Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46.Co ty sugerujesz?!

Wygładziłam czarną spódnicę, którą miałam na sobie po czym kątem oka spojrzałam na Łukasza. Ubrany w czarny garnitur chodził wzdłuż korytarza tak samo jak ja niecierpliwiąc się przed mającą zaraz się rozpocząć rozprawą. Tata siedział obok mnie trzymając mnie za rękę, zaś mama poszła do toalety nie wytrzymując napięcia. Moi rodzice drugi raz w życi pojawili się w sądzie w mojej sprawie i drugi raz z tego samego powodu, którym był nikt inny jak Krystian Radomski. Chwyciłam w dłoń podawaną przez wychowawcę butelkę wody i upiłam kilka łyków zakręcając korek. Stres mną władał przez co nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Dzisiejszy dzień miał zdecydować o przyszłości człowieka, którego kiedyś tak strasznie kochałam. Chwilę po tym jak pojawiła się mama z sali sądowej wyszedł protokolant.

- Zapraszam wszystkich świadków mających związek z próbą gwałtu dokonaną przez Krystiana Radomskiego na Karolinie Koszarek. - powiedział mężczyzna po chwili znikając za drzwiami pomieszczenia

Powoli wstałam i uniosłam wysoko głowę pewnym krokiem ruszając w stronę drzwi. Musiałam się uspokoić. Koniecznie musiałam się uspokoić. Weszłam równo z mamą, a zaraz po nas mój tata z nauczycielem. Podczas gdy my ruszyliśmy w stronę miejsc po lewej stronie sali gdzie siedział już adwokat Łukasz zajął miejsce na ławce świadków tuż obok Maćka, którego drugi raz w życiu widziałam w tak poważnym stroju. Przełknęłam głośno ślinę kiedy po kilku minutach w sali pojawił się Krystian prowadzony przez dwóch policjantów, którzy nie pozwalali mu nawet na jeden mały ruch.

- Pożałujesz tego, suko. - syknął zdecydowanie za głośno, gdyż słyszeli to zarówno policjanci jak i moi rodzice

Zacisnęłam zęby spuszczając głowę, a adwokat położył mi dłoń na ramieniu zapewniając, że wszystko będzie dobrze. Dzięki temu, że nie byłam pełnoletnia cały czas mogłam mieć wsparcie siedzących obok rodziców co jakby nie patrzeć było dla mnie niezywkle ważne. Wiktoria mimo wezwania nie pojawiła się w sądzie, a ja byłam niemalże pewna, że to sprawka Mateusza i jego wspaniałych poglądów na świat. Znając życie przedstawił jej opcję, że chcę ją wrobić w całą sprawę i wsadzić za kratki. Kiedy rozprawa w końcu się rozpoczęła nie było ze mną najlepiej. Byłam blada jak śmierć, a gula w moim gardle rosła z każdą sekundę. Myślałam, że nie wytrzymam kiedy Krystian składał zeznania kłamiąc jak z nut. Na szczęście zeznania Łukasza były bardziej wiarygodne co było widać na twarzach sądu. Nagrania ze szkolnego monitoringu nie pokazywały wiele, lecz dało się tam dojrzeć chłopaka, który ciągnął mnie do szatni, a potem już tylko krzyki... Raz prawie zemdlałam i gdyby nie tata, który przez pół rozprawy mnie podtrzymywał pewnie bym tego nie wytrzymała. Słowa mojego chłopaka były kluczowe w całej sprawie, a poparte zeznaniami Maćka dodatkowo utwierdzały mnie w nadzei, że tym razem Krystianowi się nie uda. Przerwa podczas narad sądu była okropna zresztą, że przez cały czas musiałam patrzeć na siedzącego nie daleko oprawcę, który za wszelką cenę starał się zwrócić na siebie uwagę. Kiedy wróciliśmy do sali wszyscy wstali oczekując wyroku.

- Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej... - rozpoczął sędzia, a ja odpłynęłam w zupełnie inną galaktykę

Ponad połowy słów przeczytanych przez mężczyznę nie słyszałam, gdyż byłam zbyt zestresowana, żeby rozumieć cokolwiek z tego co powiedział. Dopiero kilka ostatnich zdań dotarło do moich uszu.

- Zgodnie ze 197 artykułem Kodeksu Karnego Sąd Okręgowy we Wrocławiu podjął decyzję o skazaniu Krystiana Radomskiego na karę pozbawienia wolności do lat pięciu w zawieszeniu na dwa lata za próbę gwałtu na nieletniej Karolinie Koszarek będącej także ofiarą jego przestępstwa w 2015 roku. 

Kiedy sędzia ostatecznie zakończył rozprawę wypuściłam głośno powietrze. Spojrzałam na Krystiana, który siłą został wyprowadzony z sali, a zaraz potem mój wzrok utkwił na jego rodzicach. Jego matka schowała twarz w dłoniach głośno szlochając, zaś ojciec tulił ją do siebie sam zaciskając szczękę z bólem w oczach. Chciałam nawet do nich podejść, jednak ostatecznie stwierdziłam, że do niczego nie jest mi to potrzebne. Zawiedli się na swoim synu i jak zakładam zaczęliby mnie oskarżać, a w tym nie ma ani grama mojej winy. Pospiesznie opuściłam salę rozpraw nie czekając nawet na rodziców, którzy rozmawiali jeszcze z prawnikiem. Zatrzymałam się dopiero w zaułku jakiegoś korytarza gdzie po chwili pojawił się Łukasz porywając mnie w swoje ramiona.

- Mówiłem ci, że się uda. - powiedział całując mnie w skroń

- Miałeś rację. - uśmiechnęłam się - Dziękuję, że tu przyjechałeś.

- Dostałem wezwanie, więc musiałem. - wzruszył ramionami przez co dostał w ramię

- Mogę przyjść do ciebie wieczorem? - szepnęłam nie chcąc, żeby ktoś nas usłyszał

- Zawsze. - wzruszył ramionami - Tylko uważaj na światłach.

- Dobrze, tato. - wywróciłam oczami

Wróciłam do rodziców i razem z nimi udałam się do domu. Pierwsze co zrobiłam to pobiegłam na górę w celu przebrania się. Był poniedziałek i w duchu dziękowałam sędziemu za ustalenie takiego dnia rozprawy, bo przynajmniej nie musiałam iść do szkoły. Wszystko ma jakieś pozytywy, prawda? Wyjęłam z szafy szorty oraz białą koszulkę z krótkim rękawem i dekoltem w serek po czym zbiegłam na dół prosto na obiad już wcześniej przygotowany przez moją rodzicielkę. Podczas jedzenia zadzwonił telefon kobiety, która pilnie musiała pojechać do pracy. Zaprzestałam jedzenia zauważając, że ojciec robił to od dłuższej chwili, a zamiast spożywać posiłek wpatrywał się we mnie.

- Nie mogę się pozbyć wrażenie, że gdzieś wcześniej widziałem tego twojego wychowawcę. - powiedział, a mi serce podskoczyło do gardła - Jeszcze przed tym spotkaniem u dyrektora.

- Wydaje ci się. - prychnęłam wbijając widelec w biednego ziemniaka

- Tak sobie wmawiałem, ale coś mi tu nie gra. To czasem nie ten, który był u ciebie kiedyś?

Spojrzałam na niego spanikowana i zadławiłam się jedzeniem.

- Oczywiście, że nie ten! - powiedziałam mając nadzieję, że mi uwierzy - Z tamtym nie mam już żadnego kontaktu. Nie pamiętam już nawet jak miał na imię.

- Coś mi tu nie gra, Karolina. - pokręcił głową upijając łyk wody ze swojej szklanki - Na pewno nie masz mi nic do powiedzenia?

- Co ty sugerujesz?! - podniosłam ton - Myślisz, że sypiam z nauczycielem?! Tato!

- Dobrze, może rzeczywiście przesadziłem, ale to naprawdę wygląda podejrzanie. Zresztą, że sąsiedzi gadają różne rzeczy o tym, że przyjeżdża do ciebie jakiś starszy mężczyzna.

- Wiesz jacy są sąsiedzi. Proszę cię, tato. Nie drąż tego tematu.

- Okej, ale obiecaj mi, że jak w twoim życiu zdarzy się coś o czym powinienem wiedzieć to mi o tym powiedz. 

- Obiecuję. - przyłożyłam rękę do serca i wróciłam do jedzenia

Ojciec jeszcze chwilę się mi przyglądał po czym uczynił to samo. Nie było mi łatwo go okłamywać, jednak doskonale wiedziałam, że w takiej sytuacji nie miałam innego wyjścia. Przecież nie powiem mu prawdy, prawda? Z domu wyrwałam się dopiero po dwudziestej zacięcie zastanawiając się nad słowami mojego taty. Przez chwilę myślałam nawet nad tym, żeby mu o wszystkim powiedzieć, lecz na szczeście odwiodłam się od tego pomysłu. Mimo pory na zewnątrz było ciepło co mnie cieszyło. Nawet w krótkich spodenkach w żadnym stopniu nie było mi chłodno dzięki czemu bez większych cierpień i męk dotarłam na dobrze mi znane osiedle. Mężczyzna od razu wciągnął mnie do mieszkania zamykając drzwi. Spojrzałam na niego ze skrzywionymi brwiami zdziwiona szybkością jego ruchu.

- Sąsiedzi węszą. Rozumiesz. - odezwał się

- Nawet nie wiesz jak. - zaśmiałam się chowając telefon do kieszeni spodenek - Co robisz?

Podeszłam do stołu przyglądając się ekranowi laptopa, a na którym widoczne były jakieś zadania do sprawdzianu.

- Układam sprawdzian dla twojej klasy dlatego też trzymaj się z dala. - zamknął urządzenie 

- No dobra. - uniosłam ręce w geście obrony - Co będziemy robić?

- A co byś chciała? - uśmiechnął się łapiąc mnie za rękę

Położyłam dłoń na jego karku mocno go do siebie przyciągając i składając tym samym pocałunek na jego ustach. Szybko go odwzajemnił układając dłonie na moich plecach i przycisnął mnie do swojego umięśnionego ciała. Liczyłam się tylko ja i on i to jak najbardziej mi się podobało. Nie przerywając pocałunku złapał mnie za uda podnosząc do góry by po chwili mógł łagodnie położyć mnie na kanapie niemalże natychmiast przykrywając swoim ciałem. Z każdą chwilą pragnęłam go coraz bardziej. Zjechał ustami na moją szyję składając na niej mokre pocałunki. Przejechałam dłonią po jego umięśnionym ramieniu po czym z lekkim wysiłkiem pociągnęłam za materiał jego koszulki dając mu tym samym znać, że chcę się jej pozbyć. Uśmiechnął się pod nosem i zdjął górną część garderoby ukazując świetnie wyrzeźbione ciało. Wyzbył się także mojej koszulki, która wylądowała na puchowym dywanie. Ponownie nade mną zawisł obdarowując moje usta soczywstym pocałunkiem.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - podniósł nagle głowę wpatrując się we mnie - Dzisiaj tyle się działo...

- Chcę, Łukasz. - skinęłam głową - I ty też tego chcesz.

Ponownie się uśmiechnął i powrócił do swojego zajęcia wsuwając dłoń pod moje spodenki...


***

Trochę krótki, ale biorąc pod uwagę, że napisałam go na szybko myślę, że nie jest zły.

Czy ojciec Karoliny odkryje prawdę?

Dziękuję wam, że ze mną jesteście <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro