45.Sam chciałeś tak ryzykować
Wcześniej biorąc głęboki wdech powoli spuściłam głowę poluzowując pięść. Łukasz nie spuszczał ze mnie wzroku chyba nie mając zamiaru spojrzeć na przedmiot, który trzymał w dłoni. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a wymiana gazowa przebiegała przynajmniej pięć razy szybciej niż zwykle. Ostatecznie odważyłam się spojrzeć w dół, a kamień spadł mi w z serca. Odetchnęłam głęboko, zaś mężczyzna wciąż mierzył mnie niepewnym spojrzeniem. Ostatecznie rozluźnił swoją pięść, a widząc jedną kreskę przetarł twarz dłońmi i wypuścił głośno powietrze. Usiadłam na kanapie chowając twarz dłoniach, a poziom adrenaliny w mojej krwi powoli zaczynał się normować. Tyle stresu dawno nie musiałam znieść. Podniosłam wzrok, żeby spojrzeć na mojego chłopaka, który oparł się o stół dochodząc do siebie. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka ulga mnie ogarnęła kiedy zobaczyłam wynik testów.
- Odezwiesz się? - wstałam rzucając trzymany w dłoni przedmiot na stolik
- Przepraszam, zamyśliłem się. - potrząsnął głową
- Mamy szczęście. - stwierdziłam podchodząc do niego
- Nawet nie wiesz jakie. - objął mnie w talii z wyraźną ulgą na twarzy - Ale musimy bardziej uważać, wiesz o tym?
- Wiem. - skinęłam głową - Boże, ja tak strasznie się bałam...
- Wiem. - westchnął po czym zamknął mnie w swoim żelaznym uścisku
Bicie jego serca wciąż było przyspieszone, lecz mieśnie powoli się rozluźniały. Wiedziałam, że on również nie był gotowy na taką odpowiedzialność dlatego też tym bardziej cieszyłam się, że ta cała ciąża okazała się fałszywym alarmem. Staliśmy tak dobre kilka minut dopóki do domu nie wpadł Maciek.
- Witaj, przyjaciółko! - krzyknął rozkładając ramiona
- Co ty tu robisz? - westchnęłam zmęczona nadmiarem wrażeń
- Przyszedłem cię odwiedzić, ale jak widać przeszkodziłem. - spojrzał na Łukasza
- Ja już wychodziłem. - odezwał się nauczyciel - Trzymaj się.
Pocałował mnie w skroń i skierował się w stronę drzwi. Kiedy dom wypełnił dźwięk ich zamykania opadłam na kanapę wypuszczając głośno powitrze. Chłopak zaś chwilę na mnie patrzył po czym jego wzrok przeniósł się na leżące na stole testy ciążowe.
- Będzie mały Karaszewski?! - pisnął w ekcytacją i dosłownie rzucił się do przedmiotów - Jedna kreska? Eeee....
- Błagam cię, nawet nie rozwijaj swojej wypowiedzi. - powiedziałam przecierając twarz dłońmi
- Profesorek się przestraszył? - zaśmiał się po chwili rozsiadając się w fotelu
- A jak myślisz? - prychnęłam
- Gdybyś była w ciąży wszystko by się zmieniło. - spojrzałam na niego ze skrzywionymi brwiami - Teraz wasz związek to jeden wielki domek z kart. W dodatku musicie się ukrywać i nie możecie nawet pójść na głupi spacer, bo zaraz ktoś was zobaczy. Gdybyście mieli dziecko Łukasz zmieniłby pracę i moglibyście być w normalnym związku. Zresztą, że nikt nie musiałby wiedzieć, że to zaczęło się wcześniej.
- Coś w tym jest, ale zdecydowanie bardziej wolę się ukrywać niż być mamą. - stwierdziłam siadając - Chociaż Łukasz byłby świetnym ojcem.
- Też tak myślę. - przyznał mi rację
- Ma jeszcze czas, żeby nim zostać. - oznajmiłam podnosząc się z miejsca
Zgarnęłam testy i je wyrzuciłam mając zamiar zapomnieć o całej tej sytuacji. Słowa Maćka były naprawdę sensowne, jednak nie mogłabym zajść w ciążę tylko po to, żeby przestać się ukrywać. Musiałam skupić się na wymianie, a po powrocie z niej na maturze. O ile na nią pojadę...
- Kiedy twoi starzy wracają? - przyjaciel przerwał moje rozmyślenia
- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami - A jakie to ma znaczenie?
- Wyciągnąłbym cię na imprezę...
- O nie! Nie ma nawet takiej opcji! - nie dałam mu skończyć wracając do salonu
- Ale dlaczego? - podążył za mną - Musisz się odstresować!
- Przestań! Nie będę biegać po klubach...
- Zmieniłaś się. - stwierdził nagle sprawiając, że ponownie skrzywiłam brwi
- Co?
- To, że ten facet jest dziesięć lat staraszy sprawiło, że wydoroślałaś, laska. Nie wierzę. Gdzie jest moja imprezowa Karolina pełna szalonych pomysłów? Zachowujesz się jakbyś miała dziesięć lat więcej. Wiem, że masz faceta i w ogóle, ale przecież w klubach nie tańczą sami single.
- Przestań, Maciek. - westchnęłam - Jak chcesz to zadzwoń do Dawida. On na pewno będzie chętny, ale ja nie mam zamiaru się dzisiaj nigdzie ruszać.
- W takim razie nara.
Odwrócił się na pięcie po czym wyszedł z domu trzaskając drzwiami. No tak. Maciej i jego dziecinne fochy. Westchnęłam włączając telewizor, a dwie godziny naszła mnie nawet ochota na kąpiel w basenie. Przesunęłam szklane drzwi prowadzące na taras i jednocześnie wyszłam na ogród. Jednym ruchem zdjęłam z siebie sukienkę i wskoczyłam do wody stwierdzając, że nawet jest ciepła. Jakby moja mama mnie teraz widziała z pewnością pokręciłaby głową stwierdzając, że zachwouje się jak dziecko.
***
Przez resztę tygodnia odliczałam godziny do weekendu. Miała odwiedzić mnie moja kuzynka, z którą kiedyś spędzałam całe wakacje. Mimo iż Marika była cztery lata ode mnie starsza zawsze się dogadywałyśmy. Teraz wreszcie nadszedł moment kiedy jak za czasów młodości leżałyśmy rozwalone na łóżku i wymieniałyśmy się naszymi życiowymi doświadczeniami ostatnich miesięcy. Opowiedziałam jej o całej historii z Łukaszem przez co patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi gałkami. Po chwili potrząsnęła głową chyba nie do końca dowierzając w moje słowa.
- Powoli. - powiedziała podnosząc się do pozycji siedzącej - Sypiasz z facetem, który jest twoim wychowawcą, tak?
- Dokładnie tak. - skinęłam głową - Tylko mi nie truj!
- Nie mam takiego zamiaru. - oznajmiła - Miałam w liceum koleżanką, która zabujała się w nauczycielu wfu. Facet to wykorzystał i ją przeleciał, potem ona zaszła w ciążę, a ślad po gościu zaginął.
- Łukasz mnie kocha. - stwierdziłam poprawiając się na łóżku
- Rozumiem. Skoro jesteście razem kilka miesięcy to raczej nie chodzi mu tylko o seks, ale czy takie ukrywanie się nie jest męczące?
- Oczywiście, że jest, Marika. - westchnęłam siadając - Ale da się to wytrzymać.
- A poznam tego twojego nauczyciela? - spytała po chwili z uśmiechem na twarzy
- Patrząc na to, że jesteś dla mnie konkurencją to będę musiała poważnie się zastanowić. - zaśmiałam się
- Ile on ma lat?
- Dwadzieścia sześć. - oznajmiłam
- Pięć lat? Myślę, że da się znieść.
Uderzyłam ją poduszką rozpoczynając tym samym prawdziwą wojnę. Przerwał ją dopiero mój tata, który wszedł do pokoju wołając nas na obiad. Szybko zbiegłyśmy na dół wpadając do kuchni. Po posiłku postanowiłyśmy udać się na spacer po okolicy. Marika dawno u mnie nie była w skutek czego chciałam pokazać jej wszystki zmiany jakie tutaj zaszły. Postanowiłam nie mówić jej o ostatnich wydarzeniach. Mimo iż ją kochałąm i ufałam jej całym sercem wolałam nie ryzykować i nie zdradzać nikomu tej informacji. Maćkowi tez bym pewnie nie powiedziała gdyby nie dowiedział się sam. Weszłyśmy do sklepu mając zamiar kupić jakieś wino na wieczór. Dziewczyna zniknęła między regałami z alkoholami, zaś ja zupełnie przypadkiem ujrzałam Kamila, a zaraz po nim Łukasza. Pierwszy z nich chyba mnie zauwżył, gdyż szturchnął swojego kumpla, żeby po chwili mogli razem ruszyć w moją stronę.
- Cześć. - uśmiechnął się Kamil
- Cześć. - odwzajemniłam gest
- Co ty robisz na dziale z alkoholami? - Łukasz uniósł brew przeczesując palcami włosy
- Czekam na kuzynkę. - oznajmiłam wzruszając ramionami i właśnie w tym momencie moim oczom ukazała się idąca w moją stronę Marika - O! To jest właśnie Marika.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana po czym przeniosła wzrok na mężczyzn. Matematyk pierwszy wyciągnął dłoń, którą dziewczyna uścisnęła.
- Łukasz. - powiedział
- Marika. - zarumieniła się lekko w skutek czego uśmiechnęłam się pod nosem
Przywitała się jeszcze z przyjacielem mojego chłopaka po czym uciekła za regał chcąc ukryć swoją czerwoną od rumieńców twarz. Zaśmiałam się na ten widok.
- To ja może pójdę poszukać tego piwa. - powiedział Kamil i zniknął zostawiając nas samych
- Tak szczerze to wybieracie się gdzieś wieczorem? -uniósł brew mierząc mnie swoim spojrzeniem
- Nie! - zaprzeczyłam szybko - Będziemy obżerać się lodami, pić wino i oglądać romansidła. Standard.
Wzruszyłam ramionami
- A ty?
- Przez to, że mnie porzuciłaś nie będę miał co robić i pewnie pójdę spać o dwudziestej. - prychnęłam
- Z pewnością właśnie tak uczynisz.
- No dobra. Może tak nie uczynię, bo przyjeżdżada mój brat z synem no, więc może dotrwam do dwudziestej drugiej.
- Twój brat ma syna?
- Nie mówiłem ci? - pokręciłam przecząco głową - Nazywa się Bartek i ma cztery lata. W dodatku jestem jego chrzestnym.
- Dobrze wiedzieć. - stwierdziłam - Ale ja też mam chrześniaka, o którym ci nie powiedziałam, więc jesteśmy kwita.
- Obawiam się, że musimy zakończyć tą rozmowę, bo twoja kuzynka gapi się na mnie jakby chciała mnie pożreć.
Wskazał wzrokiem w stronę Marioki, która ukrywała się za regałem myśląc, że jej nie widać i przyglądała się mojemu chłopakowi.
- Racja. - przyznałam mu rację - Więc do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Ruszyłam w stronę dziewczyny, która jak się okazało zapłaciła już za zakupy i czekała tylko na to, aż opowiem jej wszystko co wiem na temat nauczyciela.
- Nie sądziłam, że istnieją tacy przystojni nauczyciele! - pisnęła podekscytowana
- Ja też dopóki nie pryszedł do mojej szkoły. - zaśmiałam się wychodząc z budynku
Zgodnie z planem prawie całą noc spędziłyśmy leżąc rozwalone na łóżku, obżerając się lodami i pijąc wino oraz płacząc przy komediach romantycznych.
Łukasz
Podczas gdy Bartek biegał po mieszkaniu co chwilę coś przewracając Dawida wzięło na poważną rozmowę z młodszym bratem. On był zawsze tym najbardziej odpowiedzialnym z naszego rodzeństwa dlatego też w wieku niewiele większym od mojego posiada już dom, dziecko i małżeństwo z kilkuletnim stażem. W dodatku jest poważnym inżynierem, który przyjmuje zlecenia z całej Polski.
- Baśka mi o wszystkim powiedziała. - oznajmił poluzowując krawat, który miał na szyi
- Chyba wszystkim powiedziała. - prychnąłem krzyżując ręce na klatce piersiowej
- Rodzice wiedzą, że masz dziewczynę, ale nie wiedzą, że jest twoją uczennicą. Jeszcze nie wiedzą. - odetchnąłem w duchu - Wytłumacz mi coś, bo ja nie potrafię tego pojąć. Jesteś dorosłym facetem i dałeś uwieść się nastolatce?
- Ona mnie nie uwiodła. - stwierdziłem
- To jak inaczej wytłumaczysz to, że ze sobą sypiacie? - uniósł brew
- Jak już to ja uwiodłem ją.
- Nie zmienia to faktu, że ryzykujesz wszystko przez miłość do jakiejś gówniary. Przecież ona nie ma nawet osiemnastki! W dodatku jesteś jej wychowawcą! Czy nauczycieli nie obowiązuje jakaś etyka, która jasno określa dystans między nauczycielem, a uczennicą?
- Zachowujesz się gorzej niż nasz ojciec, Dawid. - westchnął mierząc go swoim spojrzeniem - Zrobił się z ciebie sztywny gość, który we wszystkim co robi myśli tylko o konsekwencjach.
- Do cholery jasnej, Łukasz! Czy do ciebie nie dociera, że jeżeli ktoś was nakryje twoja kariera legnie w grzuach?! Czy ta dziewczyna jest w ogóle tego warta?
- Jest warta dużo więcej, niż moja kariera. - oznajmiłem sprawiając, że pokręcił tylko głową - I tak, jestem w stanie ryzykować dla niej wszystko.
- Jak chcesz, ale jak wszystko wyjdzie na jaw to nie przybiegaj do mnie z depresją. Sam chciałeś tak ryzykować...
***************
Rozdział przeciętny biorąc pod uwagę co działo się w ostatnim. Naprawdę chciałabym zrobić maraton, jednak nie mam chyba takiej weny, żeb napisać kilka rozdziałów jednego dnia. Mam nadzieję, że mimo tego ta część wam się podoba.
Czy romans Karoliny i Łukasza kiedykolwiek wyjdzie na jaw?
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro