Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.Chyba się zabujałem

Ponownie zostałam w szkole podczas gdy wszyscy dawno ją opuścili. W prawdzie SKS nie jest zbytnio wymagający umysłowo, ale mimo wszystko wolałabym być teraz w swoim łóżeczku pod cieplutką kołderką, niż wylewać poty na szkolnej sali gimnastycznej. Jako, że było już po 17:00 za oknem już dawno było ciemno. Nawet nie wiem kiedy wpadłam na Adriana przez co wylądowałam na parkiecie odczuwając piorunujący ból w okolicy kostki. Dotknęłam bolącego miejsca sycząc z bólu.

- Karolina, wszystko okej? - obok mnie szybko znalazł się wfista

- Właśnie średnio. - powiedziałam, zaś w moich oczach pojawiły się łzy

Nauczyciel delikatnie dotknął nogi nie chcąc jej urazić po czym westchnął.

- Adrian, pomóż mi ją podnieść. - objął mnie w pasie, a mój kolega złapał mnie za ramię

Jakimś cudem doczłapałam do kantorka gdzie mężczyzna schłodził mi kostkę i ją zabandarzował stwierdzając, że powinnam udać się do lekarza, gdyż może być skręcona. Machnęłam ręką na to stwierdzenie, a on wywrócił oczami. Po dwudziestu minutach mogłam wreszcie wstać i chociaż cholernie kulałam o własnych siłach ruszyłam do drzwi. Odetchnęłam kiedy wreszcie mogłam wejść do szatni i usiąść na ławce.

- Jak noga? - spytała dziewczyna zmieniając spodnie

- Przeżyję. - oznajmiłam

- To dobrze. Nigdy więcej na to nie przyjdę. - wysapała Dominika zdejmując koszulkę po czym wrzucając ją do torby

Sprawnie się przebrałam chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu, ale myśl, że czeka mnie niem najkrótsza droga do domu w dodatku w śniegu mimo, iż jeszcze wczoraj była wiosna nie budziła we mnie specjalnego optynizmu. Wyszłam z szatni opierając się na koleżanca, która sama zaoferowała mi pomoc.

- Jak ty chcesz dojść do domu? - spytała w pewnym momencie

- Jakoś dam radę. - stwierdziłam, a ku mojemu wielkiemu zdziwieniu po schodach zbiegł Karaszewski zapinając kurtkę

- Karolina, co się stało? - spytał patrząc na moją nogę, a chwilę później na moją twarz

- Mały wypadek. - machnęłam rękę

- Skręcona kostka. - dodała Dominika, a ja spiorunowałam ją wzrokiem

- Co pan jeszcze robi w szkole? - zmieniłam temat

- Naprawialiśmy serwery. - odpowiedział szybko - Może zawiozę cię do domu? Nie będziesz iść w takim stanie w dodatku jest mróz.

- Nie trzeba, naprawdę.

- Nie odmawiaj, bo będę miał cię na sumieniu. - posłał mi szczery uśmiech, który odwzajemniłam

- No dobra. - skinęłam głową, zaś Dominika oddała mnie w ręce "wychowawcy", który objął mnie w pasie powoli pomagając mi zejść po schodach

- Jak to się stało? - zadał pytanie

- Wpadłam na Adriana. - streściłam zdarzenie

- Nie powinnaś czasem pojechać do lekarza?

- Nic mi nie będzie. - wywróciłam oczami - To tylko stłuczenie.

- Poważnie wyglądajace stłuczenie. - poprawił mnie i otworzył drzwi

- Bez przesady. - machnęłam wolną ręką

Po chwili wsiedliśmy do czarnego Audi. Swoją drogą myślałam, że nauczycieli nie stać na takie drogie samochody, ale może mieszka pod mostem, bo zainwestował wszystko w auto.

- Mogłabyś napisać do całej klasy, żeby jutro nie brali książek od matmy? - odezwał się nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, jednak światła latarni co jakiś czas rzucały na niego swój cień.

- Dlaczego?

- Mają przyjść jakieś panie z poradni, żeby przeprowadzić jakąś jak zakładam beznadziejną ankietę. - westchnął skręcając. Skąd on wie gdzie mieszkam?!!

- Zajmę się tym, panie profesorze. - uśmiechnęłam się

- Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.

- Słucham.

- Mogłabyś poza szkołą mówić mi po imieniu? - to zdecydowanie schodzi na złą drogę

- Oczywiście. - przytaknęłam i tym razem to on się uśmiechnął

Nim się obejrzałam samochód zatrzymał się pod moim domem, zaś mężczyzna pomógł mi wysiąść zakładając mi kaptur na głowę co skwitowałam śmiechem. Mocno padał śnieg, a na ulicach nie było dosłownie nikogo.

- Dzięki za pomoc. - odwróciłam się kiedy stałam już przy drzwiach

- Zawsze do usług. - zaśmiał się puszczając do mnie oczko - Do zobaczenia jutro i uważaj na nogę.

- Oczywiście. - ponownie się zaśmiałam po czym weszłam do domu od razu zdejmując kurtkę

- Czy ja widziałam to co widziałam?! - do przedpokoju wpadła Kasia piszcząc niemiłosiernie. Zaraz za nią pojawiła się moja mama krzyżując ręce na piersiach i kręcąc z niedowierzeniem głową na zachowanie swojej młodszej córki.

- Co ci się stało? - wyraz jej twarzy się zmienił kiedy powoli zdjęłam buta sycząc z bólu

- Mały wypadek. - powórzyłam wcześniejsze słowa

- To w końcu dobrze widziałam czy muszę pójść do okulisty?! - Kaśka nawet na chwilę nie dała nam zapomnieć o swojej obecności.

- Ale co widziałaś? - zaśmiałam się patrząc na nią bałagalnie

- Mój Łukasz odwiózł cię do domu! - jej Łukasz?

- Już sobie go przywłaszczyłaś? - prychnęłam, zaś on zrobiła minę obrażonego dziecka - Naprawili serwery w szkole i wychodził akurat jak miałam wychodzić ze szkoły. Zaproponował, że mi pomoże, więc się zgodziłam. Ty wiesz jak pada śnieg?

- Jakie to romantyczne! - rozmarzyła się, a ja wraz z moją rodzicielką wywróciłyśmy jednocześnie oczami

Powoli wdrapałam się na górę od razu kierując się pod prysznic. Kiedy byłam już wykąpana zrobiłam sobie nowy opatrunek po czym wysłałam wiadomość do całej klasy spełniając tym samym pierwszą prośbę pedagoga. Chwilę po tym jak to uczyniłam rzuciłam się na łóżko natychmiast zasypiając...

Łukasz

Wszedłem do pustego mieszkania zapalając światło. Nie sądziłem, że to w ogóle możliwe, ale chyba zadużyłem się w uczennicy i z każdym dniem ta myśl coraz bardziej mnie gnębiła. Zdjąłem kurtkę chowają ją do szafy i padłem na kanapę zastanawiając się co teraz może robić Karolina. Zapewne je, albo śpi. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Podniosłam się i ruszyłem w tamtą stronę przecierając twarz dłonią. Pociągnąłem za klamkę i uniosłem brew widząc w drzwiach przyjaciela.

- Cześć, stary. - Kamil uśmiechnął się szeroko wciskając mi w dłoń butelkę piwa i perfidnie wchodząc do mieszkania. Zamknąłem za nim drzwi oraz ruszyłem do salonu obserwując jego ruchy. Tak jak ja kilka minut temu rzucił się na kanapę otwierając butelkę.

- Co cię sprowadza, przyjacielu? - zająłem miejsce obok sprawnie otwierając piwo

- Lepiej gadaj co ty taki przybity. Z pracy cię zwolnili?

- Mogą mnie z niej dopiero zwolnić. - pokręciłem ze śmiechem głową zdając sobie sprawę ze swojej głupoty i upiłem duży łyk alkoholu

- To znaczy?

- Chyba się zabujałem. - ponownie wlałem ciecz do swojego gardła

- No nareszcie! Już myślałem, że jesteś gejem. - skarciłem go wzrokiem - W takim razie czym się tak zamartwiasz?

- Tym, że to moja uczennica. - zakrztusił się piwem, zaś ja znowu upiłem swojego

- Uczennica?! - spojrzał na mnie

- Dokładnie tak. - przytaknął ze zrezygnowaniem

- Która klasa?

- Druga. - ponownie na mnie spojrzał - Liceum! Jeszcze zrób ze mnie pedofila!

- Ładna chociaż? - wyciągnąłem z kieszeni telefon po czym go odblokowałem wchodząc w galerię i pokazując mu zdjęcie z wycieczki

- O kurde. - przechylił głową - Powiem ci, że masz chłopie gust.

- Kamil, prosze cię. Nie wiem co robić.

- Powiedziałeś jej to?

- Zwariowałeś? Grzecznie odwiozłem ją do domu, bo skręciła kostkę.

- O maaatko. - prychnąłem na jego reakcję

- Dobra, lepiej gadaj co u ciebie. - upiłem kolejny łyk piwa udawając, że słucham przyjaciela, ale w rzeczywistości myślami byłem przy uśmiechającej się do mnie Karolinie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro