38.Jestem z tobą, pamiętaj.
Pielęgniarka plątała się po pomieszczeniu podczas gdy ja leżałam skulona na leżance przodem do ściany i dusiłam się łzami nie mogąc nad sobą zapanować. Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jak okropnie się czułam. Czułam się dokładnie tak samo jak kilka lat temu. Czułam się jak dziwka, a przecież nie było w tym mojej winy. Chociaż... gdybym poszła do dyrektora albo pozwoliła ojcu to zgłosić może by do tego nie doszło. Nawet nie chciałam myśleć co mogłoby się wydarzyć gdyby do szatni nie wpadł Łukasz, a zaraz po nim wfista. Niewiele pamiętam, ale chyba matematyk unieruchomił Krystiana po czym oddał go drugiemu nauczycielowi, który poczekał z nim na policję, zaś Łukasz zaniósł mnie do pielęgniarki czekając na wiadomość czy wzywać pogotowie. Drzwi gabinetu się otworzyły, lecz ja nawet nie zmieniłam swojej pozycji.
- Jak jest? - do moich uszu dobiegł cichy głos mężczyzny przez co ścisnęłam chusteczkę w dłoni
- Źle. - westchnęła kobieta - Cały czas tylko płaczę, a ja nie mam pojęcia jak jej pomóc. Może ty spróbujesz? Dzwoniłeś do jej ojca?
- Dzwoniłem. Jedzie. - oznajmił
- Biedna dziewczyna. - westchnęła pielęgniarka
- Magda, mogłabyś zostawić nas samych?
- Jasne.
Jedynym dźwiękiem jaki usłyszałam było zamykanie drzwi oraz kroki w moim kierunku. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądać nasze życie, co będzie dalej, czy znowu będę mieć takie problemy jak kiedyś.
- Jak mogłeś mi to zrobić? - wydukałam szlochając
- Kochanie... - położył dłoń na moim ramieniu, zaś ja się wzdrygnęłam
- Nie dotykaj mnie, proszę. - powiedziałam cicho, a on odsunął rękę
Usiadłam na leżance spuszczjąc nogi po czym spuściłam głowę.
- Tylko ty mogłeś pójść do dyrektora. Gdyby się nie dowiedział nic by się nie stało, rozumiesz?! Ty wiesz jak ja się teraz czuję?! Wiedziałeś co przeżywałam kiedyś, a mimo to znowu mnie na to skazałeś!
Nie panując nad sobą zaczęłam rzucać bezsensownymi oskarżeniami, a on bez słowa mocno mnie do siebie przytulił. Przez chwilę się z nim siłowałam, jednak ostatecznie odpuściłam i zaczęłam głośno szlochać w jego ramionach. Byłam tak bezsilna. Byłam tak cholernie bezsilna. W pewnym momencie drzwi gabinetu się otworzyły, a do środka wszedł mój tata z zadyszką wymalowaną na twarzy. Wyrwał się ze spotkania. Na bank wyrwał się ze spotkania. Metr od niego stał Piotrek z równie poważną miną. Powoli odsunęłam się od Łukasza wpadając tym razem w ramiona ojca, który płakał razem za mną. Zawsze mieliśmy jedną krew i to co bolało mnie bolało też jego i na odwrót.
- Dlaczego ja cię przed tym nie ochroniłem? - spytał z rozpaczą w głosie
- Nie mogłeś, tato. - pociągnęłam nosem - Nie mogłeś. Nie miałeś jak.
Staliśmy tak jeszcze dobre kilka minut, a jego perfekcyjny garnitur teraz już wcale nie wyglądał tak świetnie. Objął mnie ramieniem wciąż mocno do siebie przytulając po czym spojrzał na mojego wychowawcę i wyciągnął do niego dłoń.
- Dziękuję panu bardzo. - powiedział - Gdyby nie pan...
- Nie ma za co dziękować. - Łukasz uścisnął jego dłoń
- Dostanie pan wezwanie na komisariat, żeby złożyć zeznania, więc może się pan tego spodziewać.
- Oczywiście, nie ma problemu.
- Gdzie są twoje rzeczy? - ojciec spojrzał na mnie
- W sali fizycznej. - odparłam wciąż z przerażeniem w głosie
- Piotrek... - zaczął mężczyzna
- Ja przyniosę. - odezwał się Łukasz - Tam są teraz lekcje... myślę, że nie trzeba budzić zamętu.
- Ma pan rację. - tata skinął głową
Mój chłopak wyszedł, a ja chwilę po nim. Ojciec nawet na chwilę nie wypuszczał mnie za swoich ramion, a ochroniarz stał po mojej drugiej stronie jakby ktoś miał mnie zaatakować. Nawet nie wiem kiedy przybiegł dyrektor, a Łukasz przyniósł moje rzeczy wręczając ja Piotrowi po czym złapał ze mną kontakt wzrokowy. Jako, że było mnóstwo formalności do załatwienia w samej szkole do domu dojechaliśmy dopiero po dziewiętnastej. W środku czekała już mama i Kaśka, które bez słowa zaczęły mnie przytulać i pocieszać jakby to miało mi w czymś pomóc. W tamtej chwili nie liczyło się już nawet to, że od ostatniej awantury nie rozmawiałam z rodzicielką.
- Pójdę się położyć. - oznajmiłam stając na pierwszym z drewnianych schodów
- Jak będziesz czegoś potrzebowała jesteśmy na dole. - powiedziała mama, a ja podążyłam przed siebie
Weszłam do pokoju i chwyciłam piżamę od razu zamykając się w łazience. Pod prysznicem spędziłam jakąś godzinę pragnąć zmyć z siebie całe to cierpienie. Kiedy tylko skończyłam przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku zaciągając się płaczem. Sięgnęłam po telefon po czym wybrałam numer Łukasza i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? - usłyszałam jego głos
- Cześć. - odparłam wycierając mokre policzki
- Cześć. - powiedział - Jak się trzymasz?
- Nieźle. - skłamałam mając ochotę skoczyć z mostu - Przepraszam cię za te oskarżenia. Uratowałeś mnie...
- Przestań, Karolina. - przerwał mi - Kocham cię i nie wyobrażam sobie... nie ważne. Kiedy składasz zeznania?
- W przeciągu tego tygodnia. - oznajmiłam - A ty dostałeś wezwanie?
- Tak, na jutro rano. - powiedział - Powinnaś pójść spać.
- To nie będzie takie proste.
- Wiem. - westchnął - Chciałbym być teraz z tobą.
- Ja też bym chciała żebyś tu był, ale chyba muszę poradzić sobie sama.
- Jestem z tobą, pamiętaj. - uśmiechnęłam się pod nosem - Śpij spokojnie.
- Ty też.
- Kocham cię, skarbie.
Jednym ruchem zakończyłam połączenie odkładając telefon na szafkę. Podniosłam się i podeszłam do biurka otwierając szufladę w celu znalezienia chusteczek. Zamiast tego zauważyłam srebrną żyletkę, która swoją drogą nawet nie wiem skąd się tam wzięła. Wzięłam ją i przez kilkanaście sekund się jej przyglądałam obkręcając ją w palcach po czym zamknęłam szufladę i usiadłam na podłodze opierając się o łóżko. Wypuściłam powoli powietrze i przyłożyłam ostrze do nadgarstka. Chwilę się wahałam, lecz ostatecznie pociągnęłam lekko sprawiając, że skazałam się na kolejną bliznę na ciele. Krew się lała, jednak przypomniałam sobie o bandażach, które kiedyś mama trzymała u mnie w pokoju. Wyjęłam je z szafy po czym zabandażowałam rękę. Odnalazłam także białą koszulkę Łukasza z Levisa i wcześniej pozbywając się górnej części mojej piżamy założyłam ją po czym się położyłam. Zasnęłam czując woń jego perfum wydostającą się z ubrania...
Łukasz
- Co łączy pana z Karoliną Koszarek? - spojrzałem błagalnie na siedzącego przede mną rudego policjanta
- Jestem jej wychowawcą. - odparłem - Tyle.
- Okej. - skinął głową zapisując niezwykle istotną informacja w notatniku - Po co pojawił się pan w szkolnej szatni?
- Poszedłem po klucz do sali, bo w pokoju nauczycielskim go nie było, więc musiałem wziąć zapasowy. - wzruszyłem ramionami - Usłyszałem krzyki.
- Rozumiem. Rozmawiał pan z Karoliną Koszarek po zajściu?
- Tylko w gabinecie szkolnej pielęgniarki.
- Czy Krystian Radomski sprawił wcześniej jakieś problemy w szkole? Był agresywny albo dobierał się do uczennic?
- Nie zauważyłem nic niepokojącego w jego zachowaniu. W dodatku nikt się na niego nie skarżył, więc myślę, że nic takiego nie miało miejsca.
- Nie wiem czy pan wie, ale został on już raz posądzony o gwałt i jako, że przyznał się do winy sąd złagodził karę, jednak dwa lata spędził w zakładzie poprawczym. Wówczas powinien trafić za kratki, ale dostał wyrok w zawiasach na trzy lata i okazuje się, że nasz kolega bardzo chce sobie posiedzieć. Wiedział pan o jego sytuacji?
- Dowiedziałem się jakiś czas temu. - oznajmiłem - Ale sprawiał wrażenie normalnego ucznia i w życiu bym nie powiedział, że siedział w poprawczaku.
- Wszystko jest możliwe. - wzruszył ramionami - Myślę, że na razie tyle informacji nam wystarczy.
- Co teraz będzie z Karoliną? - spytałem wstając z miejsca oraz sięgając po kurtkę
- Zależy od stanu psychicznego dziewczyny. W tym tygodniu będzie musiała złożyć zeznania. Zostanie także wysłana na badania ginekologiczne, a o reszcie zadecyduje sąd lub dalszy rozwój sprawy. A jak ona się trzyma?
- Z tego co wiem średnio. - powiedziałem - Przepraszam, ale spieszę się do pracy.
- Oczywiście. Dziękuję, że poświęcił nam pan czas.
Uścisnąłem dłoń policjanta po czym opuścił komisariat wsiadając do auta. Kilkanaście minut później znalazłem się w szkole, a pierwszą lekcją jaka mnie czekała była godzina wychowawcza. Kiedy wszedłem do sali o dziwo panowała cisza. Uczniowie siedzili skupieni zastanawiając się nad czymś, a ja chyba nawet wiedziałem nad czym.
- Zapewne wiecie co się wczoraj wydarzyło. - zacząłem
Jak mam gadać z młodzieżą o tym, że ich kolega z klasy chciał zgwałcić koleżankę w szkolnej szatni?
- Jak to jest w ogóle możliwe, panie profesorze? - spytał Dawid - W szkole? W biały dzień.
- Właśnie dobrze, że w szkole, bo Bóg wie co by się stało gdyby poczekał! - odezwała się Klaudia
- Nie zagłęabiajcie się w to, okej? - powiedziałam, a oni z niechęcią skinęli głowami - Myślę, że przynajmniej przez najbliższe kilka dni Karolina nie pojawi się w szkole. Krystian zaś najprawdopodobniej najbliższe lata spędzi za kratami.
- No i bardzo dobrze! Gwałciciel pieprzony! - uniósł się Dominik
- Dominik! - skarciłem go sprawając, że wrócił na miejsce - Przede wszystkim musicie się uspokoić. Karolina nie potrzebuje dodatkowego przypominania jej o tym kiedy wróci do szkoły. Dopóki jej nie ma możecie gadać, ale jak wróci nie chcę nawet o tym słyszeć, jasne? Ona będzie potrzebowała spokoju. Musi mieć czas, żeby nabrać do tego dystansu.
- Oczywiście. - powiedziała Marta opierając się o ścianę - Biedna.
- Jak on w ogóle mógł jej coś takiego zrobić? - głos zabrała również Patrycja
- Wychodzi na to, że chodziliśmy do klasy ze zboczeńcem i gwałcicielem. - Dawid pokręcił z niedowierzeniem głową
Czterdzieści pięć minut minęło na wymienianiu się między uczniami opiniami na temat zachowania Krystiana. Po dzwonku opuściłem salę i skierowałem się w stronę pokoju nauczycielskiego wiedząc, że czeka mnie teraz okienko. Wpisałem kod i popchnąłem drzwi wchodząc do pomieszczenia gdzie tak jak na górze panowało zamieszanie.
- Byłeś na policji? - od razu zaakatowała mnie chemiczka
- Byłem. - oznajmiłem otwierając szafkę
- Iiii... - przeciągnął anglista opierając się o stół
- Co z nimi będzie? - odezwała się plastyczka
- Karolina będzie musiała złożyć zeznania i wyślą ją na badania ginekologiczne i na razei tyle wiem. O Krytsianie zadecyduje sąd. Czas do procesu spędzi w areszcie, a jako, że ma wyrok w zawiasach najprawdpodobniej pójdzie siedzieć.
No i bardzo dobrze...
************************
Chciałyście rozdział dzisiaj, więc dodaję go dzisiaj. Trochę mało romantycznych secen, ale ciężko wplątać romantyczne sceny w trakcie takiego wątku. Mimo tego mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i możecie zostawić komentarz.
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro