważyłam - Nie chcę żebyś przez mnie nie spał po nocach.
- Karo... - westchnął wstając i do mnie podchodząc - To nie przez ciebie, tylko przez mnie. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale wariuję. Chyba zachorowałem na miłość.
Wstałam stając przed nim. Przewyższał mnie o jakieś dwadzieścia centymetrów. Zatopiłam wzrok w jego ciemnych tęczówkach, w których lśniło moje odbicie. Spojrzałam w stronę drzwi, żeby upewnić się, że są zamknięte po czym wróciłam wzrokiem do pedagoga. Położyłam dłoń na jego policzku i zbliżyłam jego twarz do swojej złączając nasze usta. Ułamek sekundy później to on przejął kontrolę całując mnie delikatnie, zupełnie jakbym miała zaraz uciec. Zacisnął ręce na mojej talii przyciagając mnie mocniej do siebie, a ja położyłam dłonie na jego torsie ocierając się o niego. Miałam dać mu kosza i pozwolić o mnie zapomnieć. Miałam sama o nim zapomnieć, ale wszystko szlag trafił po jednej chwili słabości. Odsunęłam głowę i przekręciłam ją w prawo nie chcąc patrzeć mu w oczy.
- Przepraszam. - powiedziałam cicho
- Spójrz na mnie. - położył dłoń na moim policzku i sprawił, że wykonałam jego polecenie - Za co ty mnie przepraszasz? Ja wiem, że to nie jest łatwe i naprawdę to rozumiem, ale widzę, że nas do siebie ciągnie. Wiem, że to ryzykowne, ale co nam szkodzi spróbować? Jeżeli nam nie wyjdzie obiecuję, że zostawię cię w spokoju...
- Chyba już pójdę. - wyswobodziłam się z jego ramion, złapałam torebkę i wybiegłam z pomieszczenia zakrywając usta dłonią i starając się zatrzymać łzy gromadzące się w moich oczach.
Zamiast na polski weszłam do łazienki opierając się rękami na umywalce. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze nie wierząc w to co zrobiłam. Dałam mu kolejny znak. Dałam mu kolejny znak, że coś do niego czuję. Brawo, Karolina. Jesteś po prostu mistrzynią w niszczeniu wszystkiego. Starałam się uspokoić oddech i na szczęście w jakimś stopniu mi się to udało. Powoli wyszłam z toalety modląc się, żeby nie wpaść czasem na Karaszewskiego, ale patrzył na mnie z drugiego końca korytarza, a ja na moje szczęście szłam w przeciwną stronę. Weszłam do sali i przeprosiłam za spóźnienie, a nauczycielka widząc mój stan przytaknęła ze zrozumieniem i kazała mi usiąść. Z mojej koncentracji oczywiście nic nie było i nie mogłam pozbyć się myśli o nauczycielu matematyki. O co tu w ogóle chodzi? Czego ten facet ode mnie oczekuje?
- Chodzi o Łukasza? - odezwał się nagle Maciek
On oraz Wika byli jedynymi osobami, którym powiedziałam o wyznaniu nauczyciela, gdyż tylko im w pełni ufałam. Nie powinnam tego mówić nikomu, lecz wiedziałam, że to nie wyjdzie poza naszą trójkę.
- A jak myślisz? - westchnęłam opierając głowę na ręce
- Facet wpadł po uszy. - pokręcił głową, zaś ja spojrzałam na niego zdziwiona - Nie widzisz jak mu na tobie zależy? Przecież on wygląda jak trup!
- Proszę cię, przestań. - ponownie wydałam z siebie westchnięcie
- Jak chcesz, ale myślę, że powinnaś dać mu sznasę...
- On jest nauczycielem!
- Od kiedy tak obchodzą cię zasady? Owszem, jest nauczycielem, ale przecież nie musi o tym wiedzieć cała szkoła. Ty, on, ja, Wika i nikt więcej nie musi nic wiedzieć. Jeżeli wam nie wyjdzie to się rozstaniecie, ale uważam, że powinniście spróbować. Nie udawaj, że cię do niego nie ciągnie, bo odruchowo przygryzasz wargę na matmie.
- A ty co? Obserwujesz mnie zamiast skupić się na lekcji?
- Żebyś wiedziała. - puścił mi oczko - Pogadaj z nim.
- Już z nim gadałam. Zobaczymy co czas przyniesie. - wzruszyłam ramionami
- Jak chcesz, ale moje zdanie znasz, a ja zawsze mam rację.
- Ale ty jesteś skromny.
- Wiem. - przytaknął przepisując notatki z tablicy
Pokręciłam ze śmiechem głową po czym również wróciłam do pisania. Szkolny budynek opuściłam dopiero przed 18:00, gdyż dodatkowe zajęcia z hiszpańskiego okazały się trwać dłużej niż się spodziewałam. Mimo to kochałam ten język i mogłabym siedzieć tam nawet do jutra, bo nie sprawiało mi to żadnych trudności. Ruszyłam w stronę domu, ale jak zawsze postanowił towarzyszyć mi mocno pruszący w oczy śnieg. Kątem oka zauważyłam zatrzymujące się Audi przez co wywróciłam oczami.
- Jedź. - powiedziałam nie patrząc na kierowcę
- Do domu masz jeszcze kawałek, a jakbyś nie zauważyła śnieżyca się nasila. Wsiadaj. Bez dyskusji.
Spojrzałam przed siebie dochodząc do wniosku, że do domu mam rzeczywiście jeszcze kawałek. Westchnęłam wsiadając do auta, które szybko ruszyło.
- Po co to robisz? - spojrzałam na mężczyznę, którego co kilka sekund oświetlało światło latarni - Powinniśmy o sobie zapomnieć...
- Jak mam o tobie zapomnieć skoro jutro znowu sie zobaczę? - spojrzał na mnie przerywając mi zdecydowanym tonem
- Nie wiem. - spojrzałam w boczną szybę nie chcąc na niego patrzeć
Niesamowicie mnie pociągał, jednak miałam jakąś barierę, która nie pozwalała mi się do niego zbliżyć. Od wydarzeń, który wydarzyły się kilka lat temu bałam się mężczyzn i ufałam tylko tym, których znałam wcześniej. Może to akurat to daje się we znaki? Pewnie zastanawiacie się co było powodem moich leków. Mianowicie jak miałam czternaście lat zostałam zgwałcona i porzucona w zaułku jakiejś ulicy. To był najtrudniejszy okres mojego życia i momentami myślałam, że już nie wrócę do normalnego życia. Teraz kiedy miałam wrażenie, że to nie pozostawiło żadnych szkód w mojej psychice pojawił się on i powstała we mnie bariera. To nie było tak, że się go bałam. Sama nie wiem o co mi chodziło, jednak coś mnie zatrzymywało i nie miałam pojęcia jak mu to wytłumaczyć. Miedzy nami zapanowała kilku minutowa cisza przerywana tylko dźwiękiem wycieraczek. Chciałam się odezwać, ale co ja miałam powiedzieć? "Słuchaj zostałam zgwałcona dlatego nie możesz się do mnie zbliżyć"? Idealne. Napewno każdy facet chciałby usłyszeć coś takiego. Od tamtego wydarzenia miałam kilku facetów, ale te związki nie trwały długo. Nie potrafiłam związać się z kimś na dłuższą metę.
- Karolina... - poczułam jego dłoń na swoim kolanie
Spojrzałam najpierw na nią, zaś później na jego twarz. Nie byliśmy pod moim domem. Wręcz przeciwnie. Byliśmy w jakiejś bocznej uliczce, w której nie było widać ani grama życia.
- Ty coś ukrywasz. - stwierdził patrząc mi głęboko w oczy - Powiedz mi, proszę.
- Łukasz, ja nie potrafię. - w moich oczach zebrały się łzy - Jeszcze nie teraz.
- Dobrze. - położył dłoń na moim policzku gładząc go kciukiem - Ale to przez to trzymasz mnie na dystans?
Przytaknęłam próbując powstrzymać się od płaczu.
- W jakimś stopniu. - powiedziałam
- Rozumiem. - również przytaknął po czym się do mnie uśmiechnął dodając mi otuchy - Odwieźć się do domu?
- Jakbyś mógł.
Podczas drogi do domu nauczyciel co jakiś czas kierował na mnie swój wzrok jak zakładam układając sobie w głowie teorie co mogę przed nim ukrywać. Nie czułam się jeszcze gotowa na opowiedzenie mu wszystkiego, jednak wiedziałam, że będę musiała prędzej czy później to zrobić. Gdy samochód się zatrzymał mężczyzna mnie pocałował, a kiedy skończył wysiadłam z auta kierując się w stronę domu. Pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko pogrążając się w płaczu.
********************************
Postanowiłam szybko dodać kolejny rozdział, więc mam nadzieję, że wam się podoba. Jeżeli tylko chcecie zostawcie komentarz, a ja lecę pisać kolejny rozdział.
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro