Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50.Tak będzie najlepiej (ostatni)

Dzień zakończenia roku szkolnego nadszedł zdecydowanie szybciej niż się tego spodziewałam. Nawet nie zdążyłam się obejrzeć, a druga klasa liecum się skończyła sprawiając, żę pozostał nam tylko rok edukcji prowadzący do najważniejszego egzaminu w naszym życiu- matury. Kaśka od rana biegała po domu chcąc jak najlepiej wyglądać, żeby podobać się nauczycielowi matematyki. Ten sam nauczyciel nie odzywał się do mnie od naszej ostatniej rozmowy. Nie pisał, nie dzwonił, a w szkole omijał mnie wzrokiem zupełnie jakby obrał sobie za cel ignorowanie mnie. Wsunęłam na biodra obcisłą czarną spódnicę po czym wpuściłam w nią elegancką białą bluzkę i teoretycznie byłam gotowa. Założyłam jeszcze czarne szpilki i dokończyłam makijaż czerwoną szminką. Poprawiłam rozpuszczone włosy i westchnęłam łapiąc w dłoń niewielką torebkę. Z jednej strony cieszyłam się wakacjami, lecz z drugiej odczuwałam cholerną pustkę spowodowaną świadomością, że ludzi ze szkoły najprawdopodbniej zobaczę dopiero po świętach Bożego Narodzenia, do których zostało jeszcze grube pół roku. W towarzystwie podekscytowanej siostry, która swoją drogą ukradła mi sukienkę ruszyłam w stronę szkoły po drodze mijając miliard tak samo ubranych osób. Weszłyśmy do placówki, zaś trzynastolatka od razu pobiegła w stronę swoich znajomych. Skierowałam się na salę gimnastyczną gdzie stała moja klasa śmiejąc się z młodszych klas, które niemalże płakały ze świadomości rozstania. 

- Jest i ona! - krzyknął Kacper rozkładając ramiona na mój widok

- Cześć. - powiedziałam poprawiając torebkę na ramieniu

- Nie widziałaś gdzieś po drodze Karaszewskiego? Zaraz się zaczyna, a go jeszcze nie ma pomijając fakt, że miał nam coś jeszcze powiedzieć. - odezwała się Marta

- Nie widziałam. - pokręciłam głową i właśnie w tym momencie Klaudia prawie upadła na parkiet sali gimnastycznej

Odwróciłam głowę, żeby ujrzeć jak zawsze cholernie przystojnego mężczyznę w garniturze. Wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle przez co nawet stojące z tyłu pomieszczenia matki uczniów były szturchane przez swoich mężów. 

- Jezu, on jest nieziemski! Jak my przeżyjemy nie widząc go przez dwa miesięce?! - westchnęła Weronika wpatrując się w pedagoga

Spojrzałam w prawo i nie pożałowałam tego, gdyż moim oczom ukazała się stojąca w kącie Wiktoria. Nie wyglądała dobrze, wręcz przeciwnie. Oczy miała podkrążone, a jej stylizacja w żadnym stopniu nie pasowała do okoliczności. Ruszyłam w jej stronę mając zamiar z nią porozmawiać, a nie uciekła przede mną chyba tylko dlatego, że wcześniej mnie nie zauważyła.

- Dobrze cię wreszcie widzieć. - powiedziałam opierając się o drabinki obok niej

- Nie wysilaj się. - odparła - Biegnij do swojego nauczyciela, a mnie i Matigo zostaw w spokoju.

- Laska, czy ty widziałaś jak ty wyglądasz?

- Przyszłam tylko po świadectwo, żeby wreszcie skończyć tą budę i mieć dwa miesiące spokoju. Mati czeka na mnie przed szkołą. - zaśmiałam się pod nosem nie wierząc w fakt,  że to jest moja przyjaciółka

- Jesteś idiotką, Wika. - oznajmiłam - W życu bym nie powiedziała, że dasz się aż tak zmanipulować.  

- A ty jesteś lepsza? - prychnęła podnosząc głowę - Ruchasz się z nauczycielem i myślisz durna, że on cię kocha, a w rzeczywistości ma jeszcze pewnie szeregi takich głupich uczennic. 

- A ty ruchasz się z ćpunem i też durna myślisz, że cię kocha. On ciągnie cię na dno! Czy ty tego naprawdę nie widzisz?!

- Odwal się ode mnie. - powiedziała i odeszła wychodząc z sali

Westchnęłam odchylając głowę do tyłu, a po chwili wróciłam do znajomych kompletnie nie słychając tego co mają do powiedzenia.

- Witam moją wspaniałą klasę! - obok nas pojawił się Łukasz

- Witamy naszego wspaniałego wychowawcę! - odpowiedział mu Dawid poprawiając koszulę

- Jak samopoczucie? - spytał nauczyciel 

- Wyśmienicie, proszę pana! - stwierdził Kacper

- Świetnie. - dodała Klaudia cicho wciąż wpatrując się w pedagoga

- Zajebiście. - skwitowałam sprawiając, że mężczyzna na mnie spojrzał i pokręcił głową

- Dobra, pogadamy po zakończeniu w sali, bo mnie wołają, więc później idźcie do matemtycznej, okej?

Zgodnie skinęliśmy głowami, zaś nasz wychowawca pobiegł w stronę nauczyciela muzyki, który odpowiadał za oprawę muzyczną. Nudny apel trwał ponad godzinę i polegał na bezsensownej przemowie dyrektora, której i tak praktycznie nikt nie słuchał myśląc już o opuszczeniu tej placówki. Kiedy wreszcie wszystko się skończyło odetchnęłam w duchu wraz ze wszystkimi kierując się na odpowiednie piętro. Weszliśmy do pomieszczenia czekając na nauczyciela, który pojawił się szybciej niż się tego spodziewaliśmy. 

- Moi dordzy, przyszli maturzyści! - rozpoczął traydcyjnie opierając się o biurko - Chciałbym podziękować wam za ten rok, a w zasadzie za jego połowę. Pokazaliście, że nie jesteście łatwą do wychowawnia klasą, ale nie uważam też, żeby było z wami jakoś tragicznie. Cieszę się, że nie przychodziliście na moje lekcje ze zniechęceniem wymalowanym na twarzy, bo to właśnie na tym najbardziej mi zależało. Cieszę się też, że wasze oceny z matmy się poprawiły. Nie chcę was tutaj długo trzymać, bo sam chcę już stąd iść dlatego rozdam wam świadectwa i do zobaczenia.

Świadectwa rozdał naprawdę sprawnie, aż sama byłam w szoku.

- Rok szkolny oficjalnie uznaję za zakończony! Udanych wakacji! - krzyknął mężczyzna, a wszyscy uczniowie rzucili się w stronę drzwi jak najszybciej opuszczając salę

- Możemy porozmawiać? - usłyszałam głos kiedy miałam zamiar wyjść

- Michalska na mnie czeka. - oznajmiłam 

Jeszcze dorbą godzinę siedziałam w szkole z nauczycielką języka hiszpańskiego, która starała się jak najlepiej przygotować mnie do wyjazdu do Argentyny. W żadnym stopniu nie potrafiłam jednak jej słuchać mimo, iż za wszelką cenę chciałam zrozumieć to co tłumaczyła.

- Co się dzieje, Karo? - spytała nagle

Potrząsnęłam głową kiedy udało jej się wyrwać mnie z transu po czym spojrzałam na nią.

- Nic się nie dzieje. - skłamałam mając nadzieję, że nie będzie ciągnąć tematu

- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Co się stało? Chodzi o Wiktorię? Widziałam jak rozmawiałyście na sali?

- O Wiktorię, o wymianę... długo by mówić.

- Mam czas. - oznajmiła

- Wika od jakiegoś czasu ma nowego faceta. Na początku nawet się nim nie pochwaliła, a kiedy go poznałam... na kilometr widać, że on nawet jej nie kocha. Zmanipulował ją do tego stopnia, że nie widzi poza nim świata. W dodatku nie chce iść na studia, bo szkoda czasu na naukę, jak skończy szkołę chce wyjechać do Warszawy i niby znaleźć jakąś pracę, ale jakąś lekką, żeby za dużo nie pracować. Zrobił jej kompletne pranie mózgu, a najgorsze jest to, że ona nie chce nikogo słuchać. - wyrzuciłam to z siebie - W dodatku on jest ćpunem i boję się, że ją w to wciągnie.

- Dziewczynom w takim wieku odwala. - stwierdziła nauczycielka - Gwarantuję ci, że prędzej czy później dotrze do niej, że popełnia największy błąd swojego życia. Jest zakochana, dlatego zwariowała. Wiktoria nie jest głupia, może ma chwilowe zamroczenie, ale jestem pewna, że nie weźmie tego świństwa do ręki. Za bardzo się o nią martwisz i to tylko podkręca tego jej faceta. Jest coś jeszcze, prawda?

- Taaa... - przeciągnęłam - Chodzi o mojego chłopaka...

- Masz chłopaka?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem?! Znam go? - przerwała mi

- Pani, Moniko! - zaśmiałam się karcąc ją wzrokiem oraz wywracając oczami

- No dobra. - również wydała z siebie śmiech - Co z tym chłopakiem?

- On ma spory problem z tym wyjazdem. Nie pozwala mi lecieć, bo twierdzi, że sobie beze mnie nie poradzi, a ja nie potrafię go tak zostawić. Wydaje mi się, że on nie wierzy w związki na odległość, ale to przecież wcale nie jest tak długo!

- Powiem ci coś z własnych doświadczeń. - powiedziała łapiąc moją dłoń - Kiedy miałam dwadzieścia lat też miałam chłopaka. Byłam pewna, że jest miłością mojego życia, ale zabronił mi podróżować, a ja to kochałam i właśnie dlatego się rozstaliśmy. Zdałam sobie sprawę, że on nie ma żadnych praw do tego, żeby mnie ograniczać i mi czegokolwiek zabraniać. Jest moim chłopakiem, a nie ojcem. Gdybym wtedy z nim nie zerwała byłabym nieszczęśliwa, bo nie mogłabym robić tego co kocham, a przez to, że się rozstaliśmy mam wspaniałego męża, który z chęcią podrożuje ze mną.

- Czyli uważa pani, że powinnam z nim zerwać?

- To jest twoja decyzja, ale jesteś jeszcze młoda, piękna. Na pewno spotkasz na swojej drodze kogoś kto pokocha cię taką jaką jesteś i pozwoli ci spełniać swoje marzenia. Powinnaś zapytać sama siebie czego tak naprawdę w życiu chcesz. Nik nie ma prawa decydować za ciebie, zapamiętaj to sobie do końca życia. To są tylko faceci, na świecie jest ich mnóstwo i nie mają nad nami żadnej władzy. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko

- Nie ma za co dziękować. - odwzajemniła mój uśmiech - To może wrócimy do hiszpańskiego?

- Dobry pomysł.- zaśmiałam się, a chwilę po tym jak udało mi się skupić bez zawahania rozwiązywałam kolejne zadania budząc nie małe uznanie nauczycielki

Po sześćdziesięciu minutach opuściłyśmy salę zamykając ją, a ja ostatecznie mogłam rozpocząć moje wakacje! W prawdzie czekało mnie jeszcze kilka wizyt w szkole związanych z wyjazdem, ale to już nie będzie to samo co codzienne wstawanie o szóstej, prawda? Zaczęłam naprawdę poważnie zastanawiać się nad słowami nauczycielki, która znała mnie lepiej od mojej matki. Może on rzeczywiście miała rację i powinnam posłuchać głosu serca? Może on rzeczywiście nie miał żadnych praw mną rządzić i nie powinnam w żadnym stopniu się go słuchać? Jeden wielki nieład ogarną moją głowę w drodze powrotnej do domu. Cholernie mocno go kochałam, ale jednocześnie wiedziałam, że jeżeli z nim zostanę znienawidzę go za to, że nie pozwolił mi jechać do Argentyny i spełniać swoich największych marzeń. 

- Musimy poważnie pogadać, Karolina. - poczułam łapanie za ramię w skutek czego lekko się wzdrygnęłam

Odwróciłam się gwałtownie, a moim oczom ukazał się nikt inny jak sam Łukasz Karaszewski.

- Chyba musimy. - poprałam go, zaś on złapał mnie za rękę

Jakby nie patrzeć byliśmy bliżej jego lokum niż mojego i to właśnie tam się udaliśmy. Próbowałam ułożyć sobie w głowie co mam mu do powiedzenia, jednak nie było to takie proste biorąc pod uwagę to jak strasznie go kochałam. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, a wszystko wskazywało na to, że właśnie będę musiała go zasmakować. Nim zdążyłam się obejrzeć znaleźliśmy się w jego mieszkaniu.

- Nie możesz tam lecieć. - oznajmił opierając się o drzwi

- Bo? - uniosłam brwi - Z tego co wiem nie jesteś moim ojcem i nie masz prawa decydować za mnie.

- Ale jestem twoim facetem i mam coś do powiedzenia w tej kwestii. Wiem, że to twoje marzenie, ale ja nie potrafię bez ciebie żyć, Karolina. Nie poradzę sobie bez ciebie. Przez to pół roku kompletnie mnie od siebie uzaleniłaś przez co ciężko mi wytrzymać bez ciebie dzień, a co dopiero cztery miesiące.

- Rozumiem to, Łukasz. - westchnęłam - Ja to wszystko rozumiem, ale podjęłam decyzję.

- Co?

- Gadałam dzisiaj z Michalską i powiedziała mi kilka rzeczy, które przemówiły mi do rozumu. Ty nie możesz ograniczać mnie, a tym bardziej mówić mi jak mam żyć, a ja nie mogę trzymać cię na smyczy. Polecę, a ty o mnie zapomnisz. Oboje będziemy wolni i będziemy mogli robić co będziemy chcieli...

- Czy ty właśnie chcesz ze mną zerwać? - wyprostował się chowając ręce do kieszeni

Zacisnęłam powieki czując napływające do oczy łzy.

- Tak będzie najlepiej, Łukasz... - wydukałam - Cholernie cię kocham, ale chcę tam lecieć i nie potrafię... nie potrafię znieść myśli, że ja będę tam, a ty tu dlatego powinniśmy się od siebie odizolować.

- Żartujesz, prawda? - w jego oczach również pojawiły się łzy - Proszę cię, powiedz, że żartujesz.

W odpowiedzi pokręciłam tylko przecząco głową, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

- Spędziłam z tobą sześć najlepszych miesięcy mojego życia, ale jak się rozstaniemy będziemy mniej cierpieć, Łukasz...

- Mniej cierpieć? - prychnął - Czy ty siebie słyszysz?! Kocham cię jak idiota i nie potrafię bez ciebie żyć, a ty z dnia na dzień ze mną zrywasz, bo tak będziemy mniej cierpieć?!

Jego podniesiony ton sprawił, że moje gardło jeszcze bardziej się zacisnęło.

- Uspokój się. - powiedziałam

- Uspokój się. - powtórzył z ironią - A co będzie jak wrócisz? Rzucimy się sobie w ramiona?

- Nie karzę ci na mnie czekać. - pokręciłam głową - Naprawdę. Nie wiem co będzie jak wrócę. Nie myślałam jeszcze o tym, ale jakoś to będzie. Zasługujesz na wspaniałą kobietę i znajdź taką. Ja nie będę stawać ci na drodze.

Ruszyłam w stronę drzwi, a kiedy już przy nich byłam poczułam mocny uścisk na nadgarstku.

- Kocham cię, Ina. - szepnął przyciskając mnie do drzwi

- Ja ciebie też. - odszeptałam odwzajemniając jego pocałunek, który przepełniony był bólem - Żegnaj, Łukasz.

Wyszłam... Wyszłam zamykając jeden z najważniejszcyh rozdziałów w moim życiu.

Przynajmniej tak mi się wydawało...


KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Ciąg dalszy nastąpi...

****

Tym właśnie akcenetem kończymy pierwszą część tego opowiadania. Czy jest tu jakaś osoba, która spodziewała się takiego zakończenia tej historii? Ręka do góry. Szczerze powiedziawszy ja sama się tego nie spodziewałam. Chciałabym wam wszystkim podziękować. Wszystkim razem i każdemu z osobna. Gdybym miała dziękować każdej osobie, która czytała moje wypociny pewnie moja ręka nadawałaby się do amputacji, a wasze oczy by zwariowały dlatego też sobie to daruję. Zaczynając pisać to opowiadanie w życiu nie pomyślałam nawet, że zdobędzie tylu wiernych czytelnników, którzy non stop będą mnie chwalić i pisać mi jakie to nie jest wspaniałe. Dziękuję wam za to! Zachęciliście mnie do pisania! Teraz śmieję się sama do siebie kiedy przypomnę sobie, że miałam wątpliwości co do publikacji tej historii. Uważałam, że nikogo to nie zainteresuje, a tutaj proszę. Kocham was wszystkich bardzo mocno i mam nadzieję, że druga część będzie przyjęta tak samo dobrze jak pierwsza. Chciałabym wam życzyć udanych wakacji pełnych szaleństwa i zabawy. Gdzie jedziecie? Ja w poniedziałek lecę do Grecji, a szesnastego lipca wyjeżdżam na obóz do Bułgarii dlatego w lipcu raczej niewiele się pojawi. 

Co do drugiej części nie wiem kiedy ją dodam, ale myślę, że nie wytrzymam długo i dzisiaj albo jutro pojawi się na moim profilu. Jeszcze raz dziękuję wam za to, że ze mną byłyście, za to, że mnie motywowałyście i zapraszam na "Były nauczyciel" już niedługo!

Buziaki wam wszystkim i do zobaczenia! :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro