36.Boję się
Nawet nie wiem kiedy nastał weekend. Na szczęście moja rodzina znowu wyjechała sprawiając tym samym, że już w piątek po zakończeniu swoich zajęć Łukasz zjawił się w drzwiach mojego domu. Teraz spał obok mnie, zaś ja z ogromnym zafascynowaniem oglądałam słynny Royal Wedding. Suknia Meghan skradła moje serce i zaczęłam już sobie wyobrażać jak ja będę wyglądać podczas własnego ślubu, jednak szybko odgoniłam te myśli stwierdzając, że wcale mi się do tego nie spieszy. Poprawiłam się na łóżku i oparłam się głową o ramię mojego chłopaka, żeby lepiej widzieć to co dzieje się na ekranie.
- Boże Święty, co ty oglądasz? - usłyszałam głos budzącego się mężczyzny
- Wydarzenie roku, kochanie. - uśmiechnęłam się całując go w policzek
Objął mnie ramieniem sprawiając, że położyłam głowę na jego torsie.
- Gdybym hajtnęła się z takim księciem... Wyobrażasz to sobie? - przybrałam zamyślony wyraz twarzy
- Chyba masz gorączkę. - prychnął
Po chwili ponownie zatopiłam się w wydarzenia rozgrywające się właśnie w Wielkiej Brytanii, zaś mężczyzna wychylił się lekko sięgając po dzwoniący telefon. Przez chwilę z kimś rozmawiał po czym odłożył urządzenie i wróćił do wcześniejszej pozycji.
- Mam nadzieję, że nie zgodziłeś się na nic związanego ze mną. - odezwałam się nie odrywając wzroku od telewizora
- Wieczorem wpadnie Kamil ze swoją dziewczyną. - odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć - Spokojnie, przecież cię nie zjedzą!
- Naprawdę? - spytałam błagalnie
- Daj spokój. Przyjdą, napiją się i pójdą. Anka i tak żyje tylko i wyłącznie brytyjskim ślubem, więc będziecie miały o czym gadać, a Kamilowi wystarczy dać puszkę piwa i będzie spokój. Nie masz się czym stresować.
- Yhym... - mruknęłam ponownie spoglądając w telewizor
Zaśmiał się tylko. Do prawie piętnastej oglądaliśmy ślub Meghan i Harrego przy czym Łukasz zasnął w trakcie jakieś trzy razy. Potem pouczyłam się chemii i nim się obejrzałam była osiemnasta. Westchnęłam kierując się w stronę łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i zapanowałam nad włosami. Następnie wróciłam do mojego pokoju i szybko się ubrałam. Założyłam czarne rurki oraz granatową koszulę po czym spojrzałam na wciąż śpiącego na łóżku mężczyznę.
- Wstawaj! - szturchnęłam go
- Co? - mruknął poprawiając się na łóżku
- Łukasz...
Tym właśnie sposobem następne pięć minut zajęło mi budzenie mojego chłopaka. Kiedy wreszcie się podniósł poszedł się ubierać, a ja pościeliłam szybko łóżko. Słysząc dzwonek do drzwi zbiegłam na dół i pociągnęłam za klamkę.
- Cześć? - trochę się zdziwiłam widząc w drzwiach Maćka
- Cześć. - wyszczerzył się wchodząc do środka
- Co ty tu robisz? - skrzyżowałam ręce na piersiach podążając za nim
- Przyszedłem cię skontrolować. Twój ojciec mnie wysłał. - wywróciłam oczami
- Nie wierzę. - westchnęłam przeczesując palcami włosy
Jak na złość w salonie pojawił się Łukasz. Przynajmniej się ubrał...
- Oooo... - przeciągnął mój przyjaciel - Dzień dobry, panie profesorze.
- Cześć, Maciek. - podrapał się po karku
- Skoro w przyszłości mamy zostać prawie rodziną to może mogę mówić do pana na ty? - skarciłam chłopaka wzrokiem mając ochotę go udusić
- Jasne. - mój chłopak wzruszył ramionami
- Czy już mnie skontrolowałeś? - odezwałam się
- Teoretycznie tak, ale co mam powiedzieć twojemu ojcu?
- Może, że potrafię o siebie zadbać? - prychnęłam
- Okej, tak mu powiem. - skierował się w stronę drzwi
- Tylko ani słowa... - krzyknęłam za nim, jednak nie dał mi skończyć
- Wiem! - odkrzyczał, a po czym wyszedł
Po trzydziestu minutach znaleźliśmy się już w mieszkaniu matematyka. Dosłownie po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Jako, że Łukasz na szybko ogarniał łóżko w sypialni to ja skierowałam się w stronę drzwi i je otworzyłam.
- Cześć. - Kamil uśmiechnął się szeroko całując mnie w policzek
- Cześć. - odparłam i dopiero po chwili zauważyłam stojącą obok niego kobietę
Była mniej więcej tego samego wzrostu co ja i miała długie blond włosy. Wyglądała na dość nieśmiałą, jednak miłą osobę co sprawiło, że trochę się uspokoiłam.
- Karolina. - wyciągnęłam dłoń w jej stronę
- Anka. - uścisnęła ją niepewnie
Przepuściłam ich w drzwiach, zaś oni przywitali się z Łukaszem, który o dziwo zdążył wyrobić się z łóżkiem. Rozsiedliśmy się na kanapie, a ja mimo i w ogóle nie czułam różnicy wieku zamiast alkoholu dostałam colę.
- Powiem wam, że nawet nieźle razem wyglądacie. - stwierdził Kamil dokładnie nam się przyglądając - Tylko ty Łukasz masz więcej zmarszczek.
Już po ułamku sekundy syknął mocno kopnięty w nogę. Godzinę później mężczyźni się ewakuowali stwierdzając, że trzeba pójść do sklepu, lecz obie wiedziałyśmy, że nie o to im chodziło.
- Więc jesteś jego uczennicą? - Anka odezwała się jako pierwsza upijając łyk wina
- Tak. - wzruszyłam ramionami
- Nie ukrywam, że trochę dziwnie to wygląda.
- Wiem. - skinęłam głową - A ty? Studiujesz coś?
- Jestem na ostatnim roku zarządzania i marketingu. - oznajmiła - Nie wierzę, że mówię to o siedemnastolatce, ale wydajesz się naprawdę spoko laską.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się poprawiając się na kanapie
- Nie boisz się, że ktoś się o was dowie? Nie wiem... przyłapie czy coś? Przecież to byłby koniec...
- Boję się. - odparłam - Ale jestem w stanie zaryzykować.
- Nie dość, że fajna to jeszcze wie czego chce. - spojrzała przed siebie ponownie upijając łyk wina
- Mam też wady. - oznajmiłam również namaczając swoje gardło
- Nawet jak je masz to zalety je zakrywają. - uśmiechnęła się, a drzwi lokum się otworzyły
- Poszliście do sklepu i nic nie kupiliście? - zaśmiałam się wstając z kanapy
- Zamknięte. - Kamil rozłożył ręce
- Na pewno. - prychnęła Anka - Dla waszej wiedzy się dogadałyśmy, więc nie musicie już odstawiać takich cyrków.
- Przecież my nie odstawiamy żadnych cyrków! - oburzył się jej chłopak
- Taa... - prychnęłam
- Może coś obejrzymy? - zaproponował Kamil
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł, bo Karolina będzie spać po dwóch minutach. - oznajmił Łukasz pojawiając się w salonie
- Ja też. - Anka wzruszyła ramionami
Wspólnie wybraliśmy film przy, którym wyjątkowo nie zasnęłam. Siedziałam sobie między nogami Łukasza oparta o jego tors, a siedzący niedaleko Kamil zasłaniał mi oczy przy każdej scenie dla dorosłych. Spędziliśmy naprawdę fajny wieczór, który kiedyś musiał się zakończyć i ten moment nastał przed północą.
- Dzięki za miły wieczór. - powiedziała Ania zakładając buty
- Polecamy się na przyszłość. - uśmiechnął się mój chłopak obejmując mnie w talii
- Do zobaczenia. - również się uśmiechnęła podchodząc do mnie i mocno mnie przytuliła
Następnie podeszła do Łukasza szepcząc mu coś do ucha i chyba myślała, że tego nie usłyszę.
- Myślałam, że to będzie jakaś gówniara jeszcze ze spływającym mlekiem, ale jak widać masz gust. - zaśmiałam się w duchu na jej słowa, a mężczyzna zrobił to na głos
Pożegnaliśmy się również z Kamilem, a kiedy drzwi się za nimi zamknęły odetchnęliśmy z ulgą opierając się o drzwi.
- Było tak strasznie? - zaśmiał się patrząc na mnie kątem oka
- Chyba nie. - wzruszyłam ramionami odchylając głowę do tyłu oraz wypuszczając powietrze
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział nagle
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się pod nosem - Możemy pogadać?
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jasne. - skinął głową podążając za mną w stronę kanapy - Coś się stało?
Westchnęłam ogarnięta wąpliwościami, które ogarnęły mnie po ostatnim spotkaniu u dyrektora. Zdałam sobie sprawę, że nasz związek cały czas jest tykającą bombą i każdy niewłaściwy ruch może zaprzepaścić wszystko co mamy w tym momencie i moglibyśmy mieć w przyszłości. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach, które nawet nie wiem kiedy się pojawiły. Byłam z nim cholernie szczęśliwa, ale jednocześnie pzez ostatnie kilka dni żyłam w ogromnym stresie i zupełnie nie wiedziałam co robić.
- Łukasz... - zaczęłam przecierając czoło dłonią, zaś jego twarz przybrała zaniepokojony wyraz - Po tym ostatnim spotkaniu u dyrektora... wiesz, że to był prawdziwy cud, że mój ojciec cię nie poznał, albo udawał, że nie poznał? Od tamtego dnia ja nie mogę przestać myśleć o tym co by było jakby nas przyłapali, jakby ktoś się dowiedział. Adrian nas rozgryzał. Każdy może to zrobić jeżeli się postara. Łukasz, ja nie potrafię tak ryzykować. Nie potrafię ryzykować twojej kariery. Przecież od tego zależy nasza przyszłość!
- Karolina... - zaczął dokładnie w taki sam sposób jak ja przed chwilą i złapał moją dłoń lekko ją ściskając - Wiem, że nie powinniśmy się spotykać, ale... nawet nie wiesz ile razy miałem ochotę rzucić tą całą karierę w cholerę i być z tobą szczęśliwy. Na początku wmawiałem sobie, że jestem dla ciebie za stary, że przed tobą całe życie i nie mogę ci go zabierać. Mimo tego cały czas wiedziałem, że nie jesteś dla mnie tylko uczennicą i nie wierzyłem sam w swoje myśli. Umysł mówił jedno, a serce drugie i w pewnym momencie przestałem nad tym panować. Wtedy na tej dyskotece... poniosły mnie emocje. Nie planowałem tego, ale dzięki temu teraz jest jak jest. Cieszyłem się jak głupi kiedy okazało się, że odwzajemniasz moje uczucia. Karolina, ja jestem gotowy zaryzykować. Dla ciebie mogę spokojnie zmienić pracę. Jestem programistą i wcale nie muszę pracować w szkole. Jesteś dla mnie ważniejsza, niż praca czy cokolwiek innego. Uzależniłem się od ciebie i nic na to nie poradzę.
Zapadła cisza. Zapadła tak cholernie krępująca cisza. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, jak skomentować jego słowa. W jakimś stopniu byłam w szoku, lecz to nie zmieniało faktu, że i tak rządziły mną emocje i nie panowałam nad tym co się we mnie działo. Kochałam go, ale nie chciałam nawet sobie wyobrażać co by było jakby dyrektor się o nas dowiedział. Przecież to byłby koniec zarówno mojego jak i jego życia!
- Powiedz coś. - odezwał się pierwszy, a ja schowałam twarz w dłoniach
- Nie wiem co, Łukasz. - pokręciłam głową - Boję się. Po prostu boję się, że stracimy wszystko co mamy, rozumiesz?
- Ja też się boję. - zbliżył się do mnie - Też się boję, ale gwarantuję ci, że jeżeli się postaramy nikt się o tym nie dowie. Przynajmniej do momentu, aż skończysz szkołę. Potem to możemy nawet całować się na korytarzu.
- Odwieziesz mnie do domu? - odgarnęłam włosy z twarzy
- Karolina, przestań panikować. Jest środek nocy, a ty nie będziesz spać tam sama. W dodatku nawet jakbym chciał cię odwieźć to piłem. Jak chcesz mogę spać na kanapie.
- Nie... - powiedziałam zmęczonym głosem - Sama już nie wiem czego chcę.
- Zaczynasz za dużo myśleć. - objął mnie ramieniem - Chodź spać.
Powoli podniosłam się z kanapy kierując się do łazienki tylko po to, żeby zmyć makijaż. Rozebrałam się i założyłam tylko jakąś koszulkę Łukasza po czym weszłam do sypialni kładąc się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy materac po drugiej połowie się ugiął, a mężczyzna mocno mnie do siebie przytulił szepcząc jak bardzo mnie kocha.
**********************
Wyrobiłam się nawet wcześniej niż w godzinę. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i lecę pisać następny... albo uczyć się geografii i biologii. Co wybrać?
Karolina i Łukasz się rozstaną?
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro